Clifford Simak - Projekt papież

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Projekt papież» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Alfa-Wero, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Projekt papież: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Projekt papież»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na planecie Watykan-17 trwają intensywne prace nad tajnym projektem. Wyszkoleni ludzcy sensytywi badają za pomocą projekcji astralnej granice czasu i przestrzeni gromadząc informacje, które umożliwią skonstruowanie komputera doskonałego dysponującego sumą wiedzy ludzkości i całkowicie niezawodnego.
Największym zagrożeniem projektu okazują się dwie osoby: młoda dziennikarka na tropie niezwykłej historii i jeden z astralnych badaczy, który twierdzi, że odkrył… Niebo!

Projekt papież — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Projekt papież», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nagle runęły na niego. Krzyknął przerażony, ale kiedy bloki zaczęły na niego spadać, przerażenie ustąpiło miejsca ogromnemu zdziwieniu. Nie zmiażdżyły go. Prawdę mówiąc, nie stało mu się nic oprócz tego, że znajdował się teraz w środku stosu zawalonych bloków. Stał nietknięty w samym centrum morza różnokolorowej galaretki i przez moment bał się, że albo utonie, albo się udusi, ponieważ w tej wielkiej galaretowatej masie z pewnością nie znajdzie ani odrobiny powietrza. Jego nozdrza, usta i gardło za chwilę wypełnią się galaretką, później przedostanie się do płuc…

Na szczęście nic takiego się nie stało. Uczucie nie było nawet tak bardzo nieprzyjemne. Przez chwilę starał się płynąć przez galaretowatą masę próbując dotrzeć do powierzchni, gdzie znajdzie trochę powietrza. Wkrótce jednak dał za wygraną, bo instynktownie zrozumiał, że nie potrzebuje powietrza i nie utonie. Bloki z równaniami nadal więziły go w swoim wnętrzu, ale wiedział, że jest tam bezpieczny. Nikt mu tego nie powiedział, jednak był o tym głęboko przekonany. Miał wrażenie, że informacja ta dotarła do niego na drodze jakiejś dziwnej osmozy.

Równania cały czas krążyły wokół niego, niektóre oplatały się wokół jego ciała, inne przechodziły przez niego lub wnikały do jego wnętrza i pozostawały tam. W pewnym momencie zaczęło mu się wydawać, że stał się jednym z nich. Czuł wyraźnie ich obecność wewnątrz i na zewnątrz ciała. Część wykresów połączyła się i uformowała dla niego mieszkanie o skomplikowanej strukturze. Wczołgał się do środka wciąż niepewny tego, kim lub czym się stał. Wiedział jednak, że taka egzystencja mu odpowiada.

Rozdział 35

W przerwie na kawę zebrała się grupka Słuchaczy.

— Co słychać u Mary? — spytała Ann Guthrie.

— Tego nikt nie wie — odparł James Henry. — A przynajmniej nikt nie chce nam tego powiedzieć.

— Czy ktoś ją odwiedza? — zdziwiła się Ann.

— Ja u niej byłem — przyznał się Herb Quinn. — Wpadłem tylko na chwilę, ale akurat spała.

— Albo była pod wpływem środków uspokojających — dorzuciła Janet Smith.

— Możliwe — zgodził się Herb. — W każdym razie pielęgniarka zaraz mnie wyrzuciła. Wizyty u Mary nie są mile widziane.

— Czułabym się lepiej, gdyby zajmował się nią nasz stary doktor — powiedziała Ann. — Nie jestem pewna, czy temu młodemu można zaufać.

— Tennysonowi?

— Tak, Tennysonowi.

— Chyba nie masz racji — wtrącił James Henry. — Wygląda na równego gościa. Rozmawiałem z nim parę tygodni temu.

— Ale nie wiesz, czy jest dobrym lekarzem.

— Rzeczywiście, tego nie wiem.

— Jakiś czas temu bolało mnie gardło i poszłam do niego — powiedziała Marge Streeter. — Wyleczył mnie błyskawicznie. To miły człowiek. Przyjemnie się z nim rozmawia. A z tego, co pamiętam, nasz stary doktor od czasu do czasu bywał w złym humorze.

— To prawda — potwierdził Herb. — Nieźle mnie zawsze objeżdżał za to, że nie dbam o siebie.

— Zupełnie mi się nie podobają niektóre z tych plotek, jakie słyszy się ostatnio o Mary — rzekła Ann.

— Nikomu się nie podobają — odparł Herb. — Ale po Watykanie zawsze krążyło mnóstwo wszelkiego rodzaju plotek. Nigdy nie należy dawać wiary niczemu, co się tam usłyszy.

— Coś musiało się stać — powiedziała Janet. — Coś strasznego. Każdy z nas przecież miewał wypadki. Takie xtqztj się zdarzają.

— Ale szybko się z tego otrząsamy — kontynuował Herb. — Wystarczy dzień, góra dwa.

