Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gateway — brama do gwiazd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gateway — brama do gwiazd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Układzie Słonecznym ludzkość znajduje urządzenia i budowle tajemniczej obcej rasy, którą ochrzczono mianem Heechów. Ich technologia była bardzo rozwinięta, a niektóre artefakty okazują się bardzo przydatne dla ludzi. Nikt nie wie, jak wyglądali Heechowie, ani gdzie odlecieli. Największym odkryciem jest asteroid Gateway, rodzaj stacji kosmicznej z blisko tysiącem międzygwiezdnych statków Heechów

Gateway — brama do gwiazd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gateway — brama do gwiazd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dotarli w okolice niewielkiej zimnej planety, opodal pomarańczowo-czerwonego ogarka gwiazdy klasy K-6.1 według tego, co mówił Manny, nie mieli nawet pewności, czy warto było sobie zagracać głowę lądowaniem. Pomiary wykazywały promieniowanie metalu Heechów, ale niewielkie prawie całe dochodziło spod śnieżnej pokrywy dwutlenku węgla. Manny pozostał na orbicie Sheri i jej trzej towarzysze wylądowali na planecie, odnaleźli korytarze Heechów i kiedy z trudem dostali się do środka, okazały się jak zwykle puste. Później wykryli kolejny ślad promieniowania i natknęli się na stary lądowmk, który musieli otwierać materiałem wybuchowym. W czasie tej operacji skafandry dwóch poszukiwaczy uległy uszkodzeniu — chyba znaleźli się zbyt blisko wybuchu. Zanim zorientowali się, że coś jest nie tak, było już za późno. Zamarzli. Sheri i jej towarzysz próbowali przetransportować ich do własnego lądownika, było to z pewnością przykre i przerażające, a i tak musieli w końcu dać za wygraną. Mężczyzna wrócił raz jeszcze do opuszczonego lądownika i odnalazł tam zestaw narzędzi, który udało mu się donieść do swojego. Potem odlecieli pozostawiając ciała zamarzniętych. Cała ta eskapada trwała jednak dłużej niż limit czasu, kiedy więc połączyli się z orbitującym statkiem, byli wykończeni. Nie bardzo zrozumiałem, co się stało potem, ale najwidoczniej nie zabezpieczyli zapasów tlenu w lądowniku po drodze sporo go stracili. Całą podróż powrotną odbyli na zmmejszonych racjach tlenowych. Drugi mężczyzna miał się znacznie gorzej niż Sheri. Istniało duże prawdopodobieństwo miejscowych uszkodzeń mózgu i te pięć milionów osiemset pięćdziesiąt tysięcy mogło mu się nie na wiele przydać. Z Sheri podobno miało być wszystko w porządku, była tylko ogromnie wyczerpana.

Nie zazdrościłem im tej wyprawy — zazdrościłem jedynie nagrody. Podniosłem się i wziąłem sobie następny kubek kawy. Kiedy wyszedłem z nim na korytarz, gdzie pod skrzynką z bluszczem stało kilka ławek, zdałem sobie sprawę, że coś mnie gryzie. Chyba to, że tak im się powiodło i że wyprawa była jednym z większych sukcesów w historii Gateway.

Wcisnąłem kubek z kawą do otworu na śmieci i ruszyłem w kierunku sali wykładowej. Znajdowała się niedaleko, a w środku nie było nikogo. Odpowiadało mi to — nie miałem jeszcze ochoty rozmawiać o tym, co mnie gryzło. Nastawiłem piezofon na odczyt danych i otrzymałem ustawienie wyprawy Sheri, dane były oczywiście ogólnie dostępne. Zszedłem potem do kapsuły treningowej i znowu miałem szczęście, ponieważ tam też nikogo nie było. Wykręciłem to ustawienie na selektorze kursów. Natychmiast uzyskałem odpowiedni kolor i kiedy nacisnąłem dostrajacz, cały ekran stał się jaskrawo różowy, z wyjątkiem tęczy barw wzdłuż jednego boku.

Na niebieskiej części widma znajdowała się tylko jedna ciemna linia.

Oto, pomyślałem, koniec teorii Miecznikowa o bezpiecznych kursach. Stracili 40% załogi i według mnie była to wystarczająco poważna strata, a zgodnie z tym, co mi powiedział, prawdziwie trudne wyprawy miały sześć czy siedem takich pasków.

A co z żółtym?

Według Miecznikowa, im więcej jasnych pasków na żółtym, tym wyższa nagroda.

Ale tutaj na żółtym żadnych jasnych pasków nie było. Tylko dwie grube czarne linie „absorpcyjne”. To wszystko.

Wyłączyłem selektor i usiadłem wygodnie. A więc mądre głowy znowu wypuściły i ogłosiły jakąś lipę. To, co uznały za wskaźnik bezpieczeństwa, wcale nie oznaczało, że człowiek może czuć się bezpiecznie, zaś to, co ich zdaniem było zapowiedzią dobrych zysków, nie miało się w żaden sposób do wyprawy, która jako pierwsza od ponad roku wróciła naprawdę bogata.

