David Brin - Stare jest piękne

Здесь есть возможность читать онлайн «David Brin - Stare jest piękne» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stare jest piękne: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stare jest piękne»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fizyk Dennis Nuel był pierwszym człowiekiem, który badał dziwne królestwa — światy alternatywne, gdzie panowały nawet inne prawa nauki. Jednak świat, który odkrył Dennis, wydaje się prawie taki sam jak nasz własny, z jedną tylko kłopotliwą różnicą.
Ku swemu zdumieniu Dennis zostaje tam powitany jako czarodziej i okazuje się, że walczy u boku pięknej i władającej przedziwnymi mocami kobiety przeciw tajemniczemu władcy. To tak jakby toczył batalię o rozwiązanie zagadki tego niezwykle tajemniczego świata.

Stare jest piękne — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stare jest piękne», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dennis tylko uśmiechnął się i pracował dalej. Za pomocą wspaniałej piły o diamentowym brzeszczocie wyciął z płaskiego kawałka pnia cztery identyczne kręgi. Miały około metra średnicy i cal grubości.

Arth przez minutę myślał, a potem zmarszczył brwi.

— Ale żeby to nieść, trzeba będzie czterech mężczyzn! A jest nas tylko dwóch, no i osioł z L’Toff, którego dała nam Surah! A kto będzie podtrzymywał z czwartej strony? — Podrapał się w głowę. — Chyba jednak dalej nic nie rozumiem.

Dennis ostrym świdrem wywiercił otwory w każdym z czterech kręgów.

— Chodź, Arth — powiedział, kiedy już skończył. — Pomóż mi z tym, dobrze?

Pod kierunkiem Dennisa przywódca złodziei uniósł jeden z drągów przechodzących przez ściankę koryta. Dennis wsunął krąg na jego koniec, a potem zdjął go z powrotem, żeby powiększyć nieco otwór. Kiedy przymierzył ponownie, krąg wsunął się kilka cali głębiej na ośkę. Owiniętym w szmatę młotkiem wbił go jeszcze dalej.

Arth opuścił koryto. Spoczęło pochylone pod dziwnym kątem, z jednej strony oparte na postawionym na sztorc kręgu. Linnora odłożyła swoją pracę i przesunęła się na skraj stogu siana, żeby móc lepiej widzieć.

— Co to takiego, Dennis? — spytała.

— To się nazywa koło — odpowiedział. — Kiedy wszystkie cztery znajdą się na swoich miejscach, przy pomocy osła Surah będziemy mogli zabrać się stąd jutro w nocy niemal tak szybko, jakbyś szła pieszo. Oczywiście zmusi nas to początkowo do korzystania wyłącznie z dróg, ale nic się na to nie poradzi. A poza tym przełęcz można przejść tylko drogą.

Dennis polecił Arthowi, żeby po kolei podnosił każdy róg i wciskał koła na każdą końcówkę osi.

— Całe to urządzenie nazywa się „wózek”. W moim kraju ten prymityw wytrzymałby najwyżej parę godzin. Sądzę, że początkowo nie będzie to o wiele lepsze niż ciągnięcie tego koryta brzuchem po ziemi. Przede wszystkim między kadłubem i ośkami nie ma żadnego łożyska. Współczynnik tarcia tocznego będzie koszmarny. Oczywiście, w miarę zużycia można przypuszczać, że pojawi się efekt smarowania…

Arth i Linnora spojrzeli po sobie. Czarownik znowu zaczął wyrażać się mętnie. Ale już do tego przywykli.

— Mógłbym zrobić lepszy zaczynacz — stwierdził Dennis, mocując ostatnie koło. — Ale nie mamy czasu. Teraz jeszcze błądzą po całej okolicy, szukając nas, ale gdy tylko niuchacze trafią na nasz trop, zaczną się koncentrować. Lepiej będzie, jeżeli do tej pory znajdziemy się już w górach. Musimy zakładać, że Efekt Zużycia udoskonali wózek. Tej nocy Arth i ja będziemy kolejno toczyć go po obejściu. Może do jutra…

Dennis cofnął się i popatrzył na wózek. Dostrzegł oszołomienie na twarzy Artha. Ale Linnora była niezwykle skupiona. Miała zmrużone oczy i poruszała ręką w powietrzu, jakby próbowała wyobrazić sobie coś, czego nigdy dotąd nie widziała.

Nagle klasnęła w dłonie i roześmiała się głośno.

— Pchnij to! Och, Dennisie, popchnij to, niech pojedzie!

Dennis uśmiechnął się. Linnora nie miała intelektu jaskiniowca. Jej zdolność przedstawienia sobie sposobu działania wózka była, biorąc pod uwagę jej pochodzenie, wręcz zdumiewająca.

Uniósł stopę i popchnął wózek. Z głośnym piskiem kół potoczył się, grzechocząc, po żwirowej ścieżce i wyjechał z wrót stodoły.

