• Пожаловаться

Arthur Clarke: Kowboje oceanu

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke: Kowboje oceanu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1978, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arthur Clarke Kowboje oceanu

Kowboje oceanu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kowboje oceanu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Połowa XXI wieku. Były astronauta rozpoczyna nowe życie jako tytułowy kowboj oceanu - inspektor, pracujący na oceanicznej farmie planktonu i wielorybów. Śledzimy jego karierę jednocześnie będąc świadkami całej masy sytuacji, jakie czekają Człowieka w przyszłym podboju oceanu...

Arthur Clarke: другие книги автора


Кто написал Kowboje oceanu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kowboje oceanu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kowboje oceanu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Don Burley, zbrojny rycerz, siedział w swojej maleńkiej, mrocznej kabinie sto stóp pod jasnymi falami Pacyfiku i sprawdzał gotowość swojej broni przed oczekującym go pojedynkiem. W takich pełnych napięcia momentach wyczekiwania lubił myśleć o sobie w ten sposób, chociaż nie przyznałby się do tego za nic na świecie. Odczuwał także więź ze wszystkimi pasterzami, jacy od zarania dziejów strzegli swoich stad. Był sir Lancelotem i jednocześnie Dawidem, wypatrującym wśród wzgórz starożytnej Palestyny lwa, zagrażającego stadom jego ojca.

Jednak bliżsi jego sercu i czasom byli mężczyźni, którzy zaledwie kilka pokoleń wcześniej pędzili olbrzymie stada bydła przez prerie Ameryki. Oni rozumieliby jego pracę, chociaż sprzęt, jakim się posługiwał, byłby dla nich czystą magią. Istota pracy była jednak ta sama, zmieniła się tylko skala. To, że zwierzęta pilnowane przez Dona ważyły po sto ton i pasały się na niezmierzonych preriach oceanu, nie miało istotnego znaczenia.

Stado było teraz w odległości niespełna dwóch mil i Don ograniczył działanie hydrolokatora do sektora leżącego bezpośrednio przed nim. Obraz na ekranie przybrał formę wycinka koła, po którym promień przebiegał z lewa na prawo i z powrotem. Mógł teraz policzyć wszystkie sztuki w stadzie, a nawet określić w przybliżeniu rozmiary poszczególnych zwierząt. Z zawodową wprawą zaczął natychmiast wypatrywać napastników.

Don nie potrafiłby wyjaśnić, co przyciągnęło jego uwagę do czterech błysków na południowym krańcu stada. Były co prawda nieco oddalone od reszty, ale nie więcej niż niektóre inne sztuki. Człowiek, który spędził wiele godzin przed ekranem hydrolokatora, wyrabia sobie jakiś szósty zmysł — potrafi wyczytać z ruchów świecących punkcików więcej, niż, zdawałoby się, jest to możliwe. Don odruchowo wyciągnął dłoń i włączył turbiny.

Mijał teraz stado wielorybów, zmierzające na wschód. Nie obawiał się zderzenia, gdyż wielkie zwierzęta nawet w panice wykrywały jego obecność z równą łatwością jak on ich, i za pomocą podobnych metod. Zastanawiał się, czy włączyć sygnał. Słysząc znajomy dźwięk wieloryby mogły się uspokoić, lecz jednocześnie mógł on spłoszyć wciąż jeszcze nie rozpoznanego wroga.

Cztery echa, które zwróciły jego uwagę, znajdowały się teraz pośrodku ekranu. Pochylony nad ekranem sonaru, jakby chciał siłą woli wyciągnąć z niego wszelką możliwą informacje, szykował się do ataku. Widać było dwa duże echa w pewnej od siebie odległości. Wokół jednego z nich uwijały się dwa mniejsze. Przemknęło mu przez myśl, że może jest już za późno; oczyma wyobraźni widział śmiertelną walkę, toczącą się o niecałą milę od niego. Te dwa mniejsze błyski to muszą być drapieżcy, dopadający wieloryba na oczach jego przerażonego i bezradnego towarzysza, nie rozporządzającego żadną bronią prócz potężnego ogona.

Był już teraz tak blisko, że mógł włączyć wizję. Umieszczona na dziobie kamera telewizyjna usiłowała przeniknąć mrok, lecz jak na razie widać było tylko mgłę planktonu. Nagle w środku ekranu pojawił się wielki, ciemny kształt z dwoma mniejszymi poniżej. Don widział teraz to samo, co pokazał mu hydrolokator z większą precyzją, za to pole widzenia miał bardzo ograniczone.

Natychmiast uświadomił sobie swoją nieprawdopodobną pomyłkę: dwa mniejsze cienie to były cielęta. Po raz pierwszy zdarzało mu się widzieć samice wieloryba z dwojaczkami, chociaż fakty urodzenia więcej niż jednej sztuki nie należały do rzadkości. Widok był fascynujący, ale w obecnej sytuacji znaczyło to, że popełnił błąd i stracił wiele bezcennych minut. Musi od nowa zaczynać poszukiwania.

Odruchowo skierował kamerę w stronę czwartego błysku na ekranie — sądząc z rozmiarów był to niewątpliwie drugi dorosły wieloryb. To dziwne, jak błędne założenie może opóźnić zrozumienie tego, co człowiek widzi; upłynęło kilka sekund, zanim Don zrozumiał, co ma przed oczami i że przybył jednak we właściwe miejsce.

