Peter Watts - Ślepowidzenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Peter Watts - Ślepowidzenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślepowidzenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślepowidzenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ślepowidzenie” w genialny sposób na nowo definiuje historię o pierwszym kontakcie. U Petera Wattsa obcy nie są ani cudacznie przebranymi ludźmi, ani kompletnie niezrozumiałymi czarnymi monolitami — są czymś nowym, o wiele bardziej bulwersującym, zmuszającym nas do wyciągnięcia dość nieprzyjemnych wniosków co do natury świadomości. Gdy przestaniesz o tym myśleć, poczujesz ciarki na plecach!

Ślepowidzenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślepowidzenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Susan? — zapytałem. Naprawdę już nie umiałem poznać.

— Zawołam ją — odpowiedziała Michelle.

— Nie, nie trzeba. Chciałem pogadać z wami wszy…

Ale ona już uciekła. Na wpół oświetlona postać odmieniła się na moich oczach i powiedziała:

— Wolałaby być teraz sama.

Kiwnąłem głową.

— A ty?

James wzruszyła ramionami.

— Mogę pogadać. Choć dziwi mnie, że dalej robisz swoje raporty, po tym…

— Ja… właściwie nie. To nie idzie na Ziemię.

Rozejrzałem się. Niewiele było widać. Siatka Faradaya pokrywała wnętrze kopuły jak szara folia, świat za nią był przymglony i ziarnisty. Ben zasłaniał pół nieba, jak czarny złośliwy guz. Na tle niewyraźnych pasm chmur dostrzegałem z tuzin mglistych smug kondensacyjnych, w czerwieni tak głębokiej, że ocierała się o czerń. Za ramieniem James mrugało słońce, nasze Słońce, jaskrawa kropka, przy ruchu głowy rozcinana dyfrakcją na maleńkie odłamki tęcz. I tyle: gwiazdy nie przenikały przez siatkę, podobnie jak większe i ciemniejsze okruchy pasa akrecyjnego. A miriady igiełek płaskonosych maszyn gubiły się bezpowrotnie.

Niektórych to pewnie uspokaja, pomyślałem.

— Gówno widać — powiedziałem. Tezeusz w jednej chwili mógł rzucić na kopułę idealnie ostry obraz w tej samej perspektywie, prawdziwszy niż rzeczywisty.

— Michelle się podoba — odparła James. — Ten klimat. A Procesor lubi te wzory dyfrakcyjne, lubi… prążki interferencyjne.

Przez chwilę przypatrywaliśmy się niczemu, w słabym, przesączającym się z kręgosłupa półświetle. Muskało kontury profilu James.

— Podprowadziliście mnie — powiedziałem w końcu.

Spojrzała na mnie.

— Jak to?

— Przez cały czas gadaliście za moimi plecami. Wszyscy. A mnie dopuściliście dopiero, kiedy byłem… (Jak ona to wtedy nazwała?)…wstępnie uwarunkowany. Zaplanowaliście to wszystko, żeby wytrącić mnie z równowagi. A potem Sarasti, ni z tego, ni z owego, na mnie napada i…

— Nie wiedzieliśmy o tym. Dopiero kiedy włączył się alarm.

— Alarm.

— Kiedy zmienił skład mieszanki gazowej. Musiałeś to słyszeć. Nie dlatego tam byłeś?

— Zawołał mnie do namiotu. Kazał oglądać.

Ukryte w cieniu oczy przypatrywały mi się.

— Nie próbowałeś go powstrzymać.

Nie umiałem sprostać oskarżeniu w jej głosie.

— Ja tylko… obserwuję — odrzekłem niepewnie.

— A ja myślałam, że próbujesz go powstrzymać, żeby nie… — Pokręciła głową. — Myślałam, że dlatego cię zaatakował.

— Mówisz, że to nie była gra? Że nie byłaś wtajemniczona? — Nie mogłem w to uwierzyć.

Widziałem jednak, że ona wierzy.

— Myślałam, że ich broniłeś. — Cicho, ponuro roześmiała się z własnej pomyłki i odwróciła wzrok. — Powinnam być mądrzejsza.

Powinna. Powinna wiedzieć, że przyjmowanie rozkazów to oddzielna kwestia — że wzięcie czyjejś strony zdałoby się na nic, wystawiłoby tylko na szwank moją etykę.

A ja powinienem się już do tego przyzwyczaić.

Parłem dalej.

— To było coś w rodzaju lekcji poglądowej. Na przykładzie. Pozbawionego świadomości nie da się torturować, a… a, słyszałem cię wtedy, Susan. Ciebie to wszystko nie zdziwiło. Nie zdziwiło nikogo poza mną i…

I ukrywałaś to przede mną. Jak wszyscy. Ty, cała twoja banda i Amanda. Mieliliście to od tygodnia i stawaliście na rzęsach, żeby to ukryć.

Jak mogłem tego nie zauważyć? Jak mogłem tego nie zauważyć?

— Jukka zabronił nam o tym z tobą rozmawiać — przyznała Susan.

— Dlaczego? Dokładnie dla takich rzeczy w ogóle się tu znalazłem!

— Powiedział, że… będziesz stawiać opór. Jeśli odpowiednio się tego nie rozegra.

— Rozegra… Susan, on mnie zaatakował! Widziałaś, co…

— Nie wiedzieliśmy, że to zrobi. Nikt nie wiedział.

— Po co to zrobił? Żeby wygrać spór?

— Tak twierdzi.

