Mary Russell - Dzieci Boga

Здесь есть возможность читать онлайн «Mary Russell - Dzieci Boga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieci Boga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieci Boga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Debiutancka powieść Mary Dorii Russell „Wróbel” zdobyła dla autorki powszechne uznanie. Oto kontynuacja owej jednej z najwspanialszych powieści fantastycznych ostatnich lat. Zaledwie ojciec Emilio Sanchez, jedyny członek pierwszej wyprawy, który powrócił na Ziemię, zdołał odzyskać zdrowie i równowagę psychiczną po straszliwych przejściach na planecie Rakhat, Towarzystwo Jezusowe prosi go (a właściwie zmusza), by zechciał wziąć udział w kolejnej misji. Sancheza dręczą wspomnienia i lęki, ale nie może uciec od swojej przeszłości. Rozpoczyna się druga batalia o rozum i duszę tak ciężko doświadczonego przez los kapłana.

Dzieci Boga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieci Boga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Teraz już starszy i bardziej zrównoważony, mniej bezbronny wobec zamętu, jeśli tylko dawało się nad nim szybko zapanować, Izaak nawet nie zauważył emocji, które targały siostrą i jej kuzynem. Zrobił jednak wszystko, co w jego mocy, by przywrócić klarowność.

— Mam coś do powiedzenia — oznajmił mocnym, bezbarwnym głosem. Nie patrzył na Rukueiego i z pewnością nie zbliżyłby się do kogoś tak nieprzewidywalnego, ale powiedział mu: — Będziesz uczył się pieśni. — Odczekał chwilę i dodał: — I będziesz ich uczył.

Nadal panował spokój, więc Izaak mógł dokończyć swą myśl. — Pewnego dnia nauczę cię jednej pieśni. Jeszcze nie jest gotowa. Możesz teraz odejść, ale wróć.

„Giordano Bruno”: 2084 czasu ziemskiego

— Zostałem tam z Ha’analą i moją macochą Suukmel do i czasu, gdy skończyłem czternaście lat — powiedział Sandozowi Rukuei Kitheri wiele lat później. — Uczyłem się śpiewać z Izaakiem, a czasami mówił mi niezwykłe rzeczy. Zacząłem ufać jego… ocenie. Był bardzo dziwny, ale miał rację: urodziłem się, i by uczyć się i nauczać pieśni. Przez prawie pięć lat wędrowałem po górach Garnu… Chciałem usłyszeć i zapamiętać opowieści o losach każdego Jana’ aty, który żył w tych ostatecznych czasach, i łaknąłem ich kołysanek i poematów. Chciałem zrozumieć prawo i politykę, i poezję, by uratować choć cząstkę myśli i sztuki świata, który umierał na moich oczach.

— Ale w końcu powróciłeś do doliny? — zapytał Sandoz. — Do Ha’anali i Izaaka?

— Tak.

— I wtedy Izaak był już gotów nauczyć cię pieśni, którą w sobie odnalazł?

— Tak.

Izaak spotkał Rukueiego na przełęczy. Jak zawsze nagi, z postrzępionym parasolem nad głową, nie spojrzał na Rukueigo ani go nie powitał. Po prostu stał na jego drodze.

— Wiem, po co tu jesteś — powiedział w końcu. — Wróciłeś, żeby nauczyć się pieśni. — Chwila milczenia. — Znalazłem muzykę. — Jeszcze jedna chwila milczenia. — Nie mam jeszcze słów.

Jego głos pozbawiony był emocji, jak zawsze, ale jakieś głębokie poczucie nieładu kazało mu zacząć obracać się w kółko, co natychmiast uczynił, bucząc cicho i klaszcząc w dłonie.

— Co się stało, Izaaku? — zapytał Rukuei, wtedy już wyczulony na cudzy ból.

Izaak przestał się nagle obracać i zachwiał się, oszołomiony.

— Muzyki nie można zaśpiewać, jeśli nie ma słów — powiedział w końcu. — Pieśni mają słowa.

Rukuei, który zdążył poznać dziwnego brata swojej kuzynki, zanim odszedł z osady, poczuł, że powinien go pocieszyć.

— Znajdę ci słowa, Izaaku — obiecał.

Było to spontaniczne przyrzeczenie młodzieńca, który nie bardzo wiedział, co przyrzeka, ale miał nadejść czas, gdy w nim dojrzało i zostało w pełni zrozumiałe. Rukuei Kitheri nigdy nie żałował chwili, w której je złożył.

32. „GIORDANO BRUNO”: październik 2078 czasu ziemskiego

Zobaczcie, co oni zrobili — wydyszał Joseba Urizarbarrena, najpierw ze zgrozą, potem z głębokim żalem, kiedy na ekranie zaczęły się pojawiać coraz to nowe obrazy. — Zobaczcie, co oni zrobili!

— O Boże — wyszeptał John Candotti — jakie to piękne…

— Piękne! — krzyknął Joseba. — Nie pomyślałeś, ilu musiało umrzeć? — zapytał, wskazując ze złością na ekran. Nagle zamilkł, przerażony, że Sandoz to usłyszał i poczuł się oskarżony, ale Emilio był pochłonięty własną pracą w dalekim końcu sterowni, monitorując transmisje radiowe, które teraz odbierali już bezpośrednio.

