Isaac Asimov - Druga Fundacja

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Druga Fundacja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1989, ISBN: 1989, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Druga Fundacja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Druga Fundacja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po latach umacniania władzy Muł postanawia odkryć wreszcie położenie Drugiej Fundacji i rozprawić się ze swoim największym wrogiem. Generał Pritcher wpada jednak w pułapkę i wciąga w nią również mutanta. Druga Fundacja triumfuje, lecz nie na długo. O jej istnieniu dowiadują się konspiratorzy z Pierwszej Fundacji i decydują się walczyć o suwerenność. Na przeszkodzie stają im jednak nie tylko mentaliści, lecz także następca Muła — Stettin. Rozpoczyna się krwawa wojna…

Druga Fundacja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Druga Fundacja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tam urodziła się ona i zmarła jej matka.

Chciała zwiedzić Bibliotekę, ale Preem Palver potrząsnął głową i powiedział:

— To parę tysięcy mil stąd, Arkady, a mamy mnóstwo roboty. Poza tym, niedobrze jest naruszać spokój tego miejsca. To świątynia, rozumiesz…

Ale Arkadia wiedziała, że Palver po prostu nie chce wchodzić do Biblioteki, że to taka sama historia jak z Pałacem Muła na Kalganie. Był to zabobonny lęk, który skarlali współcześni żywili przed pozostałościami z epoki gigantów.

Mimo to, Arkadii nawet nie przyszło na myśl, by mieć o to żal do poczciwego grubasa. Była na Trantorze już trzy miesiące i przez cały ten czas Palver i jego żona byli cudowni…

A jak się im za to odwdzięczyła? Narażając ich na śmierć. Może ostrzegła ich, że grozi jej zagłada? Nic podobnego! Pozwoliła im odgrywać niebezpieczną rolę jej opiekunów…

Dręczyły ją wyrzuty sumienia… ale co mogła zrobić? Nie miała wyboru.

Niechętnie schodziła na śniadanie. Będąc już na schodach, usłyszała dźwięki rozmowy.

Preem Palver, kręcąc grubym karkiem, zatknął serwetę za kołnierz koszuli i z wyrazem nieskrywanego zadowolenia sięgnął po gotowane jajka.

— Byłem wczoraj w mieście, matka — rzekł podnosząc godnie widelec i napychając usta.

— No i co tam słychać dobrego? — siadając do stołu spytała obojętnym głosem „Matka”. Rozejrzała się po stole i ponownie wstała, żeby przynieść sól.

— Raczej niedobrego. Przyleciał statek gdzieś od Kalgana i przywiózł gazety stamtąd. Wybuchła tam wojna.

— Wojna! Coś takiego. A niech tam sobie pourywają głowy, kiedy nie mają w nich dość rozumu. Przyszedł już ten czek z twoim zarobkiem? Ojciec, mówię ci… Powiedz temu staremu Coskerowi, że to nie jest jedyna spółdzielnia na Trantorze. Mało że płacą ci tyle, że aż się wstydzę przyznać znajomym, to jeszcze nie na czas.

— Nie na czas… — mruknął z irytacją „Ojciec”. — Słuchaj, nie gadaj mi takich głupstw przy śniadaniu, bo się udławię — sięgnął ze złością po grzankę z masłem. — To wojna między Kalganem i Fundacją — dodał już spokojniej — a biją się już od dwóch miesięcy.

Walnął z rozmachem jedną ręką w drugą, naśladując walkę statków w przestrzeni.

— Mhm… No i co?

— Źle z Fundacją. Widziałaś Kalgan — sami żołnierze. Oni byli gotowi, a Fundacja nie, no i… trzask! Nagle „Matka” odłożyła widelec i syknęła: — Dureń!

— Co?

— Pusta pała! Bez przerwy tylko mielesz ozorem.

Pokazała na coś za jego plecami, a kiedy „Ojciec” odwrócił się, zobaczył w drzwiach pobladłą Arkadię.

— W Fundacji jest wojna? — spytała. „Ojciec” spojrzał bezradnie na „Matkę”, a potem skinął twierdząco głową.

— I przegrywają?

Znowu skinął głową.

Arkadia poczuła nieznośny skurcz w gardle i wolno podeszła do stołu. — To już koniec? — wyszeptała.

— Koniec? — spytał „Ojciec” ze sztucznym ożywieniem. — A kto mówi, że koniec? W czasie wojny dużo może się wydarzyć. I… i…

— Usiądź, kochanie — powiedziała „Matka” łagodnie. — Nie trzeba rozmawiać przed śniadaniem. Nikt nie czuje się dobrze, kiedy ma pusty żołądek.

Ale Arkadia nie zwracała na nią uwagi. — Czy Kalgańczycy są już na Terminusie? — zapytała.

— Nie — odparł poważnie „Ojciec”. — To są wiadomości z ubiegłego tygodnia i wynika z nich, że Terminus nadal walczy. Mówię prawdę. Słowo honoru. A Fundacja jest nadal silna. Chcesz, żebym przyniósł ci te gazety?

