— A najstarsze szczątki wykazują, że człowiek nie posunął się w ewolucji wiele dalej od małpy sprzed miliona lat — przypomniałem mu.
— Kto, człowiek Pekiński? Australopitekus? Skąd możemy wiedzieć, że był to jedyny gatunek człowieka żyjącego wówczas? Nie zapominaj, że Rzymianie byli na wysokim poziomie cywilizacji, kiedy Brytyjczycy byli jeszcze barbarzyńcami. A Hetyci byli ludem cywilizowanym, gdy Rzymianie i Grecy byli barbarzyńcami. Wszystko jest względne. Tak, jedyne co wiemy o procesie ewolucji, to to że preferuje ona inteligencję. Dlaczego więc musielibyśmy przyjmować tak dziwaczne założenie, że człowiek pojawił się na Ziemi dopiero milion lat temu? Wiemy, że dinozaury, mamuty i gigantyczne leniwce, a nawet konie, istniały miliony lat wcześniej. Człowiek musi posiadać jakiegoś prymitywnego małpopodobnego przodka już w okresie Jury. Nie mógł pojawić się znikąd.
— Ale zgodzisz się, że istnienie Kadathu potwierdza tę teorię. Jedyną alternatywą byłaby teoria, że mieszkańcy Kadathu przybyli z innej planety.
— Tak więc przyznajmy, że człowiek pojawił się znacznie wcześniej niż przed milionem lat. Ale to stawia przed nami pytanie, dlaczego cywilizacja nie rozwinęła się wcześniej. I tu znowu skłonny byłbym wiele uwagi poświęcić rozmaitym mitom dotyczącym zniszczenia świata; wielkich potopów i tak dalej. Załóżmy więc, że ci różni maniacy teorii o Księżycu mają rację i że jest wiele prawdy w stwierdzeniu, że wielki potop spowodowany był upadkiem Księżyca na Ziemię?
Nie nadążałem za nim. Nie widziałem związku pomiędzy tymi spekulacjami a pasożytami umysłu.
— Poczekaj chwilę. Jeśli zestawimy te różnorodne mity o potopie, to dojdziemy do konkluzji, że potop miał miejsce stosunkowo niedawno — powiedzmy około pięciu tysięcy lat przed naszą erą. Przypuśćmy więc, że potop był spowodowany tym, że Księżyc krążył znacznie bliżej Ziemi niż teraz, jak to sugeruje Hórbiger. Czy mogłoby to oznaczać, że nasz obecny Księżyc krąży wokół Ziemi ledwie od siedmiu tysięcy lat?
— Przyznaję, że jest to prawdopodobne.
[Od jeziora Umayo w Andach Peruwiańskich (13000 stóp nad p.m.) ciągnie się przez 375 mil aż do jeziora Coipisa dziwna linia złóż morskich. Linia ta jest pełna zakrętów kończących się jakieś osiemset stóp niżej, blisko linii równika. Uczniowie Hórbigera i Bellamy’ego twierdzą — przekonywająco, jak sądzę — że owe dziwne złoża wskazują, że powierzchnia morza tworzyła niegdyś rodzaj wybrzuszenia wokół równika. Mogło to być spowodowane tylko tym, że Księżyc krążył znacznie bliżej Ziemi niż obecnie. Krążąc znacznie szybciej niż teraz powodował, że przypływ nie miał nigdy dość czasu, by ustąpić. Ruiny Tiahuanaco w pobliżu jeziora Titicaca stanowią dalszy fragment tej dziwnej układanki. Można by rzec, że miasto to leżało nad Oceanem Spokojnym, jednakże wiele wskazuje na to, że stanowiło ono przed więcej niż tysiącem lat port. Ruiny mają takie rozmiary, że można jedynie przyjąć, że wzniesione były tylko przez gigantów — to znaczy — przez ludzi, którzy byli dwu czy trzykrotnie więksi niż przeciętny współczesny człowiek. Dokonali tego dzięki mniejszemu przyciąganiu ziemskiemu (które Księżyc neutralizował)… Jeszcze dziwniejszy jest fakt, że w ruinach miast w Andach znaleziono kości toksodontow, a toksodonty były zwierzętami, które znikły z powierzchni Ziemi milion lat temu. Rzeźby głów toksodontow zdobią niektóre z ruin Tiahuanaco (G. Austin Granice Archeologii, str. 87. Londyn, 1983).]
— Ale jako archeolog powiedziałbyś, że nie istnieją żadne przekonywające dowody na potwierdzenie tej koncepcji. Czyżby był to jedynie jakiś szalony pomysł?
