David Brin - Stare jest piękne

Здесь есть возможность читать онлайн «David Brin - Stare jest piękne» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stare jest piękne: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stare jest piękne»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fizyk Dennis Nuel był pierwszym człowiekiem, który badał dziwne królestwa — światy alternatywne, gdzie panowały nawet inne prawa nauki. Jednak świat, który odkrył Dennis, wydaje się prawie taki sam jak nasz własny, z jedną tylko kłopotliwą różnicą.
Ku swemu zdumieniu Dennis zostaje tam powitany jako czarodziej i okazuje się, że walczy u boku pięknej i władającej przedziwnymi mocami kobiety przeciw tajemniczemu władcy. To tak jakby toczył batalię o rozwiązanie zagadki tego niezwykle tajemniczego świata.

Stare jest piękne — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stare jest piękne», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jedyne wyjście na zewnątrz prowadziło przez największy pokój, spełniający w tym domu rolę salonu. Nie mieli wyboru — będą musieli stawić czoło ludziom, którzy się tu zjawili, bez względu na to kim oni są. A niestety żadne z nich nie było w odpowiedniej do tego kondycji.

Dennis gestem kazał Arthowi ustawić się za drzwiami, sam podniósł z podłogi niewielkie krzesło. Teraz kroki dobiegały już z przedpokoju.

Klamka poruszyła się i drzwi, skrzypiąc, powoli się uchyliły. Dennis podniósł szybko krzesło nad głowę.

Zachwiał się i niemal przewrócił na plecy. W tej samej chwili drzwi otworzyły się do końca, odsłaniając krępą, niemłodą już kobietę.

Kobieta zobaczyła Dennisa i — błyskawicznie otrząsnąwszy się ze zdumienia — odskoczyła niemal dwa metry do tyłu, prawie przewracając małego, stojącego za jej plecami chłopca.

Poczekaj! — krzyknął Dennis.

Kobieta chwyciła ramię chłopca i pociągnęła gwałtownie w stronę wyjścia. Jednak dziecko stawiło jej opór.

— Dennzz! Mamo, to tylko Dennzz!

Dennis odstawił krzesło, dając Arthowi znak, żeby pozostał na miejscu. Potem wybiegł do przedpokoju.

Kobieta stała niepewnie przy otwartych frontowych drzwiach. Silnie, aż do pobielenia kostek, ściskała ramię chłopca, którego Dennis spotkał na samym początku swego pobytu w tym świecie.

Dennis zatrzymał się w drzwiach do przedpokoju, podnosząc do góry puste dłonie.

— Cześć, Tomosh — powiedział spokojnie.

— Hej, Dennzz! — Chłopiec był wyraźnie uszczęśliwiony, jednak jego matka szarpnęła go w tył, gdy próbował podbiec do Dennisa. W jej oczach ciągle mieszały się strach i podejrzliwość.

Dennis usiłował sobie przypomnieć jej imię. Stiyyung wymienił je kilkakrotnie, gdy byli razem. Przecież jakoś musi ją przekonać, że jest przyjacielem!

Wyczuł ruch za swymi plecami.

„Cholerny Arth! Mówiłem mu, żeby się nie ruszał! Następny obcy w tym domu to aż za wiele, żeby ją do końca przerazić!”

Oczy pani Sigel rozszerzyły się ze zdumienia. Jednak zamiast uciekać, westchnęła z ulgą.

— Księżniczka!

Dennis odwrócił się, nie mogąc powstrzymać zdumienia. Nawet z rozczochranymi włosami, zaspanymi oczyma i bosymi, zakrwawionymi stopami, Linnora potrafiła wyglądać dostojnie. Uśmiechnęła się łaskawie.

— Masz rację, dobra kobieto, chociaż nie sądzę, żebyśmy się już spotkały. Muszę ci podziękować za gościnność twego pięknego domu. Masz wdzięczność moją i wszystkich L’Toff aż do końca naszych dni.

Pani Sigel zarumieniła się i skłoniła z zażenowaniem. Jej twarz zmieniła się, nie była już twarda i nieufna.

— Mój dom jest twoim domem, Wasza Wysokość — powiedziała skromnie — i twego przyjaciela, oczywiście. Chciałabym tylko, żeby nieco lepiej się prezentował.

— Dla nas jest on równie wspaniały jak najokazalszy pałac — zapewniła ją Linnora. — I znacznie milszy niż zamek, w którym ostatnio przebywaliśmy.

Dennis ujął ramię Linnory, pomagając jej usiąść na krześle. Księżniczka spojrzała mu w oczy i mrugnęła znacząco.

Pani Sigel zaaferowała się ogromnie, gdy zobaczyła, w jakim stanie znajdują się stopy dziewczyny. Pośpieszyła w róg pokoju i wyjęła deskę z podłogi, odsłaniając wejście do ukrytej spiżarni. Wyniosła z niej czyste, liczące chyba dziesiątki lat płótna i pojemnik z maścią. Postanowiła natychmiast zająć się pęcherzami na stopach Linnory i odsunęła Dennisa na bok delikatnie, ale bardzo stanowczo.

