Gleb Anfiłow - Ostatni z Atlantydy

Здесь есть возможность читать онлайн «Gleb Anfiłow - Ostatni z Atlantydy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni z Atlantydy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni z Atlantydy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Radzieccy i amerykańscy uczeni głowią się nad wysłaniem człowieka na Księżyc, ale w kosmolocie fantazji możemy już dzisiaj podróżować na krańce Galaktyki, poznawać inne, dziwne cywilizacje.

Ostatni z Atlantydy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni z Atlantydy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Herbercie, podejdź do Michała. Ja w tej chwili nie mogę.

Raczej się domyślił, niż zobaczył, że Herbert wstał. Ciemna podłużna plama o rozlanych, mętnych konturach przepłynęła po kabinie wśród tęczowej mgły, przeszła przez niego, chociaż cofnął się i mrużąc oczy odchylił na oparcie krzesła. „Co to będzie? — pomyślał — Czyżbym i ja wypadł z szeregów?”

— Wiktorze, dlaczego nie przychodzisz do mnie? — Z niepokojem zapytał Tałanow. — To jest Herbert, a nie ty. Co się z tobą dzieje?

— Zaraz przyjdę, za chwilę! — odpowiedział Wiktor. — Wszystko jest w porządku. Przygotowuję strzykawkę.

Bał się otworzyć oczu. Ale gdy uniósł powieki, westchnął z ulgą: energina już zaczynała działać. Wszystko znów stało się wyraźne, pewne, ustabilizowane; ten drugi we środku zniknął, jak gdyby się schował, odszedł gdzieś głęboko. Wiktor wstał i podszedł do Tałanowa, poruszając się z zadowoleniem, przebierając palcami i potrząsając głową. Stwierdził, że mętny, wyblakły świat znów nabiera kolorów i zrozumiał, że choroba cofnęła się ponownie, że może i powinien walczyć nadal, dopóki starczy sił. „I dopóki wystarczy energiny” — pomyślał z goryczą.

— Wiktorze, ty także jesteś chory? — zapytał Tałanow, chwytając go za rękę z niepokojem. — To jest twoja ręka, prawda? A to moja? Jesteś chory?

— Nie jestem chory, tylko trochę zmęczony — spokojnie i łagodnie odparł Wiktor.

Ujął Tałanowa za rękę i odliczając szybkie, drgające uderzenia tętna, przyglądał się jego smagłej twarzy o wypukłym czole, wystających kościach policzkowych, dużych ustach i głęboko osadzonych piwnych oczach. Tałanow zawsze robił na Wiktorze wrażenie robociarza-

rewolucjonisty, jednego z tych, co to przed wielu laty wzniecili wielką rewolucję, a potem bronili jej przed naporem interwentów i budowali fundamenty pierwszego na świecie socjalistycznego państwa. Kiedyś powiedział to Tałanowowi, który się milcząco uśmiechnął. Widać to porównanie schlebiało mu.

— Czy mówisz prawdę? — spytał Wiktora, wpatrując się w jego twarz niewidomymi, zezowatymi oczyma. — A co się stało Herbertowi?

Dlaczego wciąż milczy? „Jutro pewno przestaniesz się tym interesować — z goryczą pomyślał Wiktor. — Jutro wszystko będziesz widzieć i rozumieć, ale o nic się nie będziesz pytać…”

— Jestem zdrów, panie Michale — powtórzył Wiktor. — Zupełnie zdrów, niech się pan nie denerwuje. I Herbert także pomału powraca do zdrowia. Jest po prostu o pana niespokojny. Wszyscy pragniemy, by pan jak najszybciej wyzdrowiał.

— A czy można wyzdrowieć? — spytał Tałanow z niepokojem, ale i z nadzieją w głosie. — Daj mi, Wiktorze, energiny. Chcę się rozejrzeć dookoła i zorientować, co i jak. I na Herberta chcę popatrzeć.

„Właśnie dlatego nie dostaniesz energiny” — pomyślał Wiktor. A głośno powiedział:

— Przekonałem się, że energina przedłuża i komplikuje przebieg choroby. Lepiej trochę pocierpieć. Niech pan coś zje, a potem znów włączymy aparat elektrosnu. Powinien pan jak najwięcej spać.

— Dobrze, ty wiesz lepiej — pokornie i ze zmęczeniem w głosie zgodził się Tałanow. — Zuch z ciebie, Wiktorku! Cieszę się, że wziąłem cię na ten lot. Głupstwa gadam… jest się czym radować… A Władek? A Kazik? — nagle zapytał zaniepokojony. — Co się dzieje z nimi?

— Są zupełnie zdrowi — pewnie odpowiedział Wiktor, zadowolony, że tym razem nie musi kłamać.

Tałanow usiadł i zamknął oczy.

— Wszystko mi się prawdopodobnie pomyliło — przemówił ledwie słyszalnie. — Czy dawno jestem chory?

— Od wczoraj. Drugą dobę.

