Poul Anderson - Psychodrama

Здесь есть возможность читать онлайн «Poul Anderson - Psychodrama» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Psychodrama: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Psychodrama»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Psychodrama — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Psychodrama», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pochyliwszy się wzięła Garcilasa na ręce. Na lapetusie ważył wraz ze sprzętem mniej niż dziesięć kilogramów; podobnie jak ona. Teoretycznie powinna móc wyskoczyć od razu z otworu wraz z obciążeniem. W praktyce skafander zbytnio krępował ruchy: półsztywne stawy pozwalały co prawda na znaczną swobodę ruchów, ale nie taką, jak goła skóra, szczególnie biorąc pod uwagę, że temperatura na księżycach Saturna wymagała dodatkowej izolacji. Poza tym, gdyby Broberg nawet doskoczyła do brzegu dołu, nie utrzymałaby się: miękki lód usunąłby się spod palców i stoczyłaby się z powrotem w dół.

— No to skoczę — powiedziała. — Lepiej postaraj się złapać mnie za pierwszym razem, Colin. Nie wydaje mi się, by Luis mógł znieść wiele wstrząsów.

— Kendrick, Ricia, gdzie jesteście? — jęknął Garcilaso. — Czy też wtrącono was do piekła?

Scobie zaparł się obcasami o grunt w pobliżu krawędzi otworu i przykucnął w gotowości. Ujrzał unoszącą się pętlę z kabla; schwycił ją prawą dłonią. Rzucił się w tył, by nie dać się ściągnąć do otworu, i poczuł, że złapany ciężar gdzieś się zaklinował. Ból przeszył mu klatkę piersiową. Udało mu się jakoś wyciągnąć uczepionych na bezpieczną odległość, nim zemdlał.

Ocknął się po chwili.

— Nic mi nie jest — wychrypiał w odpowiedzi na niespokojne pytania Broberg i Danziga. — Dajcie mi tylko odetchnąć.

Jean skinęła głową i uklękła, by zająć się pilotem. Odpięła mu stelaż ze sprzętem, by mógł leżeć na wznak, z nogami i głową utrzymywanymi w górze przez pojemniki. To zapobiegnie znacznym stratom ciepła w wyniku konwekcji i zmniejszy te, które wynikają z odpływu do gruntu. Tym nie­mniej jego bateria będzie się wyładowywać znacznie szybciej, niż gdyby mógł stanąć na nogi, a i tak po pierwsze musi wyrównać straszny deficyt energetyczny.

— Topi mu się lód w hełmie — poinformowała. — Matko Boska, krew! Wydaje się jednak, że pochodzi ze skóry głowy i już nie leci. Musiał uderzyć potylicą w witryl. Powinniśmy nosić miękkie czapki w tych hełmach. Tak, wiem, że nic podobnego się dotąd nie wydarzyło, ale… — Odpięła od pasa latarkę, pochyliła się i skierowała światło w dół. — Oczy ma otwarte. Źrenice… tak, silne uderzenie i możliwe pęknięcie czaszki z krwotokiem do wewnątrz mózgu. Dziwię się, że nie wymiotuje. Czyżby to w wyniku zimna? Może wkrótce zaczną się wymioty? Może się nimi zakrztusić, tam w środku, i nikt nie będzie w stanie mu pomóc.

Ból dręczący Scobiego osłabł do znośnego natężenia. Podniósł się, podszedł, spojrzał i gwizdnął.

— Sądzę, że może nie przeżyć, jeśli go szybko nie dostarczymy do łodzi i nie zajmiemy się nim odpowiednio. Co nie jest możliwe.

— Och, Luis. — Łzy potoczyły się po policzkach Jean.

— Myślisz, że nie dożyje do chwili, gdy przyniosę tę linę i będziemy mogli go zanieść do statku? — zapytał Danzig.

— Boję się, że nie — odparł Scobie. — Przechodziłem kurs paramedyczny, a zresztą na własne oczy, widziałem podobny przypadek. A ty skąd znasz objawy, Jean?

— Dużo czytam — powiedziała tępo.

— Płaczą, łkają umarłe dzieci — mamrotał Garcilaso.

Danzig westchnął.

— Dobrze więc, przylecę do was.

— Co takiego? — wybuchnął Scobie, a Broberg krzyknęła:

— Czy ty też postradałeś zmysły?

— Nie, słuchajcie — Danzig zaczął szybko mówić: — nie jestem wykwalifikowanym pilotem, ale miałem to samo podstawowe przeszkolenie na tego rodzaju statkach, jak wszyscy, którzy mogą nimi latać. Statek można poświęcić, zabiorą nas szalupy ratunkowe. Gdybym wylądował przy krawędzi lodowca, nie dałoby to wiele — w dalszym ciągu musiałbym robić linę i tak dalej — aż tego, co stało się z sondą, wiemy, że ryzyko byłoby znaczne. Lepiej wlecę prosto do waszego krateru.

— Lądowanie na powierzchni, którą płomienie z dysz natychmiast spod ciebie odparują? — parsknął Scobie. — Założę się, że nawet Luis uznałby to za wyczyn kaskaderski. A ty, mój drogi, rozwalisz się jak nic.

