— Czułaś może… — Przerwał i zaczął od początku. — Jakich uczuć doświadczałaś?
— Światło nie sprawiło, że czułam się ciepło albo bezpiecznie, nie miałam też poczucia, że jestem kochana. Byłam… spokojna. Chyba tak to można określić. Po prostu nie czułam lęku.
— Ciekawe. Czułaś się oddalona? Miałaś wrażenie separacji od tego, co się dzieje? Że to, co cię otacza, jest nierealne, nierzeczywiste?
— To nie był sen — podkreśliła stanowczo Joanna.
— Skoro nie jestem do niczego potrzebna, to idę — oświadczyła Tish i oboje na nią spojrzeli, zdumieni, że jeszcze nie wyszła. — Będę potrzebna jutro?
— Jeszcze nie wiem — stwierdził Richard. — Myślę, że tak. Zadzwonię do pani. Dzięki. — Odwrócił się niecierpliwie do Joanny. — Czym się to różniło od snu?
— Sny… sprawiają wrażenie realnych, kiedy się je śni, a kiedy się budzisz, uświadamiasz sobie, że wracasz do rzeczywistości. Nawet w tej chwili mam poczucie, że moje doświadczenia graniczne były czymś realnym. Wszystko to powtarzali moi badani, że przeżywali coś rzeczywistego. Nie wiedziałam, o co im chodzi, ale mieli rację. To nie jest tak, jakbym wspominała sen. Raczej mam w pamięci prawdziwe zdarzenia.
— Możesz mówić precyzyjniej?
— Mogłam się poruszać w normalny sposób — uśmiechnęła się Joanna. — Nie odczułam, że płynę lub łagodnie przesuwam się przez tunel, jak to opisywali niektórzy moi badani, a poza tym nie doszło do żadnych typowych dla snu niespójności lub niekonsekwencji. Czułam się tak, jakbym uczestniczyła w prawdziwych zdarzeniach.
— Mówiłaś, że wyczułaś czyjąś obecność w świetle.
— Zgadza się. Miałam wrażenie, że kogoś widzę, ale światło było zbyt jasne.
— Wrażenie czyjejś obecności to również wpływ aktywności płata skroniowego — zadecydował Richard. — Zakładałem, że światło i poczucie spokoju są uwarunkowane działaniem endorfin, ale może to skutek pracy płata skroniowego… Muszę spojrzeć na twoje skany.
Joanna chciała wstać ze stołu do badań.
— Czekaj — powstrzymał ją Richard. — Jeszcze nie skończyliśmy. Wciąż nie odpowiedziałaś na zasadnicze pytanie.
— Zasadnicze pytanie? — zdziwiła się Joanna. — Nie rozumiem, chodzi ci o to, czy to, co widziałam, było rzeczywistością? Trafiłam do nieba? Albo stanęłam w przejściu na Tamtą Stronę?
— Nie. Zasadnicze pytanie. — Uśmiechnął się szeroko. — Mówiłaś, że słyszałaś dźwięk. No i? Dzwonienie czy brzęczenie?
— To było… — Przerwała zdumiona. — Nie mam pojęcia. Wiem, że coś słyszałam. Stałam w tunelu…
— Był głośny czy cichy?
Głośny, pomyślała. Słyszała go wyraźnie. Kiedy jednak próbowała sobie przypomnieć ten dźwięk, stwierdziła, że nie jest w stanie go odtworzyć ani nawet zidentyfikować rodzaju hałasu. Dzwonienie? Brzęczenie? Okropny trzask walącej się sterty puszek, jak to opisał pan Steinhorst?
— Czy ten dźwięk zatarł ci się w pamięci? — spytał Richard.
Zastanowiła się. Na pewno, bo nie potrafiła go sobie przypomnieć, ale reszta doświadczeń granicznych trwała w jej umyśle, jak wtedy, gdy była nieprzytomna. Pamiętała, jak stwierdziła, że coś słyszy, i odwróciła się w stronę hałasu, aby go zidentyfikować. A zatem nawet w stanie śmierci klinicznej nie wiedziała, co to za dźwięk.
— Joanna? — pośpieszył ją Richard.
— Nie, to nie w tym rzecz, że zapomniałam, jaki to hałas. Nie mogę go odtworzyć. Nie, nic z tego. Przykro mi — poddała się. — Tyle ze mnie pożytku, co z pana Sage’a.