— A ci pod ziemią? Do nich nie jeździliście więcej?

— Jeździł Kazimierz i Władysław. Przywieźli książkę, którą czyta teraz „Ling”, a potem będziemy czytali my. Tam wszystko jest wyjaśnione co do glegów. Glegi — to wirusy. One wywołują chorobę.

— Aha, więc oni się przed nimi chowają… — wyszeptał Tałanow. — Może już lepiej zasnę, Wiktorku? Bardzo się podle czuję.

* * *

— A więc, oni sami to wymyślili? Sami napuścili na siebie glegi, przed którymi potem schowali się pod ziemię? Cwaniaki! — wykrzyknął Władysław.

— Tak, wyhodowali glegi w swoich diabelskich laboratoriach, karmili je, hołubili, nauczyli, co mają robić w organizmie i gdzie się usadawiać.

Myśleli, że się dogadali z glegami i wypuścili diabła z butelki.

— No, a szczepienia? Przecież piszą, że szczepienia były zrobione.

— Czytaj dalej. Początkowo wszystko przebiegało tak, jak oni chcieli.

Powstała armia niewolników-automatów, którzy pracowali troszeczkę wolniej i nieco krócej żyli, ale za to byli niewymagający i idealnie posłuszni. Nigdy się nie buntowali, niczemu się nie dziwili, nie narzekali, że jest im ciężko, a pracowali do upadłego. Nie potrzebne im były ani rozrywki, ani przyroda, ani miłość. Ideał niewolnika. Nie, Władku, nie podchodź bliżej. I nie zdejmuj maski! Przyjrzałeś się Ini! Wiesz, czym to pachnie? Wszyscy teraz jesteśmy zależni tylko od ciebie!

— No, już dobrze, mów dalej. Tu jest długi opis choroby Ale teraz i bez nich wiem dostatecznie dużo. Niech się Wiktor zainteresuje szczegółami.

Czytaj na głos.

— Chwileczkę. Dalej wyszedł tutaj straszny groch z kapustą. Już ci lepiej opowiem swoimi słowami. A więc. Na swobodzie glegi rozmnożyły się, zdziczały i przestały reagować na szczepienie. Tak przynajmniej piszą.

W rzeczywistości pewno szczepienia dawały znacznie krótszą odporność, niż przypuszczano. Dlatego właśnie władcy tak okrutnie obeszli się z uczonymi, którzy wyhodowali glegi.

— A jak? Poczekaj! Nie doczytałem do tego miejsca.

— Pominąłeś list starca. Tam on wyjaśnia, jak powstała książka, książka zakonspirowana i zakazana przez rząd. Wszystkich uczonych pracujących nad zagadnieniem glegów umieścili w hermetycznie zamkniętej komorze, do której wpuścili śmiertelną dawkę glegów, i przetrzymali ich tam trzy czy cztery godziny, dopóki nie zaczęli się dusić z braku powietrza. Nie wiedzieli, o co chodzi, przypuszczali, że chcą ich zgładzić. Zaczęli walić do drzwi, by ich wypuszczono. Wszyscy stali się „glegani”. Tak nazywają takich jak Ini. Zrobili ich zwykłymi służącymi u władców. Utracili zupełnie zdolność przeciwstawienia się cudzej woli, ale pamiętają i rozumieją wszystko. Co prawda utracili także zdolność martwienia się, ale…

— O, do diabła! — wykrzyknął Władysław.

— Tę książkę napisał właśnie jeden z nich. Uczeni z innej grupy niż ci skazańcy wykradli go, zmienili jego wygląd i ukryli, ogłaszając, że zginął.

A potem zmusili do napisania tej książki. Znał dobrze cały przebieg akcji i doskonale wszystko pamiętał.

— No wiesz — tutaj Władek pokiwał głową — to znaczy, że strona emocjonalna zanikła u niego zupełnie. Nigdy bym nie pomyślał, że to wszystko dotyczy jego samego. Nie mogę powiedzieć, bym go bardzo żałował. Jednak brał on czynny udział w największej zbrodni władców przeciwko narodowi. Ale aż strach bierze, gdy się o nim pomyśli. Siedzi ze zmienioną twarzą w zamknięciu i pisze, pamiętając wszystko, a nie potrafi nawet zapłakać nad sobą i tymi, których zgubił. A zgubił przecież wielu. Jednych przemienił w niewolników, pozostałych zapędził do podziemi, pozbawił słońca i powietrza, poddał torturze nieustannego strachu.

— To wszystko jest słuszne — potwierdził Kazimierz. — Ja jednak myślę i o drugiej stronie medalu. Czy nie wydaje ci się, że oni wszyscy, i naród, i uczeni, i władcy, są już zbyt wystraszeni? Że pod ziemię ich zapędziły nie glegi, ale uczucie strachu? Przecież poddali się bez walki?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni z Atlantydy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni z Atlantydy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatni z Atlantydy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni z Atlantydy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x