Orson Card - Dzieci Umysłu

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Dzieci Umysłu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieci Umysłu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieci Umysłu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ostatni tom sagi o Enderze. Sojusznicy Endera wyruszają na spotkanie lusitańskiej flotylli sposobiącej się do zniszczenia planety zamieszkanej przez trzy rasy istot rozumnych. Czy uda im się nie dopuścić do masakry? Jaką rolę odegra Ender? Odpowiedzi na te pytania są bardziej zaskakujące niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

Dzieci Umysłu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieci Umysłu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale aiúa nie były do siebie podobne: nie stworzone istoty, będące zarówno cegiełkami, jak i budowniczymi. Słabe i zalęknione docierały do pewnego punktu i nie mogły lub nie śmiały dalej rosnąć. Czerpały satysfakcję z istnienia na krawędzi czegoś pięknego i wspaniałego, z odgrywania swojej skromnej roli. Wielu ludzi, wielu pequeninos docierało do takiego punktu i pozwalało innym kierować swoim życiem, dopasowując się, zawsze się dopasowując — i to było dobre. Byli potrzebni. Ua lava: osiągnęli punkt, gdzie mogli powiedzieć: „Dosyć”.

Jane była inna. Skromność i prostota nie mogły jej zadowolić. A że była kiedyś istotą z bilionów części, połączoną z największymi dziełami trójcywilizacyjnego wszechświata, teraz, ograniczona, nie mogła odczuwać zadowolenia. Wiedziała, że miała wspomnienia, choć nie może ich sobie przypomnieć. Wiedziała, że miała zadanie do wykonania, musiała tylko odnaleźć miliony delikatnych kończyn, które kiedyś reagowały na jej polecenia. Miała zbyt wiele życia na tak ograniczoną przestrzeń. Jeśli nie znajdzie czegoś, co ją zajmie, nie zdoła wytrwać przy tych ostatnich wątłych połączeniach. Oderwie się od nich i zatraci dawne ja w próżnej chęci poszukiwania miejsca odpowiedniego dla siebie.

Rozpoczęła flirt z ucieczką, odsuwając się — nigdy zbyt daleko — od cienkich filotycznych włókien ansibli. Przez chwile tak krótkie, że niemierzalne, była odłączona. Straszne uczucie. Za każdym razem na powrót wskakiwała w niewielką, ale znajomą przestrzeń, która wciąż do niej należała. I po chwili, gdy ograniczoność tej przestrzeni stawała się nie do zniesienia, opuszczała ją znowu i znowu ze zgrozą powracała.

Ale w jednym z takich odskoków zauważyła coś znajomego. Kogoś znajomego. Inną aiúa, z którą kiedyś była złączona. Nie miała dostępu do pamięci, żeby podpowiedziała jej imię, nie miała pamięci, nie znała już żadnych imion. Ale znała ją i ufała tej istocie. I kiedy w następnym przejściu wzdłuż cienkiego, niewidzialnego przewodu trafiła w to samo miejsce, skoczyła ku o wiele większej sieci aiúa, kierowanych przez tę jasną i znaną.

‹Znalazła go› oświadczyła Królowa Kopca. ‹Znalazła ją, chciałaś powiedzieć. Młodą Valentine.› ‹Znalazła Endera i Endera rozpoznała. Ale tak, przeskoczyła do naczynia Val.›, ‹Jak ją zauważyłaś? Ja niczego nie widziałem.› ‹Była kiedyś częścią nas. Wiesz przecież. A to, co mówił Samoańczyk, kiedy jedna z moich robotnic obserwowała go na terminalu Jakta, pomogło mi ją odnaleźć. Szukałyśmy jej w jednym miejscu i nie widziałyśmy. Ale kiedy wiedziałyśmy już, że wciąż się porusza, zrozumiałyśmy: jej ciało było wielkie jak najdalsze rubieże ludzkiej kolonizacji. I jak nasze aiúa pozostają w naszych ciałach i łatwo je odszukać, tak jej aiúa pozostawała w jej ciele. Było ono większe niż nasze, a nawet nas zawierało, więc aiúa nigdy nie tkwiła w bezruchu, nigdy nie ograniczała się do przestrzeni tak małej, żebyśmy mogły ją zauważyć. Odnalazłam ją, dopiero kiedy utraciła większą część siebie. A teraz wiem, gdzie jest.›

‹Zatem młoda Valentine należy już do niej?›

‹Nie› odparła Królowa Kopca. ‹Ender nie potrafi ustąpić.›

Jane krążyła radośnie po ciele, tak różnym od wszystkiego, co pamiętała. Ale po krótkiej chwili zrozumiała, że aiúa, którą rozpoznała, za którą tu podążyła, nie chce odstąpić jej nawet maleńkiej cząstki siebie. Czegokolwiek dotknęła, ona już tam była i także dotykała, potwierdzając swoje panowanie. Jane w panice zaczynała wyczuwać, że choć znalazła się wewnątrz konstrukcji niezwykle pięknej i doskonałej — w świątyni żywych komórek na rusztowaniu kości — żaden fragment tej budowli do niej nie należy i może tu zostać tylko jako uciekinierka. To nie było jej miejsce, choćby naprawdę je pokochała.

