Bob Shaw - Milion nowych dni

Здесь есть возможность читать онлайн «Bob Shaw - Milion nowych dni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Milion nowych dni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Milion nowych dni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Milion nowych dni” to powieść, której akcja rozgrywa się dwa wieki później, i w której pewien wierny małżonek zostaje uwikłany w biologiczny eksperyment związany z konsekwencjami nieśmiertelności. Powieść ciekawie napisana, niemal sensacyjna, ale wartka akcja to nie jest jej jedyny walor. Ciekawe jest również tło, w którym rzecz się dzieje. Autor wykazuje się wieloma nowymi, świeżymi pomysłami na temat, jak może wyglądać codzienne życie za dwieście lat. Taki np. klucz hotelowy wysyłający impulsy działające na fluoryzujące pod ich wpływem strzałki na ścianach korytarzy, i w ten sposób wskazujące drogę do własnego pokoju, mógłby być stosowany już dziś.

Milion nowych dni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Milion nowych dni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Przedstawiam panu naszego antropologa, doktora Willisa — odezwa się stojący obok Storch. — Niech pan idzie z nim i zrobi zastrzyki wszystkim mężczyznom, których wiek oceni na szesnaście lub więcej lat.

— Szesnaście! Czy to oficjalnie ustalona granica?

— Owszem. Pana to dziwi?

— To chyba trochę za wcześnie na…

— To są naturyści, panie Carewe. Na-tu-ry-ści! Niech pan sobie nie myśli że pozbawi pan kogoś wiosennego tchnienia pierwszej miłości lub czegoś w tym rodzaju. W wieku szesnastu lat niektórzy z nich powinni się znajdować u kresu sił.

— A jednak to chyba za wcześnie — obstawał przy swoim Carewe spoglądając z ukosa na Willisa, który był ostudzony i miał zupełnie siwe brwi wygięte jak skrzydła mewy.

— Wiem, o czym pan myśli — rzekł Willis. — Ale mamy do czynieni, z ludźmi, którzy odrzucili wszystkie wartości naszego społeczeństwa. Naturalnie, mają do tego prawo, wcale nam się nie uśmiecha narzucanie komukolwiek nieśmiertelności. Ale tym bardziej nie pozwolimy, żeby odbierali życie innym.

— Nie pora ani miejsce na agitację — wtrącił energicznie Storch. Radziłem panu, panie Carewe, żeby wrócił pan do obozu i odpoczął. Jeżeli nie czuje się pan na siłach sprostać zadaniu, to tylko marnuje pan swój i cudzy czas. No więc jak, robi pan te zastrzyki, żebym mógł przejść do następnej części wioski, czy mam zostać i zrobić to sam?

— Ja to zrobię — bąknął Carewe, otwierając sakwę. — Przepraszam, chyba jednak trochę mnie to wzięło.

— Nie szkodzi. — Storch dał znak ręką i podeszło do niego czterech mężczyzn. Utworzona w ten sposób grupka ruszyła szybko i zniknęła między chatami.

— Zaczniemy od tych trzech — powiedział Willis, wskazując skrępowanych tubylców.

Dwóch z nich natychmiast się uspokoiło, natomiast trzeci zaczął się wyrywać ze zdwojoną siłą. Miał niewiele ponad dwadzieścia lat i silnie umięśnione ręce z lekko wypukłymi żyłami na bicepsach, świadczącymi o wielogodzinnej morderczej pracy. Dwaj przytrzymujący go ludzie omal nie upadli, ślizgając się w błocie w groteskowym tańcu. Carewe skoczył naprzód, trzymając w pogotowiu pistolet do zastrzyków. Tubylec, z twarzą ściągniętą strachem i nienawiścią, rzucił się w tył tak gwałtownie, że obaj obciążeni rynsztunkiem mężczyźni runęli razem z nim na ziemię.

— Na co pan czeka? — warknął jeden z nich, tracąc cierpliwość.

— Przepraszam.

Carewe obiegł ich zachodząc tubylca od tyłu i wstrzelił mu ładunek w żylastą szyję. Ofiara zwiotczała. W chwilę potem członkowie ekipy Współnarodów ostrożnie puścili go i podnieśli się z ziemi. Carewe obszedł pozostałych czując ulgę, kiedy z całą uległością wyciągali ręce nadstawiając przeguby do zastrzyków, a jednocześnie gardząc nimi za taką poddańczość. Nie spuszczając oka z pierwszego tubylca, któremu zaaplikował biostat, zobaczył, że idzie przygnębiony do drzwi chaty, gdzie bierze go w objęcia wysoka młoda kobieta. Strzepnęła mu, jak przesadnie troskliwa matka dziecku, część błota przylepionego do kaftana, poza którym nic nie miał na grzbiecie. Jej oczy, lśniące w półmroku pod okapem chaty, otwierały się powoli i zamykały niczym dwa identyczne heliografy przekazujące Carewe’owi wiadomości, których sensu mógł się tylko domyślać. Zbyt pochopnie porzuciłem Atenę, eksplodowała mu w głowie myśl. Powinienem do niej wrócić.

— No, to tych mamy z głowy — odezwał się jeden z ekipy, ocierając zarośniętą twarz mokrą od deszczu i potu. — Wynośmy się stąd.

Carewe myślał teraz tylko o Atenie.

— A co z kobietami?

— Nimi nie zawracamy sobie głowy, zgłaszają się zwykle dobrowolnie do któregoś z ośrodków medycznych Współnarodów. Decyzja należy do nich.

