— Carol Dawson, Carol Dawson, proszę niezwłocznie zgłosić się do sali konferencji audiowizualnych obok biura dyrektora.
Głośnik zakłócił spokój akwarium w MOI. Carol uściskała Oscara. — Było wspaniale, Ozi, jak zwykle — powiedziała. Oscar skrzywił się, jak zawsze, gdy zdrabniała jego imię. — Wygląda na to, że skończyli już wywoływanie zdjęć. Nawiasem mówiąc wydaje mi się, że cała ta sprawa z pamięcią wielorybów jest fascynująca. Chciałabym wrócić i zrobić o tym film. Może któregoś dnia w przyszłym tygodniu. Przekaż, proszę, moje pozdrowienia dla córki i wnuka.
Carol tak była pochłonięta dyskusją z Oscarem, że na chwilę zapomniała, po co tak wcześnie z rana przyleciała do Miami. Teraz na nowo poczuła przenikające ją podniecenie, gdy z akwarium pojechała z powrotem do głównego budynku administracji MOI. Przy śniadaniu Dale był przekonany, że przegląd obrazów w podczerwieni ujawni coś interesującego. — Poza tym — wnioskował — urządzenie, które sygnalizuje pojawienie się obcych obiektów, zostało uruchomione powtórnie. A na wizualnych obrazach niczego nie widać. Zatem albo obserwacja w podczerwieni wywołała alarm, albo algorytm nie zadziałał prawidłowo.
Druga możliwość jest bardzo mało prawdopodobna, skoro osobiście zaprojektowałem przepływ danych, a moi najlepsi programiści sprawdzili go, jak już został zakodowany.
Dale był nadzwyczaj podniecony, gdy szedł do sali konferencyjnej. Carol zaczęła mu zadawać pytania, ale została uciszona przez energiczny przeczący ruch głową, po którym nastąpił uśmiech i powitanie. Dale rozmawiał z dwoma technikami od przetwarzania obrazu. — W porządku, to znaczy wszystko gra? Pokazujcie obrazy w tej kolejności. Każdy z nich będę wywoływał. — Technicy wyszli z pokoju.
Dale podszedł i chwycił Carol. — Nie uwierzysz w to — powiedział. — Co za traf, co za pieprzony traf! — uspokoił się nieco. — Ale najpierw jedna rzecz. Przyrzekłem sobie, że ci tego nie popsuję. — Wskazał jej miejsce przy konferencyjnym stole naprzeciw wielkiego ekranu, a potem usiadł obok niej.
Wcisnął przełącznik zdalnego sterowania. Na górze, na dużym ekranie pojawił się nieruchomy kadr z trzema wielorybami w okolicach rafy pod łodzią. Na prawo wyraźnie było widać szczelinę. Dale spojrzał na Carol. — Widzę — wzruszyła ramionami. — W czym rzecz? Robiłam zdjęcia moją podwodną kamerą i po prostu są dobre.
Dale odwrócił głowę z powrotem na ekran i jeszcze parę razy nacisnął przycisk. Kolejne kadry przedstawiały otwór w rafie. W końcu pojawiło się zbliżenie niewielkiego refleksu świetlnego z lewej strony pod szczeliną. Dale znowu spojrzał na Carol. — Mam podobne powiększenie — powiedziała w zamyśleniu. — Ale nie można stwierdzić, czy to coś istnieje rzeczywiście, czy też jest to wytwór procesu fotograficznego. — Na chwilę przerwała. — Chociaż fakt, że dwie zupełnie różne techniki odnajdują światło dokładnie w tym samym miejscu, nasuwa przypuszczenie, że nie jest to zniekształcenie powstałe w czasie obróbki. — Zaciekawiona pochyliła się do przodu. — No i co dalej?
Dale nie mógł zapanować nad sobą. Podskoczył i zaczął chodzić po pokoju. — Co jeszcze? — zaczął. — Może zaproszenie dla ciebie na obiad u Pulitzera w Nowym Jorku? Teraz pokażę ci taką samą sekwencję obrazów z tym jednak, że wykonanych w podczerwieni z sekundowym opóźnieniem. Obserwuj uważnie, zwłaszcza sam środek szczeliny.
Pierwszy ze zrobionych w podczerwieni obrazów obejmował ten sam obszar pod łodzią, jaki pokazywał pierwszy obraz wizualny. Jednak na obrazie w podczerwieni widać było termiczne zróżnicowanie. W przetworzeniu, każdemu pixelowi, jako jednostkowemu elementowi obrazu, przypisano właściwą mu temperaturę w oparciu o promieniowanie podczerwone obserwowane w tej części kadru. Punkty o podobnej temperaturze były potem grupowane w trakcie komputerowego przetwarzania i przypisywano im ten sam kolor. Dzięki temu procesowi tworzyły się izotermiczne obszary o tej samej z grubsza temperaturze, które łączył ten sam kolor. W rezultacie na pierwszym obrazie wieloryby były czerwone. Większość roślinności rafy była niebieska a woda o ustalonej temperaturze tworzyła mroczne szare tło. Chwilę trwało, zanim Carol przyzwyczaiła się do obrazu. Dale uśmiechał się triumfująco.
