— Co to jest, u diabła? — krzyknął do Carol. Podeszła i z wdziękiem wyciągnęła do niego rękę chcąc pomóc mu wstać. Starała się w ten sposób wyrazić swój żal z powodu wcześniejszego wybuchu. — Nie mam pojęcia — odparła.
Początkowo myślałam, że to może jakiś skomplikowany robot Marynarki Wojennej, ale to jest zbyt zaawansowane technicznie, zbyt inteligentne. Lewą wolną ręką wskazała na niebo. — Oni wiedzą — powiedziała z uśmiechem.
Ta uwaga przypomniała jej o Troyu. Spoważniała. Podeszła do burty łodzi i utkwiła wzrok w oceanie. Tymczasem Nick stanął obok monitora mając dywan i komputer w zasięgu rąk. Wyglądało na to, że dywan wnikał swoimi częściami do wnętrza urządzeń elektronicznych. Przez kilka sekund Nick obserwował zafascynowany szaloną gonitwę różnych cyfrowych wskaźników na obudowie komputera.
— Hej, Carol — powiedział — podejdź tutaj i spójrz na to. Ta cholerna rzecz jest z plastiku lub z czegoś takiego.
Początkowo nie zareagowała. Po chwili jednak odwróciła się w jego stronę i spytała cicho. — Co powinniśmy zrobić z Troyem?
— Jak tylko wyrzucimy stąd tego cholernego intruza;
— Nick odpowiedział teraz spod osłony, gdzie szukał swoich przyborów kuchennych — systematycznie przeszukamy teren. Mógłbym zanurkować i sprawdzić, czy uda mi się go znaleźć.
Wyciągnął wielki kuchenny widelec z plastikową rączką i najwyraźniej zamierzał przy jego pomocy oddzielić dywan od komputera.
— Na twoim miejscu nie próbowałabym tego — upomniała go Carol. — Jak skończy, to odejdzie.
Było już jednak za późno, bo Nick z rozmachem wbił widelec w dywan opasujący przyrządy elektroniczne. Rozległ się dźwięk podobny do wystrzału i cienka, niebieska błyskawica przebiegła przez widelec odrzucając Nicka potężnym kopnięciem. Wszystkie alarmy włączyły się cyfrowe wskaźniki zgasły. Z monitora teleskopu zaczął się wydobywać dym. Dywan spadł na podłogę i zaczął lekko falować.
Robił to podobnie jak w wielkiej sali z oceanem za oknem, gdzie widziała go Carol. Chwilę później odezwały się alarmy systemu nawigacyjnego. Wskazywały, że zarówno aktualna lokalizacja łodzi, jak i pamięć komputera, zawierająca wszystkie dane pozwalające komunikować się przez satelitę zostały wymazane.
Nick stał z wyrazem zdumienia na twarzy. Wśród dymu i hałasu rozcierał prawą rękę od przegubu aż po bark.
— Jestem sparaliżowany — powiedział — nic nie czuję w ręce. — Dywan nadal falował na dnie łodzi. Carol wzięła wiadro, nabrała wody zza burty i polała monitor. Nick nie ruszał się. Ciągle stał w tym samym miejscu patrząc bezradnie i szczypiąc się w rękę. Carol polała go resztką wody.
— Cholera — mamrotał cofając się bezwolnie. — Dlaczego to zrobiłaś?
— Ponieważ musimy znaleźć Troya — powiedziała idąc w kierunku tablicy rozdzielczej. — Nie możemy tu czekać cały dzień. Zapomnij o tym cholernym dywanie i o swojej ręce. Życie mężczyzny to wyzwanie.
Zwiększyła prędkość łodzi. Tak jak przewidywała, dywan ponownie stanął, zakręcił się wokół własnej osi i wpełzł na burtę. Nick próbował go zatrzymać, ale dywan był już poza łodzią i błyskawicznie zniknął w wodzie.
Podczas gdy Carol prowadziła Flor idą Queen zataczając kręgi o coraz większym promieniu, Nick stał przy burcie wypatrując Troya.
Po godzinie doszli do wniosku, że dalsze poszukiwania nie mają sensu. Już kilkakrotnie opłynęli łodzią cały rejon.
Mieli przy tym duże trudności, bo ich system nawigacyjny przestał działać. Nie znaleźli jednak żadnego śladu po Troyu. Kiedy tylko okazało się, że ramię jest w porządku, Nick ubrał swój kombinezon do nurkowania i prześledził trasę od szczeliny do nawisu skalnego i z powrotem. Wciąż ani śladu Troya. Nick miał wprawdzie ochotę zbadać podwodną szczelinę, ale dziwna opowieść Carol wydała mu się całkiem prawdopodobna, więc nie chciał ryzykować wessama do tajemniczego podwodnego laboratorium. Poza tym, gdyby zginął, Carol nie miałaby żadnych szans na doprowadzenie z powrotem łodzi do Key West bez sprawnego systemu nawigacyjnego.