— Tak!

Czytała je, zmuszając się do przełknięcia choć paru kęsów. Litery zamazywały się jej przed oczami. Santanni i Korell oddane bez walki. Eskadra floty Fundacji okrążona wśród rzadko rozsianych słońc w sektorze Ifni i zniszczona niemal do ostatniego statku.

I oto Fundacja znowu ograniczała się do Czterech Królestw, obszaru przestrzeni zjednoczonego jeszcze za czasów Sałvora Hardina, pierwszego burmistrza. Nadal jednak walczyła i nadal jeszcze mogła istnieć szansa przetrwania, i bez względu na to, co się może zdarzyć, musi powiadomić ojca. Musi w jakiś sposób przekazać mu tę wiadomość. Po prostu musi! Ale jak? Przecież tam jest wojna.

— Czy wybiera pan się w najbliższym czasie w nową podróż handlową, panie Palver? — spytała „Ojca” po śniadaniu.

Palver siedział na potężnym krześle ustawionym na trawniku przed domem i wygrzewał się w słońcu. W pulchnych palcach trzymał tlące się cygaro i wyglądał jak zadowolony mops.

— W podróż handlową? — powtórzył leniwie. — Kto wie? Mamy przyjemne wakacje, a urlop jeszcze mi się nie kończy. Po co myśleć o nowych podróżach? Niepokoisz się, Arkady?

— Ja? Nie, podoba mi się tutaj! Jesteście państwo oboje tacy dobrzy dla mnie.

Machnął ręką na znak, że nie chce tego słuchać.

— Myślałam, o wojnie — rzekła Arkadia.

— Nie myśl o tym. Co ty możesz zrobić? Jeśli nie — możesz na to nic poradzić, to po co się zadręczać takimi myślami?

— Ale właśnie myślałam, że Fundacja utraciła większość swoich rolniczych światów. Prawdopodobnie racjonują teraz żywność.

”Ojciec” kręcił się na krześle z niewyraźną miną.

— Nie martw się. Wszystko będzie dobrze — powiedział.

Nie słuchała, co mówi Palver.

— Żebym tak mogła dostarczyć im żywność! Wie pan, kiedy umarł Muł i Fundacja zbuntowała się, Terminus był przez pewien czas osamotniony i generał Han Pritcher, który objął na krótko rządy po Mule, zrobił blokadę. Wyczerpały się zapasy żywności i ojciec mówił, że jego ojciec opowiadał mu, że mieli tylko suche koncentraty kwasu aminowego, które miały okropny smak. Jajko kosztowało dwieście kredytów! Na szczęście w porę przerwali blokadę i zaczęły docierać z Santanni statki z żywnością. To musiały być straszne czasy. Pewnie teraz znowu jest tak samo.

Arkadia przerwała, lecz po chwili podjęła na nowo:

— Wie pan, założę się, że Fundacja zapłaciłaby teraz każdą cenę za żywność. Dwa albo trzy razy więcej niż normalnie. O rany, jakby jakaś spółdzielnia, na przykład, tu, na Trantorze, skorzystała z tej okazji, to może straciłaby parę statków, ale zanim skończyłaby się wojna, wszyscy jej członkowie byliby milionerami. W dawnych czasach na takich interesach zbijali majątki nasi Handlarze. Jak tylko gdzieś wybuchła wojna, zaraz tam lecieli i sprzedawali to, co najbardziej potrzebne. Korzystali z okazji. Ryzykowali, ale zdarzało im się zarobić na jednym kursie dwa miliony kredytów. To był zysk! I to. tylko z jednego statku.

”Ojciec” poprawił się na krześle. Nie zauważył, że zgasło mu cygaro.

— Interes na żywności, tak? Hmm… Ale Fundacja jest tak daleko.

— Ojej, wiem. Myślę, że stąd by się pan tam nie dostał. Gdyby poleciał pan normalnym liniowcem pasażerskim, to pewnie nie dotarłby pan dalej niż do Masseny czy Smushyku. Potem musiałby pan wynająć jakiś mały statek zwiadowczy czy coś takiego, żeby przedostać się przez linię frontu.

”Ojciec” zastanawiał się, drapiąc się w głowę.

Dwa tygodnie później zostały zakończone przygotowania do podróży. „Matka” przez prawie cały ten czas narzekała. Najpierw na to, że „Ojciec” z oślim uporem pcha się na pewną śmierć. Potem na to, że z takim samym uporem odmawia zabrania jej ze sobą.

— Matka, czemu zachowujesz się jak niemądra staruszka? Nie mogę cię wziąć. To zadanie dla mężczyzny. Co ty myślisz, że wojna to zabawa?

— No to dlaczego tam lecisz? Znalazł się mężczyzna, stary dureń… jedną nogą w grobie… Niech leci jakiś młodziak, a nie taki łysek jak ty.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Druga Fundacja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Druga Fundacja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Druga Fundacja»

Обсуждение, отзывы о книге «Druga Fundacja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x