— Myślałaś, że rakieta była w szczelinie — powiedział po chwili Troy — to dlatego wczoraj wróciłaś.
— A my mieliśmy znaleźć ją dla ciebie i w ten sposób dostarczyć ci światowej sensacji — dodał szyderczo Nick.
— Wykorzystywałaś nas przez cały czas.
Szczerość przeprosin Carol mimo wszystko osłabiła poczucie, że zostali oszukani.
— Możesz to i tak nazwać — przyznała Carol — ale jako dziennikarka nie patrzę na to w taki sposób.
W pokoju narastało napięcie. Szczególnie spięty wydawał się Nick. — Teraz nie ma to żadnego znaczenia — ciągnęła dalej. — Najważniejsze jest to, że znalazłam wyjaśnienie obecności marynarki wojennej w miejscu, gdzie nurkowaliśmy. Przez ostatnie dwa dni przeprowadziłam wiele poszukiwań we wszystkich możliwych kierunkach na temat tajnych działań, podjętych w celu znalezienia pocisku przez marynarkę wojenną. Wczorajszej nocy ten meksykański porucznik dobrze przyjrzał się naszym najlepszym fotograficznym zbliżeniom pocisku. Niewątpliwie ktoś musiał skojarzyć jedno z drugim.
— Słuchaj, aniołku — odezwał się Troy po kolejnej chwili milczenia. — Nic nie wiem o pocisku. Zraniłaś mnie wystarczająco, bo mnie okłamałaś. Jestem jednak pewien, że miałaś swoje powody. Teraz chciałbym się tylko dowiedzieć, czy pomożecie mi zebrać te rzeczy dla kosmitów czy obcych, czy jak ich tam zwał.
Zanim Carol zdążyła odpowiedzieć, Nick wstał znowu i ruszył w kierunku drzwi. — Jestem bardzo głodny — obwieścił. — Muszę to wszystko przemyśleć. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, Troy, zjem wczesną kolację i odpowiem ci później, wieczorem.
Carol uświadomiła sobie, że ona także jest niezwykle głodna. Kończył się długi, wyczerpujący dzień, a ona nie miała nic w ustach od śniadania, Ciekawiła ją reakcja Nicka na jej wyznania. — Czy mogłabym się do ciebie przyłączyć? — powiedziała. Wzruszył niezobowiązująco ramionami, jakby mówił „rób co chcesz”. Carol uściskała Troya: — Spotkajmy się wszyscy w moim pokoju, w Mariotcie o siódmej trzydzieści. Muszę tam być, żeby się przygotować do wywiadu z tymi trzema gadami. Możecie mi udzielić, chłopaki, jakichś wskazówek?
Próba rozładowania atmosfery w pokoju niezbyt się powiodła. Troy wyraźnie niepokoił się. Na jego twarzy znać było przejęcie, wręcz powagę.
— Profesorze — zwrócił się do Nicka cichym, bezbarwnym głosem — wiem, że nie dałem wszystkich odpowiedzi na twoje pytania. Nie potrafię odpowiedzieć nawet na moje własne. Ale jedną rzecz wiem na pewno: nic podobnego nie zdarzyło się jeszcze na ziemi, w każdym razie nikt o tym nie pisał. Istoty, które zbudowały ten statek kosmiczny, są dla nas tym, czym my jesteśmy dla mrówek lub pszczół, oczywiście, gdy te będą mogły nas rozumieć. Poprosili nas troje o pomoc w sprawie ich pojazdu. Powiedzieć, że to jedyna szansa w życiu to i tak kolosalnie mało. Byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli wspólnie usiąść i rozważać tę sprawę tygodniami lub nawet miesiącami, ale nie możemy, czas ucieka. Marynarka wojenna z pewnością wkrótce ich znajdzie, może już ich zresztą znalazła. Może to spowodować tragiczne skutki dla wszystkich ludzkich istot na naszej planecie. „Oni” wyjaśnili mi jednoznacznie, że ich misja musi być wypełniona, że muszą naprawić swój pojazd i kontynuować podróż, nawet jeśli musieliby wejść w kolizję z całym ziemskim systemem, to i tak osiągną swój cel.
— Wiem, że wszystko to brzmi nieprawdopodobnie — ciągnął Troy — być może nawet absurdalnie. Mam jednak zamiar zebrać sztabki ołowiu od kolegów płetwonurków i przywieźć dyskietki z biblioteki. Z waszą pomocą lub bez.
Chcę być na ich statku kosmicznym jutro o świcie.
Podczas tej przemowy Nick obserwował Troya bardzo uważnie. Odnosił wrażenie, jakby to nie Troy, ale ktoś lub coś innego przemawiało za jego pośrednictwem. Lodowaty dreszcz przebiegł mu po plecach. Cholera, zaklął w duchu, wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Jestem wmieszany w tę sprawę tak samo jak oni. Skinął na Carol, żeby ruszyła za nim i podszedł do drzwi.
