Clifford Simak - Projekt papież

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Projekt papież» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Alfa-Wero, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Projekt papież: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Projekt papież»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na planecie Watykan-17 trwają intensywne prace nad tajnym projektem. Wyszkoleni ludzcy sensytywi badają za pomocą projekcji astralnej granice czasu i przestrzeni gromadząc informacje, które umożliwią skonstruowanie komputera doskonałego dysponującego sumą wiedzy ludzkości i całkowicie niezawodnego.
Największym zagrożeniem projektu okazują się dwie osoby: młoda dziennikarka na tropie niezwykłej historii i jeden z astralnych badaczy, który twierdzi, że odkrył… Niebo!

Projekt papież — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Projekt papież», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie mów!

To prawda. Czy oszukiwałbym cię ryzykując, że kiedy dowiesz się o moim kłamstwie, nie pozwolisz mi już więcej ze sobą rozmawiać?

Może. Chyba rzeczywiście byś mnie nie okłamywał. Ale co się stało z tą chmurką?

Odeszła pozostawiając mnie samego, odparł Szep-tacz. Me wiem dlaczego. Nie wiem również dokąd, ale jestem pewien, że jej celem jest poznanie wszechświata. W chwilach rozpaczy siedzę i rozmyślam, dlaczego mnie zostawiła. Tak czy inaczej nie odebrała mi mojego dziedzictwa. Nadal, mimo moich skromnych możliwości, staram się poznać wszechświat.

No pewnie, rzucił Tennyson.

Drwisz sobie ze mnie. Nie wierzysz w to, co mówię?

Ujmijmy to w ten sposób. Słuchając twojej opowieści jakoś nie padam na kolana. Jak dotąd powiedziałeś mi tylko, co chciałbyś zrobić i jakiej pomocy oczekujesz. Powiedz mi teraz, co ja będę z tego miał? Mam nadzieję, że coś więcej niż przyjemność przebywania w twoim towarzystwie?

Jesteś cynicznym człowiekiem, Tennyson.

Ale nie głupcem. Nie chcę, żebyś mnie wykorzystywał za darmo. Wyczuwam, że możemy ubić interes.

Interes? — powtórzył Szeptacz. Tak, oczywiście, dodał niepewnie.

Diabelski pakt.

A kto ma być diabłem? Jeśli dobrze rozumiem znaczenie tego słowa, to zdaje się, że nie pasuję do definicji. Ty też chyba nie.

No dobrze, tak mi się tylko powiedziało.

Kiedyś bez twojego pozwolenia przeniknąłem na chwilę twoje myśli. Przepraszam.

Wybaczam, ale mam nadzieję, że rzeczywiście była to tylko chwila.

Mówię prawdę. To było mgnienie oka. Odnalazłem tam dwa światy. Świat jesienny i świat równań. Który z nich chciałbyś odwiedzić? Do którego wołałbyś się wybrać? Który chciałbyś zobaczyć? To znaczy nie tyle zobaczyć, co znaleźć się w nim.

Mógłbyś mnie tam zabrać? Fizycznie?

Ze mną możesz się tam znaleźć. Możesz je również zrozumieć, chociaż tego nie jestem pewien. Ale z pewnością będziesz w sianie zobaczyć te światy w rzeczywistości.

A Niebo?

Nieba nie widziałeś.

Rzeczywiście, przyznał Tennyson.

A więc?

Mam nadzieję, że proponujesz mi podróż w obie strony?

Oczywiście, zaśmiał się Szeptacz. Nigdy nie wybralibyśmy się do miejsca, z którego nie ma odwrotu.

Czyli zabrałbyś mnie…

Nie rozumiesz, przerwał mu Szeptacz, poszlibyśmy tam razem.

To przecież niemożliwe, pomyślał Tennyson. Niewykonalne. Albo śnię, albo ktoś próbuje nabić mnie w butelkę…

To możliwe i wykonalne, rzekł Szeptacz. I nie nabijam cię w butelkę. Długo rozmyślałeś nad światem równań. Śniłeś o nim. Nie możesz tego przecież tak zostawić.

Nigdy nie mogłem mu się dobrze przyjrzeć. Cały czas wydawał mi się jakby ukryty. Wiedziałem dobrze, że jest tam jeszcze wiele rzeczy, których nie mogę ujrzeć.

W takim razie chodź tam ze mną…

…a będę mógł zrozumieć?

Tego nie jestem pewien. Powiedziałem ci. Tym niemniej, będziemy myśleć nad tym razem.

Kusisz mnie, a nie wiem, czy powinienem ci zaufać.

Nie ma żadnego ryzyka, przyjacielu. Mogę nazywać się przyjacielem?

Nie, Szeptaczu. Raczej wspólnikiem. Wspólnicy również muszą sobie ufać i wierzyć. A jeśli mnie zawiedziesz…

Tak…?