— Ach tak. — Carewe schował do sakwy pistolet. — A więc się nie liczą.

— Kto mówi, że się nie liczą. One po prostu na nikogo nie napadają.

— No proszę, jacy tu wszyscy honorowi — skomentował Carewe. Przyglądał się, jak pozostali szykują się do odejścia w tym samym kierunku, w którym udali się Storch i jego wypadowa grupa. — Jedną chwileczkę. Chciałbym zamienić parę słów z tym tubylcem, który pierwszy dostał zastrzyk.

— Nie radzę ci tego, nowy.

Carewe też czuł, że postępuje nierozsądnie, ale dla niego tubylec, który tak zaciekle stawiał opór broniąc się przed zastrzykiem, był jego własnym odbiciem. Z tą jednak różnicą, że czarnoskóremu Carewe’owi nie wstrzyknięto do krwiobiegu, tkanek i mięśni dawki E.80, a więc on, prawdziwy Carewe, miał nad nim pod każdym względem przewagę. Wymijając ostrożnie gapiących się mężczyzn i dzieci przeszedł przez placyk i zbliżył się do chaty gdzie z pochyloną głową stał ubłocony tubylec. Na jego widok kobieta cofnęła się do mrocznego wnętrza.

— Rozumiesz po angielsku? — spytał niepewnie.

Tubylec uniósł głowę i przeszył go spojrzeniem, oddzielony od niego muren milczącej wrogości, a potem obrócił się twarzą do ściany.

— Przepraszam — powiedział ni w pięć, ni w dziewięć Carewe. Zamierza właśnie wrócić do swoich, kiedy z chaty z zastraszającą szybkością wybiegła kobieta. Dopadła go z błyskiem stali w ręku, a potem odstąpiła. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jej triumfującą twarz, zanim przeniósł wzrok na tkwiący we własnych piersiach nóż.

Kiedy przybiegli po niego członkowie ekipy Współnarodów, klęczał w błocie, wciąż z niedowierzaniem potrząsając głową.

Rozdział dziewiąty

— To był bardzo stary nóż — oznajmił Storch. — I to pana uratowało. Carewe patrzył spokojnie w sufit przyczepy, w której leżał.

— Co ze mną? — spytał.

— Wyliże się pan. Nóż był tak zużyty od ostrzenia, że przypominał cienki szpikulec, a to akurat nie jest najskuteczniejsza broń.

— Na nic nie narzekam.

Ponieważ nic go nie bolało, Carewe spróbował unieść się na pryczy.

— Nie tak prędko — powstrzymał go Storch, ujmując go zdecydowanie za ramiona i kładąc z powrotem. — Przekłuto panu płuco i lekarz musiał zrobić zapad płuca.

— Zapad płuca? Czy to znaczy…?

— To chwilowa sprawa. Żeby płuco odpoczęło, nic więcej. — Storch obejrzał się za siebie na kogoś, kto znajdował się poza zasięgiem wzroku Carewe’a. — Prawda, doktorze?

— Oczywiście — odpowiedział męski głos. Nie ma powodu do niepokoju, panie Carewe. Pańskie płuco krwawiło przez jakiś czas, ale zatamowaliśmy krwotok i ściągnęliśmy krew. Teraz tylko trzeba dać mu odpocząć.

— Rozumiem.

Carewe’owi zrobiło się trochę słabo na myśl, że jedno płuco spoczywa zwiotczałe w jego piersiach. Oddychając, skupił się na swoich doznaniach wewnętrznych i po raz pierwszy w życiu zdał sobie sprawę, że wdech bierze swój początek nie w płucach, ale w mięśniach klatki piersiowej. Żebra unoszą się, rozciągając przymocowane do nich żywe worki, dzięki czemu przez usta i nos wpada do środka nie znoszące próżni powietrze. W jego przypadku funkcjonowało jednak tylko jedno płuco. Nieledwie spodziewając się, że zabraknie mu powietrza, podczas transportowania go na noszach z przyczepy do ambulansu starał się oddychać miarowo.

Po powrocie do bazy przeniesiono go do średniej wielkości kopułodomu, gdzie mieścił się punkt pomocy medycznej. W jednej jedynej sali oprócz jego łóżka stały jeszcze trzy wolne, a w popołudniowym powietrzu brzęczały cisza i spokój. Co pół godziny wpadała do niego pielęgniarka, dwa razy też zajrzał lekarz o nazwisku Redding, żeby dowiedzieć się o jego samopoczucie, i za­wiadomił go, że nazajutrz zostanie stąd odesłany. Oboje odnosili się do niego z zawodową uprzejmością, co tylko wywoływało w nim przygnębienie i uczu­cie bezradności. Powszechnie wiadomo było, że brygady antynaturystyczne na całym świecie odczuwają brak chętnych do pracy i rzadko rezygnują ze zdatnego do służby ochotnika, a mimo to od samego początku czuł, że stare wygi uważają się za zawodowców, którzy co jakiś czas zmuszeni są godzić się na współpracę z pełnymi dobrych chęci amatorami. Kendy nazywał to syndromem Beau Geste’a. Carewe nie miał pojęcia, kto to jest Beau Geste, lecz przeczuwał, że z nadejściem wieczoru jego poranny wyczyn wywoła salwy śmiechu przy ogromnym okrągłym barze w klubie Współnarodów. Poddał się ogarniającej go senności w nadziei, że przyśni mu się Atena i dawne dobre czasy…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Milion nowych dni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Milion nowych dni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Milion nowych dni»

Обсуждение, отзывы о книге «Milion nowych dni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x