Clifford Simak - Czas jest najprostszą rzeczą

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Czas jest najprostszą rzeczą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas jest najprostszą rzeczą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas jest najprostszą rzeczą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najpierw w świetle reflektorów spostrzegli tuż nad szosą niezwykły ruch. Po chwili, na tle rozjaśnionego blaskiem księżyca nieba rozpoznali lecące postacie ludzkie. Właściwie nie leciały, bo nie miały skrzydeł, lecz unosiły się w powietrzu, poruszając z lekkością i gracją, jaką mają tylko ptaki. Na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie stada ciem ciągnących do światła lub jakichś drapieżnych nocnych ptaków, które nagle spadają z nieba na ziemię. Po chwili jednak, gdy minęło osłupienie i górę wziął rozsądek, Blaine domyślił się, kim są owe postacie. Byli to lewitujący ludzie.

Czas jest najprostszą rzeczą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas jest najprostszą rzeczą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wrócił do kominka i małą szufelką nabrał rozpalonych węgli, które wysypał z kolei na nasączony alkoholem materiał. Cisnął łopatkę w ślad za butelką i odstąpił dwa kroki wstecz.

Bela zajęła się zrazu małymi, błękitnymi płomykami. Ogień rósł, potężniał.

Za pięć minut miejsce to przemieni się w istne piekło płomieni, których nic już nie zdoła ugasić. Płomienie roztopią transo zamykając agentom Fishhooka jedyną drogi szybkiego dotarcia tutaj.

Schylił się i dźwignąwszy Grunta za kołnierz, powlókł go po podłodze w stronę drzwi. Otworzył je łokciem i wypchnął ciało na zewnątrz.

Grunt jęknął i próbował się podźwignąć na kalana. Stanął niepewnie na czworakach, lecz po chwili jego ciało zwiotczało i mężczyzna ponownie opadł bezwładnie na ziemię. Blaine dźwignął go odciągając nieco dalej, na bezpieczną odległość od pożogi. Tam też zostawił pobitego. Grunt mamrotał coś do siebie niewyraźnie; poruszał niemrawo nogami i rękoma. Był jednak zbyt osłabiony, by podnieść się o własnych siłach z ziemi.

Blaine odszedł pogrążoną w ciemności aleją i tam bezpieczny w mroku, przystanął. Odwrócił się w stronę Punktu Handlowego, którego okna zaczynały już wyraźnie barwić się krwistym kolorem pożogi.

Wzruszył lekko ramionami, odwrócił na pięcie i zaczął oddalać się od miejsca pożaru.

Teraz jest najlepsza pora na spotkanie z Finnem — mruknął do siebie. Teraz, gdy miasto zostanie wytrącone z równowagi pożarem Punktu, a policja będzie miała coś innego do roboty, niż zajmowanie się człowiekiem, który łamie prawo godziny policyjnej.

26.

Grupa ludzi tłoczyła się na schodkach wiodących do hotelu i spoglądała w milczeniu na szalejące morze płomieni strzelających wysoko w nocne niebo. Zaabsorbowami dramatycznym widokiem ludzie nie zwrócili uwagi na nadchodzącego Blaine'a. Policja jeszcze się nie pojawiła.

— Jeszcze jedna sprawka normaków — odezwał się półgłosem jeden z mężczyzn.

— To zdumiewające. W dzień normalnie kupują w Punkcie nie bojąc się kary boskiej, a nocą podkradają się tam ponownie, aby podłożyć ogień — odparł inny kiwając w zadumie głową.

— Jak Boga jedynego kocham! Nie mieści mi się zupełnie w głowie, by Fishhook mógł tolerować to, co się wyprawia na świecie.

— Fishhook nie dba o to — odpad drugi mężczyzna. — Spędziłem u Fishhooka pięć lat i mogę zapewnić pana, że jest to niezwykle osobliwe i tajemnicze miejsce.

Dziennikarz — pomyślał Blaine rzucając na mówiącego szybkie spojrzenie. Hotel był zapchany dziennikarzami i reporterami przybyłymi do Belmont na wieść o Firmie i jego jutrzejszym kazaniu. Blaine przyglądał się dłuższą chwilę dziennikarzowi, który przebywał u Fishhooka starając się wygrzebać z pamięci jego twarz. Lecz nie znał jej. Nigdy się nie zetknął z tym człowiekiem.

Szybko wspiął się po stopniach i rozpychając zgromadzonych tam ludzi wszedł do hali recepcyjnej. Ręce trzymał głęboko wepchnięte w kieszenie kurtki, by ukryć przed ciekawskimi spojrzeniami pokrwawione w walce z Grantem dłonie.

Hotel był stary, a meble w holu nie zmieniane od wielu lat. Panował tu półmrok uwypuklający jeszcze bardziej brzydotę miejsca. W powietrzu snuł się ciężki, skwaśniały zapach kurzu, ludzkiego potu i wyziewów z kuchni hotelowej.

Kilka osób siedziało tu i ówdzie w fotelach. Jedni z nich byli pogrążeni w lekturze gazet i czasopism, inni po prostu gapili się nieruchomo w przestrzeń. Na twarzach wszystkich malował się wyraz nudy i oczekiwania.

