Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg

Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Główny bohater książki, zawodowy morderca Tanner Mirabel przybywa do Chasm City, aby zabić swego wroga Reivicha. Obu łączy mroczny sekret i okryta tajemnicą przeszłość. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, która zakończy się śmiercią jednego z nich i odsłoni przerażającą prawdę o wydarzeniach, które miały miejsce 15 lat wcześniej, doprowadzając do straszliwego kataklizmu.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Cieszę się, że użyłaś określenia „przejściowy”. No… zwykle.

Uśmiechnąłem się. Czy to z jej strony poczucie humoru, czy po prostu fakt statystyczny?

— A skoro już o tym mówimy: jacy „oni”?

— Ci, co cię tu przywieźli. Ultrasi.

Dotknąłem trawy. Zgniotłem w palcach liść; na kciuku po wstała zielona miazga. Powąchałem ją. Jeśli to symulacja, to jest nadzwyczaj szczegółowa. Nawet taktycy wojenni byliby pod wrażeniem.

— Ultrasi?

— Przybyłeś tu na ich statku. Na czas podróży zostałeś zamrożony. Teraz masz amnezję rozmrożeniową.

To określenie spowodowało, że część mojej przeszłości zaskoczyła w niewyważony sposób na miejsce. Ktoś mi już kiedyś mówił o amnezji rozmrożeniowej — zupełnie niedawno albo bardzo dawno temu. Wydawało się, że obie te wersje są prawdziwe. Mówił mi o niej scyborgizowany załogant statku.

Usiłowałem sobie przypomnieć jego słowa, ale miałem wrażenie, że znów wędruję po omacku w szarej mgle, choć tym razem wyczuwam w niej jakieś obiekty, postrzępione fragmenty pamięci, łuskowate skamieniałe drzewa, wyciągające sztywne gałęzie, by znaleźć połączenie z teraźniejszością. Wcześniej czy później natknę się na większy gąszcz.

Teraz pamiętałem tylko zapewnienia, że cokolwiek ze mną zrobią, nie doznam żadnych nieprzyjemnych urazów. Amnezja rozmrożeniową to jak współczesna bajka o żelaznym wilku; występuje znacznie rzadziej, niż się powszechnie uważa. Ale przecież prawda — że szczątkowa amnezja jest zjawiskiem niemal normalnym — nie sprzyjałaby interesom.

— Raczej się tego nie spodziewałem — stwierdziłem.

— To może dziwne, ale prawie nikt się tego nigdy nie spodziewa. Trudne przypadki to te, gdy ktoś nawet nie pamięta, że kiedykolwiek miał do czynienia z Ultrasami. U ciebie nie jest chyba aż tak źle?

— Nie — przyznałem. — I dzięki temu czuję się znacznie lepiej.

— Dzięki czemu?

— Dzięki świadomości, że jakiś biedny drań ma gorzej ode mnie.

— Hmmm — mruknęła z dezaprobatą. — Nie jestem pewna, Tanner, czy to odpowiednie nastawienie. Z drugiej strony, niedługo będziesz zdrów jak ryba. Wkrótce. A teraz może byś wrócił do domu? Znajdziesz tam jakieś pasujące ubranie. Nie to, żebyśmy tu w hospicjum byli pruderyjni, ale w takim stroju zamarzniesz na śmierć.

— Wierz mi, nie zrobiłem tego umyślnie. Zastanawiałem się, jak oceniłaby moje szanse wyleczenia, gdybym jej powiedział, że z domu wygnało mnie przerażenie na widok detalu architektonicznego.

— Oczywiście — odparła. — Ale włóż ubranie, a jeśli ci się nie spodoba, zawsze możemy dać ci coś innego. Wrócę niedługo, żeby zobaczyć, jak się czujesz.

— Dziękuję. A kim ty jesteś?

— Ja? Och, nikim szczególnym. Malutkim trybikiem w niezwykle wielkiej maszynie, tak bym to określiła. Jestem siostra Amelia.

Więc się nie przesłyszałem, gdy powiedziała „hospicjum”.

— A gdzie my właściwie jesteśmy, siostro Amelio?

— To jasne. Jesteś w Hospicjum Idlewild, pod opieką Święte go Zakonu Lodowych Żebraków. Niektórzy ludzie nazywają to Hotelem Amnezja.

* * *

Nic mi to nie mówiło. Nigdy nie słyszałem nazwy Hotel Amnezja ani bardziej formalnego określenia tego przybytku, nie mówiąc już o Świętym Zakonie Lodowych Żebraków.

Wróciłem do chaty; robot szedł za mną w uprzejmej odległości. Podchodząc do drzwi, przystanąłem. To głupie, ale choć poza domem mogłem się pozbyć obaw, wracały z równą siłą, gdy tylko się tu zbliżyłem. Patrząc na niszę, widziałem, jak emanuje z niej utajone zło, jakby coś się tam zwinęło i czyhało, obserwując mnie wrogo.

