Skinął powoli głową.
— A ty przecież byłeś biologiem.
— Jestem biologiem. Wcześniej czy później, dzięki współpracy z Altavarem, będę wiedział wystarczająco dużo albo też posiądą odpowiednią wiedzę moi ludzie, wspomagani komputerami Cerbera, tym bardziej że będą mogli bez ograniczeń rozwijać ich potencjał. Musimy szybko odbudować przemysł. To jest naszym pierwszym i najważniejszym zadaniem. Posiadamy kadry złożone z dysponujących odpowiednimi umiejętnościami Meduzyjczyków, jednak wpierw musimy odbudować fabryki i to zarówno na powierzchniach planet, jak i w kosmosie. Ludzie ze zmysłem technologicznym rozrzuceni są po całym Rombie, a narzucone nam przez Konfederację ograniczenia technologiczne przestały istnieć.
— Jesteś pewien, że Altavar nie będzie się wtrącał?
— Tak długo jak, nie będą widzieć w nas zagrożenia, nie będzie. Mówię tu o planowaniu długoterminowym, panie Carroll. Odbudowa przemysłu i produkcji zajmie całe lata. Mamy trzy stulecia, żeby tego dokonać i żeby nauczyć się tego, czego nauczyć się musimy. Pod koniec tego okresu, jeśli uda nam się zgłębić tajemnicę organizmu Wardena, będziemy sobie siedzieć tutaj na tych trzech pozostałych planetach i machać rękoma na pożegnanie Coldahom i Altavaryjczykom. A potem polecimy sami, żeby sprawdzić, co pozostało z ludzkości i odbudować naszą cywilizację, odbudować jej siłę, ale nie jej ignorancję. Jest to wyzwanie nie tylko dla nas, którzy rozpoczniemy tę pracę, ale i dla naszych dzieci i wnuków, którzy ją dokończą. I jeśli wykonamy nasze zadanie prawidłowo, oni wykonają swoje bez powtarzania błędów przeszłości, tworząc cywilizację zdolną wprowadzić w osłupienie całą ludzkość. Rasa, która potrafi siłą woli stać się każdą istotą, jaką zechce, zdolna do skruszenia gór jednym ruchem palca i wysiłkiem woli, która potrafi zmieniać ciało, płeć i cokolwiek tam zechce, będzie zupełnie nowym rodzajem istoty, czy raczej istot.
Yatek Morah odchylił się do tyłu, dopił zawartość szklaneczki, po czym wstał i zapalił charonejskie cygaro. Po chwili dodał:
— Następnym razem to my będziemy demonami… albo bogami. A co z panem, panie Carroll? Gdzie pan widzi swoje miejsce w tej wyjątkowej, nowej przyszłości?
Agent rozsiadł się wygodnie i położył nogi na stole.
— Sądzę, iż posiadam pewne, równie wyjątkowe kwalifikacje, pasujące do twojego imponującego planu, Morah. Myślę, że wszyscy czterej będziemy pasowali do tej rzeczywistości. Wpierw jednak należy zakończyć pewną nie dokończoną sprawę… i jeśli mógłbym cię prosić o przysługę…
— Zobaczymy. Teraz, kiedy już zna pan całą prawdę, ja ciągle nie mogę się pozbyć nieprzyjemnego uczucia, że jest coś, czego mi pan nie powiedział.
— Och, to nic ważnego — zapewnił Szefa Ochrony. — To jest istotne tylko dla mnie.
Spędził nieco czasu na Cerberze w towarzystwie Qwin i Dylan, które z chęcią zaakceptowały Burę i Angi i z radością dołączyły dwójkę dzieci „bliskiego krewnego” do rodziny. Dwójka Meduzyjczyków przyszła bowiem wreszcie na świat i wyglądała jak normalne, zdrowe, cerberyjskie dzieci, chociaż Dylan wyrażała się z pewną zazdrością o lekkim i względnie bezbolesnym porodzie, jaki był udziałem kobiet meduzyjskich. Okazało się, że dzieci poczęte na Meduzie rodziły się zgodnie z oczekiwaniami — i to pomimo odejścia Coldaha — choć naturalnie Altavaryjczycy poprzez swoją sieć komputerową Snark w dalszym ciągu dostarczali dodatkowych danych niezbędnych meduzyjskim „wardenkom”.
Altavaryjczycy z własnej inicjatywy odcięli pewną liczbę Meduzyjczyków od komputera i ku swemu zdumieniu odkryli, że chociaż „wardenki” tamtych przeszły w stan bezwładności, to jednak nie wyginęły. Najwyraźniej istniało coś, co było charakterystyczne jedynie dla stosunków pomiędzy nimi i ludźmi albo wewnątrz znanego systemu powstawała jakaś nowa jakość, jakaś nowa i zupełnie wyjątkowa odmiana człowieka.
