Jakby morze zamknęło się nad jej głową i pochłonęło ją bez śladu.
Przez pewien czas miał nadzieję, że zostanie zwolniona albo że w najgorszym wypadku z sieci informacyjnej dowie się, gdzie jest przetrzymywana. Ale wiadomości nie nadchodziły. W swój bezosobowo arbitralny sposób rząd tego dnia wybrał małą grupę ofiar. Może zostały stracone, może przebywały na najniższym poziomie jakichś kazamatów o maksymalnie zaostrzonym rygorze. To nie miało znaczenia.
Zniknęli.
Barrett już nigdy jej nie zobaczył. Nigdy nie dowiedział się, co z nią zrobili.
Ostry ból przemienił się w tępy, a z czasem, ku jego zaskoczeniu, całkiem przeminął. Prace podziemia jednostajnie posuwały się do przodu, zmierzając w kierunku zawsze odległego celu.
Minęło parę dni, nim nadarzyła się okazja wyciągnięcia Lew Hahna na krótką polityczną pogawędkę. Wyprawa nad Morze Wewnętrzne już wyruszyła, co miało swoje złe strony, gdyż Barrett nie mógł skorzystać z pomocy Charleya Nortona w spenetrowaniu pancerza Hahna. Norton był najbardziej utalentowanym teoretykiem w stacji, człowiekiem, który potrafił utkać tkaninę dialektyki z najmniej obiecującego materiału. Jeśli ktokolwiek mógł zgłębić rewolucyjne zapatrywania Hahna, to tylko Norton.
Ale Norton kierował ekspedycją, dlatego Barrett musiał sam przeprowadzić przesłuchanie. Jego marksizm był nieco zardzewiały i bez pomocy Nor-tona mógł zbłądzić w labiryncie szkół leninowskich, stalinowskich, trockistowskich, chruszczowowskich, maoistowskich, bierenkowowskich i ngubweistowskich. Wiedział jednakże, jakie pytania ma zadać. Swego czasu pełnił czynną służbę na ideologicznym froncie, choć miało to miejsce rączej dawno temu.
Wybrał deszczowy wieczór, gdy Hahn był usposobiony wyjątkowo towarzysko. Wcześniej obejrzeli godzinną prezentację komputerową, zrobioną przez Sida Hutchetta w ubiegłym miesiącu. Górnoczas w swej łaskawości przysłał im skromny komputer i Hutchett dostosował go do robienia animacji, precyzując szerokość linii, tony szarości i progresję jednostek nadrzędnych. Filmy były proste, ale nadzwyczaj pomysłowe i urozmaicały nudne wieczory. Hutchett produkował kreskówki, paszkwile satyryczne, filmiki erotyczne i tak dalej.
Po projekcji Barrett wyczuł, że Hahn trochę się wyluzował. Licząc, że nie będzie miął się na baczności, usiadł przy nim i zagadnął:
— Podobał ci się pokaz?
— Bardzo zabawny.
— Robota Sida Hutchetta. Facet jest nadzwyczajny. Poznałeś go, zanim wyruszył nad Morze Wewnętrzne?
— Wysoki, z ostrym nosem i z cofniętą szczęką?
— To on. Bystry chłopak. Był najlepszym specem od komputerów Kontynentalnego Frontu Wyzwolenia, nim dopadli go w 2019. Zaprogramował audycję radiową, w której kanclerz Dantell potępił własny reżym. Boże, jak ja żałuję, że jej nie słyszałem! Pamiętasz ją?
— Nie jestem pewien. — Hahn ściągnął brwi. — Kiedy to było?
— W 2018. Nie byłeś już mały. Zaledwie jedenaście lat temu…
— Miałem wtedy dziewiętnaście lat. Nie byłem politycznie zorientowany. Byłem mało wyrafinowanym młokosem, można by rzec. Trudnym do przebudzenia.
— Jak wielu z nas. Mimo wszystko byłeś dość duży, żeby zauważyć takie wydarzenie. Ale pewnie pochłaniały cię studia ekonomiczne. Hahn wyszczerzył zęby.
— Właśnie. Tkwiłem po uszy w ekonomii politycznej.
— I nie słyszałeś tej audycji. Nikt ci o niej nie powiedział?
— Musiałem zapomnieć.
— Największy kawał stulecia, a ty o nim zapomniałeś! Największe osiągnięcie Kontynentalnego Frontu Wyzwolenia. Oczywiście, wiesz, co to takiego Kontynentalny Front Wyzwolenia.
— Oczywiście. — Hahn okazał zaniepokojenie.
— Do jakiego ugrupowania należałeś?
— Do Ludowej Krucjaty o Wolność.