— Mary się starzeje — zauważyła Ann. — Może jej praca nie jest już tak wydajna. Powinna chyba dać już sobie z tym spokój. Przecież jej klony już dorastają i mogłyby przejąć jej zadania.

— To całe klonowanie to jakiś pic na wodę — rzekła Marge. — Wiem, że to bardzo wygodna i ogólnie stosowana technika w większej części galaktyki zamieszkałej przez ludzi, ale mimo to jest w nim coś niepokojącego. Ci, którzy zajmują się klonowaniem, czują, że mają w ręku licencję na zabawę w Boga. Zresztą jest to typowy przykład łamania praw natury.

— Zabawa w Boga to dziś bardzo powszechne zajęcie — zauważył James. — Cała nasza historia, historia ludzi i obcych wprost usiana jest postaciami, które bawiły się w Boga. Najbardziej spektakularnym przykładem jest rasa, którą napotkał Ernie. Pamiętacie? To było parę lat temu.

— Tak — mruknął Herb. — Ta, która tworzy nowe światy i zaludnia je istotami stworzonymi według własnej wyobraźni.

— Zgadza się — potwierdził James. — Ale musisz przyznać, że światy te zorganizowane są w dość logiczny sposób. Nie składają się z paru kijków i kupy błota okraszonych magią tworzenia. Są zawsze świetnie skonstruowane. Biorą pod uwagę wszystkie czynniki odgrywające rolę przy powstawaniu nowej planety. Wszystko jest bardzo realne. Wszystkie cząstki układanki pasują do siebie idealnie. A istoty, które pojawiają się w tych nowych światach, są przecież równie mądrze zbudowane i chociaż mogą nam się wydawać bardzo dziwnymi biologicznymi mechanizmami, to jednak funkcjonują poprawnie.

— Wiem, wiem — odparł Herb. — Ale co potejn? Każdy z tych światów staje się polem doświadczalnym, poligonem, żywym laboratorium z populacją poddawaną wszelkiego rodzaju testom, konfrontowaną z wszelkiego rodzaju problemami, które musi rozwiązać, jeśli chce przeżyć. Istot inteligentnych używa się jako królików doświadczalnych. Prawdopodobnie dzięki nim otrzymuje się ogromną ilość informacji głównie dotyczących skomplikowanych problemów socjologicznych, ale nie jest to chyba dla nich miłe. Zresztą nie przyświeca temu żaden cel.

— Skąd wiesz? — spytała zaczepnie Janet. — Nie chcę bronić takiego układu, ale skąd wiesz, że nie ma on żadnego celu? Może jedynie nie potrafimy go dostrzec…

— Nie byłabym tego taka pewna — wtrąciła się do dyskusji Ann. — Prawdę mówiąc szczerze w to wątpię. Przecież musi istnieć jakiś zbiór uniwersalnych zasad etycznych, których nie wolno łamać. Muszą być takie rzeczy, które wszędzie uznawane są za zło lub dobro. Nie wolno nam usprawiedliwiać sadystycznych eksperymentów wypaczonej rasy twierdząc, że nie zna ona po prostu dobra.

Takiego argumentu można używać zawsze — poparł ją James.

— Czy Erniemu udało się wreszcie znaleźć współrzędne rasy bogów?

Obawiam się, że nie — odpowiedział Herb. — Wracał tam jeszcze kilka razy, poczynił wiele obserwacji, w pewnym sensie zaczęło mu się tam nawet podobać, kiedy przyglądał się testom, którym poddawane były nowo ulepione światy. W końcu jednak zdecydował, że nie jest zbytnio zainteresowany pogłębianiem tematu i porzucił dalsze podróże.

— Miał fart, że udało mu się wrócić — zauważył James. — Czasami przecież nasze doznania są tak fascynujące, że zaczynamy się w nie wciągać — tak jak Mary.

— A ja cały czas myślę o tym starym, zardzewiałym komputerze, do którego dostała się Betsy parę lat temu — rzekła w zamyśleniu Marge. — W jednym ze sferycznych gwiazdozbiorów znajdujących się prawie dokładnie nad centrum galaktyki. Komputer ten nadal steruje dość dużą grupą urządzeń zbudowanych w jakimś nieznanym nam celu. Niektóre z maszyn zaczynają powoli się psuć z powodu braku konserwacji. Niestety Betsy nie udało się dowiedzieć, do czego były przeznaczone wszystkie te urządzenia. Zresztą cała planeta jest jedną wielką tajemnicą. Kiedyś, dawno temu z całą pewnością istniała tam jakaś biologiczna cywilizacja, nie wiemy jednak, czy to ona właśnie zbudowała maszyny. Tak czy inaczej, teraz nie ma tam prawie żadnych organizmów żywych, a te, które w jakiś dziwny sposób przetrwały, pozostają w ukryciu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Projekt papież»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Projekt papież» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Отзывы о книге «Projekt papież»

Обсуждение, отзывы о книге «Projekt papież» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x