Julian May - Wielobarwny kraj

Здесь есть возможность читать онлайн «Julian May - Wielobarwny kraj» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Alfa-Wero, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wielobarwny kraj: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wielobarwny kraj»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Środowisko Galaktyczne XXI wieku, zamieszkiwane przez uporządkowane i pokojowe międzygwiezdne społeczeństwo, nie było stosownym miejscem dla nieuleczalnych awanturników, ukrytych psychotyków czy bezwzględnych oszustów. Tak więc gdy na Ziemi odkryto jednokierunkowy tunel czasowy prowadzący w przeszłość odległą o sześć milionów lat, niedostosowani społecznie — zgłodniali przygód, romantyki nieznanego ludzie — zapragnęli życia wolnego od dławiących praw Środowiska. Każdy z nich poszukiwał szczęścia takiego, jakie sobie wyobrażał. Ale kto mógłby przewidzieć, co ich tam czeka

Wielobarwny kraj — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wielobarwny kraj», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wieczorem trzeciego dnia, gdy wszyscy zebrali się przy ognisku, Ryszard oznajmił, że starożytna maszyna jest gotowa do pierwszej próby.

— Zeskrobałem większość porostów, a z dysz wyciągnąłem wszystkie gniazda ptaków i owadów. Latacz wygląda prawie jak nowiutki, chociaż siedział tu tysiąc lat.

— A co z układem sterowniczym? — zapytał Klaudiusz. — Jesteś pewien, że wiesz, jak działa?

— Oczywiście, wyłączyłem wszystkie urządzenia reagujące na głos, bo nie znają mego języka. Ale instrumenty nawigacyjne są w większości graficzne, — więc mogę się nimi posługiwać. Altymetru nie potrafię odczytać, ale jest tam wysokościomierz radiowy i monitor pozycyjny, który to ślicznie pokazuje. A oczy, jakby nie było, wymyślono wcześniej niż komputery. Na numeryczne sterowanie zespołem napędowym nie ma nadziei. Ale przy każdym zegarze znajduje się układ trzech światełek dla idiotów: sinoniebieskie, bursztynowożółte i fioletowe, co oznacza: jazda, uwaga i pa-pa. Więc i z tym dam sobie radę. Największy problem jest ze skrzydłami. Dodanie skrzydeł do samolotu grawomagnetycznego to dziwaczny pomysł! Muszą być reliktem kulturowym. A może oni po prostu lubili szybować!

— Ryszardzie — szepnęła bez tchu Marta — zabierz mnie jutro ze sobą.

— Ależ, Marteczko… — zaczął.

Wmieszała się Madame:

— Nie możesz, Marto. Chociaż Ryszard jest pełen ufności, istnieje ryzyko.

— Ona ma rację — powiedział i wziął Martę za rękę, która mimo ciepłego wieczoru była lodowata. Światło ogniska rzucało bezlitosne cienie na zapadnięte policzki i oczy dziewczyny. — Gdy tylko go wypróbuję, zrobimy sobie rundkę. Obiecuję. Nie możemy, dziecinko, pozwolić, by ci się cokolwiek stało… A kto by wtedy poskładał tę diabelską pukawkę?

Marta przysunęła się do Ryszarda; patrzyła na ogień.

— Myślę, że Włócznia będzie działać. Zasilanie wykazuje połowę ładunku, co i tak jest wyjątkowe, a żaden z mikroukładów Włóczni nie poniósł najmniejszej szkody. Największa trudność polega na oczyszczeniu lufy i wymienieniu zniszczonego kabla. To szczęście, że w lataczu znaleźliśmy trochę części, które nadają się do Włóczni. Żeby skończyć i zmontować całość, potrzeba mi jeszcze jednego dnia, a potem możemy ją wypróbować i zacząć ćwiczyć.

— Jaką moc będzie to miało według ciebie? — zapytał Klaudiusz.

— Myślę, że jest kilka możliwości — odparła Marta. — Na najniższym wyłączniku nie ma bezpiecznika, więc musiał być używany do tej rytualnej walki. Sądzę, że wówczas jego moc odpowiadała mocy pistoletu świetlnego. Następne cztery wyłączniki, pod zamkiem, musiały służyć do celów specjalnych. Moc skrajnego w szeregu musi odpowiadać mocy przenośnej armaty fotonowej.

Ryszard zagwizdał.

— Sądzę, że nie powinniśmy tego wypróbowywać na maksimum, bo wtedy możemy zupełnie wyczerpać zasilacz — dodała Marta.

— Nie ma szans na powtórne naładowanie?

— spytał Ryszard.

— Nie umiem otworzyć zasilacza — powiedziała.

— Potrzeba do tego specjalnych narzędzi. Bałam się coś zmajstrować. Ze strzałem z najgrubszej rury musimy się wstrzymać aż do wojny.

Sękate gałęzie krzaków paliły się wydając żywiczny zapach, strzelając i rozsypując iskry, które trzeba było zadeptywać. W wypalonej suszą dżungli brzęczało tylko trochę owadów. Gdy będzie już zupełnie ciemno, te z ptaków i małych ssaków, które przeżyły, przyjdą do wodopoju przy źródle, więc Felicja i jej łuk’ zbiorą żniwo pożywienia na następny dzień.

