Jack Chalker - Lilith - Wąż w trawie

Здесь есть возможность читать онлайн «Jack Chalker - Lilith - Wąż w trawie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lilith: Wąż w trawie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lilith: Wąż w trawie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdzieś z daleka, spośród czterech zasiedlonych przez ludzi światów Rombu Wardena, wroga człowiekowi rasa szpiegowała Ziemię. Nie można jednak było wysłać tam agenta. Podróż do światów Wardena była bowiem podróżą bez możliwości powrotu. Żyjący tam mikroskopijny symbiont przedostawał się do wnętrza każdego żywego organizmu, uniemożliwiając mu tym samym życie poza systemem Wardena.
Należało więc zastosować środki nadzwyczjne. Wybrano jednego agenta, a czterech innych odarto z ich umysłów i osobowości, narzucając im umysł i osobowość tego wybranego. Połączony odpowiednio z tą czwórką, mógł on odbierać ich raporty, nie opuszczając bezpiecznego miejsca, z dala od Rombu Wardena. Każdemu z czwórki wyznaczono jeden ze światów. Celem misji było odnalezienie i zlikwidowanie Władcy danego świata.
Bohaterem pierwszej księgi jest Carl Tremon, którego wysłano na Lilith, planetę będącą Rajem — ale Rajem takim, jaki tylko Piekło mogło wymyślić!

Lilith: Wąż w trawie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lilith: Wąż w trawie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozdział osiemnasty

DZIEDZINA MOAB

Najgorsza była jazda na besilach. Stworzenia te były brzydkie, śmierdziały, a pod wpływem stresu wydzielały obrzydliwą kleistą ciecz — żeby nie wspomnieć wydawanego co jakiś czas rozdzierającego krzyku, dochodzącego gdzieś z ich wnętrza. Żadne z nas nie było doświadczonym jeźdźcem, wobec czego jazda przypominała chłostę i to wymierzaną ze wszystkich stron jednocześnie, pozostającą w prawdziwym kontraście z równym, płynnym ruchem besili, jaki można zaobserwować, kiedy się nie siedzi na ich grzbiecie.

Z drugiej strony, wydawało się, że stworzenia te, będące rezultatem hodowli selektywnej, hodowane i szkolone do takiej właśnie pracy, nigdy nie ulegają zmęczeniu. Nie wymagały właściwie żadnej opieki, tym bardziej że pasły się same w dżungli poniżej, jedząc wszystko, co się dało zjeść, czy to pochodzenia roślinnego, czy zwierzęcego. Będąc zwierzętami dużymi, musiały jednak jadać dość często, a to znacznie zwalniało naszą podróż. Ilość zjadanego przez nie pożywienia musiała być równa co najmniej trzykrotnemu ciężarowi ich ciała, jeśli miały utrzymać jakąś stałą, odpowiednią szybkość.

Mimo to kilometry umykały pod nami błyskawicznie i nie mogłem przyjrzeć się okolicom tak, jakbym chciał. By zachować bezpieczeństwo i uniknąć niewłaściwego towarzystwa, skierowaliśmy się prawie bezpośrednio na wschód, ku wybrzeżu, i lecieliśmy wzdłuż niego, od strony oceanu, a lądowaliśmy, by założyć obóz, tylko w tych miejscach, gdzie lasy podchodziły do brzegu i mogły dać nam osłonę. Ocean był wprawdzie pokryty niezliczoną liczbą wysepek, ale nie było na nich dość pożywienia dla naszych besili i stąd konieczność podejmowania pewnego ryzyka na stałym lądzie.

Naturalnie, czarownice zapewniały nam pewną ochronę. Podejrzewam, iż z tego właśnie powodu spotykaliśmy na naszej drodze tak niewielki ruch. Chociaż radziliśmy sobie bez większego trudu z przypadkowo napotkanymi pojedynczymi przeciwnikami, to jednak nie mielibyśmy dość sil, by przeciwstawić się zmasowanemu atakowi, podobnemu do tego, jaki Artur przeprowadził na wioskę czarownic. Sumiko nie mogła przecież zabrać ze sobą nawet swej „gwardii”, skoro na jednym besilu mogły bezpiecznie podróżować tylko dwie osoby — jednego z nich dzieliłem z Ti, O’Higgins i Bronz dysponowali własnymi wierzchowcami, a na pozostałych trzech siedziały po dwie czarownice. My nawet nie kontrolowaliśmy ruchów naszych besili; robili to za wszystkich Bronz i O’Higgins.

Dni spędzaliśmy na poszukiwaniu pożywienia, odpoczynku i sprawdzaniu naszego położenia. Nie tworzyliśmy nazbyt przyjacielskiej grupki, bowiem czarownice nie zwracały większej uwagi na mnie i na Ti, a ojciec Bronz poświęcał większość czasu, bez widocznego sukcesu, poznaniu natury odkryć dokonanych przez O’Higgins.

Przyznaję, iż nie wiedziałem, co sądzić o królowej czarownic. Genialna, bez wątpienia, ale również pełna determinacji i zdecydowania, jeśli chodzi o formułowanie problemów i ich rozwiązywanie. Także pragmatyczka, nie wahająca się przed użyciem swych odkryć dla stworzenia super armii — dla jakich celów trudno powiedzieć. Podczas dyskusji o roślinach i zwierzętach Lilith, o organizmie Wardena i o przedziwnych związkach zachodzących pomiędzy biochemią roślin i zwierząt, była równie fachowa i kostyczna jak jakiś uniwersytecki profesor. Wystarczyło jednak zasugerować, iż jej satanizm to pozór i blaga, służąca jedynie jakimś psychologicznym celom w stosunkach między nią a jej zwolenniczkami, a jej oschłość znikała, ustępując miejsca pełnym zapału i ognia argumentom. Rozprawialiśmy o niej z Ti bez końca i doszliśmy do wniosku, że albo jest jedną z największych aktorek wszechczasów, albo rzeczywiście wierzy w te bzdury.

