• Пожаловаться

Arthur Clarke: Światło minionych dni

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke: Światło minionych dni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2001, ISBN: 83-7245-544-9, издательство: Amber, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arthur Clarke Światło minionych dni

Światło minionych dni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Światło minionych dni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Szef wielkiej stacji telewizyjnej dokonuje epokowego odkrycia — znajduje metodę tworzenia mikrotuneli podprzestrzennych, które pozwalają zajrzeć kamerze w każde miejsce w teraźniejszości i przeszłości... W przezroczystym świcie nic nie ukryje się przed kamerą. Ludzie zaczynają szukać sposobów na ukrycie swojej prywatności i swoich zbrodni…

Arthur Clarke: другие книги автора


Кто написал Światło minionych dni? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Światło minionych dni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Światło minionych dni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kate chwyciła Bobby’ego za zdrową rękę i przeciągnęła przez drzwi bunkra. Krzyknął, gdy uderzył głową o stalowy próg, ale nie zwracała na to uwagi.

Kiedy tylko jego stopy znalazły się na zewnątrz, zatrzasnęła drzwi, blokując narastający szum otwieranego tunelu, i zaczęła kręcić kołem zamka.

Zbliżyli się wyraźnie zaskoczeni ochroniarze Hirama.

— Zabierzcie go i uciekajcie stąd! — krzyknęła Kate, wisząc na kole.

A potem ściana wybrzuszyła się i Kate zobaczyła światło, jasne jak słońce. Ogłuszona, oślepiona, miała wrażenie, że spada. Spada w ciemność.

28. Wiek Syzyfa

Jako dwa stapledony, bezcielesne punkty widzenia WormCamu, Bobby i David wzlecieli ponad południową Afryką.

Był rok 2082. Czterdzieści lat minęło od śmierci Hirama Pattersona. A Kate, od trzydziestu pięciu lat żona Bobby’ego, także już nie żyła.

Rok po tragedii pogodził się z tym brutalnym faktem, jednak nigdy o nim nie zapominał, choć WormCam zabierał go w wiele cudownych miejsc. Ale on sam, Bobby, ciągle żył i musiał żyć; zmusił się do działania, do studiów nad Afryką.

Dzisiaj równiny tego najbardziej starożytnego z kontynentów pokrywała sieć prostokątnych pól. Tu i ówdzie wyrastały budynki: czyste plastikowe chaty. Ziemię uprawiały maszyny; autonomiczne kultywatory przypominały przerośnięte żuki z pancerzami błyszczącymi od baterii słonecznych. Ludzie poruszali się wolno wzdłuż pól. Wszyscy nosili białe ubrania, kapelusze z szerokimi rondami i kolorowe warstwy kremów filtrujących na twarzach.

Na którymś wysprzątanym do czysta podwórzu bawiła się gromadka dzieci. Wydawały się czyste, dobrze ubrane i odżywione. Biegały i krzyczały wesoło — jaskrawe kamyki w rozległym i płaskim jak stół krajobrazie. Ale Bobby nie widywał ostatnio wielu dzieci, więc ta garstka wydawała się cenna, ważna.

A kiedy przyjrzał się im dokładniej, zauważył, że ich działania, choć skomplikowane, są ściśle skoordynowane, jakby każde z dzieci natychmiast wiedziało, co myślą pozostałe. I może naprawdę wiedziało. Ponieważ — tak słyszał — dzisiejsze dzieci rodziły się już z tunelami podprzestrzennymi w głowach, związane z grupowymi umysłami Złączonych, zanim jeszcze opuściły łono matki.

Bobby zadrżał, gdy sobie to wyobraził. Wiedział, że jego ciało reaguje na taką myśl, pozostawione w budowli wciąż nazywanej Wormworks — choć czterdzieści lat po śmierci Hirama jej właścicielem stało się konsorcjum muzeów i uniwersytetów.

Tyle czasu minęło od tamtego dnia, a Bobby wciąż pamiętał wszystko, jakby sama pamięć była WormCamem połączonym na stałe z przeszłością. Teraz przeszłość ta mieściła wszystko, co pozostało mu po Kate, zmarłej rok temu na raka; wszystkie jej działania zostały unieruchomione w niezmiennej historii, tak samo jak czyny bezimiennych miliardów, które przed nią zeszły do grobu.

Biedny Hiram, pomyślał. On przecież chciał tylko zarabiać pieniądze. Teraz, kiedy nie żyje, jego firma się rozpadła, a fortuna zniknęła. A jednak przypadkiem zdołał odmienić świat.

David, niewidoczny, ale obecny przy nim, milczał od dłuższego czasu. Bobby uruchomił procedurę empatii, by spojrzeć przez punkt widzenia brata.

Zadbane pola zniknęły, zastąpione jałowym pustkowiem, gdzie tylko kilka karłowatych drzew walczyło o przetrwanie.

W ostrym blasku słońca szła wolno przez pustynię długa kolumna kobiet. Każda niosła na głowie wielki plastikowy pojemnik z niezbyt czystą wodą. Były chude jak patyki, okryte łachmanami, o sztywno wyprostowanych karkach.

Jedna z nich prowadziła za rękę dziecko. Było oczywiste, że — nagie i zbudowane jakby z samych kości i cienkiej jak papier skóry — jest ofiarą ostrego niedożywienia, może nawet AIDS. Tutaj, przypomniał sobie Bobby z wisielczym humorem, nazywali AIDS chorobą chudzielców.

