David Brin - Stare jest piękne

Здесь есть возможность читать онлайн «David Brin - Stare jest piękne» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stare jest piękne: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stare jest piękne»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fizyk Dennis Nuel był pierwszym człowiekiem, który badał dziwne królestwa — światy alternatywne, gdzie panowały nawet inne prawa nauki. Jednak świat, który odkrył Dennis, wydaje się prawie taki sam jak nasz własny, z jedną tylko kłopotliwą różnicą.
Ku swemu zdumieniu Dennis zostaje tam powitany jako czarodziej i okazuje się, że walczy u boku pięknej i władającej przedziwnymi mocami kobiety przeciw tajemniczemu władcy. To tak jakby toczył batalię o rozwiązanie zagadki tego niezwykle tajemniczego świata.

Stare jest piękne — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stare jest piękne», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Coś ci się śniło, Dennizz. To musiał być jakiś koszmar. Już wszystko w porządku?

Dennis skinął głową. Zapadł w poobiednią drzemkę, ułożywszy się wygodnie w pobliżu miejsca, w którym pracowali nad destylarnią. Teraz już zbliżał się zmierzch, wyraźnie widoczny w pogłębiających się cieniach pod zamkowymi murami.

— Tak, w porządku. Nic mi nie jest. — Słabo machnął ręką. Wstał i osuszył twarz ręcznikiem. Ciągle nie mógł się otrząsnąć z wrażenia, jakie zrobił na nim ten koszmarny sen.

— Właśnie wróciłem z więzienia — powiedział Arth. — Uparłem się, że muszę osobiście wybrać facetów do obsługi naszego urządzenia.

Dennis skinął z zadowoleniem.

— I co, dowiedziałeś się czegoś? Arth potrząsnął głową.

— Nikt ich nie widział, ani Stiyyunga, Gatha czy Maggin, ani też żadnego z moich chłopców, więc chyba po prostu nie zostali złapani.

Dennis szczerze się ucieszył. Być może Stivyungowi w końcu uda się dotrzeć do żony i syna. Myśląc o tym, się wyraźnie podniesiony na duchu.

— I jaki teraz mamy plan? — spytał Arth cicho, strażnicy nie mogli go usłyszeć. — Spróbujemy zrobić na następny balon? A może myślisz o czymś innym, jak ta piła która przecina mury?

* * *

Po obejrzeniu egzekucji przyjaciela Arth nie był już tak zachwycony życiem wewnątrz zamkowych murów. W tej chwili pragnął jedynie wydostać się stąd, znowu zobaczyć swoją żonę i jak najmocniej dopiec baronowi Kremerowi Spoglądał na Ziemianina z całkowitym zaufaniem.

Dennis bardzo pragnął podzielać to uczucie.

Gdy zapadł zmierzch, oddział żołnierzy wszedł na podwyższenie na dziedzińcu, na którym podczas dnia trzymany był igłowiec Dennisa. Pistolet chowano na noc, jednak poza tym niemal ciągle wystawiony był na działanie promieni słonecznych. Bez przerwy strzegło go przynajmniej sześciu strażników.

Dennis wykonał w pamięci kilka obliczeń. Igłowiec z pewnością zbliża się już do teoretycznej granicy wydolności tego typu broni. Bez względu na to, jak ostatnio stał się wydajny, może wyrzucać okruchy metalu tylko z taką energią, jaką przedtem udało mu się wchłonąć za pomocą niewielkiej baterii słonecznej.

To stanowiło jeszcze jeden powód do jak najszybszej ucieczki. Kremer wspomniał o zamiarze użycia igłowca do kruszenia murów atakowanych miast. Dennis nie bardzo chciał znajdować się w pobliżu w momencie, w którym baron stwierdzi, że śmiercionośna broń może zostać udoskonalona tylko do pewnej granicy.

Uważnie przyglądał się strażnikom ostrożnie zabierającym igłowiec z małego solarium. Nie. Broń była strzeżona zbyt starannie. Z pewnością nie zdołałby jej odzyskać i przebić się z jej pomocą na wolność. Musi wymyślić jakiś inny sposób.

Zastanawiał się nad zbudowaniem wózka i zużyciem go tak żeby stał się pojazdem pancernym. Teoretycznie powinno być to możliwe. Ale prawdopodobnie trwałoby miesiące albo nawet lata, biorąc pod uwagę szybkość, z jaką rzeczy ulegały poprawie. W obecnych okolicznościach to rozwiązanie było zupełnie bezużyteczne.

Gdy zapadł zmierzch, Dennis przyglądał się ściąganiu latawców strażniczych. Dywizjon szybowców już jakiś czas temu zakończył loty treningowe i osiadł na ziemi.

Dennis jeszcze raz pomyślał o szopach, w których trzymano szybowce. Straż przy nich nie była zbyt mocna. Latanie tymi lekkoskrzydłymi maszynami wymagało długiego treningu i baron Kremer zakładał, że ma pod swoją kontrolą jedyny na świecie zespół wykwalifikowanych pilotów.

