Właśnie wtedy, najniespodziewaniej dla Carol, Nick i Troy wjechali na parking przystani. Byli jeszcze trochę pijani i wygłupiali się. — Oczy mi się chyba wywróciły powiedział Troy, gdy zauważył, że Carol rozmawia z kapitanem Homerem. — Przesyłają do mojego mózgu obraz pięknej i bestii. To panna Dawson z naszym ulubionym tłustym kapitanem. A o czym rozmawiają, domyślasz się?
— Nie wiem — powiedział Nick natychmiast się opanowując — ale jestem, do cholery, pewien, że się dowiem.
Jeżeli nas przechytrzy… Szybko odstawił samochód na parking i już chciał wysiadać, gdy Troy wyciągnął rękę i powstrzymał go.
— Dlaczego nie pozwolisz, żebym ja sobie z tym poradził? — zapytał. — Humor to może być tutaj najlepsza wejściówka.
Nick pomyślał przez chwilę. — Może masz rację — powiedział w końcu. — Pójdziesz pierwszy.
Troy pojawił się na widoku, gdy Carol i kapitan Homer właśnie kończyli rozmowę. — Czeeeeść, aniołku — odezwał się z odległości czterdziestu jardów. — Co jest?
Carol rozpoznała Troya i uniosła rękę, ale nie odwróciła się, by go przywitać. — A zatem Columbia 2748, tuż za uzdrowiskiem „Pelikan”? Jutro wieczorem o ósmej trzydzieści?
— Zgadza się — odpowiedział Homer Ashford. Kiwnął głową w kierunku Troya i zbierał się do odejścia. — Czekamy na ciebie. Przynieś dużo taśmy, bo to długa historia — cmoknął ustami w charakterystyczny dla siebie sposób.
— I bądź przygotowana, że zostaniesz na małe party.
Gdy Troy podszedł do Carol, Homer znajdował się już w połowie schodów. — Dzień dobry, kapitanie. Do widzenia, kapitanie — powiedział po cichu wciąż błaznując.
Nachylił się i pocałował Carol w policzek. — Jak tam, aniołku…
— Fuj — Carol cofnęła policzek. — Czuć od ciebie jak z browaru. Nic dziwnego, że musiałam was obu szukać po całym mieście. — Spostrzegła Nicka, który szedł przez parking w ich stronę. Niósł torbę. Podniosła głos. — No, pan Williams, cóż za niespodzianka. Jak to miło, żeście obaj zdołali zleźć ze swoich stołków w barze wystarczająco wcześnie, aby nie spóźnić się na spotkanie. — Spojrzała na zegarek. — No, no — powiedziała z sarkazmem — na pewno jesteśmy spóźnieni. Ciekawe, skoro piętnaście minut czeka się na zwyczajnego profesora, to jak długo należy czekać na profesora farbowanego?
— Odwal się z tymi bzdurami, panno wszechwiedząca — powiedział Nick reagując złością na jej zaczepki. Dołączył do nich a potem złapał oddech. — My też mamy z tobą na pieńku — ciągnął. — Co właściwie robiłaś z tym gnojkiem Ashfordem?
W głosie Nicka zabrzmiała groźba. Carol podskoczyła.
— Patrzcie go — odparowała — typowy samiec. Zawsze zwala odpowiedzialność na kobietę. „Ej, suko, zapomnij, że jestem aroganckim chamem, że się spóźniłem, bo to i tak była twoja wina… „, tak mówi.
— No, no, no — wtrącił się Troy. Carol i Nick patrzyli na siebie groźnie. Oboje zaczęli rnówić naraz, ale Troy im przerwał. — Dzieciaki, dzieciaki, proszę. Mam coś ważnego do powiedzenia. — Spojrzeli na niego. Podniósł ręce, żeby ich uspokoić, potem przyjął uroczystą pozę i udawał, że czyta. — Sto osiemdziesiąt i siedem lat temu nasi przodkowie powołali do życia na tym kontynencie nowe państwo…
Carol pierwsza pękła. — Troy — powiedziała śmiejąc się mimo złości — ty to jesteś. Przynajmniej masz poczucie humoru.
Roześmiany Troy uderzył Nicka pięścią w ramię. — Jak wypadłem, profesorze? Dobrze bym odegrał Lincolna? Czy sympatyczny Murzyn może zagrać Lincolna dla białych ludzi?
Nick niechętnie uśmiechnął się i zapatrzył w żwir drogi, podczas gdy Troy paplał. Kiedy skończył, Nick przemówił pojednawczym tonem. — Przykro mi, że się spóźniliśmy.
Zapomnieliśmy, która godzina — Tutaj jest trójząb.
