Jeden po drugim, rażeni niewidzialną siłą, żołnierze dziedziny Zeis zamieniali się w pył, nie opuszczając siodeł, a czasami zwalani najpierw na ziemię. Widziałem, że Artur cofnął się nieco i wołał do innych, by rozerwali szyki i dołączyli do niego. Minęły zaledwie trzy czy cztery minuty od rozpoczęcia ataku, a napastników pozostało mniej niż połowa.
— W porządku, wiedźmo! — zawołał. — Jak powiedziałem, siła jest prawem, a w tej chwili siła znajduje się po twojej stronie! Kiedy jednak wieści dotrą do dziedzin, siła zmobilizowana przeciwko tobie będzie o wiele potężniejsza od wszystkiego, co widział ten świat! Raduj się swoim zwycięstwem… tymczasem! — Wykrzyczawszy te słowa, oddalił się.
Królowa czarownic opuściła ramiona i wykonała jeszcze jeden gest, jeszcze jeden znak; czary przestały działać. Kobiety zataczały się i potykały, niektóre upadały, a inne pochylały się, by nieść im pomoc.
O’Higgins w jednej chwili wyszła z transu i zaczęła wydawać rozkazy.
— Zająć się rannymi — wołała. — Chcę otrzymać raport o naszych stratach tak szybko jak to możliwe! — Odwróciła się i ruszyła do chaty, w której ukrywałem się razem z Ti.
— Ojej! — wyszeptała Ti. — Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego. — Zachichotała. — Ta mina Artura! Niejeden pionek z Zeisu oddałby życie, by ujrzeć takie lanie!
— Nie lekceważ go — powiedziałem. — Przegrał bitwę, ale nie wojnę. Napotkał broń, o której istnieniu nie miał pojęcia i zapłacił wysoką cenę, ale nie został pokonany. Nie żartował, grożąc, iż powróci z superarmią. Muszą zgnieść siłę taką jak ta, bo inaczej nie będą mogli spać spokojnie w swoich zamkach.
Zobaczyłem, jak ojciec Bronz wynurza się z jednej z chat, najwyraźniej pod wrażeniem wydarzeń. Razem z Sumiko wszedł do naszej chaty.
— Ile udało ci się dostać? — spytała księdza.
— Chyba sześć — odpowiedział. — Resztę trzeba było zniszczyć. Czy to wystarczy?
— Nie bardzo — rzuciła ostro. — Ale nie mamy wyboru.
— Nie obwiniaj mnie — odparł równie zdecydowanie. — To ty je zestrzeliwałaś. Ja jedynie zbierałem resztki.
Patrzyłem na nich zupełnie zdezorientowany.
— O czym wy, do diabła, gadacie? — spytałem z naciskiem. — Gdzie byłeś podczas bitwy, ojcze?
Roześmiał się.
— Zbierałem resztki. Potrzebne nam są besile. Więc, kiedy Sumiko i jej przyjaciółki zajmowały się jeźdźcami, udało mi się złapać sześć sztuk.
O’Higgins skinęła głową.
— O to nam właśnie chodziło. Dlatego pozwoliłam, by Artur odnalazł naszą wioskę. Miałam jednak nadzieję, że złapiesz ich więcej… przynajmniej tuzin.
— Miałabyś tuzin, gdybyś nie usmażyła i nie zmiażdżyła aż tylu — rzekł Bronz. — To był niesamowity widok, Sumiko. Naprawdę cię nie doceniałem. Nawet kiedy mi o tym mówiłaś ubiegłej nocy, nie mogłem uwierzyć, iż to, co mówisz, jest prawdą. Zakumulowana i przekazywana moc Wardena! To niewiarygodne!
Wzruszyła ramionami.
— Nie ma żadnych praw, które by tego zabraniały. Organizmy Wardena tak naprawdę nie widzą różnicy pomiędzy komórką ciała ludzkiego, rośliny, a molekułą miedzi, tyle że ich kod genetyczny, czy to co mają w jego miejsce, wpływa na to, w czym one się znajdują. Jeśli potrafimy mówić, by tak rzec, do organizmu Wardena znajdującego się w czymkolwiek i potrafimy polecić mu wykonanie czegoś, co mu nie odpowiada, to znaczy, jeśli potrafimy go przeprogramować, to będziemy w stanie rozkazać mu wykonanie wielu innych rzeczy. To trochę tak jak z komputerem, Augie. Możesz go zaprogramować, żeby wykonał, co zechcesz, jeśli tylko wymyślisz, jak to zrobić.
Jesteś nazbyt skromna powiedział szczerze, najwyraźniej w ogóle nie siląc się na komplement. — To monumentalne odkrycie. Coś zupełnie nowego, zupełnie innego. Zmieni to Lilith w sposób, w jaki rewolucja przemysłowa zmieniła Ziemię!
