Poul Anderson - Psychodrama

Здесь есть возможность читать онлайн «Poul Anderson - Psychodrama» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Psychodrama: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Psychodrama»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Psychodrama — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Psychodrama», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W głębi groty Węży ca kołysze się na tronie w takt słów proroczej opowieści. Z tego, co Ricia i Kendrick mogą zrozumieć, to nakazuje im udać się na zachód, Szlakiem Jelenia, aż napotkają jednookiego człowieka o siwej brodzie, który wskaże im dalszy kierunek; muszą jednak być ostrożni w jego obecności, łatwo bowiem go rozgniewać. Usłuchawszy słów wyroczni, oboje oddalają się. U wyjścia dają ofiarę, którą przynieśli. Ponieważ mają ze sobą niewiele poza odzieniem i orężem, księżniczka składa świątyni w ofierze swe złociste pukle. Rycerz twierdzi, że nawet z krótkimi włosami Ricia jest wciąż piękna.

— Hej, hopla! Łatwo nam poszło te dwadzieścia metrów — powiedział Scobie, jednak głosem otępiałym ze znużenia.

Początek drogi przez krainę N arce jest czystą rozkoszą.

Jego późniejsze przekleństwo nie było ani trochę bardziej żywsze.

— Chyba kolejny ślepy zaułek.

Starzec w błękitnej opończy i szerokim kapeluszu zaiste rozgniewał się, gdy Ricia odmówiła mu swych łask, a włócznia Kendricka powstrzymała go przed dalszymi próbami. Udał, że szuka zgody i wskazał im dalszą drogę. Lecz na jej krańcu wędrowcy napotykają trolle. Udaje im się umknąć i wycofują się.

— Mózg mi pływa w bagnie, we mgle — jęknął Scobie. — A i złamane żebro raczej przeszkadza. Jeśli się jeszcze trochę nie prześpię, nadal będę wybierał fałszywą drogę, aż czas się nam skończy.

— Ależ oczywiście, Colin — odezwała się Broberg. — Będę czuwać i obudzę cię za godzinę.

— Co takiego? — spytał zdziwiony mimo znużenia. — A czemu ty też się nie prześpisz, Mark nas obudzi, tak jak poprzednio?

Skrzywiła się.

— Nie warto go niepokoić. Jestem zmęczona, owszem, ale nie senna. Brakło mu i przytomności, i siły, by się spierać.

— Dobrze — powiedział, rozciągnął na lodzie materac izolujący i stoczył się w nieświadomość.

Broberg ułożyła się obok niego. Byli w połowie drogi do krawędzi, ale trwało to z przerwami więcej niż dwadzieścia godzin, a szło im coraz trudniej i było bardziej niebezpieczne, choćby dlatego, że mieli coraz mniej sił i przy­tomności umysłu. Jeśli w ogóle dotrą do szczytu i dostrzegą sygnał Danziga, zostanie im jeszcze parę godzin marszu na obolałych nogach, nim znajdą się w schronieniu.

Saturn, Słońce, gwiazdy prześwitywały przez witryl. Broberg uśmiechnęła się, patrząc na twarz Scobiego. Ani trochę w nim z urody greckiego boga, a pot, brud, zarost, liczne oznaki wyczerpania jeszcze mniej go przypominały, ale… szczerze mówiąc ona też zbytnio się teraz nie nadawała na konkurs piękności.

Księżniczka Ricia siedzi u boku swego rycerza, który zapadł w sen w chacie karła, i przebiera palcami po strunach harfy, której jej użyczyl ów karzel, nim udal się do pracy w kopalni. Ricia śpiewa kołysankę, by osłodzić sen Kendrickia. Gdy śpiew dobiega końca, dotyka ustami jego ust, po czym zapada w taki sam łagodny sen.

Scobie budził się powoli.

— Ricia, kochanie — szepce Kendrick i szuka jej dotykiem. Zbudzi ją pocałunkami…

Uniósł się niezgrabnie.

— O, do diabła!

Leżała bez ruchu. Słyszał przez radio jej oddech, nim uderzenia jego tętna oddech ten stłumiły. Słońce świeciło znacznie dalej; widać było wyraźnie, że się przesunęło, zaś sierp Saturna znacznie schudł, do tego stopnia, że na końcach pojawiły się ostre rogi. Wytężył oczy, by spojrzeć na zegarek na lewym przegubie.

— Dziesięć godzin! — zakrztusił się.

Ukląkł i potrząsnął kobietą.

— Zbudź się, na litość boską!

Rzęsy jej zatrzepotały. Gdy ujrzała na jego twarzy przerażenie, natychmiast opadła z niej senność.

— Och, nie — odezwała się. — Proszę, nie.

Scobie z trudem wyprostował się i połączył ze statkiem.

— Mark, słyszysz mnie?

— Colin! — wykrzyknął Danzig. — Dzięki Bogu! Wychodziłem z siebie ze zdenerwowania.

— Będziesz się dalej denerwował, kochany. Właśnie obudziliśmy się z dziesięciogodzinnego snu.

— Co takiego? Ile przedtem pokonaliście?

