Fritz Leiber - Wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na ziemskiej orbicie pojawia się, po wyjściu z nadprzestrzeni, olbrzymi obcy statek kosmiczny wielkości małej planety. Zszokowani Ziemianie obserwują jak obcy pojazd zaczyna rozwalać nasz Księżyc, wchłaniając go w siebie…

Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Trzeba się bardzo dokładnie przyjrzeć — rzekła Anna.

— Wierzę jej na słowo — wtrącił Wojtowicz. — Dzieci mają świetny wzrok.

— Jeżeli tam jest pęknięcie, które stąd widać, musi się ciągnąć kilometrami — powiedział z ożywieniem Rudolf, wciąż jeszcze zdyszany.

— Mnie się zdaje — powoli i z napięciem rzekł Hunter, jakby mówienie przychodziło mu z trudem — że Księżyc wchodzi na orbitę wokół nowej planety w obrębie strefy Rochea. Rudolf, czy w strefie Rochea ciała stałe rozpadają się tak jak ciała ciekłe?

— Tego chyba nikt nie wie — odpowiedział Brecht.

— Wkrótce się dowiemy — stwierdził Brodacz.

— Dowiemy się również, co czują mrówki, kiedy ktoś nadepnie na mrowisko — dodała Rama Joan.

— Czy… czy Księżyc ma się rozpaść? — przeraził się Wojtowicz.

Margo chwyciła Paula za rękę.

— Don! — krzyknęła. — O mój Boże, Paul, zupełnie zapomniałam o Donie!

Kiedy Wędrowiec ukazał się po raz pierwszy na niebie, znajdował się czterdzieści tysięcy kilometrów od Księżyca, czyli był dziesięć razy bliżej Księżyca niż Księżyc Ziemi. Toteż jego oddziaływanie na Księżyc — zniekształcenia i pływy — było tysiąc razy silniejsze niż oddziaływanie Ziemi na Księżyc, oddziaływanie jednego ciała na drugie jest bowiem odwrotnie proporcjonalne do odległości między ciałami podniesionej do trzeciej potęgi. (Gdyby było odwrotnie proporcjonalne do odległości podniesionej do drugiej potęgi, wówczas masa Słońca powodowałaby znacznie potężniejsze pływy na Ziemi niż Księżyc, choć obecnie pływy księżycowe są mniej więcej dwa razy silniejsze od słonecznych).

Kiedy Księżyc, który teraz dzieliło cztery tysiące kilometrów od Wędrowca, wszedł na orbitę wokół niego, znalazł się sto razy bliżej nowej planety niż Ziemi. Wobec tego wpływ grawitacji Wędrowca na Księżyc, zarówno na jego skorupę jak i jądro, był milion razy większy od siły przyciągania ziemskiego.

W chwili gdy na ekranie Baby Jagi ukazała się Ziemia, odgłos kombinezonu ocierającego się o ściany kabiny obudził wreszcie Dona. Świeży tlen ze zbiorników sprawił, że kosmonauta obudził się rześki i pełen energii. Dwa razy się odepchnął, raz przekręcił i już siedział w fotelu pilota. Zapiął pasy.

Ekran znów się przesunął i w polu widzenia ukazał się najeżony kraterami biały Księżyc, który wyraźnie rósł w oczach. Następnie między błyszczącymi, świeżo rozszczepionymi skałami wyłoniła się pionowa przepaść, zdawałoby się bezdenna, ciągnąca się w dół aż do samego jądra Księżyca. A potem czarna wąska wstęga, przecięta wzdłuż lśniącym fioletowym sznurem, który jedynie przy końcu był intensywnie żółty; i wreszcie błyszcząca ściana głębokiej Otchłani; ciągnącej się pionowo do samego środka Luny.

Don Merriam zorientował się, że jest najwyżej dwadzieścia pięć kilometrów nad powierzchnią Księżyca i że spada w dół z prędkością półtora kilometra na sekundę.

Miał stanowczo za mało czasu, żeby zmieniając kierunek statku i włączając główny silnik zahamować spadek.

Myśląc o tym Don włączył silniki korekcyjne i przynajmniej opanował koziołkowanie Baby Jagi. Zarówno ekran, jak i on sam znajdowali się teraz prosto nad otchłanią.

Jedyną nikłą nadzieję dawały mu zmieniające się wciąż barwy. Za Księżycem widział coś fioletowożółtego, świecącego z niesamowitą siłą. Teraz fioletowożółty sznur połyskiwał w ciemnościach wewnątrz Księżyca. Być może patrzy przez Księżyc?

Księżyc pęknięty niczym kamyk? jądra ciał niebieskich nie powinny pękać, powinny być płynne. Ale każda inna teoria oznaczają śmierć.

