Ursula Le Guin - Świat Rocannona

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Świat Rocannona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1990, ISBN: 1990, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Świat Rocannona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Świat Rocannona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rocanon, kosmiczny etnograf prowadzący badania na zacofanej planecie, staje w obronie tubylców, których zaatakował galaktyczny wróg. Naukowa misja przekształca się w awanturniczą wyprawę, podczas której bohater odkrywa w sobie tajemniczy dar, znany jedynie Najstarszym.

Świat Rocannona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Świat Rocannona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mieszkańcy zamku, jasnowłosi panowie i ciemnowłosi słudzy, zgromadzili się wokół nich na lądowisku, pragnąc jak najszybciej podzielić się wieścią o spaleniu zamku Reohan położonego najbliżej na wschód i wymordowaniu wszystkich ludzi. Znowu dokonały tego dwa helikoptery i kilku mężczyzn uzbrojonych w laserową broń; wojownicy i wieśniacy z Reohan zostali zaszlachtowani bez żadnej możliwości obrony. Ludzie z Hallan znajdowali się na granicy szaleństwa wywołanego bólem i wściekłością, do których przyłączyło się uczucie zgrozy, kiedy zobaczyli Fiana siedzącego przed ich młodym księciem i usłyszeli jego opowieść. Wielu spośród nich, mieszkając w tej najdalej na północ wysuniętej fortecy Angien, nigdy przedtem nie widziało żadnego z Fiia, ale wszyscy słyszeli o nich jako o legendarnych istotach, chronionych potężnym tabu. Zaatakowanie jednego z ich zamków, choć zakończyło się krwawo, pasowało do ich wyobrażeń o wojnie; ale zaatakowanie Fiia było świętokradztwem. Owładnęła nimi groza pomieszana z wściekłością. Tego wieczoru Rocannon siedząc w swoim pokoju na wieży słyszał tumult dochodzący z dołu, z sali biesiadnej, gdzie zebrali się wszyscy Angyarowie z Hallan, ślubując wrogom śmierć i zniszczenie w przemowach pełnych potoczystych metafor i grzmiących hiperboli. Dumną rasą byli ci Angyarowie: mściwi, aroganccy, nieprzejednani, nie znający pisma i nie posiadający w swoim języku formy czasownika „nie móc” w pierwszej osobie. W ich legendach nie było bogów, tylko bohaterzy.

W odległy gwar wmieszał się nagle jakiś zaskakująco bliski głos. Ręka Rocannona sama skoczyła do odbiornika. Nareszcie trafił na częstotliwość wroga. Trzeszczący głos mówił w języku, którego Rocannon nie znał. Byłoby to nazbyt szczęśliwym zbiegiem okoliczności, gdyby wróg używał języka galaktycznego; wśród planet Ligi istniały setki tysięcy narzeczy, nie licząc tych światów, które dotąd nie zostały odkryte. Głos zaczął czytać listę numerów, którą Rocannon zrozumiał, ponieważ były wymienione po cetiańsku — w języku rasy, której matematyczne osiągnięcia sprawiły, że w całej Lidze zaczęto stosować cetiańską matematykę, a co za tym idzie, cetiańskie liczby. Słuchał z napiętą uwagą, ale to nic nie znaczyło — zwykła seria liczb.

Głos zamilkł nagle i słychać było tylko szum zakłóceń. Rocannon popatrzył na małego Fiana, który prosił, żeby mu pozwolono z nim zostać, a teraz siedział bez ruchu, ze skrzyżowanymi nogami, na podłodze przy oknie.

— To był wróg, Kyo.

Twarz Fiana była bardzo spokojna.

— Kyo — zaczął Rocannon (zwracając się do Fiana używano zazwyczaj angyarskiej nazwy jego wioski, ponieważ nikt nie wiedział, czy poszczególni Fiia mają własne imiona) — Kyo, czy mógłbyś usłyszeć w myślach naszych wrogów, gdybyś spróbował?

W swoich notatkach, sporządzonych podczas krótkiego pobytu w wiosce Fiia, Rocannon zaznaczył, że przedstawiciele gatunku I-B rzadko odpowiadają wprost na zadane pytanie; dobrze zapamiętał ich uśmiechnięte wykręty. Ale Kyo, osamotniony w obcym świecie słów, posłusznie odpowiedział:

— Nie, panie.

— A czy potrafiłbyś rozmawiać w myślach z innymi ludźmi twojego gatunku, w innych wioskach?

— Trochę. Gdybym żył pomiędzy nimi, być może… Fiia czasami odchodzą, żeby zamieszkać w innych wioskach. Powiedziane jest nawet, że niegdyś Fiia i Gdemiarowie rozmawiali ze sobą w myślach jak jeden lud, ale to było bardzo dawno temu. Powiedziane jest… — urwał.