Mówiłem wam już dwa razy — głos był znużony i znudzony — wyjechałem nurkować z przyjaciółmi, Nickiem Williamsem i Carol Dawson. Ona miała kłopoty ze swoim ekwipunkiem i zdecydowała szybko wrócić na łódź. Znaleźliśmy szczególnie interesującą rafę, o kilku niezwykłych właściwościach. Nie byliśmy pewni, czy uda nam się ponownie ją zlokalizować, więc zdecydowałem, że zostanę i poczekam na powrót Carol. Kiedy ostatecznie wynurzyłem się po pół godzinie, nie zastałem ani ich, ani łodzi.;;
Magnetofon zatrzeszczał. Dwaj porucznicy spoglądali na siebie. — Cholera, Ramirez, wierzysz w historię tego drania? Chociaż trochę? — Drugi mężczyzna pokręcił głową. — No więc dlaczego do diabła pozwoliłeś mu odejść? Ten czarny gówniarz siedział tu przez godzinę i robił z nas durniów, dawał śmiechu warte odpowiedzi na nasze pytania, a tym w końcu zwolniłeś go.
— Nie możemy nikogo zatrzymać bez dowodu wykroczenia — odparł Ramirez cytując wojskowy regulamin.
— A pływanie w oceanie nawet dziesięć mil od brzegu, aczkolwiek dziwne, nie stanowi przewinienia. — Ramirez zauważył, że jego kolega siedział nachmurzony. — Poza tym nie miał ani jednej wpadki, za każdym razem opowiadał dokładnie tę samą historię.
— To znaczy te same brednie — porucznik Richard Todd odchylił się do tyłu na swoim fotelu. Dwaj mężczyźni siedzieli przy małym stoliku w pokoju wytapetowanym na biało. Naprzeciwko nich, na stole, obok pustej popielniczki stał magnetofon. — Nawet on sam nie wierzył w to, co opowiadał. Siedział z bezczelnym uśmieszkiem na swoim czarnym pysku, bo wiedział, że nie możemy go o nic oskarżyć — Tedd z powrotem oparł nogi fotela na podłodze i uderzył pięścią w stół. — Doświadczony płetwonurek nigdy nie zostałby sam na pięć minut, a co dopiero trzydzieści. Zbyt wiele może się wydarzyć. Jeśli byli jego przyjaciółmi, dlaczego u diabła go zostawili? — Todd wstał i zaczął gwałtownie gestykulować. — Otóż powiem ci dlaczego, poruczniku. Ponieważ wiedzieli, że wszystko z nim w porządku, że został wyłowiony przez rosyjską łódź podwodną. Cholera. Mówiłem ci, że powinniśmy wziąć jedną z tych nowych łodzi. Prawdopodobnie moglibyśmy wtedy rozpoznać tę ich przy użyciu zaawansowanego sprzętu elektronicznego.
Podczas wykładu Todda, Ramirez bawił się leniwie popielniczką. — Naprawdę wierzysz, że ta trójka wmieszana jest w tę sprawę z Rosjanami? Według mnie to wszystko wydaje się naciągane.
— Pieprzone A — odparł Todd — wszystko to wydaje się bez sensu. Każdy inżynier, z którym rozmawialiśmy, potwierdził, że wykluczone, żeby równocześnie nastąpiła usterka mechanizmu rakiety i błąd w danych telemetrycznych na stacji nasłuchu. A więc to Rosjanie sprawili, że pocisk zboczył z kursu.
Todd coraz bardziej podniecał się wyjaśniając dalsze elementy spisku.
— Rosjanie wiedzieli, że będą potrzebowali pomocy miejscowych do określenia właściwego położenia rakiety w oceanie. Wynajęli więc Williamsa z załogą, żeby poszukał rakiety, a następnie ujawnił gdzie ona jest. Planowali przetransportować ją jedną ze swych łodzi podwodnych.
Dołączenie do zespołu tej Dawson było majstersztykiem.
Jej poszukiwania zahamowały śledztwo, bo skoncentrowaliśmy się na poczynaniach prasy.
Porucznik Ramirez roześmiał się. — To co mówisz, zawsze brzmi przekonująco, Richard. Ale my wciąż nie mamy ani okrucha dowodu. Podobnie jak ty, nie wierzę w historię Troya Jeffersona, ale powodów dla których on kłamie może być wiele. Dla nas ważny jest tylko jeden z nich. Co do twojego wyjaśnienia, pozostaje sprawa zasadnicza: dlaczego Rosjanie mieliby zadawać sobie tyle trudu, by zdobyć pocisk Pantera?
Читать дальше