Kiedy czytałem ten gigantyczny dokument — nie same programy, ale opisy ich zastosowań w nagłówkach — zadzwoniła Wyoh.
— Mannie, kochanie, czy Profesor powiedział ci, że masz jechać do Marę Undarum?
— Tak. Właśnie miałem do ciebie dzwonić.
— Dobrze. Spakuję nas oboje i spotkamy się na Wschodniej Stacji. Kiedy tam będziesz?
— Spakujesz „nas”? Ty też jedziesz?
— Profesor ci nie powiedział?
— Nie. — Nagle zrobiło mi się lżej na sercu.
— Miałam takie wyrzuty sumienia, kochanie. Chciałam jechać z tobą… ale nie mogłam wymyślić żadnej wymówki. W końcu nie znam się na komputerach, a tutaj mam obowiązki. Przynajmniej miałam. Ale teraz udzielili mi dymisji ze wszystkich stanowisk, i tobie też.
— Że co?
— Nie jesteś już ministrem obrony; zastąpił cię Finn. Teraz jesteś wicepremierem…
— Hmm!
— … i do tego wiceministrem obrony. Ja zostałam już wiceprzewodniczącą Kongresu, a Stu wicesekretarzem Stanu do spraw zagranicznych. On też jedzie z nami.
— Nic nie rozumiem.
— To nie takie dziwne, jak się wydaje; Profesor i Mike wymyślili to już parę miesięcy temu. Decentralizacja, kochanie, to samo, nad czym w osiedlach pracował McIntyre. Nawet jeśli L-City przestanie istnieć, Wolne Państwo Luna nadal będzie miało rząd. Jak powiedział Profesor: „Moja droga Wyoh, jeśli tylko pozostanie przy życiu was troje i paru kongresmanów, nie wszystko jeszcze przepadnie. Możecie prowadzić negocjacje na równej stopie i nie przyznawać się do strat”.
A więc znów zacząłem karierę technika komputerowego. Stu i Wyoh czekali na mnie z bagażem (między innymi z resztą moich rąk), i zaczęliśmy wędrówkę w skafandrach przez niekończące się zdekompresowane tunele, na małej gąsienicowej platformie, którą wożono stal do nowej wyrzutni. Do jazdy po powierzchni Greg wysłał po nas większą ciężarówkę, a potem, kiedy znów weszliśmy pod powierzchnię, wyszedł nam na spotkanie.
I w taki to sposób przegapiłem atak na radary balistyczne w sobotę w nocy.
Kapitanowi pierwszego statku, FNS Esperance , odwagi nie brakło. Późno wieczorem w sobotę zmienił kurs i ruszył prosto na cel. Widocznie myślał, że możemy próbować ogłupić jego radary, bo, jak się okazało, postanowił nie ufać, że jego pociski naprowadzą się na nasze promienie i podszedł na tyle blisko, by obejrzeć sobie nasze anteny pokładowym radarem.
Musiał uważać, że ani on sam, ani statek, ani załoga nie mają zbyt wielkiej wartości, bo wystrzelił pociski dopiero na wysokości tysiąca kilometrów a zresztą trafił w pięć z sześciu radarów Mike’a, bo zignorował jego zrandomizowane sygnały dezorientujące.
Mike, który spodziewał się, że wkrótce straci wzrok, pozwolił chłopcom Brody’ego wypalać oczy statku przez całe trzy sekundy, zanim przerzucił ogień na pociski.
Rezultat: jeden roztrzaskany krążownik, dwa radary balistyczne zniszczone przez rakiety H, trzy rakiety „uśmiercone” — i dwa działony uśmiercone, jeden przez wybuch jądrowy, drugi przez martwy pocisk, który wylądował wprost na nich — plus 13 artylerzystów z poparzeniami od promieniowania powyżej śmiertelnego poziomu 800 rentgenów, częściowo od wybuchu, częściowo od zbyt długiego pobytu na powierzchni. — I muszę dodać: Wraz z tymi działonami zginęły cztery członkinie Korpusu Lizystraty; postanowiły założyć skafandry i wyjść na powierzchnię z mężami. Inne dziewczęta też były wystawione na spore promieniowanie, ale nie rzędu 800 rtg.
Drugi krążownik nadal wędrował po eliptycznej orbicie wokół Luny i za nią.
O większości z tego dowiedziałem się od Mike’a, kiedy w sobotę rano przybyliśmy do Procy Dawida. Mike narzekał po stracie dwóch oczu, a jeszcze bardziej po stracie obsad dwóch dział — chyba wykształcało się w nim coś w rodzaju ludzkiego sumienia; uważał, że to jego wina, że nie mógł poradzić sobie z sześcioma celami naraz. Zauważyłem, że musiał walczyć z improwizacją na bliskim zasięgu, nie z prawdziwą bronią.
