Ursula Le Guin - Świat Rocannona

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Świat Rocannona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1990, ISBN: 1990, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Świat Rocannona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Świat Rocannona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rocanon, kosmiczny etnograf prowadzący badania na zacofanej planecie, staje w obronie tubylców, których zaatakował galaktyczny wróg. Naukowa misja przekształca się w awanturniczą wyprawę, podczas której bohater odkrywa w sobie tajemniczy dar, znany jedynie Najstarszym.

Świat Rocannona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Świat Rocannona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Teraz już musiał użyć swego zmysłu bez względu na konsekwencje. Stał w cieniu kępy drzew, nieruchomy i czujny, starając się trzymać jednocześnie oczy i uszy w pogotowiu, i sięgał przed siebie, w stronę jajowatych statków, badając ich otoczenie i ich wnętrza. W każdym, jak dowiedział się w Breygna, dzień i noc siedział pilot gotów do startu — przypuszczalnie na Faraday — w razie awarii.

Awaria dla sześciu pilotów mogła oznaczać tylko jedno: że centrum dowodzenia, znajdujące się cztery mile dalej, na wschodnim krańcu bazy, zostało zbombardowane lub dokonano w nim sabotażu. W takim przypadku każdy z nich miał wyprowadzić swój statek w bezpieczne miejsce przejąwszy nad nim kontrolę — podobnie jak statki kosmiczne owe nadświetlne statki miały systemy napędowe niezależne od wszelkich zewnętrznych komputerów i źródeł zasilania, które mogły ulec uszkodzeniu. Ale lot na nich oznaczał samobójstwo; żadna żywa istota nie przeżyła „podróży” z szybkością większą od światła. Każdy pilot był zatem nie tylko świetnie wyszkolonym matematykiem, ale również fanatykiem gotowym do poświęcenia życia. Stanowili starannie dobraną załogę. Mimo wszystko jednak nudzili się siedząc tak i czekając na swoją niewielką szansę chwały. Tej nocy w jednym ze statków Rocannon wyczuwał obecność dwóch mężczyzn. Pomiędzy nimi znajdowała się płaska powierzchnia podzielona na kwadraty. Rocannon odbierał to samo wrażenie w ciągu wielu ubiegłych nocy i racjonalna część jego umysłu zarejestrowała słowo „szachy”. Sięgnął swoim zmysłem do następnego statku. Statek był pusty.

Rocannon przemknął przez szarą przestrzeń betonu, pośród nielicznych drzew, dotarł do piątego statku w .rzędzie, wspiął się na rampę i wpadł w otwarty właz. Wnętrze nie przypominało żadnego statku. Były tam hangary na rakiety i wyrzutnie, banki pamięci komputera, reaktory, jakiś szaleńczo splątany labirynt korytarzy do przetaczania pocisków, z których każdy mógł zniszczyć miasto. Ponieważ statek nie poruszał się w zwykłej czasoprzestrzeni, nie miał dziobu ani rufy, ani żadnej logiki, a Rocannon nie znał języka, w którym wypisano oznaczenia. Nie było tu żadnego żywego umysłu, który mógłby się stać przewodnikiem. Rocannon stracił dwadzieścia minut szukając sterowni — metodycznie, powściągając narastającą panikę, powstrzymując się od używania swego zmysłu, żeby nie zaniepokoić nieobecnego pilota.

Dopiero kiedy już zlokalizował sterownię, znalazł przesyłacz i usiadł przed nim, tylko na chwilę pozwolił sobie zajrzeć do wnętrza drugiego statku. Odebrał wyraźny obraz ręki zawieszonej niezdecydowanie nad białym gońcem. Wycofał się natychmiast. Zapamiętał koordynaty, na które nastawiony był przesyłacz, po czym przestawił go na koordynaty Bazy Etnograficznej Ligi dla Strefy Galaktycznej 8, w mieście Kerguelen, na planecie Nowa Południowa Georgia — jedyne koordynaty, które pamiętał bez zaglądania do podręcznika. Włączył maszynę i zaczął nadawać.

Palce uderzały w klawisze, niezręcznie, bo musiał się posługiwać lewą ręką, a w tej samej chwili na małym, czarnym ekranie w pokoju, który znajdował się w jednym z miast na planecie odległej o osiem lat świetlnych, pojawiły się litery:

PILNE DO PREZYDIUM LIGI.Baza nadświetlnych statków wojennych rebeliantów z Faradaya znajduje się na Fomalhaut II, Kontynent Południowo-Zachodni, 28°28' Pn i 121°40' Zach, około 3 km Pn-W od głównej rzeki. Baza zaciemniona, ale powinna być widoczna jako 4 budynki, 28 grup baraków i hangar na kosmodromie prowadzącym W-Z. 6 statków nadświetlnych nie w bazie, ale na zewnątrz, dokładnie na Pd-W od kosmodromu na skraju lasu, zakamuflowane siatką maskującą i pochłaniaczami światła. Nie atakować na oślep, ponieważ tubylcy są niewinni. Tu Gaveral Rocannon z Misji Etnograficznej Fomalhaut. Jestem jedynym pozostałym przy życiu członkiem ekspedycji. Nadaję z przesyłacza na pokładzie nadświetlnego statku wroga. Tutaj pozostało około 5 godzin do świtu.