Carol zauważyła, jak wielką trudność sprawiły mu przeprosiny. Przyjęła je z wdzięcznością i ze zdawkowym uśmiechem. — Zatrzymaj trójząb jeszcze przez chwilę — powiedziała po chwili milczenia. — Musimy porozmawiać o paru innych sprawach. — Rozejrzała się. — Ale to chyba nie jest właściwe miejsce i czas.
Nick i Troy rzucili jej pytające spojrzenie. — Mam kilka bardzo ekscytujących wiadomości — wyjaśniła. — Niektóre z nich są tutaj, na odbitkach waszych zdjęć, które wywołałam dzisiaj rano. Teleskop odebrał w podczerwieni sygnał ze szczeliny wysyłany przez duży obiekt czy obiekty.
— Zwróciła się do Nicka. — Może być więcej skarbów.
Nie mamy pewności, co przedstawiają fotografie.
Nick sięgnął po kopertę. Carol przytrzymała ją. — Nie teraz i nie tutaj. Zbyt wiele oczu i uszu. Słowo, mówię ci.
Teraz musimy sobie wszystko ułożyć. Czy możecie jutro wczesnym rankiem zabrać mnie i przygotować się do wydobycia przedmiotów o ciężarze jakichś dwustu funtów?
Oczywiście zapłacę za ponowne wynajęcie jachtu.
— Fiu — gwizdnął Nick — dwieście funtów! Ledwie mogę się doczekać, żeby obejrzeć zdjęcia. — Nagle otrzeźwiał. — Trzeba będzie wypożyczyć dźwig i…
— Teleskop jeszcze mam i znowu możemy go wykorzystać — Carol spojrzała na zegarek. — Teraz jest prawie piąta, ile czasu potrzebujecie na przygotowania?
— Trzy godziny, najwyżej cztery — powiedział Nick szybko obliczając. — Oczywiście z pomocą Troya — dodał.
— Z największą przyjemnością, moi przyjaciele — odpowiedział Troy. — A skoro Angie zarezerwowała specjałnie dla mnie stolik u Joego Łazęgi na swój występ dziś wieczorem o dziesiątej trzydzieści, to dlaczego nie mielibyśmy tam się spotkać, a szczegóły przesunąć na jutro?
— Angie Leatherwood to twoja przyjaciółka? — zapytała Carol, na której oczywiście wiadomość ta zrobiła wrażenie. — Nie widziałam jej od czasu jej sukcesów…
— Na chwilę przerwała i wręczyła Nickowi kopertę. — Obejrzyj te zdjęcia, jak będziesz sam. Cała ta seria została wykonana tuż pod łodzią, tam, gdzie nurkowaliśmy. Niektóre z nich to oczywiście powiększenia pozostałych. Trochę czasu może ci zająć, zanim wzrok przyzwyczai się do tych wszystkich kolorów. Ale to ten brązowy obiekt czy obiekty. — Carol widziała, że obaj rwali się do zdjęć. Szła z nimi do samochodu Nicka. — To spotkam się z wami u Joego Łazęgi jakieś piętnaście po dziesiątej. — Odwróciła się i poszła do miejsca, w którym zaparkowała swój samochód.
— Carol, chwileczkę. — Nick zatrzymał ją. Czekała, podczas gdy Nick z niespodziewanym skrępowaniem starał się coś wykombinować, by w uprzejmy sposób zadać jej pytanie. — Czy zechciałabyś nam powiedzieć, dlaczego rozmawiałaś z kapitanem Homerem? — zapytał w końcu taktownie.
Patrzyła przez chwilę na nich obu, a potem roześmiała się. — Wpadłam na niego, gdy byłam w biurze i usiłowałam dodzwonić się do was, chłopaki. Chciał się dowiedzieć, co to za rzecz wczoraj wydobyliśmy. Zbiłam go z tropu mówiąc, że robię duży artykuł o wszystkich członkach załogi, która osiem lat temu znalazła skarb Santa Rosa.
Nick spojrzał na Troya z udawanym oburzeniem. — Widzisz, Jefferson — powiedział z przesadną emfazą. — Mówiłem ci, że istnieje uczciwe wyjaśnienie.
Obaj pomachali jej na pożegnanie, gdy odchodziła w stronę swojego samochodu.
Poruczniku Todd — powiedział komandor z irytacją.
— Zaczyna mi się wydawać, że marynarka przeceniła pańską inteligencję lub pańskie doświadczenie, albo jedno i drugie. Nie pojmuję, jak pan może nadal choćby dopuszczać taką możliwość, że Pantera została sprowadzona z kursu przez Rosjan, zwłaszcza w świetle nowych informacji, jakie pan przedstawił dzisiaj po południu.
Читать дальше