• Пожаловаться

John Varley: Złoty wiek

Здесь есть возможность читать онлайн «John Varley: Złoty wiek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1997, ISBN: 83-7180-189-0, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

John Varley Złoty wiek

Złoty wiek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złoty wiek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rozrzucone na przestrzeni wielu kilometrów kwadratowych, poskręcane i osmalone blachy, zwęglone ludzkie szczątki, smród spalenizny. Nieszczęście. Tragedia. Katastrofa lotnicza. A raczej wielka mistyfikacja. Kiedy Bill Smith rozpoczynał śledztwo w sprawie powietrznej kolizji DC-10 z Jumbo-Jetem, nie podejrzewał, do jak szokujących wniosków go ono doprowadzi. Najchętniej uznałby, że oszalał, ale nie pozwalają mu na to dowody świadczące jednoznacznie o wielokrotnych działaniach speckomanda z przyszłości. Pasażerowie samolotów wcale nie giną: na minuty, a czasem na sekundy przed katastrofą są przerzucani w odległą przyszłość, a ich miejsca zajmują organiczne manekiny. Po co? Dlaczego? O tym Smith przekona się na własnej skórze, ponieważ przyszłość zjawi się także po niego.

John Varley: другие книги автора


Кто написал Złoty wiek? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Złoty wiek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złoty wiek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rysunek był bardzo dobry. Leggio wyciągnął ze mnie szczegóły na temat paralizatora, których przedtem nie przedstawiłem. Schrader pracowała odwrócona, poprawiając rysunek, w miarę jak Leggio kazał mi zaglądać w głąb świadomości. Powstały dwa szkice. Pierwszy, znacznie dokładniejszy, przedstawiał widok z zewnątrz, drugi — wnętrze broni, które widziałem tylko przez sekundę, zanim mnie poraziło.

Wymyślny dzwonek odezwał się znowu. Mayer zrobił zdziwioną minę, wstał i poszedł do drzwi. Zaraz wrócił.

— Nikogo nie ma — powiedział. — Coś takiego!

Kurant odezwał się ponownie.

Mayer skrzywił się, jakby przegryzł coś kwaśnego, ale powtórnie poszedł do drzwi. Tym razem nie było go dłużej. Podczas jego nieobecności diabelstwo zagrało jeszcze trzy razy.

— Rozglądałem się wszędzie. Widocznie dzwonek się popsuł. Wyłączyłem, żeby nam nic nie przeszkadzało.

Kurant odezwał się znowu. Mayer chciał chyba brzydko zakląć, kiedy uruchomił się fonograf Edisona. Grał jakąś szkocką piosenkę, chrypiał przy tym jak diabli. Patrzyliśmy zdumieni, a tymczasem głośniki ryknęły na pełny regulator, chyba coś Wagnera. Mayer pobiegł, żeby to wyłączyć, i wtedy ruszyła kserokopiarka, zasypując gabinet papierem. Rozjaśnił się ekran komputera. Wszystkie światła w domu przygasły, a potem zapłonęły bardzo jasno.

Byłem już na nogach. Nie zdziwiłbym się, gdyby z kuchni wyjechała kolumna zabawek samochodzików, a za nią odkurzacz. Gdzie się podziewa Steve Spielberg, kiedy go potrzebujemy?

Nagle wszystkie szyby szklanej ściany Mayera wypadły do ogrodu.

19. ŻEBV NIE ZAPADŁA CIEMNOŚĆ

Patrzyliśmy w głąb nieskończonego tunelu.

Rozległ się też dźwięk. Poznałem: to samo niskie dudnienie, które słyszałem, stojąc pod drzwiami swojego pokoju w hotelu. Tym razem było znacznie głośniejsze. Podłoga zaczęła drżeć i gdzieś w głębi tego nieprawdopodobnego tunelu ukazały się dwa punkty bardzo jasnego światła.

Tak naprawdę tego tunelu nie było. Widziałem za nim drzewa sadu. Były też jakieś dziwne kształty, na które wolałem nie patrzeć, skoncentrowałem się więc na jasnych światłach.

Światła zaczęły przybierać kształt istot ludzkich. Nagle perspektywa zupełnie oszalała. Powiał silny wiatr, zawirowały wokół nas papiery i wszystko w gabinecie pokryło się szronem, jak w moim pokoju hotelowym, kiedy otworzyłem drzwi.

Dłonie miałem jak z lodu, ale nie zimne. Spojrzałem znowu na tunel. Wjednej chwili światła były oddalone o sto mil, w następnej tuż-tuż, zaraz znów błyskały w oddali.

Nagle się uspokoiło. Wśród szczątków szklanej ściany Mayera stała Louise. Miała na sobie ten sam czarny komandoski strój, co tamtej nocy w hangarze. Obok niej stało coś jeszcze. Początkowo nie wiedziałem, jak to zaklasyfikować. Miało kształt człowieka, twarz, dwie ręce i dwie nogi. Niektóre fragmenty przypominały robota z „Wojen gwiezdnych”, inne Gumby’ego, glinianą figurkę z komiksu. Poruszało się to płynnie, ale było wielkie i zbudowane jak kulturysta.

Nie miałem żadnych wątpliwości. To nie jest człowiek w śmiesznym przebraniu. To istota z innego świata, robot albo coś, czego nigdy dotąd nie widziałem.

Arnold Mayer pierwszy odzyskał głos.

— Domyślam się, że pani jest Louise Bali — powiedział.