— Włóż ubranie i zabieraj się stąd — powiedziałem do siebie głośno w castellano. — Gdy wróci Amelia, powiesz jej, że są ci potrzebne badania neurologiczne. Zrozumie. Takie rzeczy muszą się tu ciągle zdarzać.

W szafie czekało na mnie ubranie. Obejrzałem je: żadnej sztuki nie rozpoznawałem. Proste, nic wyrafinowanego, czuło się, że to ręczna robota. Czarny sweter z wycięciem w serek; workowate spodnie bez kieszeni; para miękkich butów, odpowiednich najwyżej do człapania po polance. Ubrania pasowały na mnie doskonale, ale nawet w tym było coś nieprawidłowego, jakby te ubrania bardzo się różniły od tego, w czym zwykle chodziłem.

Pogrzebałem głębiej w szafie, z nadzieją, że odkryję coś osobistego, ale poza ubraniami nic nie znalazłem. Zdezorientowany, usiadłem na łóżku i zacząłem się ponuro wpatrywać w ścianę, aż moje spojrzenie ześlizgnęło się na małą wnękę. Po latach przebywania w stanie zamrożonym chemia mojego umysłu wracała prawdopodobnie do jakiejś równowagi, a tymczasem dostałem próbkę tego, jak wygląda psychotyczny strach. Najbardziej pragnąłem zwinąć się, odciąć świat od swych zmysłów. Od zupełnego szaleństwa powstrzymywało mnie wewnętrzne przekonanie, że spotkałem się już z gorszymi sytuacjami — niebezpieczeństwami równie przerażającymi jak to, co mój psychotyczny umysł widział w pustej wnęce — i że je przeżyłem. Cóż, że w tej chwili nie potrafiłem przywołać w umyśle żadnego konkretnego zdarzenia. Wystarczyła wiedza, że się to wydarzyło i że jeśli teraz zawiodę, sprzeniewierzę się tej nieodsłoniętej części mojej osobowości, która pozostawała zupełnie zdrowa i być może wszystko pamiętała.

Na Amelię nie czekałem długo.

Zaczerwieniona, nie mogła złapać tchu, jakby odbyła szybką wspinaczkę z dna doliny lub z wąwozu, który widziałem po przebudzeniu. Gdy wchodziła do chaty, uśmiechała się jednak, jakby ten wysiłek fizyczny sprawił jej radość. Miała na sobie czarny habit z barbetem, na szyi na łańcuchu zwisał płatek śniegu. Spod habitu wyglądały zakurzone buty.

— Jak ci odpowiada ubranie? — spytała, kładąc dłoń na owalnej głowie robota. Może chciała się o coś oprzeć, a może okazać mu przywiązanie.

— Bardzo dobrze pasuje. Dziękuję.

— Jesteś tego pewien? Możemy zmienić, to żaden kłopot. Musisz je tylko zrzucić i… w mgnieniu oka je zmienimy. — Uśmiechnęła się.

— Pasuje — odparłem, przyglądając się jej uważnie. Była bardzo blada, tak bladej osoby jeszcze nie widziałem. Oczom prawie brakowało pigmentu, brwi były tak cienkie, jakby narysował je doświadczony kaligraf.

— To dobrze — odparła, chyba nie całkiem przekonana. — Czy coś jeszcze sobie przypominasz?

— Wydaje mi się, że pamiętam, skąd pochodzę. To na początek, jak sądzę.

— Nie próbuj poganiać tego procesu. Duscha — nasza specjalistka neurolog — twierdzi, że wkrótce zaczniesz sobie przypominać, ale nie powinieneś się martwić, jeśli to trochę potrwa.

Amelia usiadła na krańcu łóżka, gdzie jeszcze przed kilkoma minutami spałem. Odwróciłem koc, by ukryć plamki krwi z mojej dłoni. Z jakiegoś powodu wstydziłem się tego, co się stało, i usiłowałem ukryć przed Amelią ranę dłoni.

— Szczerze mówiąc, sądzę, że to może potrwać dość długo.

— Ale pamiętasz, że to Ultrasi cię tu przywieźli? Mówiłam już, że wiele osób nawet tego nie jest w stanie sobie przypomnieć. A pamiętasz, skąd pochodzisz?

— Wydaje mi się, że ze Skraju Nieba.

— Tak. 61 w układzie Cygnus A. Skinąłem głową.

— Ale my zawsze nazywaliśmy nasze słońce Łabędziem. Bardziej swojsko.

— Tak, też słyszałam, jak inni w ten sposób mówią. Powinnam pamiętać takie szczegóły, ale mamy tu ludzi ze wszystkich stron. Czasami dostaję kręćka, usiłując prześledzić, gdzie co jest i co jest czym.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Alastair Reynolds - Poseidon's Wake
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - On the Steel Breeze
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - The Six Directions of Space
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - L'espace de la révélation
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Unendlichkeit
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Chasm City
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Otchłań Rozgrzeszenia
Alastair Reynolds
Отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Обсуждение, отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x