Udało mi się dowiedzieć od ojca Bronza czegoś więcej na jej temat, choć sam przyznawał, iż jego wiedza dotycząca osoby O’Higgins jest tylko powierzchowna. Będąc dzieckiem dwojga naukowców, specjalistów od biologicznych aspektów przekształcania planet na ziemiopodobne, była zarazem rezultatem pewnego eksperymentu, w którym za pomocą manipulacji genetycznej usiłowano wyprodukować superistotę, odpowiednią do życia w ciężkich warunkach, panujących na rubieżach cywilizacji. Niewątpliwie stworzyli kogoś wyjątkowego, ale ja zastanawiałem się nad tym, jakie mogą być skutki psychologiczne tego, że dorasta się, wiedząc, iż jest się doświadczeniem 77-A, przeprowadzanym w laboratorium mamusi i tatusia. Nie wiadomo dokładnie, za jakie przestępstwo zesłano ją na Lilith, lecz musiało być ono bardzo poważne i pozostawiło u niej nienawiść i zemstę, skierowane przeciwko światom cywilizowanym. Prawdę mówiąc, posiadała ona ten rodzaj osobowości, jakiego oczekiwałbym u władcy Rombu, ale ona gardziła nawet nim. Dla niej Marek Kreegan i Konfederacja to dwie strony tego samego medalu.

Moje stosunki z Ti rozwijały się bardzo dobrze i znajdowałem w sobie uczucia, których istnienia przedtem nawet nie podejrzewałem. W pewnym sensie, to mnie niepokoiło — fakt, że człowiek z osobowością czysto intelektualną może wejść w związek uczuciowy, wydawał mi się przyznaniem do słabości, do oskarżenia wewnętrznego o to, że jest się zwykłym człowiekiem, podczas kiedy było się zawsze przekonanym, iż jest się supermanem, nie poddającym się popędom typowym dla ludzkiego stada. W dodatku nie należała ona do tego typu kobiet, które mogłyby mnie ewentualnie pociągać. Inteligentna, owszem, ale zupełnie bez wykształcenia, podatna na emocje i, w pewnym sensie, słaba.

A przecież czułem się świetnie w jej towarzystwie, słysząc jej ochy i achy i obserwując jej radość, tak podobną do radości dziecka, które dostało nową zabawkę. To było tak, jakbym miał w swoim wnętrzu bolesną pustkę, wypełniającą mnie już tak długo, że nie byłem nawet jej świadom, i jakbym uważał i ten ból, i tę pustkę za coś normalnego i zwyczajnego, a teraz nagle owa pustka została wypełniona. Ulga, poczucie zdrowia i pełni psychicznej były nie do opisania. W jakimś sensie dopełnialiśmy się także wzajemnie — była moim punktem oparcia i moją przyszłością na Lilith, gdzie przyjdzie mi przeżyć całe życie, a ja byłem jej oknem na szerszy i inny wszechświat, niż tylko ten, który w tej chwili była w stanie zrozumieć.

Dotarcie do Moab zajęło nam jedenaście dni, podczas których unikaliśmy terenów zamieszkanych i nie podejmowaliśmy zbędnego ryzyka. Teraz dziedzina Moab rozpościerała się pod nami — wielka wyspa położona w ogromnej, tropikalnej zatoce. Ze względu na bliskość równika, była ona niewymownie gorąca i panią; przyglądając się jej jednak z góry, można było domyślić się powodów, dla których właśnie ją wybrano.

Pierwsza ekspedycja na Lilith nie miała pojęcia, co ją czeka. Potrzebowała bazy, takiej która dostarczyłaby wystarczającą liczbę próbek flory i fauny, a jednocześnie dawała schronienie przed nieznanym niebezpieczeństwem. Wybrano wyspę Moab, dużą i bujną, gdzie można było urządzić laboratorium i bazę dla wypraw do innych rejonów tego świata, a jednocześnie na tyle izolowaną wysokimi skalnymi brzegami i wodą zatoki od lądu stałego, by łatwo ją było obronić w razie ataku.

Czas i wiedza jej mieszkańców niewiele ją zmieniły. Z góry widoczne były wykarczowane kawałki lasów przeznaczone pod uprawę i rzędy drzew owocowych, zbyt proste i zbyt regularne, by mogły być dziełem przypadku. Na urwistej skale, niemal w samym środku wyspy, znajdowała się kwatera główna tych wszystkich, którzy tutaj mieszkali i pracowali. Niezbędne budowle wykute były bezpośrednio w twardej skale w sposób najbardziej prymitywny. Wśród nich znajdowała się wielka kamienna świątynia, która jednak nie wyglądała ani na prymitywną, ani na tymczasową. W rzeczywistości zamek z Zeis wydawałby się przy niej konstrukcją małą i kruchą. Moab z kolei nie miał w sobie nic z wymyślnej architektury budowli Tiela. Był prosty, nowoczesny, funkcjonalny… i ogromny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lilith: Wąż w trawie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lilith: Wąż w trawie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lilith: Wąż w trawie»

Обсуждение, отзывы о книге «Lilith: Wąż w trawie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x