— Twoi ludzie i Gliniaki rzeczywiście stanowią jedną rasę, chociaż teraz wasze drogi się rozeszły. Co jeszcze, Kyo? — Powiedziane jest, że bardzo dawno temu na południu, w wysokich miejscach, wśród skał, żyli ci, którzy rozmawiali w myślach z każdą istotą. Słyszeli wszystkie myśli, ci Najstarsi, Najdawniejsi… Ale potem zeszliśmy z gór, zamieszkaliśmy w dolinach i w jaskiniach, i droga została zapomniana.

Rocannon zamyślił się na chwilę. Na południe od Hallan nie było żadnych gór na tym kontynencie. Wstał i sięgnął po swój „Podręcznik Strefy Galaktycznej 8”, zawierający mapy, kiedy z radia, szumiącego wciąż na tej samej częstotliwości, dobiegł dźwięk, który go powstrzymał. Przez zakłócenia przebijał się jakiś głos, słaby, odległy, nasilający się i zanikający na przemian, ale przemawiający w języku galaktycznym: — Numer Sześć, zgłoś się. Numer Sześć, zgłoś się. Tu Foyer. Zgłoś się, Numer Sześć. — Wezwanie powtarzało się bez końca. Po przerwie głos kontynuował: — Tu Piątek. Nie, tu Piątek… Tu Foyer; czy mnie słyszysz, Numer Sześć? Nadświetlne przylatują jutro i chcą mieć pełny raport o rozlokowaniu Siedem Sześć i o łączności. Zostawcie plan uderzenia dla Oddziału Wschodniego. Słyszysz mnie, Numer Sześć? Jutro będziemy mieli połączenie z Bazą przez przesyłacz. Natychmiast przekaż mi informacje o rozlokowaniu. Rozlokowanie Siedem Sześć. Nie trzeba… — Nagły wybuch gwiezdnych wyładowań zagłuszył resztę zdania, a kiedy głos powrócił, można było wyłowić jedynie strzępki słów. Przez dziesięć długich minut słychać było tylko ciszę, szum i urywki zdań, a potem włączył się bliższy głos i zaczął coś szybko mówić w tym samym co poprzednio obcym języku. Mówił i mówił; minuty mijały, a Rocannon słuchał, zastygły w bezruchu, z dłonią na okładce „Podręcznika”. Równie nieruchomo Fian siedział w półmroku na drugim końcu pokoju. Głos wymienił i powtórzył dwie pary liczb; za drugim razem Rocannon pochwycił cetiańskie słowo oznaczające „stopnie”. Szybko otworzył notes i zapisał podane cyfry; potem, nie przerywając nadsłuchiwania, otworzył „Podręcznik” na mapach Fomalhaut II.

Liczby, które zanotował, brzmiały: 28°28 i 121°40. Jeśli to oznaczało współrzędne szerokości i długości geograficznej… Przez chwilę pochylał się nad mapą, szukając ołówkiem właściwego punktu i trafiając za każdym razem na puste morze. Wreszcie, kiedy spróbował 28° szerokości północnej i 121 ° długości zachodniej, ołówek sunący na południe zatrzymał się tuż za pasmem górskim, pośrodku Kontynentu Południowo-Zachodniego. Rocannon usiadł wpatrując się w mapę. Głos w radiu zamilkł.

— Władco Gwiazd?

— Chyba powiedzieli mi, gdzie się ukrywają. Nie jestem pewien. I mają tam przesyłacz. — Popatrzył na Kyo niewidzącym wzrokiem, potem znów pochylił się nad mapą. — Gdyby tam byli…, gdybym mógł się tam dostać i pokrzyżować im plany, gdybym mógł wysłać z ich przesyłacza chociaż jedną wiadomość do Ligi, gdybym mógł…

Kontynent Południowo-Zachodni został zbadany tylko z powietrza, dlatego na mapie zaznaczono jedynie linię brzegową, góry i główne rzeki; pozostawały setki kilometrów niezbędnej pustki — i nieznany cel.

— Ale przecież nie mogę tu siedzieć z założonymi rękami — mruknął Rocannon. Podniósł wzrok i napotkał czyste, nieodgadnione spojrzenie Kyo.

Przespacerował się po kamiennej podłodze tam i z powrotem. Radio szumiało i trzeszczało.

Jedna rzecz przemawiała na jego korzyść: wróg nie będzie się go spodziewał. Wróg był przekonany, że ma całą planetę dla siebie. Ale była to jedyna przewaga Rocannona.

— Chciałbym użyć przeciwko nim ich własnej broni wyznał. — Myślę, że spróbuję ich odnaleźć. Na południu… Posłuchaj, Kyo, obcy zabili moich ludzi, podobnie jak twoich. Obaj — ty i ja — jesteśmy tu samotni, i obaj musimy mówić obcym językiem. Chciałbym, żebyś mi towarzyszył.

Sam nie bardzo wiedział, co popchnęło go do złożenia tej propozycji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Świat Rocannona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Świat Rocannona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Świat Rocannona»

Обсуждение, отзывы о книге «Świat Rocannona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x