Isaac Asimov - Równi Bogom
Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Równi Bogom
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Bronowski wyglądał żałośnie. — Pete, a jeśli nie otrzymamy? Może czas na to, abyś to jeszcze raz przemyślał.
Lamont rzucił mu ostre spojrzenie. — O czym mówisz? — Powiedz im, że się mylisz. Odpokutuj za to. Uderz się w pierś — Poddaj się.
— Nigdy! Na Boga, Mike, w tej grze stawką jest cały świat i wszystkie żyjące na nim istoty.
— Tak, ale czym to jest dla ciebie? Nie jesteś żonaty. Nie masz dzieci. Wiem, że twój ojciec nie żyje. Nigdy nie wspominałeś o matce ani rodzeństwie. Wątpię, czy na Ziemi jest jakaś istota ludzka, z którą utrzymywałbyś emocjonalną więź. Więc idź swoją drogą i do diabła z tym wszystkim.
— A ty?
— Tak samo. Jestem rozwiedziony i nie mam dzieci. Mam młodą kochankę, z którą utrzymuję bardzo bliskie kontakty. Nasz związek potrwa tak długo, jak będzie mógł. Żyj! Ciesz się życiem!
— A przyszłość?
— Jakoś sobie damy radę. Kiedy nadejdzie śmierć, nawet jej nie zauważysz.
— Nie mogę żyć z taką filozofią… Mike. Mike! Co to ma znaczyć? Czy chcesz powiedzieć, że się nigdy nie dogadamy z paraludźmi? Rezygnujesz?
Bronowski spojrzał gdzieś w bok. — Pete, dostałem odpowiedź — oznajmił. — Zeszłej nocy. Myślałem, że poczekam z tym do jutra i jeszcze to przemyślę, ale po co myśleć?… Oto ona.
Oczy Lamonta wyrażały pytanie. Wziął do ręki folię i przyglądał się jej. Nie było znaków interpunkcyjnych.
PUMP NOT STOP NOT STOP WE NOT STOP PUMP WE NOT HEAR DANGER NOT HEAR NOT HEAR YOU STOP PLEASE STOP YOU STOP SO WE STOP PLEASE YOU STOP DANGER DANGER DANGER STOP STOP YOU STOP PUMP [2] Pompa nie zatrzymać nie zatrzymać my nie zatrzymać pompy my nie słyszeć niebezpieczeństwo nie słyszeć wy zatrzymać proszę wy zatrzymać niebezpieczeństwo niebezpieczeństwo niebezpieczeństwo zatrzymać zatrzymać wy zatrzymać pompa.
— Boże — wyszeptał Bronowski — to brzmi rozpaczliwie.
Lamont nadal wpatrywał się w folię. Nic nie mówił.
— Zdaje się, że gdzieś po drugiej stronie jest ktoś taki jak ty — paraLamont — powiedział Bronowski. — Również on nie potrafi przekonać paraHallamów do zatrzymania Pompy. I kiedy my błagamy, by oni nas uratowali, on błaga nas, byśmy uratowali ich.
— Ale coś musi się stać, jeśli pokażemy to…
— Powiedzą, że kłamiesz, że to sztuczka, którą spreparowałeś, żeby uratować swój psychotycznie urojony koszmar.
— Mogą to powiedzieć o mnie, ale nie o tobie. Poprzesz mnie. Poświadczysz, że otrzymałeś to, i powiesz, w jaki sposób.
Bronowski zarumienił się. — Jaki z tego byłby pożytek? Powiedzą, że gdzieś tam w paraświecie jest taki czubek jak ty. I że wiadomość dowodzi, że prawnie ustanowione tam władze są przekonane, że nie ma niebezpieczeństwa.
— Mike, stań u mego boku.
— Nie ma sensu, Pete. Sam powiedziałeś — głupota! Ci paraludzie są może bardziej technologicznie zaawansowani niż my, może nawet są bardziej inteligentni, jak twierdzisz, ale jasne jest, że są równie głupi jak my, a to oznacza koniec. Dobrze to ujął Schiller i zgadzam się z nim.
— Kto?
— Schiller. Niemiecki dramatopisarz sprzed trzech wieków. W sztuce o Joannie d’Arc, powiedział: „Przeciw głupocie nawet bogowie na próżno walczą”. Nie jestem bogiem, nie będę już więcej walczył. Zostawmy to w spokoju, Pete, zajmijmy się własnymi sprawami. Może świat będzie istniał jeszcze przez nasze życie, a jeśli nie, i tak nic nie możemy zrobić. Przykro mi, Pete. Stoczyłeś godną walkę, ale przegrałeś. Ja rezygnuję z gry.
