Orson Card - Mówca umarłych

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Mówca umarłych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mówca umarłych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mówca umarłych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja wątków zarysowanych w Grze Endera. Niezagrożona ludzkość zaczyna współczuć pokonanym napastnikom i skazuje Endera na banicję. Tymczasem otwartość Ziemian zostanie wystawiona na próbę przez kolejne zjawienie ię obcych.
Nagroda Nebula 1986.
Nagroda Hugo 1987.

Mówca umarłych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mówca umarłych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Może ma powody.

— Oczywiście, że ma. Szaleńcy zawsze mają. Przede wszystkim nienawidziła Liba. Naprawdę nienawidziła. Nie pozwalała Miro o nim mówić, nie pozwalała nam się bawić z jego dziećmi. China przez całe lata była moją najlepszą przyjaciółką, a ona nie pozwalała jej zaprosić do domu, ani nie zgadzała się, żebym ja tam poszła po lekcjach. A kiedy Miro został uczniem Liba, przez prawie rok nie odzywała się do niego i nie stawiała dla niego nakrycia przy stole. Widziała wyraźnie, że Mówca jej nie wierzy i sądzi, że przesadza.

— Naprawdę, przez cały rok. Kiedy pierwszego dnia, jako uczeń Liba, poszedł do stacji Zenadora, a potem wrócił do domu, mama nie odezwała się do niego ani jednym słowem, a kiedy siadł do kolacji, zabrała mu talerz sprzed nosa i sprzątnęła sztućce, zupełnie jakby go tam nie było. Przesiedział na miejscu przez cały posiłek i tylko na nią patrzył. Wreszcie ojciec się rozgniewał, że jest bezczelny i kazał mu wyjść.

— I co? Wyprowadził się z domu?

— Nie. Nie znasz Mira — Ela zaśmiała się gorzko. — On nie walczy, ale się nie poddaje. Nigdy nie odpowiedział na ataki ojca, nigdy. Przez całe życie ani razu nie słyszałam, żeby mówił w gniewie. A mama… Miro codziennie wracał ze stacji Zenadora, siadał na swoim miejscu przy stole, i codziennie mama zabierała jego talerz i sztućce, a on siedział, aż ojciec kazał mu wyjść. Naturalnie już po tygodniu ojciec wrzeszczał, gdy tylko mama sięgała po nakrycie. Ten drań to uwielbiał. Zawsze nienawidził Mira i w końcu mama stanęła po jego stronie.

— Kto zrezygnował?

— Nikt nie zrezygnował — Ela zapatrzyła się na wodę. Pojęła, że to wszystko brzmiało strasznie, że kompromituje rodzinę przed obcym. Ale on nie był obcy, prawda? Przecież Cjuara zaczęła z nim rozmawiać, Olhado zaczął się czymś interesować, a Grego — choć tylko na krótko — stał się prawie normalnym chłopcem. To nie był obcy.

— I jak się to wszystko skończyło? — spytał Mówca.

— Skończyło się, kiedy prosiaczki zabiły Liba. Sam widzisz, jak mama go nienawidziła. Uczciła jego śmierć wybaczając swemu synowi. Tej nocy Miro wrócił do domu bardzo późno, już po kolacji. To była straszna noc, wszyscy byli przestraszeni, a prosiaczki wydawały się potworami. I wszyscy kochali Liba… wszyscy z wyjątkiem mamy. Czekała na Mira. Wrócił, poszedł do kuchni, usiadł przy stole, a mama postawiła przed nim talerz i nałożyła jedzenie. Bez słowa. On zjadł, też bez słowa. Jakby ten rok w ogóle nie istniał. Obudziłam się w nocy, bo usłyszałam, jak Miro w łazience wymiotuje i płacze. Myślę, że nikt więcej tego nie słyszał. Nie poszłam do niego, bo chyba nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział. Teraz sądzę, że powinnam pójść, ale się bałam. Straszne rzeczy działy się w mojej rodzinie. Mówca pokiwał głową.

— Powinnam iść wtedy do niego — powtórzyła Ela.

— Tak — zgodził się Mówca. — Powinnaś.

Wtedy zdarzyło się coś dziwnego. Mówca zgodził się z nią, że tamtej nocy popełniła błąd, a ona wiedziała, że to prawda, że jego osąd jest słuszny. A jednak poczuła się uleczona — jakby samo wyznanie błędu usunęło część bólu. Właśnie wtedy po raz pierwszy dostrzegła, jaką moc ma Mówienie. To nie była kwestia spowiedzi, pokuty i rozgrzeszenia, jakie proponowali księża. To było coś zupełnie innego: opowieść o tym, kim była i zrozumienie, że stała się kimś całkiem innym. Że popełniła błąd i ten błąd ją odmienił, ale teraz już go nie popełni, gdyż jest innym człowiekiem, ma w sobie więcej współczucia, a mniej lęku.

Jeśli nie jestem tą przerażoną dziewczynką, która słyszała, jak jej brat rozpaczliwie cierpi i bała się mu pomóc, to kim jestem? Lecz woda płynąca przez kratę pod ogrodzeniem nie udzieliła jej odpowiedzi. Może nie mogła jeszcze wiedzieć, kim się stała. Musiała jej wystarczyć świadomość, że nie jest już tym, kim była.