— Po co patrzysz w przeszłość, Davidzie? — zapytał. — Dzisiaj wygląda to lepiej.

— Ale taki był świat, który my stworzyliśmy — odparł z goryczą David. Jego głos brzmiał, jakby rozlegał się o kilka metrów od Bobby’ego w ciepłym, wygodnym pokoju, a nie tutaj, ponad zapomnianym pustkowiem. — Nic dziwnego, że dzieciaki uważają nas, starych, za bandę dzikusów. To była Afryka z AIDS, z niedożywieniem, z suszami i malarią, zakażeniami gronkowcem, gorączką dengową i nieskończonymi, bezsensownymi wojnami. Afryka pogrążona w zdziczeniu… Ale — dodał po chwili — Afryka ze słoniami.

— Słonie nadal istnieją — przypomniał Bobby.

To była prawda: żyła w ogrodach zoologicznych garstka zwierząt, a ich nasienie i jaja przewożono między placówkami, by utrzymać zdolną do życia populację. Zygoty słoni i wielu innych zagrożonych czy wymarłych gatunków, zamrożone w ciekłym azocie, przechowywano nawet w wiecznych cieniach krateru na południowym biegunie Księżyca — ostatniej kryjówce ziemskiego życia, jeśli jednak nie uda się odchylić Wormwoodu z kursu.

A więc rzeczywiście istniały słonie — ale już nie w Afryce. Nie pozostał o nich żaden ślad prócz kości, wykopywanych od czasu do czasu przez samoczynne maszyny rolnicze, niekiedy ze śladami zębów wygłodniałych ludzi. Za życia Bobby’ego wyginęły wszystkie: słoń, lew, niedźwiedź, a nawet najbliżsi krewni człowieka, szympansy, goryle i inne małpy człekokształtne. Poza domami ludzi, ogrodami zoologicznymi, zbiorami kolekcjonerów i laboratoriami na Ziemi nie pozostał już żaden duży ssak. Żaden oprócz człowieka.

Ale co się stało, to się stało.

Wznieśli się w przestrzeni i czasie, a lśniące kolorami pola wróciły. Dzieci zmniejszyły się i zniknęły, z tej wysokości sieć pól uprawnych zmieniła się w szachownicę pozbawioną szczegółów, przesłoniętą mgłą i chmurami.

Potem, gdy Ziemia odsuwała się coraz dalej, w polu widzenia Bobby’ego wypłynął kształt samej Afryki, tak dobrze znany z podręczników.

Na zachodzie, nad Atlantykiem, szarobiała pokrywa chmur przesłaniała wypukłą powierzchnię oceanu. Obrót planety niósł Afrykę w stronę cienia nocy. Bobby widział kliny burz równikowych, sięgające na setki kilometrów w głąb lądu, wyciągające fioletowe palce mroku.

Ale nawet z tej odległości dostrzegał ludzkie dzieła.

Na oceanie widział depresję, wielki wir białych chmur nad błękitną wodą. Nie był to system naturalny; przejawiał stabilizację i regularność, przeczącą jego skali. Nowe systemy kontroli pogody z wolna zmniejszały gwałtowność układów sztormowych, które nadal szalały na całej planecie, a zwłaszcza wzdłuż wybrzeża Pacyfiku.

Na południu kontynentu Bobby wyraźnie widział sunące przez atmosferę ogromne statki zasłonowe; ich przewodzące arkusze migotały jak skrzydła ważek, oczyszczając powietrze i odnawiając zniszczoną warstwę ozonową. A wzdłuż zachodniego brzegu na setki kilometrów rozciągał się jasny pas — rafy, odbudowywane pospiesznie przez nowy gatunek genetycznie przekształconego koralu — aby związać nadwyżkę dwutlenku węgla z atmosfery i stworzyć sanktuarium zagrożonym roślinom i zwierzętom, które dawniej zamieszkiwały naturalne rafy koralowe, zniszczone przez zanieczyszczenia, nadmierne połowy i sztormy.

Wszędzie pracowali ludzie: naprawiali, odbudowywali.

Ląd także się zmienił. Niebo nad kontynentem było prawie bezchmurne, a ziemia w dole brunatnozielona zielenią życia. Wielką północną równinę, Saharę, pocięły cienkie nitki błękitu. Już teraz znad brzegów nowych kanałów rozprzestrzeniała się zieleń. Tu i tam widział lśniące jak klejnoty konstrukcje elektrowni tunelowych, realizację ostatniego marzenia Hirama, czerpiących ciepło z samego jądra Ziemi — energię darmową i czystą, która w dużej mierze umożliwiła stabilizację i przekształcenie planety. To był doprawdy wspaniały widok, a jego skala i regularność oszałamiała. David twierdził, że najbardziej przypomina mu dawne wyobrażenia Marsa, konającego, pustynnego świata, przywróconego do życia przez inteligencję.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Światło minionych dni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Światło minionych dni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Arthur Clarke: El fin de la infancia
El fin de la infancia
Arthur Clarke
Arthur Clarke: La estrella
La estrella
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Who's There?
Who's There?
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Gwiazda
Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke: S. O. S. Lune
S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke: The Stroke Of The Sun
The Stroke Of The Sun
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Światło minionych dni»

Обсуждение, отзывы о книге «Światło minionych dni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.