— A ty, Mike? Nic ci się nie stało?
— W sumie nic. Pewne oddalone obwody zostały przecięte. Jeden żywy pocisk przerwał połączenie z Nowym Leningradem, ale meldunki przekazane via Luna City donoszą, że systemy lokalne przejęły kontrolę bez żadnych zakłóceń w działalności urządzeń komunalnych. Frustrują mnie te przerwane obwody — ale tym można zająć się później.
— Masz zmęczony głos, Mike.
— Ja zmęczony? Cóż za groteskowy pomysł! Man, zapominasz, czym jestem. Jestem tylko zirytowany.
— Kiedy ten drugi statek znów się pokaże?
— Za jakieś trzy godziny, o ile nie zmieni orbity. Ale zmieni ją — prawdopodobieństwo powyżej 90%. Oczekuję, że zrobi to za godzinę.
— Wariacka orbita, tak? Ho ho!
— Kiedy opuszczał zasięg namierzania, miał azymut i kurs na północnowschodni wschód. Z czym ci się to kojarzy, Man?
Spróbowałem wyobrazić sobie mapę.
— Z tym, że chcą wylądować i opanować ciebie, Mike. Powiedziałeś Finnowi? To znaczy, czy powiedziałeś Profesorowi, żeby ostrzegł Finna?
— Profesor wie. Ale nie o tym akurat myślę.
— Czyżby? No, cóż, chyba już przestanę gadać i nie będę ci przeszkadzał w pracy.
I tak też uczyniłem. Kiedy sprawdzałem Juniora, Lenore przyniosła mi śniadanie — i muszę ze wstydem przyznać, że w obecności i Wyoh, i Lenore jakoś nie mogłem poczuć smutku po naszych stratach. Po śmierci Miły Mama wysłała Lenore, żeby „gotowała dla Gre-ga” — po to oficjalnie, choć przy wyrzutni było tyle żon, że mogły gotować dla wszystkich. Mamie chodziło o morale Grega, także o morale Lenore; Lenore była blisko z Miłą.
Junior sprawował się bez zarzutu. Obrabiał Południową Amerykę, po jednym celu naraz. Posiedziałem w sali radaru i pod największym powiększeniem patrzałem, jak umieszcza ładunek w estuarium pomiędzy Montevideo a Buenos Aires; nawet Mike nie zrobiłby tego dokładniej. Potem sprawdziłem program dla Północnej Ameryki, nie znalazłem niczego, do czego mógłbym się przyczepić — wyszedłem i zamknąłem salę na klucz. Junior został sam — chyba że Mike uwolni się od innych kłopotów i postanowi przejąć kontrolę.
Potem usiadłem i usiłowałem nasłuchiwać wiadomości, jednocześnie z Ziemi i z L-City. Z L-City współosiowy kabel przekazywał rozmowy telefoniczne, sygnały Mike’a dla jego niedorozwiniętego dziecka, radio i TV; nowa wyrzutnia nie była już odcięta od świata. Ale poza kablem z L-City mieliśmy też anteny nakierowane na Terrę; natychmiast słyszeliśmy wszystkie wiadomości z Ziemi, jakie przejmował Kompleks. Zresztą nie był to niepotrzebny bajer; podczas budowy radio i TV z Terry dostarczały jedynej rozrywki, a teraz było to łącze awaryjne na wypadek przerwania naszego jedynego kabla.
W oficjalnym przekazie satelitarnym NS twierdzili, że lunańskie radary balistyczne zostały zniszczone, i że jesteśmy teraz bezbronni. Ciekawe, co na to powiedzieli ludzie w Buenos Aires i Montevideo. Pewno nie mieli czasu słuchać; w niektórych miejscach strzały w wodę były gorsze niż w niezamieszkały ląd.
Na kanale TV Lunatyka z Luna City Sheenie opowiadał ludziom o efektach ataku Esperance , powtarzał wiadomości i przez cały czas przypominał, że wojna się nie skończyła, że lada chwila znów pojawi się na naszym niebie okręt wojenny — mają być gotowi na wszystko, niech nikt nie zdejmuje skafandra (Sheenie mówił to w skafandrze z otwartym hełmem), zachować maksymalne środki bezpieczeństwa ciśnieniowego, czerwony alarm we wszystkich jednostkach, wszystkim obywatelom bez przydziału zaleca się udać na najniższe poziomy i przeczekać tam, aż się uspokoi. I tak dalej.
Читать дальше