Poul Anderson - Psychodrama
Здесь есть возможность читать онлайн «Poul Anderson - Psychodrama» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Psychodrama
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1987
- Город:Warszawa
- ISBN:83-207-0978-4
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Psychodrama: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Psychodrama»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Psychodrama — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Psychodrama», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— To prawda. Śniadajmy więc żywo i ruszajmy w dalszą drogę. Droga była coraz trudniejsza.
— Zaiste Biała Wiedźma rzuciła urok na ten trakt — mówi Ricia.
— Nie ulękniemy się — przysięga Kendrick.
— Nie, nigdy, póki idziemy ramie w ramię, ja i ty, o najszlachetniejszy z mężów.
Spadający z góry piasko-lód ogarnął ich i odepchnął o kilkanaście metrów. Zatrzymali się na wystającym kamieniu. Kiedy nawała minęła ich, podnieśli swe poobijane ciała i powlekli się naprzód w poszukiwaniu lepszego podejścia. Miejsce, gdzie pozostał młotek geologa, było teraz niedostępne.
— Co strzaskało most? — pyta Ricia .
— Olbrzym — odpowiada Kendrick. — Widziałem go, wpadając do rzekł. Rzucił się na mnie i starliśmy się na płyciźnie, aż zmusiłem go do ucieczki. Uniósł ze sobą mój miecz wbity w jego udo.
— Masz swoją włócznię, wykutą przez Waylanda — mówi Ricia — i zawsze masz moje serce.
Zatrzymali się na ostatnim odgarniętym kawałku skały. Okazało się, że nie jest to półka, ale iglica z lodu wodnego. Dookoła rozciągała się płaszczyzna z piasko-lodu, znowu spokojna. Przed nimi pozostało trzydzieści metrów stoku, a potem krawędź i gwiazdy. Ale równie dobrze mogło to być trzydzieści lat świetlnych. Ktokolwiek spróbowałby przeżyć tę odległość, zapadłby się na nieznaną głębokość.
Nie było sensu schodzić w dół odsłoniętą stroną lodowej iglicy. Broberg przywierała do niej przez godzinę, wykuwając nożem stopnie, po których się następnie wspięli. Stan Scobiego nie pozwalał pomóc jej w pracy. Jeśli zdecydują się na powrót, mogą łatwo ześliznąć się, spaść i dać się pochłonąć przez piasko-lód. Jeśli zaś nawet tego unikną, nigdy nie znajdą nowej drogi: w bateriach pozostało im energii zaledwie na dwie godziny. Usiłując przeć do przodu i jednocześnie wymieniać między sobą ogniwo Garcilasa, daliby tylko klasyczny przykład bezsensownego działania.
Usiedli więc, z nogami wiszącymi nad otchłanią, i trzymali się za ręce patrząc na Saturna i na siebie nawzajem.
— Nie sądzę, by orki zdołały przebić stalową bramę tej wieży — mówi Kendrick — ale zechcą wziąć nas głodem.
— Nigdy dotąd nie porzucałeś nadziei, mój rycerzu — odpowiada Ricia i caluje go w skroń . — Rozejrzyjmy się może? Te ściany są niewypowiedzianie stare. Któż wie, jakie mogą w sobie kryć czary? Może dwa płaszcze z piór feniksa, które poniosą nas, śmiejących się, do domu…
— Lękam się, że nie, moja ukochana. Nasz czar spoczął na nas samych. — Kendrick dotyka włóczni, która błyszczy oparta o mur . — Smutny i szary będzie ten świat bez ciebie. Możemy jedynie z godnością przyjąć nasz los.
— I z radością, skoro jesteśmy razem.
Na ustach Ricii pojawia się psotny uśmieszek : — Widziałam łoże w jednej z komnat. Skorzystamy z niego?
Kendrick marszczy czoło.
— Winniśmy raczej uspokoić nasze myśli i dusze.
Ricia ciągnie go za łokieć.
— Później, tak. A poza tym, kto wie? Może strzepując pył z koca zobaczymy, że jest to płaszcz-niewidek, dzięki któremu przedostaniemy się przez linie wroga?
— To tylko marzenie senne.
Strach pojawia się w jej oczach.
— I cóż, jeśli tak jest?
Jej świat chwieje się w posadach.
— Mogę w marzeniach nawet nas uwolnić, jeśli mi pomożesz.
Pięść Scobiego uderzyła w lód.
— Nie! — wycharczał. — Umrę w tym świecie, który istnieje.
Ricia odsuwa się od niego. Kendrick widzi, jak opanowuje ją groza.
— Tyś szalony, najdroższy — szepce.
Obrócił się i schwycił ją za ramiona.
— Nie chcesz pamiętać o Tornie i twoich chłopcach?
