Fritz Leiber - Wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na ziemskiej orbicie pojawia się, po wyjściu z nadprzestrzeni, olbrzymi obcy statek kosmiczny wielkości małej planety. Zszokowani Ziemianie obserwują jak obcy pojazd zaczyna rozwalać nasz Księżyc, wchłaniając go w siebie…

Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wojtowicz rozluźnił palce i karabin zadrgał dziwnie, nim spadł na ziemię.

— I jeżeli mężczyźni odsuną się od kobiet i staną trochę dalej, tak żeby…

Dwa metry od mężczyzny w czarnym kapeluszu i czerwonej masce z głazu tarasującego drogę posypały się odłamki. Niemal jednocześnie rozległ się świst i trzask strzału z karabinu. To Ray Hanks leżący na łóżku w furgonetce zdołał wystrzelić.

Wojtowicz chwycił z ziemi karabin i strzelił z biodra do dwóch zamaskowanych mężczyzn na zboczu. Obaj natychmiast pociągnęli za cyngla i Wojtowicz upadł.

Margo tymczasem wyciągnęła spod kurtki szary pistolet, wycelowała go w mężczyznę w czarnym kapeluszu i nacisnęła spust. Mężczyzna, wyrzucając ręce na boki, z całych sił uderzył plecami o głaz. Rewolwery wypadły mu z rąk. Głaz zakołysał się lekko.

Ktoś krzyczał dziko, tryumfująco.

Wojtowicz wypalił z ziemi, mężczyźni z karabinami znów strzelili, ale Margo od razu wycelowała w nich pistolet: mężczyźni nagle wylecieli w górę, koziołkując w powietrzu — karabiny ich wirowały osobno — dopóki nie znaleźli się kilka metrów nad przepaścią i me znikli z pola widzenia.

Mężczyzna w czarnym kapeluszu powoli osunął się z głazu zostawiając czerwoną plamę w miejscu, gdzie uderzył głową. Margo podbiegła do głazu, skierowała na niego pistolet: mężczyznę zwiało z urwiska — spadł za swoimi! kompanami, a za nim potoczyły się trzy niewielkie głazy.

Brecht, który był najbliżej linii strzału, wyciągnął przed siebie ramiona i zawirował, jakby tańczył walca; zrobił trzy duże kroki w stronę przepaści, lecz wreszcie udało mu się zatrzymać, wpierając się nogami w niewielki występ skalny. Hunter podbiegł do Margo, jedną ręką chwycił pistolet, drugą oderwał jej dłoń od kolby.

— To ja! — krzyknął jej prosto w twarz.

Dopiero wtedy dziewczyna zaprzestała krwiożerczych wrzasków i zdyszana, wciąż uśmiechnięta szatańsko, skinęła głową.

Drągal podbiegł do Idy.

Harry ukląkł przy Woj łowicz u, który wciąż powtarzał:

— Ojej. Ojej.

Po chwili jednak dodał:

— Wiesz, po pierwszym strzale i tak zamierzałem paść na ziemię. Kula chyba drasnęła mnie w ramię. Lepiej od razu sprawdzić.

Brecht jednym susem znalazł się przy Hunterze i Margo.

— Co to za pistolet? — spytał. — Znalazłem się tylko jednym ramieniem w jego zasięgu, ale miałem takie wrażenie, jakbym rzucał młotem i zapomniał wypuścić go z rąk.

— Nie martw się, nie zużyłam całego ładunku — rzekła pośpiesznie Margo do Huntera. — Jeszcze jest do polowy naładowany. O, widzisz tę fioletową kreskę?

— Pokaż… — zaczął Brecht, ale nagle wyprostował się i prędko rozejrzał wkoło. — Harry! — zawołał. — Przynieś karabin Wojtowicza. Ramo Joan, zajmij się Wojtowiczem. Hixon, weź broń Hanksa, jeżeli nasz bohater zechce ci ją oddać. Ross, oddaj Margo pistolet. Ona umie się — nim posługiwać. Margo, ty i ja zbadamy teren. Musimy sprawdzić, czy nie ma tu więcej tych drani. Idź po mojej lewej ręce i strzelaj do każdego, kto ma broń. Tylko uważaj, jak celujesz.

Margo, która podczas strzelaniny zbladła, teraz znów się uśmiechnęła i zgodnie z poleceniem Brechta stanęła ostrożnie, na lekko zgiętych nogach, po jego lewej ręce. Wanda, która szła do Drągala, żeby pomóc mu ocucić Idę, spojrzała na Margo i od razu odsunęła się od niej jak najdalej.

— Sądzę, że to rzeczywiście był morderca Czarnej Dalii — powiedział z namysłem Dodd. — A teraz już nigdy się nie dowiemy, jak” naprawdę wyglądał. Może by się nawet udało go rozpoznać.