Nim Carol miała okazję skupić się na dwóch małych obszarach, jednym czerwonym, drugim brązowym, na dole, w środku otworu w rafie rozpoczął się proces kadrowanią. W ciągu kilku sekund zbliżenie szczeliny w podczerwieni jasno pokazało, dlaczego Dale był taki podniecony.
— Mówiłem ci, że coś jest pod łodzią. — powiedział podchodząc do ekranu i wskazując na brązowy, wydłużony obiekt. Z jednego końca był cylindrycznego kształtu, a stożkowaty z drugiego. Obraz szczeliny został powiększony tak, że prawie całkowicie wypełniał ekran. Nawet przy powiększeniu jakość obrazu w podczerwieni była znakomita. Wewnątrz otworu można było dostrzec trzy lub cztery różne — kolory. Jednak tylko dwa, brązowy i czerwony, zachowywały ciągłość dzięki znaczącej liczbie pixli.
— Jasna dupa — powiedziała Carol mimowolnie podnosząc się z miejsca i podchodząc do Dale’a. — Ten brązowy przedmiot to chyba ten zaginiony pocisk. Przez cały czas był pod nami. — Wzięła wskaźnik i pokazywała nim miejsca na ekranie. — Ale ten czerwony obszar?
Wygląda jak uśmiech bez kota z Alicji w Krainie Czarów.
— Nie jestem do końca przekonany — odpowiedział Dale. — Ale prawdopodobnie nie jest to coś, co ma zasadnicze znaczenie. Ale mam szalony pomysł. Właściwie opiera się on na tym, co mi powiedziałaś o dziwnym zachowaniu wielorybów tam na dole. Może to jest głowa innego wieloryba ustawiona tyłem do światła, wychylona z jaskini. Chyba że ten otwór to co innego. O, tutaj, spójrz na to. Wykonując niewielkie zbliżenie otrzymujemy pojedynczy obraz, który pokazuje oba czerwone izotermiczne obszary. Zobacz, że czerwony obszar pośrodku szczeliny i czerwień twoich wartujących wielorybów wyglądają tak samo. Jeżeli to trochę naciągnąć, to oba obszary mają porównywalną temperaturę. Nie jest to dowód, ale z pewnością podtrzymuje moje przypuszczenia.
Myśli Carol gnały do przodu. Planowała już swój następny ruch. Ważne było, że to ona odnalazła ten pocisk, zanim ktokolwiek dowiedział się, że on tam jest. Musiała wracać do Key West tak szybko, jak tylko to możliwe.
Zabrała swoją torebkę i teczkę. — Czy ktoś może mnie podwieźć na lotnisko, Dale? Zaraz zadzwonię do porucznika Todda i znowu trochę go postraszę. Rozumiesz, żeby był trochę ostrożniejszy i żebyśmy trochę zyskali na czasie.
— Przerwała, myśląc o tysiącu rzeczy naraz. — Ale nie mogę zadzwonić do niego nie wzbudzając żadnych podejrzeń… i muszę podjąć jakieś kroki, żeby załatwić łódź na jutro rano, a przy okazji, myślę że znajdziesz dla mnie jakieś wydruki tych fotografii.
Dale kiwnął głową. — Znajdę — powiedział. — Ale najpierw usiądź i odpręż się przez chwilę. Chcę ci coś jeszcze pokazać. Nie wiem, czy to jest zjawisko rzeczywiste, ale jeżeli jest… — Carol zaczęła protestować, ale w sposobie jego zachowania było coś, co kazało jej się zgodzić.
Usiadła. Wdał się w rozważania o algorytmach wyjaśniając, w jaki sposób informacje na fotografiach mogą być opracowywane tak, by uwydatnić poszczególne zjawiska i umożliwić łatwiejszą interpretację.
— W porządku, w porządku — skwitowała — wystarczą mi podstawy. Już i tak wiem, że ty i twoi inżynierowie jesteście bystrzy.
Dale ponownie puścił na ekran pierwszy obraz w podczerwieni, który przedstawiał trzy wieloryby pod łodzią w pełnym ujęciu. — Ten obraz nie posiada zbytniej termicznej ziarnistości. Każdy pixel obszaru koloru czerwonego, na przykład, nie odpowiada ściśle tej samej temperaturze.
Читать дальше