I miał rację. Dennis nigdy nie leciał nawet ziemskim szybowcem o sztywnych skrzydłach, nie wspominając nawet o tych zrodzonych z latawców konstrukcjach. Jednak miał za sobą kilka lekcji pilotażu na jednosilnikowym samolocie sportowym. Przed znalezieniem się w tym świecie nosił się z mocnym postanowieniem dokończenia nauki i zdobycia licencji pilota.

Te dwa rodzaje latania nie mogą się aż tak bardzo różnić, prawda?

Tak czy inaczej oglądał mnóstwo filmów i przeprowadził wiele rozmów z szybownikami. Poza tym uczęszczał na wykłady z aerodynamiki. Zasady lotu robiły wrażenie bardzo prostych.

— Znalazłeś już sposób na niezauważalne wychodzenie ze swego pokoju? — spytał Artha.

— Oczywiście — prychnął mały złodziej. — Zamykają drzwi na zasuwę, ale faceta takiego jak ja nie można utrzymać w pomieszczeniu, które nie było zużywane jako cela więzienna.

— Szczególnie jeśli ma do pomocy trochę tego idealnego smaru.

Arth kiwnął głową. Mógł zbierać ciecz tylko wtedy, gdy był pewien, że nikt go nie obserwuje, więc nie miał jej zbyt dużo. Jednak nawet z niewielką ilością smaru można był zajechać bardzo daleko.

— Po zmierzchu mogę się zupełnie swobodnie poruszać po mniej używanych partiach zamku. Najtrudniej jest z murami zewnętrznymi, pełno tam niuchaczy, świateł i strażników Mógłbym ukraść połowę rzeczy z sali bankietowej Kremera gdybym wiedział, że uda mi się przerzucić je na zewnątrz.

— Myślisz, że udałoby ci się wynieść coś stamtąd? — Dennis skinął w stronę szopy, w której nieco wcześniej piloci starannie składali swoje szybowce.

Arth spojrzał na Dennisa niespokojnie.

— Och, nie wiem. Te szybowce są trochę nieporęczne. — Zagryzł wargę. — Twoje pytanie jest… retoryczne… — starannie wymówił słowo, którego Dennis go nauczył — prawda? Nie ma nic wspólnego z pomysłem na ucieczkę, co?

— Obawiam się, Arth, że jednak ma.

Arth zadrżał.

— Tego się właśnie obawiałem. Dennizz, czy wiesz, ilu ludzi Kremer stracił, zanim skompletował załogi, które umieją posługiwać się tymi rzeczami? W dalszym ciągu ginie niemal połowa nowych pilotów. Rzeczywiście potrafisz poprowadzić taki szybowiec?

Pomoc Artha była Dennisowi niezbędna. Żeby ją sobie zapewnić, musiał wzbudzić w nim wiarę w swoje umiejętności.

— A jak uważasz? — spytał tonem, z którego biła pewność siebie.

Arth uśmiechnął się lekko.

— Tak, jasne. Tylko skończony idiota mógłby próbować wznieść się w powietrze jedną z tych rzeczy, na dodatek w ciemności i nie wiedząc, jak to się robi. Przepraszam Dennizz.

Dennisowi udało się zachować kamienną twarz. Położył dłoń na ramieniu Artha.

— Też tak myślę — powiedział. — Jak uważasz, jakie mamy szansę na ukrycie szybowca do czasu, aż będziemy go potrzebowali? Zdaje się, że ludzie Kremera nie bardzo wiedzą, co to jest spis kontrolny, jednak mimo to mogą zauważyć jego brak.

— To nie problem. — Arth wyszczerzył zęby w uśmiechu. — Mój pokój jest zawalony górami materiałów do naszych eksperymentów, płócien, drewna. Służba dostała polecenie, żeby dawać nam wszystko, czego będziemy potrzebowali, pod warunkiem że nie jest to ostre albo wykonane z nietalu. Z łatwością mogę ukryć szybowiec u siebie.

— Chcesz, żebym ci pomógł, jak będziesz go wykradał?

Arth wzdrygnął się.

— Och, raczej nie, Dennizz. Pewne rzeczy lepiej zostawić fachowcom. Ty się poruszasz jak stogan, który szuka po zagrodzie swojej samicy. Nie chcę cię urazić, ale lepiej będzie, jeśli zrobię to sam. Ty już się o to nie martw.

— Więc dobrze. — Dennis spojrzał na ciemniejące szybko niebo. — Może dziś trochę wcześniej skończysz pracę, Arth? Wyglądasz na bardzo zmęczonego.

— Co? Przecież dopiero… ach. — Arth skinął głową. — Chcesz, żebym to zrobił już dzisiaj. — Wzruszył ramionami. — Niby czemu nie? To znaczy, że jutro w nocy uciekamy?

— Tak, jutro albo pojutrze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stare jest piękne»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stare jest piękne» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Stare jest piękne»

Обсуждение, отзывы о книге «Stare jest piękne» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x