Na te ostatnie słowa zareagowała szyderczym śmiechem.
— Możliwe — rzekła — jeśli zdecyduję się przekazać to ludziom, jeśli da się to kontrolować w tak wielkiej skali jak planetarna.
Byłem wstrząśnięty, kiedy wyobraziłem sobie implikacje tego odkrycia, odkrycia, które powodowało, że argumenty Bronza przeciwko rewolucji społecznej na Lilith traciły swą aktualność.
— Niemniej posiadasz środki wystarczające, by zniszczyć hierarchię! Pionki mogą zyskać moc decydowania o swych własnych sprawach! — powiedziałem.
Prychnęła pogardliwie.
— A na jakiej podstawie sądzisz, że zrobią to lepiej od tych, którzy teraz decydują? Może zrobią to nawet gorzej.
Pominąłem milczeniem ten jej cynizm, bowiem naszły mnie czarniejsze myśli.
— Wiesz, że on wróci, to znaczy, Artur. Z piekielną siłą. Co zamierzasz uczynić?
— Nic, drogi chłopcze — odrzekła. — Absolutnie nic. Dziwi cię to? Cóż, a czy uwierzysz, że tego miejsca nie da się odkryć, chyba że sama sobie tego zażyczę? Och, naturalnie, że tu wrócą. Możliwe, iż nawet w towarzystwie kilku rycerzy czy też starego księcia we własnej osobie. Polatają sobie w kółko, przeczeszą teren na ziemi i po prostu nic nie zobaczą. Będą się wściekać, ale mogą wylądować nawet na środku tamtego wrzosowiska, a wioski i tak nie ujrzą. A niby jak, według ciebie, byłyśmy w stanie przetrwać tak długo?
Sam Bronz kręcił z podziwem głową.
— Sumiko, potrafię zaakceptować koncentrację mocy Wardena, odkąd mój umysł jest zdolny ją pojąć, ale to! To jest po prostu niemożliwe!
Roześmiała się figlarnie i uszczypnęła go w policzek.
— Augie, jesteś miłym gościem, choć reprezentujesz sobą wszystko, czego nie znoszę, dlatego radzę ci, byś w to jednak uwierzył. Życie wyda ci się wtedy o wiele prostsze.
— Ale jak, Sumiko? — chciał wiedzieć. — Jak?
Uśmiechnęła się i powiedziała.
— Cóż, jedyne, co mogę zrobić, a co pozwoli ci to jakoś pojąć, to przypomnieć fakt, że organizm Wardena znajduje się w każdej cząstce naszego ciała, włącznie z mózgiem. Nie odkryłam tu żadnej magicznej formuły, Augie! Jedyne, co uczyniłam to to, że nauczyłam się rozmawiać z tym małym stworzonkiem we właściwy sposób.
— Ojcze Bronzie! — zawołała Ti.
Odwrócił się i twarz rozjaśniła mu się na jej widok. Podbiegła do niego i uścisnęła go, a on odwzajemnił jej się uściskiem i uśmiechem.
— Proszę, proszę! — powiedział. — Mała Ti znowu jest z nami!
— Co przypomina, że należy pilnie stąd wyruszyć — wtrąciła Sumiko. — Pójdę teraz sprawdzić nasze straty i dopilnować wszystkiego. Wy odpocznijcie. System obrony już działa od nowa. Mamy przed sobą długą, nocną jazdę, pierwszą z wielu, jakie nas czekają, i wszyscy powinni być wypoczęci.
Bronz patrzył na nią zaskoczony.
— Mamy?
Skinęła głową.
— Już od dłuższego czasu chciałam się dowiedzieć, co takiego wiedzą ci starzy głupcy z Moab czego ja nie wiem — odpowiedziała. — A teraz kiedy zostałyśmy zdekonspirowane, chcę wiedzieć jak najwięcej. Poza tym mogę się wam przydać, by zapobiec ewentualnemu powrotowi Ti do poprzedniego stanu.
Zwróciłem się do ojca Bronza.
— Mam nadzieję, że też z nami jedziesz. Nie jestem pewien, czy wytrzymałbym dziesięć dni pod ochroną samych czarownic.
Roześmiał się.
— Pewnie, że pojadę. I tak zamierzałem to uczynić. Nie byłem w Moab już od wielu lat i zżera mnie ciekawość, jak tam jest. Nie spodziewaj się jednak żadnych cudów. Wiedzą oni zapewne o organizmie Wardena więcej niż ktokolwiek, — z wyjątkiem być może Sumiko, sądząc po jej ostatniej akcji — ale nie są to bezinteresowni naukowcy. W ostatnich latach zaszło tam kilka… hm, niefortunnych zmian, że się tak wyrażę.
Читать дальше