Wojtowicz, który skrzywił się z bólu, kiedy Rama Joan rozdarła zębami zakrwawioną koszulę i ściągnęła mu ją z ramienia, warknął na Dodda:

— Ot, brednie!

Rama Joan oblizała krew z ust.

— Proszę przynieść apteczkę — zwróciła się do Dodda. Brecht wziął karabin McHeatha, wprowadził nowy nabój do komory i wchodząc na zbocze zawołał do Margo:

— Chodźmy, póki jest widno. Musimy dbać o bezpieczeństwo naszego obozu.

Barbara Katz starała się nie okazywać lęku, kiedy ogromny policjant wsadził głowę i latarką przez okno samochodu po jej stronie i głośno, choć spokojnie, zapytał:

— Gdzieście, czarnuchy, ukradli ten samochód?

Dziewczyna zaczęła mu pośpiesznie tłumaczyć, że jest sekretarką i opiekunką Knollsa Kelseya Ketteringa III, jednocześnie zaś przesuwała ręką po framudze oikna, żeby zwrócić uwagę policjanta na banknot studolarowy, który trzymała w dłoni, ale on wciąż świecił im latarką w oczy, nie reagując na pieniądze.

Kiedy blask latarki padł na Ketteringa, Barbara spostrzegła ze zdumieniem, że pokryta siatką zmarszczek twarz milionera upodabnia go do starego Murzyna. Jakiś czas temu Kettering znów zapadł w odrętwienie — upał był dla niego zbyt męczący. Ale teraz małe, bladoniebieskie oczy otworzyły się i łamliwy, choć stanowczy, głos rozkazał:

— Przestań świecić mi w twarz, ty durniu!

To zadowoliło policjanta, bo zgasił latarkę i Barbara poczuła, jak delikatnie wyciąga jej z ręki banknot. Cofnął głowę i rzekł dobrodusznie:

— W porządku, możecie jechać. Ale powiedzcie mi, przed czym właściwie uciekacie? Większość przejeżdżających twierdzi, że przed powodzią, ale huraganu przecież nie ma. Niektórzy mówią, że coś nadciąga od strony Kuby. Uciekacie jak króliki. Nic z tego nie rozumiem.

Barbara wysunęła głowę przez okno.

— Naprawdę uciekamy przed powodzią — wyjaśniła. — Nowa planeta spowodowała ogromny przypływ.

Spojrzała za siebie na szosę, którą jechali: na niebie wschodził Wędrowiec, fioletowy z olbrzymią żółta bestią pośrodku tarczy. Lśniące wrzeciono zniekształconego Księżyca — jeden koniec wrzeciona wydawał się krótszy wskutek zaokrąglenia orbity — wyglądało jak wór, który dźwiga olbrzymia bestia.

— A, więc o to chodzi — powiedział policjant i uśmiech ukazał się na jego twarzy. — Przecież to jest wysoko na niebie i niczym nam nie grozi. Myślałem, że uciekacie przed czymś tu, na Ziemi.

— Ale Księżyc się rozpada — zaoponowała Barbara.

— Księżyc ma inny kształt — tłumaczył jej cierpliwie policjant. — Księżyc jest gdzie indziej.

— Ale ta nowa planeta naprawdę powoduje ogromne przypływy — upierała się Barbara. — Pierwszy nie był aż tak groźny, ale następna będą coraz większe. Nawet najwyżej położone tereny Florydy są zagrożone. Fale mogą zalać cały stan.

Policjant rozłożył ręce, jakby wzywał na świadka spokojną noc, pachnącą kwieciem pomarańczy, i roześmiał się wyrozumiale.

— Ostrzegam pana — powiedziała Barbara. — Ta planeta zwiastuje zagładę.

Policjant wciąż się śmiał. Barbara zawrzała ze złości.

— W takim razie — zapytała — jeże!! nic takiego się nie dzieje, dlaczego zatrzymuje pan wszystkie samochody?

Uśmiech znikł z twarzy policjanta.

— Pilnujemy porządku w Citrus Centre — odparł szorstko i odchodząc do następnego samochodu dodał: Niech pani każe kierowcy jechać, zanim zmienię zdanie. A pani szef nie powinien pozwalać, żeby jakaś Murzynka mówiła w jego imieniu. Wy, czarnuchy po studiach, jesteście najgorsi. Zdobywacie wiedzę, a potem wam się to wszystko miesza z głupimi afrykańskimi zabobonami.

Jechali w milczeniu na północ. Wędrowiec był coraz większy, Księżyc-wrzeciono przesunął się teraz na środek tarczy, a olbrzymia bestia zamieniła się w fioletową literę D.

Knolls Kelsey Kettering III oddychał z trudem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x