— No? — niemal widzieli wzruszenie jego ramion. — Upadek z niewielkiej wysokości, przy tym ciążeniu może najwyżej lekko mną potrząsnąć. Ogień odrzutu wypali otwór aż do skały. To prawda, że otaczający lód natychmiast zapadnie się wokół kadłuba i uwięzi go. Może będziecie musieli dokopać się do śluzy, choć podejrzewam, że promieniowanie cieplne kabiny nie pozwoli na zakrycie górnej części statku. Nawet jeśli statek przewróci się i uderzy bokiem — a w takim przypadku zagłębi się jakby w opadającej poduszce po­wietrznej — nawet gdyby stało się to na litej skale, nie powinien doznać poważniejszych uszkodzeń. Zaprojektowano go tak, by wytrzymał silniejsze uderzenia. — Danzig zawahał się. — Oczywiście istnieje możliwość, że narażę was na niebezpieczeństwo. Jestem pewien, że was nie spalę odrzutem, zakła­dając, że wyląduję w pobliżu środka, a wy odejdziecie na taką odległość, jak tylko będzie można. Możliwe jednak… możliwe, że spowoduję jakiś wstrząs, który was zabije. Nie ma sensu, by jeszcze dwie osoby miały stracić życie.

— Albo trzy, Mark — powiedziała cicho Broberg. — Pomimo twych odważnych słów sam również możesz się narazić na śmierć.

— Och, ja jestem starym człowiekiem. Owszem, kocham życie, ale wy macie jeszcze tyle lat przed sobą. Słuchajcie, przypuśćmy najgorsze: przypuść­my, że nie tylko fatalnie wyląduję, ale całkowicie rozwalę statek. Wtedy Luis umrze, ale to by go i tak czekało. Natomiast wy dwoje zyskacie dostęp do za­pasów na pokładzie, wliczając w to zapasowe baterie. Według mnie ryzykuję niewiele, a mogę dać Luisowi szansę przeżycia.

— Hmmm — odezwał się Scobie głęboko, gardłowo. Ręką bezwiednie sięgnął do podbródka, podczas gdy jego wzrok błądził po skrzącej się powierzchni krateru.

— Powtarzam — mówił dalej Danzig — że jeśli waszym zdaniem mogłoby to wam w jakikolwiek sposób zagrozić, dajemy sobie spokój. Żadnej bohaterszczyzny, proszę. Luis z pewnością przyznałby tu rację: lepiej, by zginęła jedna osoba, a przeżyło troje, niż by czworo stanęło przed poważną możliwością śmierci.

— Daj mi pomyśleć. — Scobie milczał przez dłuższą chwilę, nim się znowu odezwał: — Nie, moim zdaniem nic się tutaj nie stanie. Jak wcześniej powiedziałem, tutejsza lawina już zeszła i konfiguracja powinna być raczej stabilna. Lód się ulotni, to prawda. W przypadku warstw o niskiej temperaturze wrzenia może to następować wybuchowo i powodować wstrzą­sy. Para jednak będzie odprowadzać ciepło tak szybko, że tylko te partie lodu, które będą najbliżej ciebie, powinny zmieniać swój stan. Przypuszczam, że lód drobnoziarnisty zostanie strząśnięty ze stoków, ale ma zbyt małą gęstość, by mógł poczynić jakieś znaczniejsze szkody. W zasadzie powinien się zachować jak przelotna burza śnieżna. Podłoże ulegnie oczywiście zmianom, które mogą być dość gwałtowne. Jednakże my znajdziemy się wyżej. Czy widzisz, Jean, tę skalną półkę tam, na wysokości, do której można podskoczyć? Musi to być część zasypanego pagórka, a w każdym razie to lita skała. Tam będziemy czekać… dobrze, Mark, jeśli o nas chodzi, możesz lecieć. Nie mam absolutnej pewności, ale kto może ją mieć w jakiejkolwiek sprawie? Wydaje się jednak, że ryzyko jest do przyjęcia.

— Czy czegoś nie przeoczyliśmy? — zastanawiała się Broberg. Spojrzała w dół na tego, który leżał u jej stóp. — Podczas gdy my byśmy się zastanawiali nad wszystkimi możliwościami, Luis by umarł. Tak, leć, jeśli chcesz, Mark, i niech cię Bóg błogosławi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Psychodrama»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Psychodrama» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Poul Anderson - The Shield of Time
Poul Anderson
libcat.ru: книга без обложки
Poul Anderson
Poul Anderson - Flandry of Terra
Poul Anderson
Poul Anderson - Delenda est
Poul Anderson
Poul Anderson - Az egyetlen játék
Poul Anderson
Poul Anderson - De Tijdpatrouille
Poul Anderson
Poul Anderson - Komt Tijd
Poul Anderson
Poul Anderson - Le bouclier du temps
Poul Anderson
Poul Anderson - Pod postacią ciała
Poul Anderson
Poul Anderson - A Stone in Heaven
Poul Anderson
Отзывы о книге «Psychodrama»

Обсуждение, отзывы о книге «Psychodrama» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x