Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gateway — brama do gwiazd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gateway — brama do gwiazd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Układzie Słonecznym ludzkość znajduje urządzenia i budowle tajemniczej obcej rasy, którą ochrzczono mianem Heechów. Ich technologia była bardzo rozwinięta, a niektóre artefakty okazują się bardzo przydatne dla ludzi. Nikt nie wie, jak wyglądali Heechowie, ani gdzie odlecieli. Największym odkryciem jest asteroid Gateway, rodzaj stacji kosmicznej z blisko tysiącem międzygwiezdnych statków Heechów

Gateway — brama do gwiazd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gateway — brama do gwiazd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Winę za co. Rób?

— Za zamordowanie jej, idioto! — wrzeszczę w końcu.

— We śnie?

— Nie! W rzeczywistości. Dwa razy.

Zdaję sobie sprawę z tego, że oddycham z trudem i wiem, że czujniki Sigfrida to rejestrują. Usiłuję zapanować nad sobą, by mu nie przyszły do głowy jakieś idiotyczne pomysły. Jeszcze raz, porządkując myśli, przypominam sobie to, co powiedziałem. — Tak naprawdę, to jej nie zamordowałem. Ale próbowałem! Goniłem za nią z nożem!

— W opisie twego przypadku rzeczywiście powiedziane jest, że w czasie kłótni z przyjaciółką miałeś w ręku nóż — Sigfrid wciąż ma głos spokojny i podtrzymujący na duchu. — Nie jest natomiast powiedziane, że „za nią goniłeś”.

— A jak myślisz, dlaczego mnie zamknęli? To istny cud, że nie poderżnąłem jej gardła.

— Czy w ogóle użyłeś noża?

— Skądże. Byłem zbyt wściekły. Rzuciłem go na podłogę, wstałem i zacząłem ją tłuc.

— Czy nie posłużyłbyś się nim, gdybyś rzeczywiście próbował ją zamordować?

— Ach! — Tylko, że brzmi to bardziej jak „hm” — szkoda, że ciebie tam nie było. Może byś ich przekonał, żeby mnie nie zamykali.

To całe spotkanie zaczyna mnie już złościć. Wiem, że robię błąd opowiadając mu o swoich snach. Zawsze je przekręca. Siadam z pogardą rozglądając się po tym idiotycznym wnętrzu, które Sigfrid dla mnie urządził, i postanawiam wygarnąć mu prosto z mostu.

— Sigfrid — mówię — jak na maszynę fajny z ciebie gość i mam pewną intelektualną satysfakcję z tych naszych rozmów. Teraz rozdrapujesz tylko stare, przyschnięte rany i zastanawiam się, dlaczego pozwalam ci to robić.

— Twoje sny pełne są bólu. Bob.

— Więc niech ból pozostanie w snach. Nie chcę wracać do tych cholernych bzdur, którymi karmili mnie w Instytucie. Może rzeczywiście chciałbym się przespać z moją matką. Może naprawdę nienawidzę ojca, bo umarł i mnie osierocił. No i co?

— Rozumiem, że to pytanie retoryczne. Rzeczy takie trzeba jednak nazywać po imieniu.

— Po co? Żeby bolało?

— Żeby wyciągnąć drzazgę, która tkwi w środku.

— Może prościej byłoby to zostawić, tak jak jest? Sam twierdzisz, że nie brak mi kompensacji. Nie mówię, że mi te spotkania nic nie dają. Czasami, owszem, wychodzę stąd i mam głowę pełną nowych pomysłów, a słońce świeci jaśniej, powietrze jest czystsze i wszyscy zdają się do mnie uśmiechać. Ostatnio jednak tak nie było. Myślę, że spotkania nasze były nudne i nieproduktywne, co byś powiedział na to, żeby skończyć z tym wszystkim?

— Uważałbym, tak jak zawsze, że decyzja należy do ciebie.

— Więc może tak zrobię. — Stary drań usiłuje mnie przetrzymać. Wie, że się nie zdecyduję, i chce mi dać czas, bym sam sobie z tego zdał sprawę.

— Dlaczego powiedziałeś, że zamordowałeś ją dwukrotnie? — pyta po chwili.

Spoglądam wpierw na zegarek. — To chyba było przejęzyczenie. Ale teraz już naprawdę muszę iść.

Mam niewiele do roboty w pokoju rekreacyjnym, ponieważ nie było w zasadzie po czym przychodzić do siebie. Po prostu chciałem się stamtąd wydostać, uciec od niego i jego idiotycznych pytań. Tak się mądrzy i wywyższa, ale cóż w końcu może wiedzieć pluszowy niedźwiadek?

Rozdział 22

Tego wieczoru wróciłem do siebie i długo nie mogłem zasnąć. A na dodatek Shicky zbudził mnie wcześnie rano, by opowiedzieć, co się działo. Przeżyły tylko trzy osoby i ogłoszono już ich podstawową nagrodę: — siedemnaście milionów pięćset pięćdziesiąt tysięcy. Na poczet tantiem. To wypłoszyło ze mnie resztki snu. — Za co? — spytałem. — Za dwadzieścia trzy kilo artefaktów — odpowiedział. — Wyglądają na zestaw narzędzi. Być może do naprawy statku, bo znaleziono je w lądowniku pozostawionym na jakiejś planecie. W każdym razie — są to jakieś narzędzia.