Mówca nadal leżał na gramie, wpatrzony w płynące od zachodu ciemne chmury.

— Powiedziałam ci już wszystko — oświadczyła Ela. — Powiedziałam, co jest w tych zbiorach: informacja o Descoladzie. Nic więcej nie wiem.

— Owszem, wiesz — stwierdził Mówca.

— Nie. Daję słowo.

— Chcesz powiedzieć, że byłaś posłuszna? Że kiedy matka poleciła ci przerwać badania teoretyczne, zwyczajnie wyłączyłaś swój umysł i zrobiłaś, co kazała?

— Ona tak myśli — zachichotała Ela.

— Ale to nieprawda.

— Jestem naukowcem, nawet jeśli ona nie jest.

— Kiedyś była — zauważył Mówca. — Zdała egzaminy w wieku trzynastu lat.

— Wiem.

— I dzieliła się informacjami z Pipem, zanim zginął.

— To też wiem. Tylko Liba nienawidziła.

— Powiedz mi więc, Elu, co odkryłaś w swoich badaniach.

— Nie znalazłam żadnych odpowiedzi. Ale przynajmniej wiem, jak stawiać pytania. To już jakiś początek, prawda? Nikt nie zadaje pytań. To zabawne. Miro mówi, że ksenolodzy framlingów ciągle go męczą o dodatkowe informacje, chociaż prawo zakazuje zdobywania większej ilości danych. A żaden framling-ksenobiolog nie poprosił nas o cokolwiek. Wszyscy studiują tylko biosfery własnych planet i żaden nie zadał mamie nawet jednego pytania. Tylko ja pytam, i nikogo to nie obchodzi.

— Mnie to obchodzi — oświadczył Mówca. — Chcę wiedzieć, jak brzmią pytania.

— Proszę bardzo. Na przykład takie: mamy wewnątrz ogrodzenia stado cabry. Zwierzęta nie mogą przeskoczyć na zewnątrz, nawet nie dotykają ogrodzenia. Zbadałam i oznakowałam każdą sztukę. I wiesz co? Nie ma tam ani jednego samca, Same samice.

— Pech — stwierdził Mówca. — Mogliby zostawić w środku przynajmniej jednego.

— To bez znaczenia — odparła Ela. — Nie wiem nawet, czy samce w ogóle istnieją. W ciągu ostatnich pięciu lat każda dojrzała samica przynajmniej raz rodziła. I żadna nie była kryta.

— Może przez klonowanie…

— Potomstwo nie jest genetycznie tożsame z matką. Udało mi się to sprawdzić, w tajemnicy przed mamą. Jakiś transfer genów jednak zachodzi.

— Hermafrodyty?

— Nie. Czyste samice. Żadnych męskich narządów płciowych. Czy można to uznać za ważne pytanie? W jakiś sposób cabry dokonują wymiany genetycznej bez stosunków płciowych.

— Same implikacje teologiczne są wstrząsające.

— Nie żartuj.

— Z czego? Z nauki, czy z teologii?

— Ani z jednego, ani z drugiego. Chcesz poznać jeszcze inne pytania?

— Chcę — zapewnił Mówca.

— Pomyśl więc o tym. Ta trawa, na której leżysz. Nazywamy ją grama. Wszystkie węże wodne się w niej wylęgają. To małe robaki, prawie ich nie widać. Wyżerają trawę niemal do ziemi i zjadają siebie nawzajem, zrzucając skórę za każdym razem, kiedy trochę podrosną. Potem, zupełnie nagle, kiedy trawa jest całkiem śliska od ich skór, wszystkie węże zsuwają się do rzeki i nigdy więcej nie wracają.

Nie był ksenobiologiem. Nie od razu zrozumiał, o co jej chodzi.

— Węże wodne wylęgają się tutaj — wyjaśniła. — Ale nie wracają, żeby złożyć jaja.

— Więc zapłodnienie następuje, zanim jeszcze wrócą do wody.

— Świetnie, naturalnie, oczywiście. Sama widziałam, jak kopulują. Nie na tym polega problem. Problem brzmi: dlaczego są wężami wodnymi? Nadal nie rozumiał.

— Są doskonale przystosowane do środowiska wodnego. Oprócz płuc mają skrzela, są znakomitymi pływakami, mają płetwy sterujące, wyewoluowały idealnie do dojrzałego życia w wodzie. Ale dlaczego, skoro rodzą się na lądzie, kopulują na lądzie i rozmnażają się na lądzie? Jeśli idzie o ewolucję, wszystko, co następuje po reprodukcji, nie ma najmniejszego znaczenia. Chyba że matki karmią młode, a węże wodne z pewnością nie opiekują się młodymi. Życie w wodzie nie zwiększa zdolności przetrwania do okresu reprodukcji. Mogłyby zwyczajnie czołgać się do wody i tonąć; nic by to nie zmieniło, bo reprodukcja jest już zakończona.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mówca umarłych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mówca umarłych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mówca umarłych»

Обсуждение, отзывы о книге «Mówca umarłych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x