— Wierzysz mu.

— Prawdopodobnie. — Po chwili wzruszyła ramionami. — Zresztą, kto go tam wie? To wampir. Jest… nieczytelny.

— Ale dotychczas… wiesz, nigdy nie uciekał się do bezpośredniej przemocy…

Pokręciła głową.

— A po co miałby? Nas nie musi do niczego przekonywać. Tak czy owak, mamy wykonywać rozkazy.

— Ja tak samo — zauważyłem.

— On nie ciebie chciał przekonać, Siri.

No tak.

Przecież ja byłem tylko przekaźnikiem. Sarasti nie mnie przekonywał; przekonywał poprzez mnie i…

…i miał w planach kolejną rundę. Po co sięgać po tak ekstremalne środki, żeby uzmysłowić coś Ziemi, skoro Ziemia się nie liczy? Sarasti musiał się spodziewać, że gra nie kończy się tutaj. Że Ziemia coś jeszcze zrobi w świetle jego… perspektywy.

— Ale co to za różnica? — zastanowiłem się głośno.

Patrzyła na mnie, nic nie mówiąc.

— Nawet jeśli ma rację, co to zmienia? Jak to — uniosłem naprawioną dłoń — cokolwiek zmienia? Wężydła są inteligentne, obojętne, świadome czy nie. Potencjalnym zagrożeniem są tak czy owak. Nadal tego nie wiemy. Więc co za różnica? Dlaczego mi to zrobił? Czemu to w ogóle stało się takie ważne?

Susan uniosła twarz ku Big Benowi i nie odpowiedziała.

Sascha zwróciła ją z powrotem ku mnie i spróbowała.

— To ma znaczenie — powiedziała — bo to oznacza, że zaatakowaliśmy ich jeszcze przed startem Tezeusza. Jeszcze przed Ognistym Deszczem.

— My zaatakowaliśmy…?

— Nie łapiesz, prawda? Ty nie łapiesz. — Sascha cicho prychnęła. — Kurwa, śmieszniejszej rzeczy nie słyszałam. W moim krótkim życiu.

Pochyliła się ku mnie, oczy miała błyszczące.

— Wyobraź sobie, że jesteś wężydłem i po raz pierwszy słyszysz ludzki sygnał.

Jej wzrok był niemal drapieżny. Stłumiłem chęć cofnięcia się.

— Keeton, dla ciebie to powinno być jak splunięcie. Najprostsze zadanie w życiu. Jesteś przecież interfejsem użytkownika, jesteś tym chińskim pokojem, co nie? Gościem, który nie musi zaglądać do środka, nie musi wchodzić w czyjąś skórę, bo popatrzy tylko na powierzchnię i wszystko wie.

Wpatrywała się w ciemny, tlący się dysk Bena.

— No i proszę: twoja randka z marzeń. Cała rasa składająca się tylko z powierzchni. Nie ma żadnego środka do rozpracowywania. Wszystko przed nosem. No to, Keeton, zabieraj się do roboty. Przynieś nam chlubę.

W jej głosie nie było niechęci ani wzgardy. Czy choćby gniewu, ani w głosie, ani w oczach.

Było błaganie. I łzy.

— Wyobraź sobie, że jesteś wężydłem — wyszeptała raz jeszcze, a idealnie przezroczyste kuleczki unosiły się przed jej twarzą.

* * *

Wyobraź sobie, że jesteś wężydłem.

Wyobraź sobie, że masz intelekt, ale żadnego zrozumienia, masz plany, ale nie świadomość. W twoich obwodach szemrzą strategie przetrwania osobniczego i gatunkowego, elastyczne, inteligentne, nawet korzystające z technologii, ale nie monitoruje ich żaden inny układ. Możesz pomyśleć o wszystkim, ale niczego nie jesteś świadom.

Nie da się wyobrazić sobie czegoś takiego, prawda? Nawet sam termin „istota” w jakiś niejasny, ale fundamentalny sposób nie pasuje.

Spróbuj.

I teraz pomyśl, że napotykasz sygnał. Ustrukturalizowany i gęsty od informacji. Spełnia wszystkie kryteria inteligentnego przekazu. Ewolucja i doświadczenie podsuwają wiele możliwych ścieżek, rozgałęzień w schemacie blokowym algorytmu obsługi takiej informacji. Takie sygnały czasem pochodzą od zbliżonych istot, mających do wymiany przydatne informacje; ich będziesz bronić zgodnie z regułami odróżniania osobników spokrewnionych. Niekiedy ich źródłem są konkurenci, drapieżcy lub inne wrogie istoty, których należy unikać albo je zniszczyć; w tych przypadkach informacja może mieć ogromne znaczenie taktyczne. Niektóre sygnały mogą także pochodzić od istot, które, choć niespokrewnione, mogą spełniać obustronnie korzystną rolę sojuszników lub symbiontów. Dla wszystkich tych przypadków i wielu innych da się wypracować stosowne reakcje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślepowidzenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślepowidzenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
Peter Watts - Firefall
Peter Watts
Peter Watts - Echopraxia
Peter Watts
Peter Watts - Blindsight
Peter Watts
Peter Watts - Beyond the Rift
Peter Watts
Peter Watts - The Island
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Warren Murphy
Peter Watts - Behemoth
Peter Watts
Peter Watts - Maelstrom
Peter Watts
Peter Watts - Starfish
Peter Watts
Отзывы о книге «Ślepowidzenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślepowidzenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x