— Josebo, co ty wygadujesz? — zdziwił się John. — To jest wspaniałe! To jest… to jest…

— To jest katastrofa! — wyszeptał Joseba z przejęciem, trzęsąc się z bezsilnego gniewu. — Nie widzisz? Całkowicie zrujnowali ekologię. Wszystko się zmieniło! — Wstał i odwrócił się od monitora. — Rolnictwo! — jęknął, zakrywając twarz rękami. — Jeszcze jedną planetę diabli wzięli…

— Uważam, że to ładne — powiedział Nico do Seana Feina, który też oparł się o przegrodę sterowni, obserwując, jak system skanuje coraz to nowe obrazy i wypełnia je barwami.

— Bo jest ładne, Nico — zgodził się Sean. — Jest ładne.

Z początku zamazane, potem wyłaniające się spośród atmosferycznej mgiełki i kapryśnych obłoków, coraz ostrzejsze i wypełnione barwami, obrazy powierzchni Rakhatu ujawniały przed ich oczami zupełnie nowy świat: pierwotny raj przemieniony w zaplanowany ogród. Zmiany były największe w środkowych szerokościach geograficznych półkuli północnej, gdzie największe miasta kontynentu — po raz pierwszy zidentyfikowane czterdzieści lat wcześniej przez Jimmy’ego Quinna, George’a Edwardsa i Marca Robicheaux — przylegały do wybrzeża i rzeki. Nakładając dawne obrazy na nowe, można było wciąż rozpoznać zarysy centrów miejskich. Teraz, wszędzie tam, gdzie niegdyś była dzika sawanna, dżungla, moczary lub górskie lasy, rozpościerała się wspaniała, koronkowa tkanina upraw — gigantyczne klomby splatające się w zawiłe wzory jak celtyckie ozdoby ze srebra i złota: gospodarność, geometria i sztuka na wielką skalę.

— Przyjrzyj się temu uważnie — wyrecytował spokojnie Sean Fein, przypominając sobie dwunastowieczny opis Księgi z Kells — a dotrzesz do samego sanktuarium sztuki. Ujrzysz zawiłe ornamenty, tak delikatne i subtelne, tak pełne zawęźleń i połączeń, o barwach tak świeżych i żywych, iż pomyślisz, że to dzieło aniołów, a nie ludzi.

— Musieli użyć obrazów satelitarnych, by to wszystko rozplanować — stwierdził prozaicznie Frans Vanderhelst. — Nie sądzę, by można było dokonać czegoś takiego bez oglądania z góry.

— To możliwe — zgodził się Carlo. — Ale można to zrobić, posługując się linami i palikami. Najprostsze narzędzi a pomiarowe… — Spojrzał na ekran ponad ramieniem Fransa i śledził zakrzywiający się zarys jakiejś góry, która posłużyła za podkład pod misternie rozplanowane tarasy ziemne. — Część wzorów dostarczyła im sama geologia. — Odwrócił się do Sandoza, który w swoim dalekim kącie nie widział tych obrazów skupiony na nasłuchu. Carlo pomachał ręką, by zwrócić jego uwagę. — Rzuć okiem na te nowe obrazy, Sandoz. Co o tym myślisz? — zapytał, kiedy Emilio zdjął słuchawki.

— Sandoz wstał, przeciągnął się i jęknął, zanim dołączył do Danny’ego, Seana i Nica opartych o ścianę, skąd widzieli cały rząd ekranów.

— Jezu… — wyszeptał, zdumiony. — Jana’atowie musieli w końcu uznać, że uprawianie roślin przez Runów to dobry — pomysł. — Gapił się przez jakiś czas na monitory, obserwując, jak następujące po sobie obrazy uzyskują coraz lepszą rozdzielczość i ukazują coraz drobniejsze szczegóły kompozycji. — Jak to wygląda w podczerwieni?

Joseba stuknął w klawisze. Jeszcze gorzej! Popatrzcie na wskaźniki temperatury i w miastach. — Otworzył plik z danymi zebranymi przez „Stellę Maris”. — O Boże. To musi być, boja wiem… jakiś czterdziesto— pięcioprocentowy wzrost zaludnienia. W ciągu dwóch pokoleń!

— Nie przesadzaj — powiedział Danny, dokonując błyskawicznych obliczeń w głowie. — Z moich badań wynika, że temperatura podniosła się średnio o jakieś dwadzieścia dziewięć — procent. I nie można być pewnym, że wyłącznie na skutek wzrostu zaludnienia. To mogą być zmiany związane z rozwojem przemysłu…

— Ale spójrz tutaj — odezwał się Carlo. — Tu są nowe osiedla wzdłuż rzeki. I o wiele więcej dróg niż przedtem. — Wytyczonych zgodnie z rzeźbą terenu, pomyślał. Nie jak rzymskie drogi, biegnące prosto od punktu A do punktu B, ale jednak drogi. Dobre do transportu przemysłowego, pomyślał. — Coś nowego w radiu? — zapytał Sandoza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieci Boga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieci Boga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzieci Boga»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieci Boga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x