Ściany świeżo rozszczepionych skał pędziły na kosmonautę. Znajdował się zbyt blisko prawej krawędzi otchłani. Niewielka rakieta na paliwo stałe, wystrzelona z tej właśnie strony, skierowała statek na środek i zapoczątkowałaby znów koziołkowanie, gdyby Don w porę nie włączył silników korekcyjnych.

W dzieciństwie czytał „Bogów Marsa” Edgara Ricea Burroughsa. W tej powieści fantastycznonaukowej John Carter, najlepszy szermierz dwóch planet, zamiast dać się unosić powoli i ostrożnie sile wyporu zbiorników promieniowych, wystrzelił marsjańskim statkiem prosto w wąski, wielokilometrowy szyb prowadzący w kosmos i wraz ze swoimi towarzyszami uciekł z rozległego, wulkanicznego podziemnego świata Czarnych Piratów Borsocuma z ich ohydnym kultem Issus. Carter zrezygnował z jedynej rozsądnej linii postępowania, ale właśnie ten szaleńczy lot ku gwieździe, widocznej na końcu pionowego szybu, uratował życie jemu i jego towarzyszom.

Może bogowie Marsa sprawowali pieczę nad wszystkimi posunięciami Dona. W każdym razie Don wyczuł nagle w kabinie Baby Jagi niepokojącą obecność Czarnego Xodara — obwieszonego klejnotami zdrajcy, Carthorisa — tajemniczego Czerwonego Marsjanina, Matai Shanga — okrutnego ojca oraz Phaidory, jego dzielnej i pięknej, choć zawsze zdradzieckiej córki, i prawdą jest, że kiedy Baba Jaga spadała w przepaść między skały po raz pierwszy od miliardów lat zalane światłem słonecznym, a Don włączył główny silnik, którego siła odrzutu wcisnęła kosmonautę głębiej w fotel, skąd dalej kierował statkiem za pomocą silników korekcyjnych i rakiet (usiłował lecieć środkiem między lśniącymi ścianami przepaści, mierząc w fioletowożółty sznur przecinający na dwie części czarne pasmo), nagle w kabinie rozległ się jego przeraźliwy krzyk:

— Trzymajcie się! Lecę prosto w otchłań!

Grupa wędrująca po plaży czuła, jak piasek pod nogami ustępuje miejsca twardej, wysuszonej ziemi, która wznosi się stromo pod górę do wysokiej metalowej siatki, otaczającej płaskowyż z Vandenbergiem 2. Ale tu, gdzie teraz stali — po stronie plaży, mierząc od masztu, na którego szczycie migotało czerwone światełko trzydzieści metrów za siatką i przynajmniej sześćdziesiąt metrów nad nią — szeroki wąwóz przecinał wzniesienie, łagodząc jego pochyłość. Dno wąwozu pokrywały ślady opon i gąsienic. W miejscu, gdzie siatka dochodziła do drogi, była duża brama, a przy bramie przylegająca do siatki piętrowa wieża strażnicza. Brama była zamknięta, ale drzwi do wieży otwarte, choć wewnątrz nie paliło się żadne światło.

Widok ten podniósł na duchu Paula, który od razu wyprostował ramiona i poprawił krawat. Niewielka procesja zatrzymała się kilkanaście metrów przed bramą, a Paul, Margo i Rudolf Brecht podeszli bliżej. Ich czarne cienie były fioletowożółte przy krawędziach.

Z głośnika nad drzwiami rozległ się donośny głos:

— Proszę się zatrzymać. Teren wojskowy. Wstęp surowo wzbroniony. Nikomu nie wolno wchodzić. Proszę zawrócić.

— Do wszystkich diabłów! — wybuchnął Rudolf. Odkąd Harry McHeath zastąpił go przy niesieniu łóżka, w Rudolfa znów wstąpiła energia.

— Pan myśli, że jesteśmy czołówką zielonych ludzików?! — krzyknął w stronę głośnika. — Nie widzi pan, że jesteśmy normalnymi ludźmi?

Paul, nie zwalniając kroku, położył rękę na ramieniu Brechta i potrząsnął głową. Podchodząc do wieży, powiedział spokojnie:

— Nazywam się Paul Hagbolt, legitymacja numer 929CW, JR. Jestem w Vandenbergu Dwa etatowym rzecznikiem prasowym w randze kapitana. Proszę o wpuszczenie mnie i jedenastu dotkniętych nieszczęściem, znanych mi osób oraz o transport dla nich.

Żołnierz wyłonił się z ciemności wieży: oświetlał go teraz blask Wędrowca. Był to niewątpliwie żołnierz — na nogach miał ciężkie żołnierskie buty, na głowie hełm; nóż, pistolet i dwa granaty zwisały mu z pasa; w prawej ręce trzymał pistolet maszynowy, a na plecach — co zdziwiło Paula — miał zamocowany niewielki silniczek odrzutowy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x