— Niestety, nie znam. To jedna z nowszych grup?
— Powstała niecałe pięć lat temu, w Kalifornii, latem 25.
— Jaki ma program?
— Och, zwykła linia rewolucyjna — odparł Hahn. — Wolne wybory, demokratyczny rząd, ujawnienie teczek bezpieki, koniec prewencyjnych aresztowań, przywrócenie habeas corpus i innych praw obywatelskich.
— A orientacja ekonomiczna? Czysty marksizm czy jedno z odgałęzień?
— Ani jedno, ani drugie, jak mi się wydaje. Wierzyliśmy w swego rodzaju… w kapitalizm z pewnymi ograniczeniami…
— Trochę na prawo od socjalizmu państwowego i trochę na lewo od czystego laissez faire? — podsunął Barrett.
— Mniej więcej.
— Ale próba wprowadzenia tego systemu w połowie dwudziestego wieku zakończyła się porażką, prawda? Koncepcja miała swoje pięć minut i trafiła do lamusa. Doprowadziła do totalnego socjalizmu, co z kolei zaowocowało kompensującym sprzężeniem zwrotnym w postaci totalnego kapitalizmu, po czym nastąpiło załamanie i narodziny kapitalizmu syndykalistycznego z quasiliberalnym rządem, który w imię wolności tłumił wszelkie swobody obywatelskie. Jeśli więc twoja grupa chciała cofnąć zegar ekonomii do, powiedzmy, 1955, nie miało to większego sensu.
Hahn wydawał się znudzony tą litanią abstrakcyjnych pojęć.
— Musisz zrozumieć, że nie należałem do najwyższej rady ideologicznej — powiedział.
— Byłeś tylko ekonomistą?
— Właśnie.
— A na czym polegały twoje obowiązki partyjne?
— Opracowywałem plany ostatecznej przemiany ustroju.
— W oparciu o procedury zmodyfikowanego liberalizmu Ricarda?
— Cóż, w pewnym sensie.
— Unikając, mam nadzieję, odchyleń faszystowskich, których doszukano się w doktrynie Keynesa?
— Można tak powiedzieć. — Hahn wstał i uśmiechnął się niewyraźnie. — Słuchaj, Jim, z przyjemnością podejmę dyskusję innym razem, ale teraz naprawdę muszę iść. Ned Altman prosił, żebym pomógł mu wykonać taniec błyskawicy w nadziei powołania tej kupy śmieci do życia. Jeśli więc nie masz nic przeciwko…
Hahn pospiesznie dał nogę.
Barrett był zbity z tropu. „Podejmę dyskusję"? Hahn o niczym nie dyskutował. Wygłaszał kulawe, banalne, ogólnikowe opinie, a on kierował go to w tę, to w tamtą stronę swoimi pytaniami. I powiedział kupę bzdur. Nie odróżniał Keynesa od Ricarda ani nie dbał o istniejące między nimi różnice, co było dość dziwne w przypadku ekonomisty, za którego się podawał. Praktycznie nie miał pojęcia, do czego dążyła jego własna partia polityczna. Nie protestował, gdy Barrett rozmyślnie karmił go doktrynerskimi idiotyzmami. Miał tak niewielkie doświadczenie rewolucyjne, że nawet nie wiedział o niewiarygodnej mistyfikacji Hutchetta sprzed jedenastu lat.
Wydawał się z gruntu nieszczery.
Jakim cudem ten trzydziestoletni człowiek został uznany za godnego zsyłki do Stacji Hawksbilla? Trafiali tutaj tylko najzagorzalsi podżegacze i najbardziej aktywni opozycjoniści. Skazanie człowieka na zsyłkę do stacji równało się skazaniu go na śmierć, a rządowi zbyt zależało na utrzymaniu wizerunku dobrotliwego, tolerancyjnego i szacownego wujaszka, aby lekką ręką ferować takie drastyczne wyroki.
Barrett nie umiał go rozgryźć. Hahn sprawiał wrażenie szczerze przejętego wygnaniem i tęsknił za ukochaną żoną, którą zostawił w Górnoczasie, ale poza tym nic w nim nie wydawało się prawdziwe.
Czyżby rzeczywiście — jak zasugerował Don Latimer — był szpiegiem?
Barrett z miejsca odrzucił ten pomysł. Nie chciał, aby udzieliła mu się paranoja Latimera. Mało prawdopodobne, żeby rząd wysyłał kogoś do późnego kambru, żeby szpiegować gromadę podstarzałych rewolucjonistów, którzy już nie mogli sprawić mu kłopotów. Ale w takim razie co Hahn tutaj robił?
Читать дальше