Alastair Reynolds - Arka odkupienia. Tom 1 - Zdrada

Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Arka odkupienia. Tom 1 - Zdrada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pięćdziesiąt lat temu interwencja ludzi obudziła obcą, uśpioną od wieków strukturę, stworzoną dawno temu po to, by ostrzegała o pojawieniu się istot inteligentnych w tym rejonie galaktyki. Teraz nastąpi reakcja. Kiedyś Clavain uciekł, by walczyć po stronie Hybrydowców — pewnego odłamu ludzi, uczestników zbiorowej świadomości, zbudowanej na modłę ula. Czterysta lat później, w końcowej fazie brutalnej wojny międzyplanetarnej, coś wywołało panikę wśród tajnego kierownictwa Hybrydowców. Gdy zrozumiano przyczynę nowego zagrożenia, Clavain planuje ponowną ucieczkę. Szuka dawno zaginionej infernalnej broni, która może wpłynąć na bieg wydarzeń. Wraz z grupą sprzymierzeńców Clavain leci na Resurgam — kolonię archeologiczną, która przeżywa kryzys. Dla dobra ludzkości zamierza odzyskać broń. Jego rozgoryczona rywalka Skade postawiła sobie inny cel i by go zrealizować, gotowa jest zmienić nawet samą rzeczywistość.

Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

[Skade?…]

To Clavain — zorientował się, że przejęła jego uprawnienia sterowania uzbrojeniem. Wyczuła jego zdziwienie faktem, że ona, Skade, w ogóle ma takie prawa dostępu. Wyznaczyła rozrzut; pociski pościgowe drżały w stojakach wyrzutni.

W głowie Skade przemówił spokojny głos:

[Nie, Skade]

To Rada Nocna.

Co takiego?

[Zwolnij kontrolę zbrojowni. Zrób, jak chce Clavain. To dla nas korzystniejsze na dłuższą metę]

Nie, ja…

[Skade, zwolnij zbrojownię]

Rada Nocna mówiła teraz ostrzejszym tonem.

Wściekła, że ją napomniano, Skade zastosowała się do polecenia.

* * *

Antoinette dotarła do trumny ojca, przywiązanej do stelaża w ładowni, dokładnie tam, gdzie widział ją proksy.

Rękę w rękawiczce położyła na wieku kasety. Przez szybę widziała profil mężczyzny. Podobieństwo rodzinne było oczywiste, choć wiek i grawitacja wyrzeźbiły jego oblicze w przesadną męską karykaturę jej własnego. Oczy miał zamknięte, na twarzy wyraz znudzonego spokoju. To typowe dla ojca: drzemie sobie podczas tych gorących wydarzeń, pomyślała. Pamiętała jego chrapanie wypełniające kajutę. Kiedyś złapała go na tym, jak udawał, że śpi, zerkając na nią spod przymkniętych powiek. Obserwował, jak sobie daje radę w trudnej sytuacji. Wiedział, że pewnego dnia wszystko będzie musiała robić sama.

Sprawdziła umocowanie trumny. Było bezpieczne, podczas ostatnich manewrów nic się nie obluzowało.

— Bestio… — powiedziała.

— Tak, panienko?

— Jestem w ładowni.

— Jest się tego nieprzyjemnie świadomym, panienko.

— Przerzuć nas na poddźwiekową. Powiedz mi, gdy ją osiągniemy.

Przygotowała się na protest, ale go nie usłyszała. Czuła ton statku, wewnętrznym uchem usiłowała odróżnić hamowanie od schodzenia. Teraz „Burzyk” w zasadzie nie leciał. Z powodu swego kształtu był prawie pozbawiony siły nośnej, więc kierował w dół wektor ciągu, by nie spadać jak kamień. Opróżniona z powietrza ładownia dostarczała dotychczas pewnej siły wyporu, ale Antoinette nigdy nie programowała głębokiego schodzenia w atmosferę w sytuacji, gdy w ładowni panowała próżnia.