Blaine spojrzał na zegar wiszący ponad blatem recepcji. Wskazywał 11:30. Minął recepcję kierując się w stronę schodów i wnęki z windą.

— Shep!

Ogarnięty nagłą paniką Blaine odwrócił się gwałtownie.

Jakiś mężczyzna dźwignął się właśnie ciężko z głębokiego obitego skórą fotela i niezdarnie stawiając nogi człapał w stronę Blaine'a.

Ten cierpliwie czekał, mimo że po kręgosłupie płynęła mu zimna strużka potu, a nogi drżały lekko. Mężczyzna podszedł i wyciągnął w jego kierunku dłoń. Blaine wyjął również swoją z kieszeni.

— Upadłem — wyjaśnił widząc, że mężczyzna spogląda na pokaleczoną, pokrytą brudem dłoń. Potknąłem się w ciemnościach i upadłem.

— Należy ją dobrze przemyć i zdezynfekować.

— Tak, wiem. Właśnie zamierzam to zrobić.

— Przypominasz mnie sobie? — spytał mężczyzna. — Bob Collins. Spotykaliśmy się u Fishhooka… konkretnie w „Red Ghost Bar „. Pamiętasz?

— Ach tak, rzeczywiście — wykrzyknął z ulgą Blaine. — Teraz już sobie przypominam. Nie wiem czemu, lecz nie mogłem sobie skojarzyć twej twarzy. Pamiętam, a jakże! Jak ci leci?

— Tak sobie, średnio. Żałuję, że już nie pracuję u Fishhooka. Ale takie już życie w tym parszywym, dziennikarskim fachu. Raz tu, raz tam.

— Przyjechałeś posłuchać Finna?

Collins pokiwał twierdząco głową i spytał:

— A co z tobą? Co tu robisz?

— Chcę się właśnie spotkać z Finnem.

— Jeśli ci się to uda. Mieszka pod 210. Nikogo nie przyjmuje, a jakieś straszne gorylisko pilnuje jego drzwi.

— Sądzę, że mnie jednak przyjmie — uśmiechnął się lekko Blaine.

— Słyszałem, że zwiałeś — indagował niezrażony Collins. — Nie obraź się, ale może kilkanaście dolarów…

Blaine wybuchnął śmiechem.

— No to może choćby drinka?

— Nie, wielkie dzięki. Muszę jak najszybciej zobaczyć Finna.

— Jesteś z nim?

— Niezupełnie…

— Posłuchaj mnie, Shep — Collins nachylił się w jego stronę, a w głosie zabrzmiały mu błagalne nutki. Byliśmy dobrymi kumplami, prawda? Czy mógłbyś mi powiedzieć wszystko, co wiesz? To niesłychanie dla mnie istotne. Jeżeli wyjdzie mi ten reportaż, ponownie wrócę do Fishhooka. Niczego innego nie pragnę.

Blaine potrząsnął w milczeniu głową.

— Shep — nalegał Collins. — Krąży masa plotek. Mówią o ciężarówce, która stoczyła się do rzeki. Mówią, że na tej ciężarówce było coś niesłychanie istotnego dla Finna; gadają, że to maszyna gwiezdna. Plotki, domysły… Shep, powiedz. Może to być prawda?

— O niczym takim nie słyszałem.

— To wielka sprawa, Shep — Collins zniżył głos do szeptu. — Finn ogłosił w prasie, że ma na dewiatów haka, że ich zniszczy. Zniszczy każdego z nich z osobna, a przy okazji całą kinetykę paranormalną. Zieje nieprawdopodobną nienawiścią do wszystkiego co paranormalne. To demagog pierwszej klasy. Potrzebuje jakiegoś koronnego, ostatecznego argumentu dla swych teorii. Jeśli zdobędzie taką maszynę cały świat padnie u jego stop. Gdy dostanie ją do ręki, świat zamknie oczy i pójdzie za nim na ślepa. Świat oszaleje, a ludzie żądać będą krwi dewiatów.

— Zapominasz, że ja również jestem dewiatem. — Lambert Finn też.

— Zbyt dużo nienawiści — odezwał się cichym, znużonym głosem Blaine. — Inwektywy i epitety. Ludzi o paranormalnych mózgach określa się mianem dewiatów, osoby pozbawione tego daru — normakami. Lecz ty tego nie potępiasz. Mało cię w sumie obchodzi jak potoczą się sprawy. Udziału w linczu chyba byś nie wziął, ale napiszesz o nim. Chluśniesz strugami świeżej, niewinnie przelanej krwi na szpalty swojej gazety. I wcale nie zastanowisz się nad tym głębiej. Bo dla ciebie to tylko krew. Świeża krew. Bombowy temat. Efektowny tytuł.

— Na miłość boską, Shep…

— Dam ci jedną radę. Możesz śmiało napisać, że Finn nie ma nic do zaprezentowania. Ani do powiedzenia. Możesz napisać, że jest przerażony. Że próbował kopnąć, lecz tylko boleśnie uraził się w paluch u nogi…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas jest najprostszą rzeczą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas jest najprostszą rzeczą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Clifford Simak - A Heritage of Stars
Clifford Simak
Отзывы о книге «Czas jest najprostszą rzeczą»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas jest najprostszą rzeczą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x