Mniej niż dwie godziny — odparł Nick. Uśmiechnął się. -. Naturalnie, jeżeli się nie zgubimy. Przez ponad pięć lat me sterowałem ręcznie na tych wodach.
— I co masz zamiar powiedzieć, kiedy tam dopłyniemy?
Nick spojrzał na nią i spytał: — Komu?… O czym?…
— No wiesz, o tym naszym nurkowaniu, o Troyu.
— Spojrzeli po sobie. Nick w końcu przerwał milczenie.
— Proponowałbym, żeby nic o tym nie mówić do czasu… do czasu, kiedy się upewnimy — powiedział cicho. -.Potem, jeżeli Troy pojawi się, nie będzie problemu…
— A jeżeli nie pojawi się nigdy — głos Carol załamał się — wtedy oboje głęboko wdepniemy w gówno, panie Williams! — Powaga sytuacji powoli stawała się dla nich jasna.
— Ale kto, według ciebie, kiedykolwiek uwierzy w tak nieprawdopodobną historię? — zadumał się po chwili.
— Nawet twoje zdjęcia nie stanowią wystarczająco mocnego dowodu na potwierdzenie naszej opowieści. Teraz można stworzyć na komputerze każdą fotografię. Pamiętasz morderstwo w Miami, w zeszłym roku? Zdjęcie stanowiące alibi i uznane formalnie za dowód zostało sfabrykowane.
Później komputer wykrył i udowodnił oszustwo. — Przerwał. Carol słuchała z przejęciem. — Ktokolwiek zbudował ten obiekt, może go zdemontować w każdej chwili. A poza tym: dlaczego pozwolili nam odejść? Nie, mówię raz jeszcze, poczekajmy trochę. Co najmniej dwadzieścia cztery godziny. I przemyślmy starannie, co powinniśmy zrobić.
— Zgadzam się z tobą, chociaż nie całkiem z tych samych powodów. — Carol pokiwała głową z aprobatą.
Obawiała się bowiem tkwiącej w niej dziennikarskiej żyłki, i chciałaby zastrzec dostęp do sensacyjnej informacji. Miała jednak nadzieję, że jej ambicja w tym względzie nie będzie przeszkodą w podjęciu korzystnej dla Troya decyzji.
— Nick — powiedziała w końcu ostrożnie — nie wydaje ci się jednak, że narażamy Troya na niebezpieczeństwo nie zawiadamiając władz?
— Nie — odparł natychmiast. — Podejrzewam, że gdyby zamierzali go zabić, już to zrobili lub zrobią wkrótce.
Ta część rozmowy była dla Carol zbyt zdawkowa. Podeszła do burty łodzi i raz jeszcze spojrzała na morze. My-
Myślała o Troyu i o tym, co się wydarzyło odkąd ich wessało w szczelinę. On pomógł jej przetrzymać. Nie ulega wątpliwości. Jego poczucie homoru i przytomność umysłu pomogły jej i pewnie ocalił życie odwracając uwagę tego czegoś.
Za tą zabawną powierzchownością krył się ciepły, wrażliwy mężczyzna. Bardzo trzeźwy, myślała. Chyba było w nim wiele bólu. Przez chwilę Carol przekonywała samą siebie, że z Troyem jest wszystko w porządku, bo w jej głowie zakiełkowało ziarno wątpliwości. Zastanawiała się, dlaczego już nie natknęła się na niego tam na dole. Ale przecież jej pozwolili uciec. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Cholera, naprawdę nie wiadomo, którą wersję wybrać. Znowu niepewność. Nienawidzę niepewności. To nie w porządku.
Głęboki smutek, ciężkie i niszczące uczucie znane z przeszłości, ogarnęło Carol. Nie mogąc zapanować nad sytuacją czuła się beznadziejnie. Jej oczy wypełniły się łzami.
Nick podszedł i bez słowa stanął obok. Zauważył łzy, ale nie odezwał się. Położył tylko rękę na jej dłoniach i po chwili odszedł.
— Z Troya zapowiadał się dobry przyjaciel — powiedziała Carol usiłując ukryć to, co rzeczywiście myślała.
Nagle jej naturalne mechanizmy obronne załamały się wobec potrzeby podzielenia się tym, co naprawdę czuła.
Spojrzała w dół na wodę.
— To nie dlatego jestem wytrącona z równowagi. Płaczę z powodu niepewności. Nie znoszę nie wiedzieć — przerwała i wytarła oczy. Nick milczał. Nie zrozumiał dokładnie tego, co powiedziała, ale domyślał się, że coś szczególnego zaszło między nimi pod wodą. Łagodna fala trąciła burtę łodzi. — To przypomina moje dzieciństwo, po tym jak odszedł ojciec — ciągnęła cicho. — Wciąż wierzyłam, ze może wróci. Cała trójka, Richie, mama i ja, wmawialiśmy sobie nawzajem, że to tylko tymczasowa separacja, że któregoś dnia przekroczy próg i powie: jestem w domu.