Już dawno powinna być martwa. Kapitan Demarchistów powinien był ją zestrzelić z nieba, a goniący ją statek pajęczy powinien zaatakować, nim zanurkowała w atmosferę. Nawet samo nurkowanie powinno ją uśmiercić. Nie było to łagodne kontrolowane wejście, jak sobie planowała, ale wściekłe przedzieranie się pod chmury, jazda w wirze stworzonym przez statek Demarchistów. Gdy tylko statek wznowił lot poziomy, oceniła uszkodzenia; sytuacja nie przedstawiała się różowo. Gdy dotrze do Pasa Złomu — wątpliwe „gdy”, bo przecież pająki nadal czyhają — Xavier będzie miał mnóstwo roboty przez kilka najbliższych miesięcy.

Ale przynajmniej nie będzie w tym czasie rozrabiał, pomyślała.

— Już poddźwiekową, panienko — zakomunikowała Bestia.

— Dobrze. — Po raz trzeci Antoinette sprawdziła, czy jest przy mocowana do stelaża równie mocno jak trumna, a potem ponownie sprawdziła parametry skafandra. — Proszę, otwórz drzwi ładowni numer jeden.

— Za chwilę, panienko.

Jasna drzazga światła rozbłysła z tego końca stelaża. Antoinette zmrużyła oczy i zaraz opuściła ciemnozieloną antyodblaskową przyłbicę hełmu.

Szczelina światła powiększyła się, a potem na Antoinette ruszył pęd powietrza, pchnął ją na wspornik stelaża. W kilka sekund powietrze wypełniło komorę ładowni, wyło i wirowało. Czujniki skafandra błyskawicznie dokonały analizy gazu i zdecydowanie odradziły otwarcie hełmu. Ciśnienie przewyższało jedną atmosferę, ale gaz był śmiertelnie zimny i niezwykle trujący.

Dusząca trucizna i zabójcza temperatura, ale za to jaki piękny, barwny widok z kosmosu, pomyślała Antoinette.

— Sprowadź nas dwadzieścia klików niżej — poleciła.

— Jesteś pewna, panienko?

— Tak, do cholery.

Podłoga nachyliła się. Antoinette obserwowała, jak barometr odmierza rosnące ciśnienie: dwie atmosfery, trzy, cztery i jeszcze więcej. Ufała, że reszta „Burzyka”, poddana teraz ujemnemu ciśnieniu, nie rozerwie się nad nią jak mokra papierowa torebka.

Nie wiem, co się jeszcze stanie, ale chyba już naruszyłam warunki gwarancji na statek, pomyślała.

Gdy Antoinette odzyskała pewność siebie — a raczej gdy jej puls wrócił do normy — ruszyła, centymetr po centymetrze, w stronę otwartej śluzy, wlokąc ze sobą trumnę. Żmudny był to pochód, bo co kilka metrów musiała przypinać i odpinać zaczepy mocujące trumny, ale robiła to cierpliwie, bez irytacji.

Wzrok jej przywykł i dostrzegła teraz w widmie światła srebrzystoszary komponent. Światło stopniowo mętniało, przybierało barwę żelaza czy postarzałego brązu. Epsilon Eridani nie była zbyt jasną gwiazdą i teraz jej promienie przechodziły przez warstwy planetarnej atmosfery. Gdy statek będzie schodził coraz niżej, wszystko ściemnieje, aż widok zacznie przypominać dno oceanu.

Właśnie o to ojcu chodziło.

— W porządku, Bestio, dbaj o stabilny lot. Za chwilę spełnię swą powinność.

— Uważaj na siebie, panienko.

