Jak jednak wszystkie te treści przekazać kosmitom? Jest to, jak dotąd, kłopot nie do przezwyciężenia…
A mimo wszystko, by nie tracić czasu, ludzie już zdecydowali się na taki właśnie, najprostszy sposób przekazania swego listu przedstawicielom obcych cywilizacji. 3 marca 1972 roku wystartowała w kierunku Jowisza amerykańska sonda kosmiczna „Pionier 10”. Po dwudziesto jednomiesięcznej podróży „Pionier 10” przeszedł w sąsiedztwie Jowisza, dokonując szeregu pomiarów i zdjęć planety, a następnie opuścił Układ Słoneczny. Być może więc kiedyś trafi on w ręce jakiejś innej cywilizacji kosmicznej? Z myślą o takim właśnie przypadku, konstruktorzy „Pioniera 10” umieścili na jego pokładzie swoisty list do ewentualnych znalazców sondy. Jest to metalowa płytka, przedstawiająca najważniejsze informacje o nadawcach listu (rys. 1). Po prawej stronie płytki umieszczone są wizerunki kobiety i mężczyzny na tle zarysów „Pioniera 10”. Ten sam statek pokazano poniżej na tle schematu Układu Słonecznego. Na schemacie tym zaznaczono Ziemię jako miejsce startu „Pioniera” w Układzie Naszkicowana trajektoria lotu statku pozwoli więc nieznanym adresatom listu wydedukować cel naszego przedsięwzięcia, jak również stopień naszej znajomości astronomii, mechaniki nieba i matematyki. Po lewej stronie rysunku przedstawione zostały współrzędne Układu Słonecznego względem czternastu znanych nam dotąd pulsarów — specyficznych obiektów niebieskich, emitujących silne, periodyczne sygnały elektromagnetyczne. Na każdym „promieniu” tego szkicu zaznaczona została, w kodzie dwójkowym, częstotliwość pulsacji pulsara. Wszystkie odległości zaznaczone zostały w latach świetlnych, przy czym za jednostkę długości na rysunku przyjęto odcinek długości 21 cm, równy długości fali promieniowania molekuły wodoru — bowiem właśnie z cząsteczką wodoru (najbardziej w przestrzeni kosmicznej rozpowszechnionego pierwiastka) wiąże się ostatni z symboli, przedstawionych na płytce (z lewej u góry). Rysunek ten przedstawia dwa atomy wodoru związane w cząsteczkę.

Warto zwrócić uwagę, jak wiele informacji o ziemskiej nauce zawiera ten — bardzo prosty właściwie — rysunek. Tylko czy kosmici będą chcieli i mogli posługiwać się ziemskimi metodami dedukcji?…
Oczywiście płytka „Pioniera 10” to raczej okazjonalny środek przekazywania informacji. A nam potrzebne są stałe — zdolne do nieprzerwanej pracy — środki techniczne; toteż w dalszym ciągu trwają poszukiwania nowych nadajników informacji.
Było już wiele propozycji. Co więksi zapaleńcy proponowali — w celu wysyłania prostych i krótkich komunikatów — jednoczesne włączanie i wyłączanie wszystkich ziemskich stacji radiowych i telewizyjnych. Takie periodyczne sterowanie siecią ziemskich stacji mogłoby grać rolę gigantycznego nadajnika, zdolnego emitować w Kosmos w określony sposób modelowane promieniowanie elektromagnetyczne. Niektórzy nadmieniali nawet o możliwości wysyłania w Kosmos obrazów (przy zastosowaniu sieci stacji telewizyjnych). Niestety koncepcja taka z wielu względów jest niemożliwa do zrealizowania (np. praktycznie niemożliwe jest jednoczesne włączanie i wyłączanie wielu tysięcy stacji, rozrzuconych na całym globie). Także z punktu widzenia samej łączności z kosmitami, sposób ten byłby bardzo niepraktyczny. Jak się zresztą wydaje, zasadniczy kłopot tkwi tu nie w samej mocy zastosowanego nadajnika, lecz w znalezieniu optymalnego źródła, zdolnego te sygnały emitować. Być może przecież, fale elektromagnetyczne są w ogóle najgorszym (choć w naszym pojęciu — jedynym) nośnikiem informacji…
Jak więc wreszcie można w ogóle zidentyfikować cywilizacje kosmiczne?
