— Na przestrzeń! — ryknął nagle Rizzett. — To kto zostanie?!
— Ludzie.
— Ludzie? Jak mieliby się rządzić? Musi być jakaś osoba, która podejmuje decyzje.
— Istnieje sposób. Dokument, który mam, traktuje jedynie o niewielkiej części jednej planety, ale da się go zaadaptować do całej Galaktyki.
Suweren uśmiechnął się.
— Chodźcie, dzieci. Mogę wam przecież udzielić ślubu. Teraz niewiele nam to już zaszkodzi.
Dłoń Birona ujęła mocno rękę Artemizji. Nagle poczuli dziwne mrowienie — to Bezlitosny wykonał swój jedyny, wcześniej zaprogramowany skok.
— Zanim pan zacznie — powiedział Biron — czy mógłby pan zdradzić coś więcej na temat tego dokumentu? W ten sposób zaspokoję ciekawość i będę mógł poświęcić całą uwagę Artemizji.
Dziewczyna roześmiała się.
— Lepiej zrób to, ojcze. Nie zniosłabym roztargnionego narzeczonego.
— Znam ten dokument na pamięć — odparł Hinrik. — Słuchajcie.
I kiedy na ekranie zaświeciło słońce Rhodii, Hinrik zaczął recytować słowa, starsze — znacznie starsze — niż jakakolwiek planeta Galaktyki, z wyjątkiem jednej:
„My, obywatele Stanów Zjednoczonych, pragnąc utwórzyć doskonały związek, zaprowadzić sprawiedliwość, ochronić pokój wewnętrzny, zorganizować wspólną obronę przed wrogiem, wspomóc ogólny dobrobyt i zapewnić błogosławioną wolność zarówno nam, jak i naszym potomkom, ogłaszamy tę oto Konstytucję jako obowiązującą w Stanach Zjednoczonych Ameryki…”
„Gwiazdy jak pył” zostały napisane i po raz pierwszy opublikowane w roku 1950. Wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze o atmosferze planet tyle, ile wiemy teraz. W rozdziale 17. mówię o martwej planecie, w której atmosferze znajduje się azot i tlen, a nie ma dwutlenku węgla. W tej chwili wiadomo, że pozbawiony życia świat typu „Z” (mała, skalista planeta leżąca, jak Ziemia, w pobliżu swojej gwiazdy) może mieć atmosferę — jeśli ją w ogóle ma — składającą się z azotu i dwutlenku węgla, ale nie z tlenu.
Nie mogę zmienić rozdziału 17. zgodnie z tą wiedzą, gdyż musiałbym napisać na nowo znaczne partie powieści. Tak wiec proszę was, abyście odrzuciwszy związane z tą sprawą wątpliwości, czerpali przyjemność (zakładając, że jest to przyjemność) z lektury tej książki takiej, jaka jest.
Isaac Asimov
Brachiacja — sposób poruszania się niektórych małp, m.in. gibonów polegający na przemieszczaniu się z gałęzi na gałąź metodą długich skoków. Zwierzęta wykorzystują przy tym tylko ręce. (Przyp. tłum.)
Nieprzetłumaczalna gra słów: Horace Hedd wymawia się niemal identycznie jak horse head — końska głowa. (Przyp. tłum.)