Arthur Clarke - Kowboje oceanu

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Kowboje oceanu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1978, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kowboje oceanu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kowboje oceanu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Połowa XXI wieku. Były astronauta rozpoczyna nowe życie jako tytułowy kowboj oceanu - inspektor, pracujący na oceanicznej farmie planktonu i wielorybów. Śledzimy jego karierę jednocześnie będąc świadkami całej masy sytuacji, jakie czekają Człowieka w przyszłym podboju oceanu...

Kowboje oceanu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kowboje oceanu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czy to jest bariera elektryczna? — wtrącił Franklin.

— Nie. Za pomocą pola elektrycznego można dość skutecznie kontrolować wędrówki ryb, ale na wielkie ssaki morskie to nie wystarcza. Podstawą jest tu bariera ultradźwiękowa złożona z nadajników umieszczonych na głębokości pół mili. Możemy też kierować stadami na przejściach, nadając określone sygnały; można na przykład popędzić stado w dowolnym kierunku, puszczając z taśmy głos zaniepokojonego wieloryba. Ostatnio jednak rzadko uciekamy się do tak drastycznych metod, gdyż jak mówiłem, wieloryby są już dobrze wytresowane.

— Doceniam to — powiedział Walter. — Słyszałem nawet, że bariery buduje się bardziej po to, żeby nie wpuszczać innych zwierząt, niż po to, żeby nie wypuszczać wielorybów.

— Jest to w pewnej mierze słuszne, chociaż nadal musimy mieć możliwość spędzania stad w celach ewidencyjnych albo na rzeź. Poza tym płoty nie są doskonałe. W miejscach, gdzie zachodzą na siebie strefy działania dwóch nadajników, bariera jest osłabiona, a czasem musimy wyłączać całe odcinki, aby umożliwić normalną wędrówkę ryb. Zdarza się także, że największe rekiny i orki sforsują barierę i narobią zamieszania. Orki stanowią nasz najpoważniejszy problem. Napadają na stada pasące się w wodach antarktycznych, powodując straty dochodzące do dziesięciu procent pogłowia. Jedynym sposobem jest całkowite wytępienie tych drapieżników, ale na razie nie wiadomo, jak to praktycznie zrealizować. Nie możemy patrolować łodziami całej strefy pływających lodów, chociaż kiedy przypomnę sobie, co taka orka potrafi zrobić z wielorybem, to żałuję, że nie jest to możliwe.

W głosie Burleya słychać było głębokie zaangażowanie — prawie namiętność — i Franklin spojrzał na niego ze zdziwieniem. „Kowboje oceanu”, jak ich oczywiście nazwała romantycznie nastrojona publiczność, wiecznie szukająca sobie nowych bohaterów, nie mieli opinii ludzi skłonnych do wzruszeń. Franklin wiedział oczywiście, że twardzi, mrukliwi i niezbyt skomplikowani bohaterowie, zaludniający kartki współczesnych powieści o pracownikach morza, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, lecz mimo to nie potrafił wyzwolić się od przyjętych schematów. Dona trudno by nazwać mrukliwym, ale pod każdym innym względem pasował jak ulał do utartych wyobrażeń o kowbojach oceanu.

Franklin zastanawiał się, jak ułożą się jego stosunki z nowym przełożonym i w ogóle jak to będzie w nowej pracy. Na razie odnosił się do niej bez entuzjazmu: czas pokaże, czy to się potem zmieni. Było w niej niewątpliwie mnóstwo interesujących, a nawet fascynujących problemów i możliwości, które zajmą jego umysł i pozwolą mu się wyżyć. Na to w każdym razie liczył. Po ostatnim koszmarnym roku życie straciło dla niego dawny smak i nie potrafił już tak jak kiedyś rzucać się z entuzjazmem na każde nowe zadanie.

Wydawało mu się niewiarygodne, by mógł jeszcze odzyskać zapal, jaki kiedyś zaprowadził go tak daleko drogą, na którą już nigdy nie wstąpi. Patrząc na Dona, który mówił ze swadą i spokojem człowieka znającego i lubiącego swoją pracę, poczuł nagle wyrzuty sumienia. Przez niego Don został od tej pracy oderwany i pełnił rolę ni to niańki, ni to przedszkolanki. Gdyby Franklin wiedział, że podobne myśli nawiedziły Burleya, jego sympatia zgasłaby natychmiast.

Musimy łapać autobus na lotnisko — powiedział Don spoglądając na zegarek i pośpiesznie dopijając piwo. — Poranny samolot odlatuje za pół godziny. Mam nadzieję, że twoje rzeczy zostały już wysłane.

— W hotelu powiedzieli mi, że się tym zajmą.

— Dobrze. Sprawdzimy na lotnisku. Idziemy.