— Narzędzia — powtórzyłem. Wstałem i pozbyłem się Shicky'ego, myśląc o nich poczłapałem w kierunku zbiorowego prysznica. Narzędzia, to było coś! Mogły znaczyć możliwość otwarcia układu napędowego w statku Heechów bez wysadzenia wszystkiego w powietrze, a także odkrycie zasady działania tego układu i powielenie go. Narzędzia mogły oznaczać prawie wszystko, ale z pewnością znaczyły siedemnaście milionów pięćset pięćdziesiąt tysięcy dolarów gotówką, nie licząc procentów, podzielone między trzy osoby.

Jedną z tych osób mogłem być ja.

Niełatwo jest człowiekowi nie myśleć o pięciu milionach osiemset pięćdziesięciu tysiącach dolarów (nie licząc procentów) kiedy wie, że gdyby tylko był nieco bardziej przewidujący w wyborze dziewczyny, miałby tę sumę w kieszeni. Niech będzie to sześć milionów. Za mniej niż połowę mógłbym w moim wieku i przy moim stanie zdrowia całkowicie opłacić Pełny Serwis Medyczny, to znaczy wszystkie badania, leczenie, wymianę tkanek i przeszczepy, które udałoby się jeszcze we mnie wepchnąć… Przedłużyłyby one mój żywot o co najmniej pięćdziesiąt lat wobec tego, czego się mogę spodziewać bez serwisu. Za pozostałe trzy miliony mógłbym kupić parę domów, kontrakt wykładowcy (największe wzięcie mają właśnie poszukiwacze, którym się powiodło), stały dochód za reklamówki w piezowizji, kobiety, jedzenie, samochody, podróże, kobiety, sławę, kobiety… no i oczywiście były jeszcze procenty. Ich wysokość, suma często dość pokaźna, zależała od tego, czego ludziom z Wydziału Badań i Studiów udałoby się dokonać z tymi narzędziami. Znalezisko Sheri to była właśnie Gateway: skarb na krańcu tęczy!

UWAGI O GWIAZDACH NEUTRONOWYCH

Dr Asmenion: Zajmijmy się teraz gwiazda, która zużyła całe swe paliwo i zapada się. Mówiąc „zapada się” rozumiem, że to coś, co na początku ma być może masę i objętość Słońca, kurczy się do kulki o co najwyżej dziesięciokilometrowej średnicy. A to już jest duża gęstość. Wyobraź sobie, Susie, że czubek twojego nosa jest zrobiony z tego, co gwiazdy neutronowe. Ważyłby wtedy więcej niż Gateway.

Pytanie: A może nawet więcej niż ty?

Dr Asmenion: Tylko bez dowcipów. Nauczyciel to istota bardzo wrażliwa. A więc zrobione z bliska badania gwiazdy neutronowej byłyby bardzo ważne, nie radzę się jednak do niej zbliżać w lądowniku. Do czegoś takiego potrzeba opancerzonej Piątki, a i w niej należałoby raczej zachować odległość nie mniejsza niż O,1 j. a. I trzeba być naprawdę ostrożnym. Zdawać się wam będzie, że dalibyście radę dolecieć bliżej, ale skok grawitacyjny jest bardzo duży. To praktycznie punktowe źródło energii — występuje tu bowiem najostrzejszy gradient grawitacji, ostrzejszy oczywiście występuje w czarnej dziurze, ale może Bóg da, że tego nigdy nie doświadczycie.

Do szpitala dotarłem dopiero po godzinie, musiałem pokonać trzy segmenty tunelu i pięć poziomów w zlotni. Ciągle zmieniałem postanowienie i zawracałem.

Kiedy w końcu przezwyciężyłem zawiść (czy raczej skryłem ją tak, by nie dało jej się zauważyć) i znalazłem się w rejestracji, Sheri spała.

— Możesz wejść — powiedziała siostra oddziałowa.

— Nie chciałbym jej budzić.

Chyba ci się nie uda — odpowiedziała. — No, ale nie staraj się za bardzo. Może już zresztą przyjmować gości.

Leżała na dole trzypiętrowego fóżka w dwunastoosobowej sali. Zajęte były Jeszcze jakieś trzy czy cztery miejsca, dwa z nich oddzielała zasłona z mlecznego plastiku, przez który majaczyły jedynie niewyraźne kontury. Nie wiedziałem, kto tam leżał. Sheri zdawała się spokojnie odpoczywać z głową na ramieniu, jej śliczne oczy były zamknięte, a broda z dołeczkiem opierała się na przegubie dłoni. Pozostali dwaj towarzysze wyprawy znajdowali się w tej samej sali, jeden z nich spał, drugi siedział przed holobrazem pierścieni Saturna. Spotkałem go wcześniej może raz czy dwa, był Kubańczykiem, Wenezuelczykiem czy czymś w tym rodzaju, mieszkającym w New Jersey. Pamiętałem jedynie, że ma na imię Manny. Pogadaliśmy przez chwilę i obiecał powiedzieć Sheri, że byłem. Rozmyślając o ich wyprawie wyszedłem do kantyny na kawę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd»

Обсуждение, отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x