Clifford Simak - Pierścień wokół Słońca

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Pierścień wokół Słońca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pierścień wokół Słońca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierścień wokół Słońca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tajemnicza podziemna organizacja o zasięgu światowym, dysponująca zaawansowanymi technologiami nieznanymi na Ziemi, uknuła spisek przeciwko ludzkości mający na celu zrujnowanie naszej cywilizacji.
Zaczęło się niewinnie: od powszechnej sprzedaży bajecznie tanich i niezużywających się maszynek do golenia, żarówek, samochodoów, domów,... a wkrótce na całym świecie zapanował strach i terror. Masowo zaczęli znikać ludzie, całymi rodzinami. Czy gatunkowi Homo sapiens grozi zagłada? Kim jest wróg?
Bohater powieści, pisarz Jay Vickers, zostaje oskarżony o zamordowanie jedynego przyjaciela i musi uciekać przed żądną linczu zgrają rozwścieczonych sąsiadów. Czy ocalenie przyniosą mu... wspomnienia z wczesnej młodości? Ostatnia z wielkich powieści Simaka.

Pierścień wokół Słońca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierścień wokół Słońca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Będę miał oczy szeroko otwarte — zapewniał kierowca.

— Ma pan pistolet?

— Nie.

— No cóż. W każdym razie niech pan uważa.

Kiedy ciężarówka ruszyła, Vickers dojrzał dwóch mężczyzn, którzy ją zatrzymali. Światło księżyca odbijało się od strzelb, które nosili przewieszone przez ramię.

Ostrożnie zaczął przestawiać pudełka, budując sobie lepszą kryjówkę.

Nie musiał się jednak przejmować.

Ciężarówka zatrzymywana była jeszcze trzy razy. Przy każdej blokadzie uczestnicy pogoni ledwo pobieżnie świecili latarkami do wnętrza pojazdu i nie wykazywali większego zainteresowania towarem. Wyglądało to tak, jakby nie wierzyli już w powodzenie pościgu i w to, że uda im się odnaleźć zbiegłego mutanta. Podejrzewali prawdopodobnie, że tak jak wielu innych, i ten zdążył już zniknąć bez śladu.

Ale Vickers nie mógł sobie pozwolić na ucieczkę. Miał zadanie do wykonania i to właśnie na tej Ziemi.

45

Wiedział, co zastanie w sklepie 1001 drobiazgów, a mimo to poszedł tam. Było to jedyne miejsce, gdzie, jak mu się wydawało, miał szansę nawiązać kontakt ze swoimi.

Wielkie okno wystawowe było rozbite, a cały budynek wyglądał tak, jak miał nieszczęście stać na drodze trąby powietrznej.

Tłum dokonał swego dzieła.

Vickers stał przed wybitą szybą i gapił się na pozostawione pobojowisko. Przypomniał sobie dzień, w którym razem z Ann wstąpił do tego sklepu w drodze na przystanek autobusowy. Pamiętał, że na dachu domu tkwił kogucik wskazujący kierunek wiatru, na podwórku znajdował się zegar słoneczny. Na podjeździe stał samochód, po którym teraz nie było ani śladu. Prawdopodobnie został wypchnięty na drogę i zniszczony, tak jak jego własny samochód.

Odwrócił się od witryny i powoli ruszył ulicą. Nie powinienem był tutaj przychodzić, pomyślał. Była to jednak jego jedyna szansa na kontakt i chociaż była to szansa raczej teoretyczna, musiał ją wykorzystać.

Skręcił za róg, gdzie zauważył spory tłum zgromadzony wokół mężczyzny, który wdrapał się na ławkę i przemawiał.

Vickers w zamyśleniu przeszedł na drugą stronę ulicy i zbliżył się do tłumu.

Mężczyzna na ławce zdjął płaszcz, podwinął rękawy i poluzował krawat. Mówił spokojnie, ale jego głos niósł się daleko po parku.

— A kiedy spadną bomby — pytał mężczyzna — co będzie dalej? Mówią wam, żebyście się nie obawiali. Mówią, żeby robić swoje i nie przejmować się. Mówią, że nie powinniście się przejmować, ale czy zastanawialiście się, co zrobią, kiedy spadną bomby? Czy wtedy będą w stanie wam pomóc?

Tu na chwilę zrobił pauzę, a tłum zamarł. Prawie wyczuwało się napięcie mięśni szczęk, które zaciskali słuchacze. Czuło się także strach…

— Nie pomogą wam — stwierdził mówca cedząc słowa powoli i z rozwagą. — Nie pomogą wam, bo nie będzie wam już można pomóc. Po prostu, moi przyjaciele, będziecie wszyscy martwi. Umrzecie w świetle, które zaleje miasto. Umrzecie i obrócicie się w pył. Pozostaną z was tylko atomy.

Z dala dobiegł głos syren, który sprawił, że tłum poruszył się niespokojnie.

— Umrzecie — ciągnął mówca — a przecież nie musicie umierać, gdyż jest inny świat, który na was czeka. Kluczem do tego świata jest ubóstwo. Ubóstwo jest przepustką, która pozwoli wam się tam dostać. Musicie tylko rzucić pracę, rozdać wszystko, co macie… a właściwie wyrzucić wszystko co macie. Możecie tam dotrzeć tylko z pustymi rękami.