Decker dowie się o tym. Stracisz swojego jedynego przyjaciela.

Jesteś dla mnie znacznie ważniejszy, wspólniku.

Może.

Ale rozumiem, że przyjmujesz moją propozycję.

Tak, potwierdził Tennyson wciąż jeszcze trochę się wahając.

W takim razie wybierzmy się do świata równań.

Będziemy musieli obejrzeć jeszcze raz sześcian.

Nie ma takiej potrzeby. Wszystko, czego potrzebujemy znajduje się w twoim umyśle.

Tak, powiedział doktor niepewnie. Ale przecież nigdy nie mogłem zobaczyć wszystkiego. Czegoś tam brakuje.

Niczego nie brakuje. Trzeba się tylko do tego dokopać. Ty i ja, razem jesteśmy w stanie tego dokonać.

To twoje „razem” zaczyna mi się nie podobać.

W takim razie myśl o tym jako o jedności. Nie nas dwoje, tylko my jako jedność. A teraz skup się nad światem równań. Przypomnij sobie wszystkie szczegóły. Spróbujemy się tam dostać.

Rozdział 33

Kardynał Enoch Theodosius wszedł do biblioteki i wgramolił się na swoje krzesło, przypominając raczej wystrojonego stracha na wróble niż osobę duchowną.

— Mam nadzieję — zwrócił się do Jill — że nie ma pani nic przeciwko wizytom pobrzękującego, starego robota, który nie ma wystarczająco dużo zajęć, żeby zapełnić swój czas.

— Eminencjo, uwielbiam pańskie wizyty — odparła Jill. — Zawsze czekam na nie z ogromną niecierpliwością.

— To dziwne — zauważył kardynał podciągając nogi, tak aby oprzeć je na dolnych szczebelkach krzesła; poprawił habit i wygładził go. — Mamy tak wiele spraw do omówienia. Wydaje mi się, że nasze rozmowy są czymś bardzo ważnym dla nas obojga, nieprawdaż?

— Tak, Wasza Eminencjo — zgodziła się Jill.

— Muszę przyznać, że nabrałem dla pani wielkiego szacunku — kontynuował kardynał. — Pracuje pani bez wytchnienia i z wielkim zaangażowaniem. Pani umysł jest jak pułapka na myszy, cokolwiek się tam dostanie, zostaje uwięzione na wieki. Przydzieleni pani asystenci zdają jak najlepsze relacje.

— Więc moi asystenci są szpiegami składającymi raporty o tym, co robię?

Kardynał pokręcił głową z dezaprobatą.

— Wie pani dobrze, że nie o to chodzi. Od czasu do czasu przypadkiem wpadam na któregoś z nich i rozmawiamy wtedy o pani. Wywarła pani na nich wielkie wrażenie. Myśli pani jak robot.

— Och, mam nadzieję, że to nieprawda.

— Cóż złego jest w myśleniu robota?

— Chyba nic. Ale nie powinnam myśleć jak robot, lecz jak człowiek.

— Ludzie to dziwna rasa — powiedział w zamyśleniu kardynał. — Do takiego wniosku doszedłem po wielu latach obserwacji. Może nie zauważyła pani tego jeszcze, ale roboty mają bzika na punkcie ludzi. Są oni podstawowym tematem naszych wielogodzinnych rozmów. Wydaje mi się, że możliwe jest nawiązanie trwałego kontaktu pomiędzy robotem a człowiekiem. Istnieją zresztą legendy opisujące takie zdarzenia. Mnie niestety nigdy nie udało się nawiązać takiego kontaktu z żadnym człowiekiem i podświadomie myślę, że wiele na tym straciłem. Będę szczery i powiem pani, że w czasie moich tutaj wizyt wykryłem możliwość wytworzenia takiej więzi. Mam nadzieję, że nie miałaby pani nic przeciwko temu.

— Oczywiście, że nie. Jestem zaszczycona.

— Do momentu poznania pani nie miałem zbyt wielu okazji do bezpośredniego kontaktowania się z ludźmi — tłumaczył Theodsius. — Właściwie jedynym człowiekiem, z którym nawiązałem jakąś znajomość, jest Ecuyer.

— Poul Ecuyer to dobry człowiek — wtrąciła Jill.

— Tak, nie przeczę. Dobry, ale raczej monotematyczny. Żyje swoimi Słuchaczami.

— Taką ma pracę — odparła Jill. — I wykonuje ją dobrze.

— To wszystko prawda, ale czasami zapomina, dla kogo wykonuje tę pracę. Za bardzo się w to angażuje.

Bierze na siebie zbyt dużą odpowiedzialność. Projekt, który prowadzi, jest przecież projektem watykańskim. A on zachowuje się czasami tak, jakby zupełnie o tym nie pamiętał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Projekt papież»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Projekt papież» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Отзывы о книге «Projekt papież»

Обсуждение, отзывы о книге «Projekt papież» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x