Isaac Asimov - Gwiazdy jak pył

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Gwiazdy jak pył» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Prima, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiazdy jak pył: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiazdy jak pył»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohaterem powieści jest Byron Farrill, student Uniwersytetu Ziemskiego, urodzony w odległych Królestwach Nebuli, podbitych i rządzonych przez planetę Tyrann, która pośród gwiazd buduje swoje okrutne Imperium. Ojciec Byrona został zamordowany za próbę przeciwstawienia się tyranii; teraz ktoś usiłuje zabić młodego Farrilla. Dlaczego? Byron ucieka z Ziemi i przyłącza się do rebeliantów walczących z władcami Tyranna. Rozwiązanie zagadki śmierci ojca może przynieść zagładę lub wolność całej Galaktyce…

Gwiazdy jak pył — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiazdy jak pył», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Muszę się widzieć z komisarzem Aratapem — oznajmił Biron.

— Czy to dlatego narobiłeś tyle hałasu? — strażnik był zły. Nocne warty nie cieszyły się zbytnią popularnością, a w dodatku akurat przegrywał w karty. — Przekażę mu informację po zapaleniu świateł.

— Nie ma czasu do stracenia — nalegał rozpaczliwie Biron. — To naprawdę ważna sprawa.

— Będzie musiała poczekać. Cofniesz się sam, czy mam ci pomóc tym biczem?

— Posłuchaj. Ten człowiek obok mnie to Gillbret oth Hinriad. Jest chory. Może nawet umiera. Jeżeli członek rodu Hinriadów umrze na tyrannejskim statku tylko dlatego, że nie pozwoliłeś mi skontaktować się z twoją zwierzchnością, czekają cię poważne kłopoty.

— Co mu jest?

— Nie wiem. Pospieszysz się, czy może masz dosyć życia? Strażnik, mrucząc coś pod nosem, pobiegł ku wyjściu. Biron obserwował go, póki jego sylwetka nie zniknęła w mdłym fioletowym świetle. Wytężył słuch, usiłując pochwycić wzmożony ryk silników, zwiastujący podejście do skoku. Nie dosłyszał jednak niczego.

Podszedł do Gillbreta, chwycił go za włosy i unosząc jego głowę, lekko odchylił ją do tyłu. Z umęczonej twarzy spojrzały na niego puste oczy. Nie dostrzegł w nich ani śladu świadomości, jedynie strach.

— Kto to?

— To tylko ja, Biron. Jak się czujesz?

Jego słowa dotarły dopiero po chwili. Gillbret spytał bezmyślnie:

— Biron? — i dodał z nagłym ożywieniem: — Biron! Czy to już skok? Śmierć nie będzie bolała.

Biron znów ułożył jego głowę na podłodze. Nie ma sensu denerwować się na Gillbreta. Biorąc pod uwagę informacje, jakimi dysponował, czy raczej wydawało mu się, że dysponuje, wykonał naprawdę wspaniały gest. Tym wspanialszy, że kompletnie załamał go psychicznie.

Biron, wytrącony z równowagi, nie mógł usiedzieć w miejscu. Czemu nie pozwalają mu pomówić z Aratapem? Dlaczego go nie wypuszczą? Zaczął walić pięścią w ścianę. Gdyby tu były drzwi, mógłby je wyważyć, gdyby były kraty, rozgiąłby je lub wyrwał z muru. Zrobiłby to, na Galaktykę!

Ale od wolności dzieliło go pole siłowe, którego nic nie zdoła naruszyć. Znów krzyknął na całe gardło.

Nagle usłyszał kroki. Podbiegł do drzwi, nie zamkniętych a przecież nie dających się otworzyć. Nie mógł wyjrzeć n; korytarz, by sprawdzić, kto nadchodzi. Pozostawało jedynie czekać.

To był ten sam strażnik. — Odejdź od pola — warknął. — Stań z tyłu i pokaż ręce. — Towarzyszył mu oficer.

Biron cofnął się. Wylot bicza celował prosto w niego, dzierżąc go dłoń nawet nie drgnęła.

— To nie komisarz — zaoponował. — Chcę mówić z komisarzem.

— Jeśli Gillbret oth Hinriad jest chory — stwierdził oficer — to nie potrzebujesz komisarza. Trzeba wam lekarza.

Pole siłowe opadło, pozostawiając po sobie jedynie widoczną przez moment bladoniebieską iskierkę, oznakę przerwania obwodu. Oficer wszedł do celi i Biron dojrzał na jego mundurze insygnia jednostki medycznej.

Biron zastąpił mu drogę.

— W porządku. Posłuchaj. Ten statek nie może wykonać skoku. Tylko komisarz władny jest podjąć decyzję, i ja muszę się z nim zobaczyć. Rozumiesz mnie? Jesteś oficerem. Możesz go obudzić.

Lekarz wyciągnął rękę, by odsunąć go na bok, lecz Biron ją odepchnął. Tyrannejczyk krzyknął ostro:

— Straż! Zabrać go stąd!