— Naprawdę Baltimore — odpowiedziała wchodząc do pokoju. — Z długiej linii Marylenderów. — Sięgnęła po krzesło, przechyliła je, zrzucając stos papierów na podłogę, i usiadła. — Mój towarzysz nazywa się Sherman.

— Miło pana poznać, doktorze Mayer, panie Smith — odezwał się Sherman, który nadal stał w miejscu zdemolowanej szklanej ściany.

— Sherman jest mechanicznym człowiekiem — mówiła Louise.

— Robotem, jeżeli wolicie tę nazwę. Jest co najmniej równie inteligentny jak każdy z was, sto razy silniejszy i tysiąc razy szybszy. Nazwałam go na cześć czołgu z pierwszej wojny atomowej.

— Czy to ma być groźba? — spytał Mayer.

— Może pan to traktować, jak pan chce. Ma pan coś, co mi jest potrzebne…

— Naprawdę jesteś ze stanu Maryland? — spytałem.

Spojrzała na mnie i dostrzegłem w jej oczach cień sympatii. W każdym razie tak mi się wydawało. Wkroczyła w moje życie i obróciła je w gruzy. Byłoby miło, gdyby odczuwała przynajmniej wyrzuty sumienia.

— Moi przodkowie stamtąd pochodzą. Jesteś pewnie jednym z moich praprawujów, oddalonym o piętnaście tysięcy pokoleń. Ale w tym czasie gatunek ludzki nie zaczął się jeszcze różnicować na oddzielne… — Spojrzała w bok i potarła czoło. — To nieistotne.

— Zwróciła się do Mayera. — Ma pan coś, co mi jest potrzebne. Coś, co muszę mieć. Chcę to odebrać.

— Nie wiem, o czym pani mówi — rzekł Mayer.

— Kłamie pan. Sherman, gdzie to jest?

— Nie wiem, Louise — odezwał się robot głosem niższym i groźniejszym niż podczas niedawnego przyjaznego powitania. — Nic nie odbieram.

— Cóż, zbadaj pomieszczenie.

Jeżeli rzeczywiście „badał pomieszczenie”, zrobił to bardzo szybko. Bez chwili zwłoki wskazał obwieszoną zdjęciami i dyplomami ścianę nad kominkiem.

— Za środkowym obrazkiem jest ukryty sejf — powiedział.

Louise wstała i skierowała palec na wskazane zdjęcie, które odchyliło się na zawiasach. Wykonała jakieś skomplikowane ruchy, zobaczyłem, że tarcza zamka obraca się w jedną i w drugą stronę, po czym drzwiczki się otworzyły.

— Jak to zrobiłaś? — spytałem.

— Czary — odpowiedziała. Zaczęła wyrzucać zawartość sejfu na podłogę. Mayer zrobił krok w jej kierunku, ale Sherman chrząknął i pogroził mu palcem. Mayerowi to wystarczyło, mnie by pewnie też wystarczyło. Ten drań był wielki.

Wkrótce złote monety i akcje giełdowe zaścielały podłogę u stóp Louise. Znalazła starego wojskowego Kolta kalibru czterdzieści pięć i rzuciła Shermanowi, który go sproszkował. To znaczy wyrzucił magazynek gdzieś hen w ciemności, a potem roztarł rewolwer w dłoniach na fontannę opiłków. Poczułem, jak kropla potu ścieka mi po kręgosłupie.

— Tu go nie ma. — Louise wróciła do swojego krzesła, ale nie usiadła. — Czy mamy rozebrać ten dom cegła po cegle?

— Skoro musicie — odparł Mayer. Musiałem mu to przyznać, starszy pan nie zdradzał lęku i nie ustępował.

— Jest w biurku — powiedział Sherman i Mayerowi twarz się wydłużyła. Znów czary, zapewne. W głosie Shermana nie było cienia wątpliwości.

— Biurko jest zamknięte, a ja nie mam klucza — stwierdził Mayer.

— Nie mamy czasu na zabawy — ucięła Louise. — Sherman, otwórz to.

Sherman przeszedł na drugą stronę biurka.

— Przepraszam — zwrócił się do Mayera i łagodnie odsunął go z drogi. Potem spojrzał na komputer, jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili wzruszył ramionami. — Proszę o wybaczenie — rzekł do komputera i zestawił go ostrożnie na podłogę. Miałem wrażenie, że Louise powstrzymała śmiech, do licha, ja sam mało się nie roześmiałem. Dobrze, że tego nie zrobiłem. Pewnie zabrzmiałoby to histerycznie w momencie, kiedy Sherman otwierał biurko. Chwycił mianowicie za blat i podniósł, jakby otwierał tekturowe pudło. Ukazały się górne trzy szuflady. W środkowej leżało coś dziwnie znajomego.

— Miałeś to! — krzyknąłem. — Miałeś to przez cały czas w szufladzie i kazałeś mi w kółko opowiadać tę cholerną…

Zabrakło mi słów. Zapomniałem o Louise w jej komandoskich ciuchach, zapomniałem o tym androidalnym czołgu Shermanie, zapomniałem o wszystkim prócz paralizatora, który Louise ukradła mi tamtej nocy i który teraz wyciągała z szuflady Mayera.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złoty wiek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złoty wiek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Scott Smith: The Ruins
The Ruins
Scott Smith
Krzysztof Boruń: Zagubiona Przyszłość
Zagubiona Przyszłość
Krzysztof Boruń
John Varley: Tytan
Tytan
John Varley
John Lescroart: Wyścig z czasem
Wyścig z czasem
John Lescroart
Отзывы о книге «Złoty wiek»

Обсуждение, отзывы о книге «Złoty wiek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.