Odezwała się jasnowłosa hokeistka:

— Grób Lugonna oczyściłam prawie do końca. Ani śladu naszyjnika Tylko Marta wyraziła żal z tego powodu.

Ryszard powiedział: — Jeśli powiedzie nam się w Finiah, będzie tego leżało ile wlezie. Nie będziemy musieli błagać królika, by nam dał. Wystarczy się schylić na polu bitwy i brać.

— O, tak — zgodziła się Felicja i westchnęła.

— Jak zamierzasz zamontować Włócznię, Ryszardzie? — zapytał Klaudiusz.

— Zupełnie sobie nie wyobrażam, jakbyśmy mogli zmajstrować mechanizm spustowy dla pilota, biorąc pod uwagę, że zostało nam mało czasu. Tak naprawdę, to mamy tylko jeden sposób, by się tym posługiwać. Ja będę utrzymywał samolot w locie wiszącym, a ktoś inny strzeli z armaty przez otwarty dolny luk. Myślę, że możemy powierzyć jednemu ze zbirów Wodza Burkę, żeby…

Starszy pan powiedział cichym głosem:

— Każdy egzopaleontolog wie, jak obsługiwać wielkie pukawki. Czy się domyślasz, w jaki sposób cięliśmy skały, by wydobyć okazy? W moich czasach porznąłem parę urwisk, nawet niekiedy przesuwałem góry, żeby dostać się do naprawdę pierwszorzędnych skamielin.

Ryszarda zatkało.

— Niech mnie diabli wezmą. Okay, angażuję cię. Będziemy mieli dwuosobową załogę.

— Trójosobową — wtrąciła się Madame. Będziecie mnie potrzebować do stworzenia metapsychicznej osłony dla latacza.

— Angeliko! — zaprotestował Klaudiusz.

— Nic się nie da zrobić — odparła. — Velteyn — i jego Latające Polowanie dzięki temu nie ujrzą was, gdy będziecie wisieć nad celem.

— Ty nie polecisz! — wybuchnął starszy pan.

— Nie ma mowy! Nad Finiah nadlecimy na dużej wysokości, następnie opadniemy pionowo i zaskoczymy ich niespodzianie.

— Otóż nie — odrzekła nieustępliwie Madame.

— Wykryją was, gdy będziecie wisieć. Jedyną możliwością zaskoczenia ich będzie metapsychiczne zasłonięcie przeze mnie latacza w fazie manewrów wstępnych. Muszę lecieć. Koniec dyskusji.

Klaudiusz podniósł się i pochylił nad Madame swe zwaliste ciało.

— Cholerę w bok, a nie koniec. Czy myślisz, że pozwolę ci lecieć w samo serce walki ogniowej? Ryszard i ja mamy jedną szansę na sto wyjść z tego cało. Żeby wykonać robotę, a później dać nogę, musimy się skoncentrować bez reszty. Nie możemy sobie pozwolić na martwienie się o ciebie.

— Pfff! Martw się o siebie. Radoteur! Kto jest szefem tej grupy? C’est moil Czyj jest plan, de toute facon, całego ataku? Mój! Muszę lecieć!

— Nie pozwolę ci, ty stara, uparta jędzo!

— Tylko spróbuj mnie zatrzymać, ty zgrzybiały jankesko-polski viellard!

— Wiedźma!

Salaudl — Zwariowana stara nietoperzyca!

Espece de eon!

— Zamknijcie się do wszystkich diabłów! — zagrzmiała Felicja. — Oboje jesteście tak okropni, jak Ryszard i Marta!

Pirat wyszczerzył zęby, a Marta odwróciła się i zagryzła wargi w tłumionym śmiechu. Klaudiusz posiniał, gdyż próbował zdławić złość i zakłopotanie, a Madame zdumienie wytrąciło ze zwykłej wyniosłości. Odezwał się Ryszard:

— Wy dwoje teraz posłuchajcie. Rhopole wytwarzane przez generator strumieniowy nie da żadnemu z Tanów dotknąć samolotu. Zapewne też odchyl’ lance, strzały i wszystko inne. Więc powodem do zmartwienia może być tylko atak myślowy. By mu się przeciwstawić, musimy się zdecydować na osłonę metapsychiczną Madame. To jedyna nasza szansa.

— Gdybym miała naszyjnik… — mruknęła Felicja.

Ryszard zwrócił się do Madame:

— Jak długo możesz wytrzymać przeciw Tanom?

— Nie mam pojęcia — przyznała. — Będziemy zamaskowani jako obłoczek do chwili pierwszych strzałów w mury miejskie. Wtedy już będą wiedzieć, że nieprzyjaciel jest nad nimi i wiele umysłów zostanie skierowanych przeciw mojej słabej osłonce. I na pewno ją przebiją. Trzeba mieć nadzieję, że nastąpi to dopiero po naszym uderzeniu na kopalnię, a po nim możemy uciekać z maksymalną szybkością.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wielobarwny kraj»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wielobarwny kraj» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wielobarwny kraj»

Обсуждение, отзывы о книге «Wielobarwny kraj» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x