Tomosh podszedł do Dennisa i przyjaźnie poklepał go po nodze, chwilę potem zasypując go lawiną gorączkowych, nie skoordynowanych pytań. Dziesięć minut zajęło Dennisowi, zanim zdołał uwolnić się od nich na tyle, żeby powiedzieć pani Sigel, że ostatnio widział jej męża w powietrzu, lecącego na wysokości stu metrów wielkim balonem.

Oczywiście w końcu musiał wyjaśnić, co to takiego jest ten „balon”.

— Możemy spróbować znaleźć wam tu jakąś kryjówkę — powiedziała Surah Sigel Dennisowi, gdy wszyscy poszli już spać. — Oczywiście, to będzie niebezpieczne. Baron zmobilizował milicję i jego ludzie wkrótce tu wrócą. Ale spróbować można.

Surah sprawiała wrażenie, jakby sama nie bardzo wierzyła w swoją propozycję. Dennis już wiedział, na czym polega problem.

— Niuchacze — stwierdził po prostu. Niechętnie przytaknęła skinieniem głowy.

— Tak. Kremer wypuścił ich całe mnóstwo, żeby was tropiły. Jeżeli da im się dość czasu, potrafią każdego odnaleźć po zapachu.

Dennis w czasie swojego pobytu na zamku widział pomieszczenie, w którym trzymano te wielkonose stworzenia. Wyglądały trochę tak, jakby były w odległy sposób spokrewnione z psami, ale Dennis nie mógł sobie przypomnieć żadnej prawdziwej ziemskiej analogii. Były wolniejsze od ogarów ale miały trzykrotnie czulszy węch. Arth wspominał mu, że w mieście były sposoby zmylenia niuchaczy, ale na otwartej przestrzeni te zwierzęta były niezawodne. Dennis pokręcił przecząco głową.

— Musimy jak najszybciej wyruszyć. Jesteś rzeczywiście tak dzielna i ofiarna, Surah, jak mówił Stiyyung. Ale nie mogę ponosić odpowiedzialności za to, co stałoby się z tobą i Tomoshem, gdyby nas tu znaleziono. Odejdziemy pojutrze.

Prawdę mówiąc, Dennis w głębi duszy uważał, że to i tak za długo.

— Ale przecież stopy księżniczki nie zagoją się do tej pory! Jej kostka wciąż jest opuchnięta!

Pani Sigel już wcześniej zaproponowała, że weźmie Linnorę do swojej siostry i spróbuje jakoś ją przebrać. Ale księżniczka nawet nie chciała o tym słyszeć. Wynikało to nie tylko z obawy przed narażeniem niewinnych osób na niebezpieczeństwo. Była zdecydowana pozbawić Kremera najmniejszej nawet możliwości posłużenia się nią jako zakładniczką. A poza tym jej lud musiał zostać ostrzeżony o nowych rodzajach broni, będących w dyspozycji Kremera. Zamierzała wdrapać się na zachodnie góry, nawet gdyby miała pełznąć.

— Nie zostałbym nawet ten jeden dodatkowy dzień — powiedział Dennis. — Ale muszę spróbować coś wytworzyć… coś, co może pozwoli nam zabrać Linnorę ze sobą, nawet jeżeli jej stopy się nie zagoiły.

Pani Sigel ustąpiła z westchnieniem. W końcu czarownik jest czarownikiem. Z podziwem słuchała opowiadanych przez Artha historii o cudach dokonywanych przez Dennisa.

— No cóż, zgoda. O pierwszym brzasku pójdę przynieść potrzebne ci narzędzia z domu Bissa. Tomosh będzie obserwował drogę i ostrzeże was, gdyby pojawili się żołnierze. Narysuję plan, żeby pokazać wam drogę do L’Toff, ale macie najlepszego przewodnika na świecie, więc sądzę, że nie będzie wam potrzebny.

Linnora i Tomosh opuścili towarzystwo po spartańskim, ale pożywnym posiłku sporządzonym z tajnych zapasów Sigelów. Arth chrapał delikatnie w fotelu i zużywał go, odwdzięczając się w ten sposób za gościnę. Dennis, choć nie był wcale zaprzysięgłym palaczem, z tego samego powodu z namaszczeniem pykał z jednej z fajek Stivyunga Sigela.

Surah opowiedziała Dennisowi swoją przygodę, która właśnie dobiegła końca — podróż w góry L’Toff. Jej oczy rozświetliły się, gdy zaczęła mówić o tej wędrówce.

Stiyyung często opowiadał jej o służbie w Królewskich Zwiadowcach. Surah, wychowana w społeczeństwie, które wciąż bardzo ograniczało stojące przed kobietami możliwości wyboru, była zafascynowana snutymi przez jej męża opowieściami o przygodach na dzikich, przygranicznych terenach, o spotkaniach z obcymi ludźmi, w tym również i z tajemniczymi L’Toff.

Z jego opisu wiedziała, że nie są to diabły czy nadprzyrodzone postacie, ale ludzie, w których bogowie połączyli dobre i złe cechy. Od czasu exodusu za panowania króla Foss’ta żyli dość osamotnieni w swych górskich ustroniach. Po obaleniu starego księcia, ich ostatniego potężnego protektora na zachodzie, jedynymi Coylianami, którzy utrzymywali z nimi jakieś kontakty, byli zwiadowcy i nieliczni kupcy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stare jest piękne»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stare jest piękne» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Stare jest piękne»

Обсуждение, отзывы о книге «Stare jest piękne» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x