Connie Willis - Księga Sądu Ostatecznego

Здесь есть возможность читать онлайн «Connie Willis - Księga Sądu Ostatecznego» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księga Sądu Ostatecznego: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księga Sądu Ostatecznego»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kirvin studiuje historię na uniwersytecie w Oksfordzie, przenosi się na początek XIV wieku, by się przekonać jak wyglądało życie w średniowieczu. Jednak z powodu drobnego błędu w obliczeniach zjawia się w wyznaczonym miejscu kilka lat później niż planowała - dokładnie wtedy, gdy Anglią, a także niemal całą Europą , zawisa straszliwe niebezpieczeństwo.

Księga Sądu Ostatecznego — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księga Sądu Ostatecznego», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Może ja dokończę? — zaproponował Colin. Dunworthy słyszał go jak przez grubą warstwę waty. — Albo pobiegnę po Kivrin i zrobimy to razem. Na pewno damy sobie radę.

Dunworthy pokręcił głową.

— Dzwonnik nie powinien na krok odstępować swego instrumentu — wymamrotał i ponownie szarpnął za sznur.

Osiem.

Nie wolno mu przerwać. Panna Taylor zemdlała, wypuściła linę, a ta owinęła się Finchowi dokoła szyi i niewiele brakowało, by go udusiła. Trzeba wytrwać do końca, bez względu na okoliczności.

Pociągnął jeszcze raz, najmocniej jak potrafił. Gdyby nie lina, która poderwała go w górę, chyba nie zdołałby się wyprostować.

— Dziewięć — powiedział.

Colin przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami.

— Chyba nie ma pan nawrotu albo czegoś w tym rodzaju? — zapytał podejrzliwie.

— Nie — odparł i wypuścił linę z rąk.

Krowa wciąż stała w drzwiach, ani myśląc ustąpić z drogi. Odepchnęli ją wspólnymi siłami, po czym wrócili do kościoła.

Zastali Kivrin w tej samej pozycji, w jakiej ją zostawili: na kolanach, z dłonią spoczywającą na ręce martwego mężczyzny.

— Zadzwoniłem, tak jak chciałaś — powiedział Dunworthy.

Podniosła na niego wzrok, ale nawet nie skinęła głową.

— Nie uważa pan, że powinniśmy już iść? — odezwał się Colin. — Robi się ciemno.

— To prawda. Moim zdaniem…

Niespodziewanie tak bardzo zakręciło mu się w głowie, że zatoczył się i niewiele brakowało, by runął na zwłoki. Kivrin wyciągnęła rękę, by go podtrzymać, Colin zaś chwycił go pod ramię. Snop światła rzucany przez latarkę zatańczył dziko w ciemności. Dunworthy w ostatniej chwili zdołał przyklęknąć i podeprzeć się ręką; kiedy sprzed oczu ustąpiły mu czarne i czerwone plamy, spojrzał na Kivrin, lecz dziewczyna zdążyła już cofnąć rękę, zerwać się na nogi i odsunąć o metr lub dwa w kierunku ołtarza.

— Jesteś chory! — stwierdziła oskarżycielskim tonem. — Zaraziłeś się dżumą, prawda? — W jej głosie po raz pierwszy pojawiły się emocje. — To zaraza!

— Wcale nie — zaprotestował słabo. — Ja tylko…

— To nawrót grypy — wyjaśnił Colin rzeczowym tonem, po czym umieścił latarkę w zagięciu ramienia posągu i pomógł Dunworthy’emu usiąść na podłodze. — Nie czytał plakatów, które rozwieszałem.

— Jestem chory, ale nie na dżumę — powiedział Dunworthy, opierając się plecami o kamienną figurę. — Obaj dostaliśmy streptomycynę i gammaglobulinę. Na pewno się nie zarazimy. — Odchylił głowę do tyłu. — To zwykły wirus. Wszystko będzie w porządku. Muszę tylko trochę odpocząć.

— Mówiłem mu, żeby zostawił w spokoju ten dzwon — stwierdził Colin z goryczą.

— Zostało nam jeszcze trochę aspiryny?

— Tak, ale nie powinien pan brać jej częściej niż co trzy godziny i trzeba popijać ją wodą.

— Więc przynieś mi wody!

Chłopiec zerknął na Kivrin, szukając w niej oparcia, ale ona wciąż stała po drugiej stronie zwłok, przyglądając się nieufnie Dunworthy’emu.

— Pospiesz się!

Colin popędził do drzwi. Kiedy ucichło echo jego kroków, Dunworthy spojrzał na dziewczynę.

Cofnęła się jeszcze o krok.

— Nie bój się — przemówił najłagodniej jak potrafił. — To nie zaraza, tylko wirus. Obawialiśmy się, że ty też miałaś z nim kontakt przed przeskokiem. Chorowałaś?

— Tak. — Ponownie uklękła przy zwłokach. — Ojciec Roche ocalił mi życie.

Wygładziła szkarłatny płaszcz. Dunworthy dopiero teraz dostrzegł, że płaszcz został uszyty z kosztownego atłasu oraz że zdobi go duży jedwabny krzyż.

— Powiedział mi, żebym się nie bała — dodała dziewczyna.