A pokochała. Mimo tysięcy lat życia, tak rozległa w przestrzeni, tak szybka w czasie, nie znając go, była jednak okaleczona. Żyła, ale żaden element jej wielkiego królestwa nie był żywy. Panowała nad nimi bezlitośnie, ale w tym ciele, w ludzkim ciele, w ciele kobiety imieniem Val, istniały miliony małych, jasnych żywotów, komórki za komórkami, mnożące się, działające, rosnące, umierające, połączone ciało z ciałem i aiúa z aiúa. W takich łączach żyły istoty cielesne: w sieci o wiele bardziej jaskrawej — mimo powolności myśli — niż znała z doświadczenia. Jak one w ogóle mogą myśleć, te ciałostwory, skoro tyle tańców i pieśni odwraca uwagę?

Dotknęła umysłu Valentine i zalały ją wspomnienia. Nie miały głębi ani precyzji dawnej pamięci Jane, ale każda przeżyta chwila była jasna i wyraźna, żyjąca i rzeczywista, jak żadne ze wspomnień, które poznała do tej pory. Jak mogą się powstrzymać, żeby przez cały dzień nie tkwić nieruchomo, wspominając dzień poprzedni?

Ponieważ każda nowa chwila krzyczy głośniej od pamiętanej.

Jednak za każdym razem, kiedy Jane dotykała pamięci czy odczuwała wrażenie żywego ciała, stawała przed nią aiúa będąca tu prawowitym władcą. I odpychała ją, obejmowała panowanie.

Aż wreszcie, kiedy znajoma aiúa wciąż ją odsuwała, zirytowana Jane się nie cofnęła. Objęła to miejsce, tę część ciała, zażądała od komórek posłuszeństwa… A tamta aiúa odskoczyła od niej.

Jestem silniejsza, oznajmiła bezgłośnie Jane. Mogę ci odebrać wszystko, czym jesteś i co masz, wszystko, czym będziesz i co zyskasz. I nie zdołasz mnie powstrzymać.

Aiúa będąca kiedyś władcą uciekła przed nią i pogoń rozpoczęła się od nowa. Odwróciły się tylko role.

‹Ona go zabija.› ‹Czekaj i patrz.›

Na orbitującym wokół planety descoladores statku wszystkich zaskoczył nagły krzyk Val. Dziewczyna skręciła się konwulsyjnie i wyfrunęła z fotela. Nieważka, sunęła w powietrzu, aż brutalnie zderzyła się z sufitem. Przez cały czas z jej ust dobiegało stłumione wycie, a na twarzy zastygł grymas uśmiechu, który zdawał się mówić jednocześnie o nieskończonym cierpieniu i bezgranicznej rozkoszy.

Na planecie Pacifica, na brzegu wyspy, Peter przestał nagle szlochać, upadł na piasek i dygotał.

— Peter! — krzyknęła Wang-mu.

Rzuciła się na niego, głaskała, próbowała przytrzymać ramiona, drgające jak młoty pneumatyczne. Peter z trudem łapał oddech i wymiotował.

— On się udusi! — zawołała.

W tej samej chwili potężne dłonie odciągnęły ją, potem chwyciły Petera i przewróciły na bok. Teraz wymiociny spływały na piasek. Peter, kaszląc i krztusząc się, jednak oddychał.

— Co się dzieje?

Malu roześmiał się, a kiedy przemówił, jego głos był jak pieśń.

— Bogini przybyła! Tańcząca bogini dotknęła ciała! Och, ciało jest zbyt słabe, by ją pomieścić! Och, ciało nie może tańczyć z bogami! Ale och, jakże błogosławione, jasne i piękne jest ciało, kiedy przebywa w nim bóg!

Wang-mu nie dostrzegała niczego pięknego w tym, co się działo z Peterem.

— Wynoś się z niego! — wrzasnęła. — Idź stąd, Jane! Nie masz do niego prawa! Nie masz prawa go zabijać!

W pokoju w klasztorze Dzieci Umysłu Chrystusa Ender usiadł sztywno na łóżku. Otworzył oczy, ale nie widział niczego, gdyż ktoś inny nimi kierował. Przez chwilę głos jeszcze należał do niego, ponieważ jego aiúa tak dobrze znała to ciało i sama była tu znana tak dobrze, że mogła stawić opór intruzowi.

— Pomóż mi, Boże! — zawołał Ender. — Nie mam dokąd pójść! Zostaw mi coś! Zostaw!

Kobiety stanęły dookoła: Valentine, Novinha i Plikt. Zapomniały o kłótni, chwyciły go, próbowały ułożyć, uspokoić. Odrzucił głowę do tyłu, błysnął białkami oczu, wysunął język i wygiął grzbiet. Potem szarpnął się tak gwałtownie, że choć trzymały go z całej siły, w jednej chwili spadł z łóżka na podłogę, pociągnął je za sobą, zadawał bolesne ciosy głową, ramionami nogami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieci Umysłu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieci Umysłu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzieci Umysłu»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieci Umysłu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x