W pół godziny później Walter mógł znowu odetchnąć. Wkrótce miał się przekonać, że jest to charakterystyczne dla Burleya: nie przejmować się aż do ostatniej chwili, a potem nagle wybuchnąć gorączkową działalnością. Ten wybuch przeniósł ich z przytulnego baru do jeszcze cichszego wnętrza samolotu. Kiedy zajmowali miejsca, zdarzyło się coś, do czego Don wielokrotnie wracał myślą w ciągu kilku następnych tygodni.

— Siadaj przy oknie — powiedział. — Ja latałem tą trasą dziesiątki razy.

Odmowę Franklina uznał za przejaw uprzejmości i powtórzył propozycję. Dopiero kiedy Walter kilkakrotnie odmówił, za każdym razem z większą stanowczością, a nawet z oznakami zniecierpliwienia, Don zdał sobie sprawę, że zachowanie jego towarzysza nie wynika z uprzejmości. Wyglądało to nieprawdopodobnie, ale Don mógłby przysiąc, że tamten ma stracha. Co to za facet, który boi się usiąść przy oknie w zwyczajnym samolocie? Wszystkie ponure myśli na temat jego nowego zadania, które częściowo uległy rozproszeniu podczas rozmowy w barze, wróciły teraz z nową siłą.

Miasto i spalona słońcem plaża uciekły w dół, kiedy odrzutowe silniki wyniosły ich lekko w niebo. Franklin wetknął nos w gazetę z nagłym zaciekawieniem, które jednak ani na chwilę nie oszukało Dona. Postanowił trochę poczekać i przeprowadzić eksperyment podczas lotu.

Przemknęły pod nimi Góry Szklarniane — dziwnego kształtu kły sterczące ze zniszczonej erozją równiny. Potem ukazały się małe miasteczka nadbrzeżne, przez które szły w świat bogactwa olbrzymich terenów w głębi kontynentu, zanim rozpoczęto uprawę oceanów. Aż wreszcie — zdawałoby się w kilka zaledwie minut od startu — ukazały się pierwsze wysepki Wielkiej Rafy Koralowej, jak ciemniejsze punkciki w błękitnej mgle zasnuwającej horyzont.

Słońce świeciło prawie prosto w oczy, ale Don potrafił odtworzyć z pamięci szczegóły niewidoczne w blasku bijącym od wody. Widział niskie, zielone wyspy okolone wąskimi pasmami plaż i znacznie szerszymi otoczkami koralowych płycizn. Fale Pacyfiku uderzały nieustannie o rafę każdej z wysepek i na przestrzeni tysiąca mil w kierunku na północ powierzchnię wody znaczyły śnieżne półksiężyce piany.

Sto, a nawet pięćdziesiąt lat temu zaledwie kilka spośród setek tych wysepek było zamieszkanych. Teraz, dzięki rozpowszechnieniu transportu powietrznego, taniej energii i odsalaniu wody morskiej zarówno państwo, jak i prywatni obywatele naruszyli odwieczną dziewiczość raf koralowych.

Kilku szczęśliwców za pomocą sobie tylko wiadomych sposobów zdobyło parę pomniejszych wysepek na własność. Królował tam przemysł rozrywkowo-wypoczynkowy, nie zawsze upiększając dzieło natury. Jednak prawdziwym potentatem na rafach była niewątpliwie Światowa Organizacja do Spraw Wyżywienia ze swoją skomplikowaną hierarchią rybołówstwa, upraw morskich i instytutów naukowych, której zrozumienie, jak powszechnie uważano, przekraczało możliwości ludzkiego umysłu.

— Jesteśmy prawie na miejscu — powiedział Burley. — Właśnie przelecieliśmy nad Wyspa Lady Musgrave, gdzie mieści się główna siłownia zachodniego skrzydła bariery. Teraz pod nami są Wyspy Koziorożca: Bocianie Gniazdo, Jedno Drzewo, Północno-Zachodnia” Wilsona i Czapli… ta w środku, pokryta zabudowaniami. Ta wieża to administracja, tam jest basen i akwarium, a tam, spójrz, tam widać kilka naszych łodzi podwodnych, przycumowanych do mola, sięgającego aż do skraju rafy.

Mówiąc to wszystko Don kątem oka obserwował Franklina. Ten pochylił się w stronę okna, udając, że słucha objaśnień swego towarzysza, lecz Burley mógł przysiąc, że nie patrzy na rozpościerającą się pod nimi panoramę raf i wysepek. Na jego twarzy malowało się napięcie i wysiłek, a oczy miały wyraz nieobecny, jakby zmuszał się, aby nic nie widzieć.

Z mieszaniną pogardy i litości Don stwierdził objawy, choć nie znał przyczyn. Franklin cierpiał na lęk przestrzeni; należało więc pożegnać się z teorią, że był kosmonautą. Kim więc był! W każdym razie nie sprawiał wrażenia człowieka, z którym chciałoby się dzielić ciasne pomieszczenie dwuosobowej szkolnej łodzi podwodnej…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kowboje oceanu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kowboje oceanu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Oko czasu
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kladivo Boží
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Le sabbie di Marte
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Kowboje oceanu»

Обсуждение, отзывы о книге «Kowboje oceanu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x