Bramy towarowe ładowni znajdowały się w różnych miejscach „Burzyka”, ale ta obecnie otwarta, w dolnej części statku, była skierowana do tyłu w stosunku do kierunku lotu. Antoinette dotarła do brzegu, czubki butów wystawiła parę centymetrów za krawędź. Pozycja wydawała się niestabilna, ale Antoinette była bezpiecznie przypięta. Ciemny brzuch statku, wygięty łagodnie w stronę ogona przesłaniał widok od góry, ale w dole i po bokach nic nie zakłócało perspektywy.

— Miałeś rację, tato — szepnęła na tyle cicho, by Bestia jej nie słyszała. — To dość zadziwiające miejsce. Uważam teraz, że dokonałeś dobrego wyboru.

— Panienko?

— Nic takiego, Bestio.

Zaczęła odczepiać trumnę. Statek kiwnął się parę razy i wtedy jej żołądek się skręcał, a trumna uderzyła o słup stelaża. Jednak Bestia znakomicie się spisał, utrzymując stałą wysokość. Statek leciał teraz z prędkością znacznie poniżej prędkości dźwięku w stosunku do prądu atmosferycznego, więc Bestia musiał tylko wisieć w powietrzu, ale to wystarczyło. Wiatr już nie wiał tak szaleńczo, tylko od czasu do czasu zrywały się pojedyncze szkwały, ale właśnie tego Antoinette oczekiwała.

Teraz trumna była prawie uwolniona, gotowa do koziołkowania. Ojciec wyglądał jak człowiek, który uciął sobie drzemkę. Balsamiści dobrze go przygotowali, a kulawy mechanizm chłodzący kasety też się dobrze spisał. Aż nie do wiary, że ojciec nie żył już od miesiąca.

— Tato, myślę, że o to ci chodziło. Dotarliśmy. Więcej słów chyba nie trzeba.

Statek był na tyle uprzejmy, że się nie odzywał.

— Nadal nie wiem, czy postępuję właściwie — ciągnęła Antoinette. — To znaczy, wiem, kiedyś powiedziałeś, że tego chcesz, ale… — Przestań już. Nie wracaj więcej do tej sprawy, napomniała się.

— Panienko?

— Tak?

— Stanowczo odradza się zwłokę.

Antoinette pamiętała etykietkę na butelce piwa. Nie miała jej teraz przy sobie, ale najdrobniejsze szczegóły potrafiła odtworzyć z pamięci. Błyszczący srebrno-złoty druk wyblakł od czasu, gdy czule oderwała nalepkę z butelki, ale w jej wyobraźni nadal bajecznie się skrzył. Etykietka — tani masowy produkt — dla niej nabrała cech świętego obrazu. Antoinette miała wówczas dwanaście czy trzynaście lat, gdy po jakiejś zyskownej podróży ojciec zabrał ją do spelunki odwiedzanej przez kapitanów statków handlowych. W tamtym czasie Antoinette nie miała specjalnego doświadczenia, ale wypełniony wesołymi opowieściami wieczór uznała za udany. Pod koniec spotkania rozmawiano o pogrzebach podróżników kosmicznych, o tradycji i rozmaitych prywatnych preferencjach. Ojciec się nie odzywał, uśmiechał się tylko do siebie, gdy dyskusja przybierała to poważny, to żartobliwy ton. Nagle — ku zaskoczeniu Antoinette — wyraził własne życzenie: chciałby być pochowany w atmosferze gazowego giganta. W innych okolicznościach mogłaby to uznać za drwinę z tych wszystkich opcji, ale ojciec wypowiedział swoje życzenie tonem całkowicie poważnym i odniosła wrażenie — choć nigdy wcześniej o tym nie wspominał — że nie wymyślił tego na poczekaniu. Wtedy złożyła sobie prywatne ślubowanie: gdy ojciec kiedyś umrze, ona spełni jego życzenie, jeśli tylko będzie w stanie wszystko zorganizować. Oderwała etykietkę z butelki piwa — to było jej memento.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada»

Обсуждение, отзывы о книге «Arka odkupienia. Tom 1: Zdrada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x