— Weszliśmy gdzieś na czterdzieści metrów. Droga przed nami wygląda na trudniejszą niż ta, którą dotąd przebyliśmy. Boję się, że nic z tego nie będzie.

— Nie mów tego, Colin — rzekł błagalnie Danzig.

— To moja wina — stwierdziła Broberg.

Stała sztywno, z zaciśniętymi pięściami i nieruchomą twarzą. Głos miała spokojny.

— On był zmęczony, musiał się przespać. Miałam go obudzić, ale sama zasnęłam.

— Nie twoja wina, Jean… — zaczął Scobie.

— Tak, moja — przerwała mu. — Może uda mi się to naprawić. Weź moją baterię. W ten sposób nie będę mogła ci pomóc kopać, ale może przeżyjesz i dotrzesz do statku.

Schwycił ją za ręce. Pięści nie rozwarły się.

— Jeśli myślisz, że ja… że ja mógłbym to zrobić…

— Jeśli tego nie zrobisz, to koniec z nami obojgiem — odrzekła nieustępliwie. — Wolę odejść z czystym sumieniem.

— A co z moim sumieniem? — wykrzyknął. Opanowując się zwilżył wargi i mówił dalej szybko: — Poza tym nie można się obarczać winą. Senność cię zwyciężyła. Gdybym się nad tym dobrze zastanowił, wiedziałbym, że tak się skończy i połączyłbym się z Markiem. A to, że tobie to też nie przyszło do głowy, dowodzi, jak bardzo i tobie brakowało snu. I… na ciebie czeka Tom i dzieci. Weź moją baterię. — Zamilkł na chwilę. — I błogosławieństwo na drogę.

— Czy Ricia mogłaby porzucić swego rycerza?

— Zaraz, chwileczkę, posłuchajcie — zawołał Danzig. — Słuchajcie, to straszne, ale… a, cholera, wybaczcie, ale muszę wam przypomnieć, że takie teatralne gesty tylko przeszkadzają w działaniu. Z waszego opisu wnoszę, że żadne z was samotnie nie będzie w sianie iść naprzód. Razem może się wam jeszcze udać. Przynajmniej jesteście wypoczęci — mięśnie wam dokuczają, to jasne, ale w głowach wam się rozjaśniło. Wspinaczka może się okazać łatwiejsza, niż myślicie. Zastanówcie się nad tym!

Scobie i Broberg przyglądali się sobie nawzajem przez całą minutę. Jej ciało jakby odtajało, a ciepło przeszło na niego. W końcu uśmiechnęli się i objęli.

— Taak, słusznie — burknął Scobie. — Ruszamy, ale najpierw coś przegryziemy. Jestem po prostu, najzwyczajniej w świecie głodny. A ty?

Broberg skinęła głową.

— To rozumiem — rzekł Danzig tonem zachęty. — Hm, czy mogę jeszcze coś zaproponować? Ja jestem tylko widzem, co stawia mnie w cholernej sytuacji, ale inarn przez to widok ogólny. Porzućcie tę waszą grę.

Scobie i Broberg zesztywnieli.

— To ona jest prawdziwym winowajcą — ciągnął błagalnie Danzig. — Samo zmęczenie nie stępiłoby w was bystrości oceny sytuacji. Nigdy byście mnie nie wyłączyli i… Ale zmęczenie, wstrząs i żal sprawiły, żeście dopuścili, by ta przeklęta gra nad wami zapanowała. Nie byliście sobą, gdy zasnęliście: byliście tymi-postaciami ze świata marzeń. One nie miały powodu, dla którego nie wolno było im zasnąć! j Broberg gwałtownie potrząsnęła głową.

— Mark — powiedział Scobie — masz słuszność mówiąc, że jesteś tylko widzem. To znaczy, że nie rozumiesz pewnych rzeczy. Po co więc masz się dręczyć słuchaniem nas, godzina za godziną? Będziemy się oczywiście włączali co jakiś czas. Trzymaj się. — Przerwał kontakt radiowy.

— On nie ma racji — upierała się Broberg.

Scobie wzruszył ramionami.

— Ma czy nie, co za różnica? Nie zaśniemy po raz drugi w tym czasie, jaki nam pozostał. Gra wcale nam nie przeszkadzała podczas drogi. Właściwie to nawet pomagała, pozwalając zapomnieć o ponurej sytuacji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Psychodrama»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Psychodrama» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Poul Anderson - The Shield of Time
Poul Anderson
libcat.ru: книга без обложки
Poul Anderson
Poul Anderson - Flandry of Terra
Poul Anderson
Poul Anderson - Delenda est
Poul Anderson
Poul Anderson - Az egyetlen játék
Poul Anderson
Poul Anderson - De Tijdpatrouille
Poul Anderson
Poul Anderson - Komt Tijd
Poul Anderson
Poul Anderson - Le bouclier du temps
Poul Anderson
Poul Anderson - Pod postacią ciała
Poul Anderson
Poul Anderson - A Stone in Heaven
Poul Anderson
Отзывы о книге «Psychodrama»

Обсуждение, отзывы о книге «Psychodrama» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x