— Myślę, że dysponujemy dowodami na rzecz tej hipotezy — powiedziałem. — Dwadzieścia lat temu napisałem książkę o tym, ale ciągle nie widzę związku z pasożytami.
— Powiem ci. Zastanawiałem się nad kwestią pochodzenia pasożytów. Weissman twierdził, że przybyły one na Ziemię jakieś dwieście lat temu. Ale wiemy, że nie znoszą one przestrzeni kosmicznej. Skąd więc przybyły?
— Z Księżyca?
— Być może. Ale tylko przy założeniu, że mogą istnieć poza umysłem ludzkim.
I nagle pojąłem, co miał na myśli. Jasne!
Mieliśmy teraz w ręku klucz do ich pochodzenia. Źle znosiły oddalenie od skupisk ludzkich. Dlaczego?
Odpowiedź była tak wstrząsająco prosta, że aż niewiarygodna. Nie mogły istnieć poza ludzkością, ponieważ nią właśnie byty. Klucz ten był zawarty w pierwszym zdaniu Refleksji Historycznych Weissmana: „Jestem przekonany… że ludzkość została zaatakowana przez osobliwy rodzaj raka umysłu”. Rak. A rak nie może żyć poza ciałem swego żywiciela.
Co jednak jest powodem raka ciała? Jest to jeden z problemów, na który odpowiedź jest oczywista dla każdego, kto badał swój umysł. Wyrasta z tych samych korzeni, co „rozdwojenie osobowości”. Człowiek jest kontynentem, ale świadomość nie jest większa od przydomowego ogródka. Oznacza to, że człowiek prawie całkowicie stanowi niezrealizowany potencjał. Ci, tak zwani, wielcy ludzie są tymi, którzy zdobyli się na to, by zrealizować część tego potencjału. „Przeciętny człowiek” jest zbyt lękliwy i tchórzliwy, aby tego spróbować. Woli zaciszny komfort przydomowego ogródka.
„Rozdwojenie osobowości” pojawia się wtedy, gdy ów niezrealizowany potencjał bierze na nim odwet. Tak więc bojaźliwy mężczyzna o silnym popędzie seksualnym, który usiłuje stłumić, budzi się pewnego dnia i stwierdza, że popełnił przestępstwo seksualne. Usiłuje sam siebie jakoś uspokoić twierdząc, że to ktoś obcy opanował jego ciało. Ale to „coś obcego” jest w istocie nim samym — nieakceptowaną jego cząstką.
Rak jest również spowodowany „odwetem” niezrealizowanego potencjału tkwiącego w człowieku. Najwcześniejsi badacze raka zauważyli, że jest to choroba frustracji i starości. Ludzie mający odwagę samorealizacji, nie umierają na raka. Ale ludzie posiadający duży potencjał rozwojowy, lecz nie mający odwagi, aby go spełnić, stanowią przeważającą większość pośród pacjentów cierpiących na raka. Brak zaufania wobec życia zatruwa im duszę.
Zarówno rak, jak i rozdwojenie osobowości nie grozi człowiekowi, gdy nauczy się pogrążać się w swym wewnętrznym bycie. Wówczas owe frustracje nie mogą się krzewić.
W pewnym sensie Karel Weissman miał rację: „pasożyty” pojawiły się około dwustu lat temu. Ludzie z wcześniejszych epok byli tak pochłonięci utrzymaniem jedności ciała i duszy, że nie mieli czasu na frustracje. Byli bardziej wewnętrznie „spójni” niż człowiek współczesny, żyli na bardziej instynktownym poziomie życia. Później człowiek doszedł na drodze ewolucji na rozstajne drogi, do punktu, w którym musiał być bardziej świadom siebie intelektualnie i samokrytycznie. Rozziew pomiędzy świadomością i życiem instynktownym zwiększył się.
I nagle rak i schizofrenia przestały być czymś rzadkim, stały się chlebem powszednim ludzkości. Jakie jednak znaczenie miał w tym wszystkim Księżyc?
I znowu klucza dostarcza rak. Rak związany jest z ogólnym spadkiem witalności, spowodowanym frustracjami charakterystycznymi dla starości. Ale to samo w sobie nie wystarcza, aby wywołać raka. Musi istnieć specyficzny czynnik drażniący, jakaś na przykład rana. Jeśli porównamy życie do elektryczności istniejącej w ciele człowieka, na takiej zasadzie jak magnetyzm, to moglibyśmy powiedzieć, że zranione ciało nie jest w stanie utrzymać dłużej tego samego poziomu napięcia w uszkodzonych organach, co w reszcie ciała. Napięcie opada na niższy poziom i ciało zaczyna rozwijać, „na własną rękę”, rodzaj rozdwojenia osobowości.
Читать дальше