Głos syren zbliżał się i tłum zaczął coś szeptać poruszony, jak wielkie zwierzę obudzone ze snu. Szept tłumu popłynął ulicą jak szelest jesiennych liści, które wiatr przegania przed burzą.

Mówca uniósł dłoń i zapadła chwila ciszy.

— Moi drodzy — rzekł — zastanówcie się nad tym. Inny świat czeka na was. Najbiedniejsi znajdą się tam jako pierwsi. Najbiedniejsi i zdesperowani, ci, dla których na tym świecie nie ma już lekarstwa. A muszę wam powiedzieć, że na Ziemi, o której mówię, nie ma bomb. Tam całe życie zaczyna się od początku. Jest to zupełnie nowy świat, ale prawie dokładnie taki jak ten, z drzewami, trawą, żyzną ziemią, zwierzyną na wzgórzach i rybami kłębiącymi się w rzekach. Jest to rodzaj miejsca, o którym wszyscy marzymy. Podstawowa różnica jednak polega na tym, że panuje tam spokój.

Wycie syren zbliżało się.

Zza rogu wyjechał samochód. Kierowca gwałtownie nacisnął na hamulce, starając się bez szwanku wyjechać na prostą. Opony zawyły, a syrena ucichła niczym w agonii.

Vickers potknął się o krawężnik i upadł. Instynktownie wysunął dłonie, dzięki czemu wylądował na czworakach. Spojrzał w bok i zauważył hamujący samochód. Wiedział, że nie uda mu się już wstać, że zanim zdoła stanąć na nogach, pojazd nie zdąży wyhamować i uderzy prosto w niego.

Nagle znikąd pojawiła się dłoń, która silnie schwyciła go za ramię i ściągnęła z ulicy.

Kolejny samochód policyjny z wizgiem opon i zamierającą syreną wyjechał zza rogu, dokładnie tak, jakby ten pierwszy zdecydował się powtórzyć nieudane wejście.

Rozproszony tłum na dobre rzucił się do ucieczki.

Dłoń pomogła mu wstać i dopiero teraz Vickers zauważył mężczyznę w wytartym swetrze, ze starą blizną na policzku.

— Szybko — rzekł mężczyzna. Kiedy mówił, blizna wiła się na policzku jak wąż, a w zaopatrzonej w bokobrody twarzy raz po raz ukazywały się białe zęby.

Człowiek siłą wepchnął Vickersa w wąską uliczkę pomiędzy dwoma budynkami, gdzie Vickers pognał naprzód, starając się nie wpaść na którąś z ceglanych ścian wyrastających po obu stronach.

Słyszał, jak wybawca biegnie za nim.

— Na prawo — rzekł mężczyzna. — Drzwi.

Vickers chwycił klamkę i drzwi otworzyły się ukazując zaciemniony hol.

Weszli do budynku i zamknęli za sobą drzwi. Stali przez chwilę w ciemności, dysząc ze zmęczenia i wsłuchując się w walenie własnych serc.

— Niewiele brakowało — zaczął mężczyzna. — Gliny coraz częściej się wtrącają. Ledwo zbierze się parę osób i…

Nie skończył zdania. Zamiast tego wyciągnął dłoń i dotknął ramienia Vickersa.

— Chodź — powiedział. — Uważaj. Schody.

Vickers podążył za nim, szukając w ciemności trzeszczących stopni. Stęchły zapach piwnicy za każdym krokiem stawał się coraz bardziej wyraźny.

Na dole schodów mężczyzna odsunął na bok zwisające prześcieradło i weszli do słabo oświetlonego pokoju. W jednym rogu stało stare, zniszczone pianino, w innym widniała sterta kartonowych pudeł. Na środku pomieszczenia znajdował się stół, przy którym siedziało czterech mężczyzn i dwie kobiety.

Jeden z mężczyzn rzekł:

— Słyszeliśmy syreny.

Mężczyzna z blizną kiwnął głową.

— Charley właśnie się rozkręcał. Tłum zbierał się już do wiwatów.

— Kim jest twój przyjaciel, George? — spytał inny człowiek.

— Uciekał, a wóz policyjny omal go nie przejechał — wyjaśnił George.

Zebrani spojrzeli na Vickersa z zainteresowaniem.

— Jak się nazywasz, przyjacielu? — spytał George.

Vickers odpowiedział.

— Myślisz, że to nasz człowiek? — spytał ktoś inny.

— On też tam był — przypomniał George. — I uciekał.

— Ale myślisz, że bezpiecznie jest…

— To swój — rzekł George, ale Vickers zauważył, że słowa wypowiadane są zbyt gwałtownie, z uporem, jakby mężczyzna zaczynał wątpić, czy postąpił słusznie przyprowadzając tutaj nieznajomego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierścień wokół Słońca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierścień wokół Słońca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Clifford Simak - A Heritage of Stars
Clifford Simak
Отзывы о книге «Pierścień wokół Słońca»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierścień wokół Słońca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x