Troskliwie podciągnęła płaszcz wyżej, jakby obawiała się, że martwemu mężczyźnie może być zimno, ale płaszcz okazał się za krótki i spod jego obszytego futrem skraju wyłoniły się stopy w drewnianych, topornych sandałach. Dunworthy pochylił się, zakrył je, po czym, trzymając się posągu, ostrożnie dźwignął się na nogi.

Kivrin musnęła dłonią policzek ojca Roche’a.

— Nie chciał zrobić mi krzywdy. Kopnął mnie dlatego, że sprawiłam mu ból.

Wrócił Colin z wiadrem wypełnionym do połowy wodą. Sądząc po jej kolorze, nabrał ją rozłupawszy warstwę lodu na jakiejś kałuży.

— Ta przeklęta krowa chciała mnie stratować! — oświadczył drżącym z emocji głosem, po czym wyjął z wiadra przeraźliwie brudny czerpak, nabrał wody i wytrząsnął Dunworthy’emu na rękę całą zawartość fiolki: pięć tabletek.

Dunworthy połknął dwie z nich, wypił tylko tyle wody, żeby się nie udławić, pozostałe zaś podał dziewczynie. Włożyła je do ust klęcząc na podłodze, jakby przyjmowała komunię.

— Nie znalazłem koni, tylko jakiegoś krasnalowatego muła — powiedział Colin.

Zanurzył czerpak w wodzie i podał go dziewczynie.

— To osioł — poprawiła go Kivrin. — Maisry zabrała kucyka Agnes. — Oddała chłopcu czerpak, po czym znowu ujęła ojca Roche’a za rękę. — Dzwonił po każdym pogrzebie, żeby wszyscy dotarli bezpiecznie do nieba.

— Proszę pana! — szepnął Colin. — Naprawdę musimy ruszać. Już jest prawie całkiem ciemno!

— Zadzwonił też dla Rosemundy — ciągnęła — chociaż był już wtedy bardzo chory. Mówiłam mu, że nie mamy czasu, że musimy uciekać do Szkocji.

— My też musimy już iść — powiedział Dunworthy. — Zanim zapadnie noc.

Chyba go nie słyszała.

— Trzymał mnie za rękę, kiedy leżałam umierająca.

— Kivrin…

Dotknęła dłonią policzka ojca Roche’a, przez kilka sekund przyglądała się w milczeniu nieruchomej twarzy, po czym z wysiłkiem podniosła się z podłogi. Dunworthy podał jej rękę, ale nie skorzystała z pomocy. Przycisnęła dłoń do prawego boku i powoli ruszyła w kierunku wyjścia.

Przy samych drzwiach zatrzymała się i odwróciła w stronę ołtarza.

— Przed śmiercią powiedział mi, gdzie jest miejsce przeskoku, żebym mogła wrócić do nieba. Chciał, żebym czekała tam na niego, kiedy umrze.

Wyszła w padający śnieg.

36.

Koń i osioł czekały cierpliwie przy bramie cmentarza. Dunworthy pomógł Kivrin dosiąść wierzchowca; tym razem nie zawahała się wesprzeć na jego ramieniu, ale kiedy tylko znalazła się w siodle, cofnęła rękę i chwyciła za wodze, drugą rękę zaś przycisnęła do boku i skrzywiła się z bólu.

Dunworthy trząsł się jak w ataku febry. Gdyby nie to, że z całej siły zacisnął zęby, z pewnością szczękałby nimi tak głośno, iż nie uszłoby to uwagi Colina. Dopiero za trzecim razem udało mu się wspiąć na grzbiet osiołka, a i tak obawiał się, że lada chwila runie w śnieg.

— Chyba będzie lepiej, jeśli poprowadzę pańskiego muła — powiedział chłopiec, przyglądając mu się z dezaprobatą. — To znaczy osła.

— Nie mamy czasu. Robi się ciemno. Siadaj razem z Kivrin.

Colin wyprowadził wierzchowca za bramę, po czym wgramolił się na koński grzbiet i zajął miejsce za dziewczyną.

— Masz lokalizator? — zapytał Dunworthy, starając się zmusić osła do ruszenia z miejsca, a jednocześnie nie spaść na ziemię.

— Znam drogę — powiedziała Kivrin.

— Jasne. — Chłopiec wyjął urządzenie z kieszeni. — I latarkę. — Poświecił w dół, jakby szukał jakiejś zguby, po czym skierował snop światła na groby. — To tutaj ich wszystkich grzebaliście?

— Tak.

— Dawno umarli?

— Nie — odparła lakonicznie, a następnie zawróciła konia i skierowała go w stronę szczytu wzniesienia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księga Sądu Ostatecznego»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księga Sądu Ostatecznego» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Connie Willis - Zwarte winter
Connie Willis
Connie Willis - Black-out
Connie Willis
Connie Willis - Passage
Connie Willis
Connie Willis - Rumore
Connie Willis
Connie Willis - All Clear
Connie Willis
Connie Willis - Fire Watch
Connie Willis
Connie Willis - Remake
Connie Willis
Connie Willis - Doomsday Book
Connie Willis
Connie Willis - L'anno del contagio
Connie Willis
Отзывы о книге «Księga Sądu Ostatecznego»

Обсуждение, отзывы о книге «Księga Sądu Ostatecznego» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x