Kiedy opływali rejon, opowiedziała mu całą historię swojej wyprawy. Nick był wprawdzie przekonany, że mocno przesadziła, nie widział jednak w jej opowieści żadnych niedorzeczności. W końcu on również widział dywan na Florida Queen. Przyznał w duchu, że Carol i Troy doświadczyli w wielkim podziemnym gmachu czegoś niesamowitego, a technologii, z którą mieli do czynienia nie można było porównać z niczym, co do tej pory widzieli.
Mimo to niechętnie przyjmował do wiadomośei niefrasobliwe wyjaśnienie Carol, że wszyscy troje spotkali istoty pozaziemskie. Nickowi nie wydawało się możliwe, by pierwszy kontakt mógł się odbyć w takich powszednich okolicznościach. Chętnie jednak przyznał, że dywan był zjawiskiem niezwykłym, dalece przekraczającym jego wyobrażenia. Ponieważ nie miał technicznego wykształcenia, nie mógł kategorycznie stwierdzić, że nie zostało to stworzone przez ludzi.
Rzeczywiście, myślał uważnie szukając na horyzoncie punktów orientacyjnych przed wyruszeniem w drogę powrotną do Key West, co za znakomity kamuflaż. Przypuszczam, że Rosjanie albo nasza Marynarka Wojenna chcieli w ten sposób wszystkich wprowadzić w błąd. Przerwał w pół myśli i uzmysłowił sobie, że jeżeli miał rację i było to spotkanie z istotami ludzkimi, to nadal mogli znajdować się w poważnym niebezpieczeństwie. Ale dlaczego pozwolili odejść Carol i dlaczego nie skonfiskowali mojej łodzi?
Nick odnalazł wzrokiem małą wyspę i uświadomił sobie, że leży poza ich kursem. Zmienił kierunek łodzi. Pokręcił głową. To wszystko było bardzo zawikłane.
— Nie zgadzasz się ze mną, że spotkaliśmy jakieś istoty pozaziemskie? — Carol podeszła do Nicka i tym pytaniem zbiła go z tropu.
— Nie wiem — odpowiedział powoli. — To chyba zbyt pochopnie powiedziane. Poza tym łodzie podwodne i inne, posługujące się sonarem, przeszukują wody Zatoki Meksykańskiej co najmniej raz lub dwa razy do roku. Gdybyśmy mieli do czynienia z jakąś pozaziemską inwazją, pewnie zostałaby ona odkryta wcześniej. Uśmiechnął się. — Przeczytałaś za dużo powieści science fiction.
— Przeciwnie — odpowiedziała utkwiwszy w nim wzrok — moje doświadczenia z najnowszymi technologiami są na pewno większe niż twoje. Zrobiłam serię materiałów o Instytucie Oceanograficznym w Miami, gdzie widziałam wiele niesamowitych, już zrealizowanych pomysłów. I nic, absolutnie nic nie przypominało mi dywanu, ani wielkiej ameby. Bardzo mało prawdopodobne, że jest jakieś inne niż fantastyczne wyjaśnienie wszystkich tych rzeczy. Przerwała na chwilę. — Poza tym — ciągnęła dalej — może laboratorium pojawiło się całkiem niedawno, może zostało zbudowane dopiero ostatnio, albo ktoś je tu przetransportował?
Nick poczuł się niepewnie, kiedy wygłaszała swój komentarz. Znowu zaczyna, pomyślał, taka pewna siebie, zarozumiała i wyzywająca. Prawie jak mężczyzna. Przyznał w duchu, że użyła przekonujących argumentów. I z pewnością miała o wiele większą wiedzę na temat nowoczesnych technologii niż on. Nick postanowił nie kłócić się. Przynajmniej nie teraz. Zapadło milczenie. Carol zauważyła, że Nick przestaje być jej obojętny. Spostrzegła również, że jego twarz ściągnęła się, kiedy okazało się, że’ma nad nim przewagę. Och, zreflektowała się, daj spokój. Opamiętaj się i postępuj rozważnie. Zdecydowała zmienić temat.
Ile czasu zajmie nam dopłynięcie do przystani? — spytała. W czwartkowe popołudnie była bowiem zbyt podniecona, żeby zastanawiać się nad drogą powrotną.
Читать дальше