— Żartujesz? Jesteś wspaniała. Powinienem był poddać cię badaniu na samym początku i odpuścić sobie pozostałych ochotników. Podałaś mi więcej szczegółów niż wszyscy inni razem wzięci, a przecież to był twój pierwszy raz. Chciałbym przeprowadzić następną sesję najszybciej, jak to będzie możliwe, czyli musimy zaczekać, aż dithetamina zniknie z twojego organizmu. To trwa jakieś dwanaście godzin. Możemy się umówić na jutrzejsze popołudnie?
— Świetnie — zgodziła się Joanna. — Nie mogę się doczekać.
Nie kłamała. Pragnęła tylko znowu być tam, skąd niedawno wróciła, przekonać się, co to za dźwięk i jakie to miejsce. W całej sesji nie dostrzegała niczego niebezpiecznego ani przerażającego, dlaczego więc, kiedy Richard zadawał jej pytania, odczuła niespodziewany lęk?
Czy Amelia Tanaka również doświadczyła podobnego odczucia? Czy dlatego zrezygnowała?
„Nawet w dolinie cienia śmierci dwa i dwa nie równa się sześć”.
Słowa Tołstoja, wypowiedziane na łożu śmierci, kiedy nakłaniano go do powrotu do Kościoła prawosławnego
— To skutek uboczny dithetaminy — wyjaśnił Richard, kiedy Joanna poinformowała go o odczuwanym lęku.
— Albo ostrzeżenie, że stanie się coś złego, jeśli ponownie poddasz się eksperymentowi — zasugerowała Vielle, kiedy przyszła na wieczór smakołyków.
— Nic złego się nie stanie — upierała się Joanna, sięgając po torebkę kukurydzy do prażenia. — Przyjrzyj mi się. Nic mi nie jest. Moje ciało się nie pomyliło, kiedy ujrzało tunel i światło, i nie przystąpiło do procesu umierania. Nikt nie miał kłopotów z przywróceniem mi przytomności. Nic się nie wydarzyło.
— Więc widziałaś tunel i światło? — zaciekawiła się Vielle. — Był tam Mandrake?
— Nie — parsknęła śmiechem Joanna. — Nie, nie było tam ani pana Mandrakc’a, ani Świetlistego Anioła. — Opowiedziała Vielle o przejściu i świetle spoza drzwi. — Nie doświadczyłam także poczucia opuszczenia ciała ani retrospekcji życia. Przynajmniej jeszcze nie tym razem. — Otworzyła lodówkę. — Czego się napijesz? Mam colę, napój imbirowy i… napój imbirowy.
— Poproszę colę. Co to znaczy: „nie tym razem”? Chyba nie zamierzasz pakować się w to ponownie?
— Oczywiście, że tak. — Joanna sięgnęła do lodówki po dwie cole.
— A to uczucie lęku, które cię ogarnęło? A jeśli to był taki sygnał, że za drzwiami czai się coś potwornego?
— Nie przestraszyłam się, kiedy spoglądałam w stronę drzwi. — Joanna wręczyła Vielle colę. — Podczas doświadczeń granicznych wcale się nie bałam. Zlękłam się dopiero prawie godzinę później.
— Kiedy pan Right poprosił cię o udział w kolejnym eksperymencie.
— Tak, ale tylko na kilka sekund i przeszło mi, zanim ustalił termin kolejnej sesji. Richard pokazał mi kortyzol w moich wynikach. Poziomy były niewątpliwie powyżej normy, a kortyzol często pozostaje w organizmie po przebudzeniu. Właśnie dlatego ludzie czują lęk po sennych koszmarach.
— A jeśli miałaś więcej kortyzolu dlatego, że zobaczyłaś coś strasznego? Mówiłaś, że tunel wyglądał znajomo. Może strach wynika właśnie z tego, że go rozpoznałaś? Może wiesz, co się czai za tymi drzwiami?
Zapiszczała kuchenka mikrofalowa. Uratowana, pomyślała Joanna. Starała się zyskać na czasie, rozrywając torebkę, szukając miski i wysypując uprażoną kukurydzę.
— A jeśli…? — powtórzyła Vielle.
— Zasada numer jeden — przypomniała Joanna. Zaniosła popcorn do salonu. — Jakie filmy przyniosłaś?
— Linię życia — oświadczyła Vielle. — To o takich studentach medycyny, którzy bawią się w śmierć kliniczną z tragicznymi konsekwencjami. Wydaje się im, że zobaczą anioły, a zaczynają mieć okropne…
— Wiem, o czym to jest — przerwała Joanna. — Nie wierzę, że ty…
— Julia Roberts tam gra — wyjaśniła niewinnie Vielle. — Doktor Right powiedział, że lubi Julię Roberts. A może wciąż obowiązuje zakaz przynoszenia filmów o umieraniu?
Читать дальше