— O kim?
Kendrick opada z sił. — Nie wiem. Ja też zapomniałem.
Opiera się na nim, tu, na wichrowym wzgórzu. W górze kołuje jastrząb.
— To z pewnością skutek złego czaru. Och, moje serce, moje życie, odrzuć go od siebie! Daj mi odnaleźć sposób ocalenia nas. — Błagalne stówa brzmią niepewnie; pobrzmiewa w nich trwoga.
Kendrick prostuje się. Kladzie dloń na wióczni W ay landa i dzięki temu wstępują weń jakby nowe siły płynące z oręża.
— Zaklęcie to zaiste — odpowiada. Glos jego nabiera mocy. — Nie pozostanę w jego mroku ani nie pozwolę, by ciebie oślepiał i ogłuszał, moja pani. — Spogląda jej w oczy, nie pozwalając odwrócić wzroku . — Jest tylko jedna droga do naszej wolności. Droga ta prowadzi przez wrota śmierci.
Czeka, milcząca i drżąca.
— Cokolwiek byśmy zrobili, musimy zginąć, Ricia. Idźmy odtąd dalej jako my sami.
— Ja… nie… Ja nie chcę… Ja…
— Widzisz oto przed sobą narzędzie śmierci. Ostre ono, a jam silny, nie poczujesz bólu.
Odsłania pierś.
— Więc szybko uderzaj, Kendricku, nim zginę!
Kendrick uderza.
— Kocham cię – mówi.
Ricia pada u jego stóp.
— Idę za tobą, najdroższa — mówi, wyciąga ostrze, opiera drzewce o skalę, napiera na nie i pada obok niej.
— Teraz jesteśmy wolni.
— To był… koszmar. — Słowa Broberg były ledwie słyszalne. Głos Scobiego drżał.
— Ale moim zdaniem potrzebny nam obojgu. Patrzył wprost przed siebie, pozwalając, by światło Saturna go oślepiało. — Inaczej pozostalibyśmy… szaleni? Może i nie, z lekarskiego punktu widzenia. Ale też i nie w rzeczywistości.
— Byłoby łatwiej — wymamrotała. — Nie wiedzielibyśmy, że umieramy.
— A wolałabyś to?
Broberg zadygotała. Ociężałość na jej twar/y ustąpiła temu samemu napięciu, które wyrażały jego rysy.
— Och, nie — odezwała się bardzo cicho, ale całkowicie świadomie. Nie, miałeś oczywiście rację. Dziękuję ci za twą odwagę.
— Ty zawsze miałaś jej tyle, co inni, Jean. Po prostu masz więcej od innych wyobraźni. — Scobie zbył to gestem dłoni. — No, dobrze, trzeba połączyć się z biednym Markiem i poinformować go o wszystkim. Ale najpierw… — Jego słowa straciły rytm, który starał się utrzymać. — Najpierw…
Uścisnęła go przez rękawice.
— Co takiego, Colin?
— Musimy coś postanowić w sprawie trzeciej baterii Luisa — wydusił z siebie, nadal patrząc w stronę wielkiej planety w koronie pierścieni. — Decyzja właściwie należy do ciebie, choć możemy podyskutować, jeśli chcesz. Ja nie mam zamiaru postąpić jak łobuz za cenę tych dodatkowych paru godzin. Nie chcę też korzystać z baterii na zmianę; w ten sposób oboje będziemy paskudnie umierać. Ale ty jednak może z niej skorzystaj.
— I polem będę siedzieć obok twego zmarzniętego ciała? — odparła. — Nie. Nawet nie czułabym ciepła, w każdym razie nie w kościach…
Obróciła się ku niemu tak gwałtownie, że niemal spadła z iglicy. Podtrzymał ją.
— Ciepło! — krzyknęła tak ostro, jak krzyczy kołujący jastrząb. — Colin, zawieziemy jednak nasze kości do domu!
— Właściwie to wspiąłem się na kadłub — rzekł Danzig. — Tyle mi wystarczy, by dojrzeć wszystko ponad tymi grzbietami i turniami. Mogę widzieć cały horyzont.
— Dobrze — mruknął Scobie. — Przygotuj się, byś mógł szybko zobaczyć cały horyzont. W grę wchodzi wiele czynników, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nasz sygnał nie będzie ani w części lak silny, jak to, co ty przygotowałeś. Może okazać się nikły i krótkotrwały. I, oczywiście, może też unieść się zbyt nisko, żebyś mógł go dojrzeć z tej odległości. — Odchrząknął. — W tym przypadku to koniec. Ale próbowaliśmy do końca, co samo w sobie jest sukcesem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Psychodrama»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Psychodrama» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Psychodrama» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.