Opuścił pokój, zostawiając Lamonta samego. Ten siedział w fotelu, nerwowo stukając palcami po stole. Gdzieś na Słońcu protony stawały się, z każdą chwilą coraz bardziej zachłanne, by w pewnym momencie zniszczyć delikatną równowagę gwiazdy.
— I nikt na Ziemi nie przeżyje, nikt się nie dowie, że miałem rację! — krzyknął Lamont, mrugając oczami i usilnie starając się powstrzymać łzy.
II…nawet bogowie
1a
Chętnie wychodziła na samotne spacery. Ciągle spodziewała się kłopotów, ale jakoś zawsze ją omijały. W każdym razie — naprawdę poważne problemy.
Ale dlaczego właściwie miałyby się pojawić? Odin sprzeciwiał się w typowy dla niego wyniosły sposób. — Nie wychodź — mówił. — Wiesz, że to działa na nerwy Trittowi. — Nigdy nie wspominał o swoim gniewie. Racjonałowie nie przejmują się drobnostkami. Krążył wkoło Tritta równie wytrwale, jak tamten wokół dzieci.
Odin zawsze jednak jej ustępował pod wpływem wytrwałych nacisków. Czasami nawet wstawiał się za nią u Tritta. Niekiedy wręcz przyznawał, że jej zdolności i niezależność napełniają go dumą… Nie jest złym lewicem — roztargniona pomyślała ciepło.
Trudniej było poradzić sobie z Trittem. Patrzył na nią z taką ironią, kiedy była… kiedy była sobą. Był jej prawicem, ale przede wszystkim Rodzicielem… Jego funkcja w triadzie miała tę dobrą stronę, że kiedy sytuacja między nimi stawała się nie do zniesienia, Dua mogła zawsze liczyć na to, że jedno albo drugie dziecko odwróci jego uwagę.
Tritt nie stanowił wielkiego problemu. Zwracała na niego uwagę tylko w chwilach zespolenia. Odin to już zupełnie inna sprawa. Od początku wydawał się jej podniecający, sama jego obecność sprawiała, że jej postać nabierała blasku i gasła. To, że był Racjonałem, czyniło go jeszcze bardziej ekscytującym. Nie wiedziała, skąd się jej to brało — kolejny element jej niezwykłości. Już przyzwyczaiła się do swojej inności.
Westchnęła.
Będąc dzieckiem, kiedy jeszcze myślała o sobie jako o jednostce — indywidualnej istocie, a nie części triady — była znacznie bardziej świadoma swej inności. Wszyscy dawali jej to odczuć przez cały czas. Coś tak naturalnego jak wyprawa na powierzchnię wieczorem…
Uwielbiała wieczory na powierzchni. Dla innych Emocjonałów, którym opisywała powierzchnię, była ona tak zimna i ponura, że sam opis doprowadzał ich do drżenia i rozlewania się. Na powierzchnię wychodzili jedynie w cieple dnia, rozkładali się i jedli, ale przecież to właśnie czyniło dzień nudnym. Nie lubiła przebywać pośród trajkoczącego stada towarzyszek.
Oczywiście, musiała jeść, ale wolała to robić wieczorem, kiedy było o wiele mniej jedzenia, ale za to wszystko skąpane było w przytłumionym, ciemnoczerwonym świetle. Była wtedy sama. Mówiąc o tym innym, opisywała wieczory jako zimniejsze i bardziej ponure niż w rzeczywistości, żeby zobaczyć, jak wyobrażając sobie chłód, stają się bryłowaci albo kanciaści — co zdarza się tylko młodym Emocjonałom. Jakiś czas poszeptywali jeszcze na jej temat i wyśmiewali się z niej, by w końcu zostawić ją w spokoju.
Niewielkie Słońce chyliło się ku linii horyzontu, mieniąc się karminem, który tylko ona mogła teraz podziwiać. Rozpłaszczyła się na nierównej powierzchni, napinając linię grzbietowo-brzuszną, i chłonęła nikłe ilości rozrzedzonego ciepła. Leciutko pomlaskiwała, delektując się kwaskowatym, pozbawionym substancji smakiem długich fal świetlnych. (Nigdy nie spotkała Emocjonała, który twierdziłby, że lubi długie fale. Nigdy też nie próbowała nikomu wyjaśnić swobody, która się jej z nimi kojarzyła, wolności od innych — chwil, które mogła spędzać w zupełnej samotności.)
Samotność, wieczorny chłód i ciemnoczerwone światło przypomniały jej dawne czasy, zanim zaistniała ich triada, a szczególnie wyraziście jej Rodziciela — niezdarnie człapiącego, idącego po nią, zawsze obawiającego się, że coś się mogło jej stać.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Równi Bogom»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.