Na wewnątrzsystemową orbitę leżącą pomiędzy Meduzą i Momrathem sprowadzono ogromny statek wartowniczy i przerabiano go teraz w szybkim tempie na wielką, kosmiczną fabrykę, podczas gdy na naturalnych księżycach Momratha budowano nowe zakłady, przy niechętnym zresztą udziale samych Altavaryjczyków.
Również Dumonia niechętnie przyjął tytuł i stanowisko Władcy Cerbera, chociaż było to teraz niezbędne. Współpracował z zespołem Moraha, jednak większość codziennych zadań zlecał Qwinowi Zhangowi.
Park i Darva za namową pana Carrolla pojechali na krótkie wakacje na niewielką wyspę leżącą u południowo-zachodniego wybrzeża południowego kontynentu charonejskiego. Po krótkim przeszkoleniu i przy współpracy ze szkolonymi przez Dumonię psychoekspertami mieli wkrótce być zdolni do przejęcia kontroli nad Charonem, co bardzo odpowiadało Morahowi. Sam szef ochrony już kiedyś powiedział Parkowi, że jego celem jest coś więcej niż bycie Lordem i że zarządzanie planetą tylko przeszkadzałoby mu w osiągnięciu tamtego wyższego celu.
Również Cal Tremon odczuł nagłą ochotę, by wyjechać na jakiś czas i poznać coś nowego. Twierdził, że być może uda się na biegun północny planety Lilith. A potem, po dłuższych wakacjach w tropikach i po konsultacjach z tamtejszą enklawą naukowców zadecyduje, co zamierza robić dalej.
Pan Carroll wbrew wszelkim radom udał się ponownie na Charona. Talon Ypsir ciągle tam przebywał, jak zawsze pełen życia i jak zawsze tryskający złością, teraz może jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, ponieważ jego ludzie uczyli się nowego życia, życia bez wszechobecnych kamer, mikrofonów i kontroli komputerowej. Urządzenia te potrzebne zresztą były zupełnie gdzie indziej, tam gdzie postępowała odbudowa przemysłu i w najbliższych latach nie zamierzano produkować niczego nowego z tej dziedziny.
Z uczuciem deja vu Carroll wprowadzał swój prom do doku ogromnej i ciągle jeszcze robiącej wielkie wrażenie stacji kosmicznej Ypsira, krążącej po orbicie wokół Charona. Lord Ypsir faktycznie nie opuścił tej planety od czasu wojny, pozwalając jedynie swemu mniej zgorzkniałemu alter ego, Havalowi Kunserowi, organizować życie na jej powierzchni.
Zapaliło się zielone światełko; przeszedł przeto do drugiej śluzy, wszedł do niewielkiej komory i czekał. Oczyszczające pole energetyczne tym razem zupełnie mu nie przeszkadzało. Już wcześniej wyjaśnił tę sprawę u Altavaryjczyków i dowiedział się, że jego ciało_było w równym stopniu skażone „wardenkami” wytworzonymi przez Altavaryjczyków, sztucznymi i z neutralnym programem, co ciała wszystkich innych. Promienie Ypsira nie były w stanie zniszczyć czy zneutralizować tego, co już pozostawało w stanie bezwładności.
Dwóch funkcjonariuszy ochrony czekało na niego po drugiej stronie, bardziej zapewne z ciekawości niż z jakiegokolwiek innego powodu.
— Nazwisko? — warknął jeden z nich.
— Lewis Carroll.
— Cel wizyty?
— Spotkanie z Pierwszym Ministrem Ypsirem — odpowiedział. — Reprezentuję Czterech Władców w Radzie i potrzebny nam jest jeden z tych waszych wyrafinowanych komputerów.
Robili wrażenie niezdecydowanych. Postanowił im pomóc.
— Skontaktujcie się z Fallon. Ona będzie wiedziała, co należy zrobić — zasugerował.
Skinęli głowami i wyglądało na to, że doceniają sugestię, która zwalnia ich od odpowiedzialności. On usiadł tymczasem i jakiś kwadrans czekał na przyjście Fallon.
Nigdy się przedtem nie spotkali, ale on ją znał, a i ona nasłuchała się dość o jego osobie od Ypsira.
— No cóż, albo jesteś wielkim głupcem, albo rzeczywiście masz stalowe nerwy, że tak się tu pojawiasz — powiedziała.
Читать дальше