Ktoś wrzasnął głośno i na zewnątrz rozległ się głośny łomot. Dennis wybiegł i ujrzał Surah, siedzącą na ziemi i spoglądającą szeroko otwartymi oczyma na jego dzieło. Wózek potoczył się jeszcze trochę i zatrzymał w odległości kilku stóp. Obok Surah leżała płócienna torba z żywnością. Jej zawartość była do połowy rozsypana.

— Kiedy to wyskoczyło na mnie, pomyślałam, że jest żywe! — Spojrzała na wózek, mrugając oczyma.

— To tylko maszyna — zapewnił Dennis, pomagając jej wstać. — Będziemy mogli przewieźć w tym księżniczkę…

— Widzę! — Surah odepchnęła jego ręce i wygładziła ubranie. Zaczęła zbierać rozsypaną żywność — suszone mięso, owoce, woreczki z mąką — ale gdy Dennis chciał jej pomóc, przegoniła go.

— Tomosh właśnie wrócił z wiadomością od moich kuzynów, którzy mieszkają dalej przy drodze — powiedziała. — Przez tydzień kwaterowało u nich czterech żołnierzy barona. A teraz żołnierze powiedzieli, że pojutrze mają wyruszyć. Nie powiedzieli dokąd, ale mój kuzyn przypuszcza, że na północ.

Dennis zaklął cicho. A więc będą musieli przekroczyć przełęcz, zanim wojska dotrą do gór. Jeżeli poczekają do jutrzejszej nocy, będą znajdować się jeszcze w drodze, podczas gdy główne siły barona zablokują przejście!

— A więc dzisiejszej nocy — oznajmił. — Musimy wyruszyć dziś w nocy.

Od strony domu nadbiegł Tomosh. Zatrzymał się i wytrzeszczył oczy na wózek.

Arth podtrzymał Linnorę, kiedy kuśtykała, żeby zająć miejsce w wózku. Śmiała się, kiedy Arth i chłopiec pchali go wolno naokoło dziedzińca.

Dennis pokręcił głową z niezadowoleniem. „Mały, czerwony wózek, który miałem w dzieciństwie — pomyślał — byłby tu bardziej przydatny niż to piszczące pudło”.

* * *

Wyruszyli tuż po zapadnięciu zmroku, jeszcze przed wschodem księżyców. Zaniepokojony osioł parskał, ciągnąc rozklekotany wózek. Gdy zatrzymał się przy bramie i wyglądało na to, że chce się zbuntować, Linnora uderzyła w struny swego klasmodionu i zaczęła opornemu zwierzęciu śpiewać.

Uszy osła poruszyły się. W miarę jak śpiewana przez dziewczynę melodia uspokajała zwierzę, jego oddech stawał się wolniejszy i bardziej równy. Wreszcie zareagował na delikatne ponaglenia Artha i pociągnął swój niezgrabny ciężar. Dennis popychał wózek do momentu, kiedy znaleźli się na właściwej drodze. Zatrzymali się na niej, żeby pożegnać się z Sigelami.

Linnora szepnęła coś Tomoshowi, kiedy Dennis ściskał dłoń pani Sigel.

— Powodzenia — powiedziała kobieta. — Jeśli spotkacie Stivyunga, powiedzcie mu, że mamy się dobrze.

Surah spojrzała z powątpiewaniem na dziwaczną grupę. Dennis musiał w duchu przyznać jej rację, że nie sprawiają wrażenia sił, które mogłyby się uporać z patrolami Kremera.

— Oczywiście — rzekł, kiwając głową.

— Wrócisz tu, Dennzz! — obiecał Tomosh, klepiąc przyjaźnie Ziemianina w udo. — Ty, mój tata i Królewscy Zwiadowcy wrócą tu i załatwią starego Kremera na dobre!

Dennis rozczochrał chłopakowi włosy.

— Bardzo możliwe, Tomosh.

Arth cmoknął na osiołka. Prymitywny wózek z piskiem ruszył wzdłuż ciemnej, pochyłej drogi. Dennis musiał go popychać przez cały wiodący pod górę odcinek.

Kiedy spojrzał za siebie, Surah i chłopiec zniknęli.

Czarna noc przecięta była jedynie wąskim, skupionym światłem ich niewielkiej lampki oliwnej. Wiatr szumiał wśród drzew rosnących wzdłuż drogi. Nawet na gładkiej, superelastycznej nawierzchni wózek trząsł się, podskakiwał i łomotał. Linnora znosiła to dzielnie. Trącała delikatnie struny klasmodionu z rozmarzonym, nieobecnym wyrazem twarzy.

Pracowała ciężko, wykorzystując swoje talenty L’Toff, żeby przyspieszyć zużycie wózka.

Na Ziemi ta prymitywna konstrukcja najprawdopodobniej rozpadłaby się w ciągu kilku minut albo najwyżej kilku godzin od chwili jej zmontowania. Tu jednak był to wyścig między zniszczeniem a zużyciem. Jeżeli wózek wytrzyma wystarczająco długo, zacznie stawać się coraz lepszy. Może.

Dennis popychał hałaśliwy pojazd i bardzo pragnął, żeby chochlak tu był i im pomagał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stare jest piękne»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stare jest piękne» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Stare jest piękne»

Обсуждение, отзывы о книге «Stare jest piękne» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x