Nocą leżałam w łóżku i nasłuchiwałam odgłosu jego samochodu na podjeździe.
Łzy popłynęły znowu, wielkie krople spływały jej po policzkach i spadały w bezmiar oceanu. — W moich marzeniach przychodził wziąć nas na kolację albo wybrać się gdzieś z nami w sobotę. Pomagałam mamie ubrać się odpowiednio, szczotkowałam jej włosy — Carol zaniosła się szlochem. — Ściskałam go w drzwiach, a potem prowadziłam do mamy i mówiłam: czy ona nie jest piękna? To trwało sześć miesięcy. Nigdy nie mogłam przewidzieć, co się wydarzy z dnia na dzień. Niepewność zniszczyła mnie i wpędziła w chorobę. Błagałam w duchu ojca, żeby dał mamie jeszcze jedną szansę. Richie podsuwał mu nawet możliwość kupna domu w sąsiedztwie, jeśli nie mogli mieszkać razem z mamą. Moglibyśmy w końcu być razem — uśmiechnęła się ponuro i wzięła głęboki oddech. — Pewnego razu ojciec pojawił się naprawdę i wziął mamę na weekend do San Francisco. Byłam taka podniecona. Przez trzydzieści sześć godzin moja przyszłość rysowała się jasno.
Byłam najszczęśliwszą dziesięciolatką w dolinie San Fernando. W niedzielę wieczorem, kiedy wrócili do domu, mama była kompletnie pijana. Miała opuchnięte oczy i rozmazany makijaż. Cała była w nieładzie. Przeszła obok nas i weszła do swojego pokoju. Tata, Richie i ja staliśmy w salonie płacząc i ściskając się. Wtedy zrozumiałam, że wszystko skończone.
Ucichła, ale Izy nadal płynęły. Popatrzyła na Nicka błagalnym wzrokiem. — O wiele łatwiej byłoby raz porządnie wypłakać się i mieć to wszystko z głowy. Ale nie, wciąż ta nadzieja i niepewność. Więc każdego dnia, każdego cholernego dnia, moje małe serce pękało od nowa. — Carol raz jeszcze wytarła oczy. Potem popatrzyła na ocean i krzyknęła z całej siły. — Chcę zaraz wiedzieć, co się stało z Troyem! Nie każ mi wiecznie czekać. Nie mogę tego znieść.
Odwróciła się do Nicka. Bez słowa oparła głowę na jego piersi. Objął ją.
Nick stał przed drzwiami do mieszkania Troya. Wyciągnął rękę i na framudze znalazł klucz. Raz jeszcze zapukał, po czym ostrożnie otworzył drzwi. — Hej! — zawołał. — Jest tu kto?
Carol weszła za nim do salonu. — Nie wiedziałam, że byliście tak bliskimi przyjaciółmi — powiedziała oglądając z wyraźnym zainteresowaniem zbieraninę mebli Troya.
— Nie sądzę, żebym komukolwiek powiedziała, gdzie trzymam moje klucze.
Nick nie znalazł w salonie tego, czego szukał. Wyszedł do przedpokoju, minął dużą sypialnię z magazynkiem na podwodny ekwipunek. Dalej była mniejsza sypialnia, w której sypiał Troy. — Nie do wiary — krzyknął do Carol, która zatrzymała się w korytarzu przy drzwiach do pierwszej sypialni. Gapiła się na ogromny gąszcz elektronicznego wyposażenia, które wypełniało każdy możliwy zakamarek. — Dopiero wczoraj byłem tutaj pierwszy raz, więc naprawdę nie wiem, gdzie… Dobrze, myślę, że coś znalazłem. Podniósł arkusz wydruku komputerowego leżący pod przyciskiem na stole, obok łóżka Troya. Był datowany na piętnastego stycznia 1994 roku i zawierał około dwudziestu nazwisk, adresów i numerów telefonu.
Nick znalazł Carol w korytarzu. Przeczytał szybko stronę i pokazał jej.
— Niewiele tutaj jest. Numery telefonów i adresy magazynów z wyposażeniem elektronicznym i oprzyrządowaniem. Kupę numerów do Angie Leatherwood, prawdopodobnie, kiedy była ciągle w trasie. Wskazał jedną z notatek. — To musi być jego matka, Kathryn Jefferson, Carol Gables na Florydzie, ale nie ma numeru telefonu dołączonego do adresu. — „„>.
Читать дальше