— O Jezu! — mruknął. — Nie wiedziałem, że one mogą być tak wielkie.

Był to rekin, największy, jakiego kiedykolwiek widział. Szczegóły nie były jeszcze dobrze widoczne, ale mógł należeć tylko do jednego gatunku. Rekin wielorybi i żarłacz olbrzymi mogą osiągnąć podobne rozmiary, ale tamte są nieszkodliwymi roślinożercami. Musiał to być król wszystkich rekinów, Carchorodon, czyli żarłacz błękitny. Don usiłował przypomnieć sobie dane dotyczące największych schwytanych przedstawicieli tego gatunku. Około roku 1990 przy brzegach Nowej Zelandii zabito okaz długości pięćdziesięciu stóp; ten musiał być dwukrotnie większy.

Wszystko to przemknęło mu przez myśl w ciągu sekundy i w tej samej sekundzie zobaczył, że drapieżnik rusza do ataku. Ignorując oszalałą matkę zmierzał do jednego z cieląt. Trudno powiedzieć, co nim kierowało: tchórzostwo czy zdrowy rozsądek; możliwe zresztą, że podobne rozróżnienia nie mieściły się w małym i nieprzeniknionym dla człowieka mózgu rekina.

Don mógł zrobić tylko jedno. Wprawdzie dawał w ten sposób szansę mordercy, ale życie cielaka było ważniejsze. Przycisnął guzik syreny i krótki, mechaniczny ryk przeniknął fale.

Ogłuszający dźwięk przeraził zarówno rekina, jak i wieloryby. Rekin wykonał nieprawdopodobnie ostry skręt i Don ledwie utrzymał się w swoim fotelu, kiedy automat gwałtownie zmienił kurs łodzi. Łódź nie ustępowała zwrotnością żadnemu z mieszkańców oceanu o podobnych rozmiarach i teraz klucząc zbliżała się do rekina. Elektroniczny mózg automatycznie prowadził ją na echo hydrolokatora, pozwalając Donowi skupić się wyłącznie na przygotowaniu broni. Całe szczęście, gdyż czekało go teraz bardzo trudne zadanie, jeśli łódź nie utrzyma stałego kursu co najmniej przez piętnaście sekund. W krytycznej sytuacji mógł zawsze użyć swoich rakietek; zrobiłby to na pewno, gdyby znalazł się sam na sam ze stadem orek. Był to jednak sposób krwawy i brutalny, a Don zawsze wolał szpadę od granatów ręcznych.

Dzieliła go teraz od drapieżnika odległość zaledwie pięćdziesięciu stóp, zmniejszająca się z każdą chwilą. Lepsza okazja może się już nie zdarzyć. Przycisnął dźwignię spustową.

Spod brzucha łodzi wyskoczyło coś, co wyglądało jak mała płaszczka. Don zmniejszył szybkość; nie musiał już podpływać bliżej. Mały, ostry pocisk o rozmiarach zaledwie kilku stóp poruszał się szybciej niż jego pojazd i mógł dotrzeć do celu w ciągu kilku zaledwie sekund. Pędząc, pocisk ciągnął za sobą przewód zdalnego sterowania, niczym podwodny pająk swoją sieć. Wzdłuż przewodu płynęła energia poruszająca pocisk oraz sygnały naprowadzające go na cel. Reagował tak błyskawicznie na wszystkie polecenia, że Don miał uczucie, jakby kierował posłusznym i ognistym rumakiem.

Rekin spostrzegł niebezpieczeństwo w ostatniej sekundzie. Podobieństwo pocisku do pospolitej płaszczki zmyliło go, tak jak sobie to zaplanowali konstruktorzy. Zanim jego mały móżdżek zdążył się zorientować, że płaszczki tak się nie zachowują, pocisk uderzył. Stalowa igła strzykawki, wyrzucona przez ładunek wybuchowy, przebiła zrogowaciałą skórę rekina i olbrzymia ryba rzuciła się jak oszalała. Don cofnął się czym prędzej, gdyż uderzenie takiego ogona potrząsnęłoby nim jak fasolą w puszce i mogło nawet uszkodzić łódź. Teraz musiał tylko czekać, aż trucizna zacznie działać.

Skazany na zagładę morderca skręcał się, usiłując wyszarpnąć z ciała zatrutą strzałę. Don wciągnął pocisk z powrotem na jego miejsce pod dnem łodzi, zadowolony, że odzyskał swoją broń nie uszkodzoną. Jednocześnie obserwował z podziwem i beznamiętną litością, jak potężne zwierzę ulegało paraliżowi.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kowboje oceanu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kowboje oceanu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Arthur Clarke: Koniec dzieciństwa
Koniec dzieciństwa
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Who's There?
Who's There?
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Kolebka
Kolebka
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Hluboké pastviny
Hluboké pastviny
Arthur Clarke
Terry Pratchett: Nacja
Nacja
Terry Pratchett
Arthur Clarke: Pierworodni
Pierworodni
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Kowboje oceanu»

Обсуждение, отзывы о книге «Kowboje oceanu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.