Żołnierz postąpił naprzód, a Biron rzucił się na niego. Obaj runęli na podłogę. Biron zaczął macać po ciele strażnika i chwycił najpierw łokieć, a potem przegub trzymającej bicz ręki, podczas gdy przeciwnik ze wszystkich sił starał się użyć swej broni.

Na chwilę zamarli, wytężając wszystkie siły, nagle jednak Biron pochwycił kącikiem oka jakiś ruch. To lekarz wybiegał na korytarz, aby uruchomić alarm.

Wolna ręka Birona wystrzeliła do przodu i pochwyciła lekarza za kostkę. Strażnik niemal uwolnił się z jego uchwytu. Lekarz z rozmachem kopnął drugą nogą. Bironowi z wysiłku żyły nabrzmiały na rękach i na skroni, ale z całej siły rozpaczliwie szarpnął obiema rękami do siebie.

Lekarz upadł z krzykiem. Bicz strażnika z łoskotem uderzył o posadzkę.

Biron skoczył w jego stronę, przetoczył się i ukląkł podpierając się jedną ręką. W drugiej trzymał broń.

— Ani słowa — wydyszał. — Milczeć. Rzućcie wszystko, co macie.

Strażnik, który właśnie w trudem dźwignął się na nogi, sięgnął za pas podartego munduru i spoglądając na Birona z nienawiścią odrzucił na bok krótką, obciążoną metalem plastikową pałkę. Lekarz był nie uzbrojony.

Biron podniósł pałkę.

— Przykro mi — powiedział — ale nie mam nic, czym mógłbym was związać i zakneblować. Zresztą i tak szkoda na to czasu.

Bicz błysnął raz, drugi. Najpierw strażnik, a potem lekarz zesztywnieli w groteskowych pozach i, jak stali, osunęli się na ziemię. Smagnięcie promienia dosłownie ich sparaliżowało.

Biron odwrócił się do Gillbreta, który obserwował całą scenę tępym, nie widzącym wzrokiem.

— Przepraszam, lecz ty także, Gil — i bicz błysnął po raz trzeci. Gillbret zastygł na podłodze. Jego wyraz twarzy nie zmienił się. Pole siłowe nadal pozostawało wyłączone. Biron wyszedł na korytarz. Wokół było pusto. Na statku panowała „noc”, toteż jedynie wartownicy i członkowie obsługi trwali na posterunkach.

Nie było już czasu, by starać się odszukać Aratapa. Biron postanowił udać się wprost do maszynowni. Ruszył naprzód. Oczywiście w stronę dziobu.

Nagle naprzeciw pojawił się mężczyzna w stroju mechanika.

— Kiedy następny skok?! — zawołał Biron, gdy się mijali.

— Za jakieś pół godziny! — odkrzyknął mechanik przez ramię.

— Którędy do maszynowni? Prosto?

— I pochylnią w górę — mężczyzna odwrócił się nagle. — Chwileczkę, kim ty właściwie jesteś?

Biron nie odpowiedział. Po raz czwarty z lufy jego bicza wydobył się nagły błysk. Przeskoczył ciało i pospiesznie ruszył dalej. Jeszcze pół godziny.

Wbiegając po pochylni usłyszał czyjeś głosy. Światło u wylotu korytarza było białe, nie fioletowe. Zawahał się, po czym schował broń do kieszeni. Mają pewnie mnóstwo roboty. Nie będą mieć żadnych powodów, by go podejrzewać.

Szybko wszedł do środka. Na tle ogromnych konwertorów materii krzątający się wokół ludzie wyglądali jak stado karłów Całe pomieszczenie błyszczało od wskaźników, zegarów, setek tysięcy oczu, oferujących swą wiedzę każdemu, kto zechce na nie spojrzeć. Statek tych rozmiarów, niemal dorównujący wielkim liniowcom pasażerskim, zdecydowanie różnił się od malutkiego krążownika, do którego przywykł Biron. Tam cała maszynownia była zautomatyzowana. Tu silniki miały moc, która mogła zasilać całe miasto, i wymagały nieustannego dozoru.

Znajdował się na zamkniętym balustradą balkonie, otaczającym całą maszynownię. W jednym rogu dostrzegł niewielkie pomieszczenie, w którym dwóch członków obsługi pracowało na komputerach. Ich palce śmigały po klawiaturach.

Pospieszył w tamtym kierunku nie powstrzymywany przez mechaników, którzy mijali go, jakby był powietrzem, i wpadł do środka.

Obaj unieśli wzrok.

— O co chodzi? — zapytał jeden. — Co tu robisz? Wracaj na swój posterunek. — Na jego ramionach widniały belki porucznika.

— Posłuchajcie — odrzekł Biron. — Napęd hiperatomowy został uszkodzony. To zwarcie. Trzeba je naprawić.

— Chwileczkę — włączył się drugi. — Widziałem już gdzieś tego faceta. To jeden z więźniów. Lancy, łap go!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiazdy jak pył»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiazdy jak pył» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiazdy jak pył»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiazdy jak pył» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x