Nad problemem tym zastanawiano się między innymi na wielkiej międzynarodowej konferencji, poświęconej łączności z cywilizacjami kosmicznymi, która odbyła się w Biurakanie k. Erewania (Armeńska SSR) i zgromadziła wielu wybitnych uczonych z całego świata. Byli tam zarówno przedstawiciele nauk przyrodniczych, jak i humanistycznych. Na tej właśnie konferencji radzono między innymi nad sposobami najefektywniejszych sposobów identyfikacji kosmitów. Astronomowie, prowadzący nieustanny nasłuch, doszli do przekonania, że radioteleskopy winno się przede wszystkim kierować w te obszary nieba, które charakteryzują się anormalnie wysokim natężeniem promieniowania podczerwonego. Świadczyć to bowiem powinno o intensywnym wydzielaniu ciepła — a więc pracy potężnych, zapewne wytworzonych sztucznie, urządzeń zużywających energię (podobnie, jak to ma miejsce w przypadku Ziemi). Inni zwracali uwagę na fakt, że Ziemia posiada zapewne bardzo wysokie „tło” telewizyjne, związane z pracą dużej liczby nadajników TV. Być może więc, że podobne anomalia widma elektromagnetycznego mogłyby świadczyć o pracy podobnych urządzeń, skonstruowanych przez przedstawicieli innych cywilizacji?
Wiele miejsca w dyskusji zajął problem identyfikacji kosmitów na podstawie ich przedsięwzięć astroinżynieryjnych. Zdaniem wielu naukowców, wysoko zorganizowana cywilizacja kosmiczna wcześniej czy później musi wyjść ze swymi konstrukcyjnymi przedsięwzięciami w Kosmos. Przecież pierwsze kroki na tym polu stawiamy już i my — ze swymi satelitami, sondami penetracyjnymi i statkami księżycowymi. To właśnie u nas powstała już koncepcja sfery Dysona — projekt wykorzystania Jowisza i innych planet Układu Słonecznego w charakterze materiału do budowy wielkiej, kulistej błony wokół Słońca. Wewnętrzna strona takiej sfery, zasilana energią promieniowania słonecznego, zdolna byłaby zapewnić warunki witalne około pięciu trylionom ludzi. Należy się więc spodziewać, iż cywilizacje starsze od naszej — a co za tym idzie i bardziej zaawansowane w swym rozwoju technologicznym — powinien cechować jeszcze większy rozmach w programach kosmicznych. Tym samym ich kosmiczne przedsięwzięcia powinny być dla nas — wcześniej czy później — zauważalne. Wspominano nawet o niektórych znanych nam już obecnie, acz trudnych do wytłumaczenia zjawiskach kosmicznych. Mowa była choćby o słynnym „kolapsie grawitacyjnym” — zapadaniu się gwiazd pod wpływem ich własnych, potężnych pól grawitacyjnych. Gwiazdy takie, w rezultacie kolapsu… znikają z nieba, tworząc w Kosmosie tzw. „czarne dziury”, miejsca, w których sferycznie zakrzywiona przestrzeń utworzyła jakby kosmiczny „bąbel”…
Faktem jest, że opanowanie techniki sterowania kolapsem grawitacyjnym byłoby — przynajmniej w naszych oczach — jednym z najdonioślejszych i najbardziej szokujących osiągnięć techniki astroinżynieryjnej. Umiejętność taka otwierałaby przed każdą cywilizacją niewyobrażalne wręcz możliwości.
Tak czy inaczej, większość uczestników konferencji w Biurakanie była zdania, że identyfikacja kosmitów na podstawie ich działalności astroinżynieryjnej stanowi jeden z najpewniejszych obecnie sposobów poszukiwania „kontaktu”. Zwrócono również uwagę na celowość prowadzenia nasłuchu w otoczeniu gwiazd starszych od naszego Słońca. Podyktowane jest to podejrzeniem, że cywilizacje — o ile tylko się rozwinęły — są tam starsze od naszej i co za tym idzie winny dysponować lepszymi i niezawodniejszymi, niż nasze, środkami łączności.
Bezsprzecznie w naszym współczesnym spojrzeniu na sposoby i możliwości nawiązania kontaktu z kosmitami jest jeszcze bardzo wiele naiwności i antropomorfizmu. I z pewnością niespodziewane nawiązanie takiego kontaktu byłoby dziś w większej mierze dziełem litościwego przypadku ni—źli zasługą naszych — ostatecznie niemałych — wysiłków. Prawdą jednak pozostaje, że wszelkie te usiłowania są znamienne dla naszych czasów — ery astronautyki i pierwszych kroków na drodze do podboju przestrzeni pozasłonecznej. Nie czas jeszcze, zapewne, na opracowywanie szczegółowych planów poszukiwania kosmitów — ta dziedzina ludzkich badań znajduje się dziś jeszcze w zupełnie naturalnym stadium chaosu i sporadycznych (nierzadko indywidualnych) przedsięwzięć. Warto tu jednak przytoczyć zdanie jednego z radzieckich specjalistów w zakresie łączności z cywilizacjami kosmicznymi, B. N. Panowkina:
Читать дальше