Miał zamiar dodać: „Zostawcie mi parę godzin na ucieczkę”, ale nie zrobił tego. Gdyby go złapano, Faradayanie zostaliby ostrzeżeni i mogliby przenieść statki w inne miejsce. Wyłączył nadajnik i ustawił koordynaty w poprzednim położeniu. Wędrując do wyjścia wąskim pomostem, biegnącym wzdłuż korytarza, ponownie sprawdził drugi statek. Szachiści skończyli partię i zbierali się do wyjścia. Zaczął biec, mijając puste, dziwaczne, słabo oświetlone pomieszczenia. Zdawało mu się, że skręcił w złym kierunku, ale trafił prosto do włazu, zbiegł po rampie, goniąc resztką sił przemknął obok nie kończącego się ogromu statku, obok nie kończącego się ogromu drugiego statku i wpadł w ciemność lasu.

Między drzewami nie mógł już biec, gdyż oddech palił go w piersi, a gęste, czarne gałęzie nie przepuszczały światła. Szedł dalej spiesznym krokiem; obszedł skraj bazy, dotarł do końca kosmodromu i rozpoczął drogę powrotną, wspomagany przez następny cykl jasności Heliki, a po godzinie — wschód Feni. Miał wrażenie, że w ogóle nie posuwa się naprzód, a czas uciekał. Jeśli zbombardują bazę teraz, kiedy był tak blisko, dosięgnie go fala uderzeniowa lub płomienie. Brnął przez ciemność ogarnięty przemożnym strachem przed światłem, które może wybuchnąć za jego plecami i spalić go. Ale dlaczego się nie zjawiali, dlaczego to trwało tak długo?

Dopiero o świcie dotarł do wzgórza o rozdwojonym wierzchołku, gdzie zostawił wiatrogona. Bestia powarkiwała na niego, rozdrażniona tym, że całą noc spędziła uwiązana do drzewa w lesie obfitującym w zwierzynę. Rocannon oparł się o jej ciepły bok i podrapał ją lekko za uchem, myśląc o Kyo.

Kiedy odetchnął, dosiadł wiatrogona i ponaglił go do marszu. Przez długi czas zwierz kulił się jak sfinks i nie chciał się ruszyć. Wreszcie podniósł się, protestując melodyjnym warczeniem, i podreptał na północ w zabójczo powolnym tempie. Pola i wzgórza, opuszczone wioski i sędziwe drzewa były już słabo widoczne, ale wiatrogon nie chciał lecieć, dopóki blask wschodzącego słońca nie rozlał się na horyzoncie. Wtedy wzbił się w górę; złapał świeży, pomyślny wiatr i pomknął w jasny, blady świt. Rocannon wciąż oglądał się do tyłu: Za nim rozciągała się spokojna, cicha kraina, w łożysku rzeki na zachodzie leżała mgła. Natężył swój zmysł i usłyszał myśli, emocje i poranne sny swoich wrogów, rozpoczynających nowy, zwykły dzień.

Zrobił, co mógł. Głupcem był sądząc, że zdoła czegoś dokonać. Cóż znaczył jeden, samotny człowiek przeciwko wyszkolonej armii? Wyczerpany, ze znużeniem przetrawiając swą porażkę, wracał do Breygny, jedynego miejsca, do którego mógł wrócić. Przestał już się zastanawiać, czemu Liga tak długo odkłada atak. Nie mieli zamiaru atakować. Uznali jego wiadomość za oszustwo, pułapkę. Albo też, co bardziej prawdopodobne, pomylił koordynaty: wystarczyła jedna źle podana współrzędna, żeby jego wiadomość przepadła w pustce, gdzie nie było czasu ani przestrzeni. I za to zginęli Raho, Iot, Mogien: za wiadomość wysłaną donikąd. A on został tu wygnany na resztę swego życia, niepotrzebny nikomu, obcy w obcym świecie.

Zresztą to nie miało znaczenia. Był tylko pojedynczym człowiekiem. Los pojedynczego człowieka się nie liczy.

Cóż w takim razie się liczy?

Nie mógł znieść tych wspomnień. Obejrzał się ponownie, żeby nie widzieć wciąż przed oczami twarzy Mogiena — i z krzykiem poderwał kalekie ramię osłaniając oczy przed nieznośnym blaskiem, wysokim, białym słupem ognia, który wystrzelił bezgłośnie z równiny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Świat Rocannona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Świat Rocannona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Świat Rocannona»

Обсуждение, отзывы о книге «Świat Rocannona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x