I znowu wszyscy mają równe szansę. I znowu człowiek będzie się bać.

UWAGI O WACHLARZACH MODLITEWNYCH

Pytanie: Nie powiedziałeś nam nic o wachlarzach modlitewnych, a jest to przecież najczęściej spotykany artefakt.

Profesor Hegramet: A co chciałabyś usłyszeć?

Pytanie: Wiemy jedynie, jak wyglądają. Przypominają zwinięty rożek do lodów z wielobarwnego kryształu. Gdy się go trzyma w ręku i naciska kciukiem, otwiera się jak wachlarz.

Profesor Hegramet: Tyle to i ja wiem. Były one poddawane analizom podobnie jak ogniste perły i krwiste diamenty. Ale nie potrafię powiedzieć, do czego służyły. Trudno mi wyobrazić sobie, że Heechowie się nimi wachlowali, lub że się modlili, nazwę tę wymyślili handlarze pamiątek. Heechowie pozostawiali je wszędzie, nawet, gdy wszystko Inne usuwali, Pewno mieli w tym jakiś cel. Ja nie mam pojęcia jaki, ale jeśli kiedyś uda mi się go odkryć, nie omieszkam wam powiedzieć.

Przez następne parę dni trzymałem się z dala od ludzi. Wewnątrz Gateway jest podobno osiemset kilometrów tuneli. Trudno sobie wyobrazić, że jest ich aż tyle, gdy widzi się okruch skalny mający co najwyżej dziesięć kilometrów średnicy. Mimo to wolna przestrzeń stanowi jedynie około dwóch procent asteroidu, na resztę składa się lita skała. Zwiedzałem bardzo wiele z tych tuneli.

Nie znaczy to, że całkowicie się odciąłem od ludzi — po prostu nie szukałem towarzystwa. Czasami spotykałem się z Klarą, spacerowałem też z Shickym, kiedy miał wolne — chociaż go to męczyło. Czasami chodziłem sam, czasem z przypadkowo spotkanymi przyjaciółmi lub wtoczyłem się za grupą turystów. Przewodnicy znali mnie i nie mieli nic przeciwko memu towarzystwu (mimo, że nie miałem bransolety, uczestniczyłem, bądź co bądź, w jednej wyprawie), dopóki nie przyszło im do głowy, że sam chciałbym zostać przewodnikiem. Wtedy przestali być tacy życzliwi.

Mieli rację, rzeczywiście się nad tym zastanawiałem. Prędzej czy później musiałem się na coś zdecydować. Mogłem albo wyruszyć ponownie, albo wrócić do domu. A jeśli chciałem odłożyć na później wybór jednej z tych dwu równie przerażających wizji, powinienem przynajmniej zdobyć pieniądze na pokrycie bieżących wydatków.

Po wyjściu Sheri ze szpitala wydaliśmy dla niej fantastyczne przyjęcie, które było jednocześnie powitaniem, gratulacjami i pożegnaniem, ponieważ następnego dnia odlatywała na Ziemię. Była jeszcze nieco osłabiona, ale radosna, nie bardzo mogła tańczyć, przesiedzieliśmy więc na korytarzu ponad pół godziny. Przytulając mnie obiecywała, że będzie za mną tęsknić. Byłem nieźle pijany. Przyszło mi to bez trudu, ponieważ alkohol był za darmo, za wszystko płacili Sheri i jej kubański przyjaciel. Spiłem się tak, że w ogóle nie pożegnałem się z Sheri, bo musiałem lecieć do toalety, żeby puścić pawia. Choć byłem schlany, zrozumiałem swoją stratę, była to oryginalna szkocka whisky ze Szkocji „Gleneagle”, a nie jakieś tam miejscowe świństwo, pędzone Bóg raczy wiedzieć z czego.

Kiedy się tego pozbyłem, przejaśniało mi w głowie. Wyszedłem na zewnątrz, oparłem się o ścianę zanurzywszy twarz w bluszczu i ciężko oddychałem. Kiedy w końcu do krwi dostała mi się dostateczna ilość tlenu, rozpoznałem Francy Hereirę, który stał obok mnie. Zdołałem nawet wykrztusić: — Cześć!

Uśmiechnął się przepraszająco. — Ten zapach nieco mi przeszkadza.

— Przykro mi — powiedziałem obruszony, a on wyglądał na zaskoczonego.

— O co ci chodzi? Chciałem powiedzieć, że na krążowniku jest już wystarczająco okropnie, ale za każdym razem, kiedy schodzę na Gateway, zastanawiam się, jak wy to znosicie. A w pokojach — tfu!

— Nic nie szkodzi — powiedziałem wspaniałomyślnie, klepiąc go po ramieniu. — Muszę się pożegnać z Sheri.

— Nie ma jej już. Zmęczyła się i zabrali ją do szpitala.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd»

Обсуждение, отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x