Peter Watts - Ślepowidzenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Peter Watts - Ślepowidzenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślepowidzenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślepowidzenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ślepowidzenie” w genialny sposób na nowo definiuje historię o pierwszym kontakcie. U Petera Wattsa obcy nie są ani cudacznie przebranymi ludźmi, ani kompletnie niezrozumiałymi czarnymi monolitami — są czymś nowym, o wiele bardziej bulwersującym, zmuszającym nas do wyciągnięcia dość nieprzyjemnych wniosków co do natury świadomości. Gdy przestaniesz o tym myśleć, poczujesz ciarki na plecach!

Ślepowidzenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślepowidzenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Do czego zmierzasz? Że bystrzejsze zwierzę to mniejsza samoświadomość? Że szympansy ją zatracają?

— Albo zatracały, zanim to wszystko zatrzymaliśmy w pół drogi.

— To czemu nam się to nie przydarzyło?

— A czemu myślisz, że nie?

Pytanie było tak ewidentnie głupie, że Sascha nie znalazła odpowiedzi. Wyobrażałem sobie, jak gapi się na niego w milczeniu.

— Myślisz powierzchownie — powiedział Cunningham. — Nie chodzi o jakichś zombiaków czających się z rozpostartymi ramionami i plujących twierdzeniami matematycznymi. Inteligentny automat wtapiałby się w tłum. Obserwował ludzi wokół, naśladował ich zachowanie, postępował jak wszyscy. Cały czas kompletnie nieświadomy tego, co robi. Nieświadomy nawet własnego istnienia.

— A po co miałby to robić? Co by go motywowało?

— Jeżeli zabierasz rękę z płomienia, co za różnica, czy robisz to z bólu, czy dlatego, że jakiś algorytm ze sprzężeniem zwrotnym mówi „wycofaj, jeśli strumień ciepła przekroczy krytyczną wartość T”. Dobór naturalny nie interesuje się motywami. Jeśli udawanie kogoś zwiększa sprawność, natura odsieje złych udawaczy spomiędzy dobrych. Pociągniemy to wystarczająco długo i żadna świadoma istota nie wykryje zombie w tłumie. — Kolejna pauza; słyszałem jak przeżuwa. — On będzie nawet umiał brać udział w takich rozmowach jak ta. Będzie umiał pisać listy do domu, udawać prawdziwe ludzkie uczucia, mając zerowe pojęcie o własnym istnieniu.

— No, nie wiem, Robert. To wydaje się takie…

— No jasne, pewnie nie będzie idealny. Czasami będzie się powtarzał albo, tłumacząc coś, używał zrzutu informacji. Ale to robią nawet prawdziwi ludzie, nie?

— I w końcu nie zostanie nikt prawdziwy. Tylko roboty, udające, że to je obchodzi.

— Może. Zależy od dynamiki populacji i paru innych rzeczy. Ale można się domyślać, że takiemu automatowi brakowałoby jednego: empatii. Kiedy nie umiesz czuć, trudno ci się odnieść do kogoś, kto umie, nawet jeśli udajesz, że czujesz. No i właśnie: ciekawa sprawa, że w górnych warstwach społecznych pojawia się tak wielu socjopatów, prawda? Że w stratosferze tak wychwala się bezwzględność i zdrowy egoizm, podczas gdy na poziomie morza posiadaczy tych cech wywozi się do więzień razem z Realistami. Całkiem jakby społeczeństwo przeobrażało się od środka.

— Daj spokój. Społeczeństwo zawsze było dość… Czekaj, ty mówisz, że nasze korporacyjne elity nie są samoświadome?

— Jezu, nie. Daleko im jeszcze. Może dopiero zaczęły iść w tę stronę. Jak szympansy.

— Ale przecież socjopaci wcale się nie wtapiają.

— Może ci, u których się to wykrywa: ale oni z definicji stanowią dół swojej klasy. Reszta jest za dobra, by dać się złapać, a prawdziwe automaty radziłyby sobie jeszcze lepiej. Poza tym, kiedy jesteś już dość potężny, nie musisz postępować jak inni ludzie. To oni zaczynają cię naśladować.

Sascha zagwizdała.

— Noo. Aktor idealny.

— Albo i nie taki idealny. Przypomina ci to kogoś?

Przypuszczalnie mogli rozmawiać zupełnie o kimś innym. Ale dla mnie to było najbardziej bezpośrednie nawiązanie do Siriego Keetona przez te wszystkie spędzone na nasłuchu godziny. Nikt więcej o mnie nie wspomniał, choćby przelotnie. Statystycznie nieprawdopodobne, zważywszy na to, co przeszedłem na oczach ich wszystkich; ktoś powinien coś powiedzieć. Może Sarasti zabronił im o tym rozmawiać? Nie wiedziałem dlaczego. Lecz teraz już było oczywiste, że wampir od jakiegoś czasu aranżował wszystkie interakcje załogi ze mną. Wprawdzie na razie siedziałem w ukryciu, ale wiedział, że w którymś momencie zacznę słuchać. Może z jakiegoś powodu nie chciał, żeby mój nasłuch był… skażony…

Mógł po prostu odciąć mnie od ConSensusa. Ale nie zrobił tego. Chciał, żebym został w obiegu.

Zombiaki. Automaty. Pieprzona świadomość.

„Do cholery, raz w życiu coś zrozum”.

Tak do mnie powiedział. On albo coś innego. Podczas ataku.

„Zrozum, że od tego zależy twoje życie”.

Całkiem jakby robił mi przysługę.

A potem zostawił mnie w spokoju. Reszcie na pewno rozkazał to samo.

„Keeton, słuchasz?”.

I nie zablokował mi ConSensusa.

* * *

Stulecia wpatrywania się we własny pępek. Milenia masturbacji. Od Platona, przez Kartezjusza i Dawkinsa, po Rhandę. Dusze, zombiaki i jakości mentalne. Złożoność Kołmogorowa. Świadomość jako Iskra Boża. Świadomość jako pole elektromagnetyczne. Świadomość jako ośrodek funkcjonalny.

Przestudiowałem to wszystko.

Wegner uważał ją za streszczenie dla kierownictwa. Penrose słyszał w śpiewie uwięzionych elektronów. Nirretranders miał za oszustwo; Kazim nazywał przeciekiem z równoległego wszechświata. Metzinger w ogóle nie przyjmował do wiadomości jej istnienia. AI stwierdziły, że ją rozpracowały, a potem obwieściły, że nie mogą nam tego wyjaśnić. Okazało się, że Gödel miał rację: żaden system nie może w pełni zrozumieć samego siebie.

Nawet syntetycy nie potrafili tego przetransformować. Nasze dźwigary po prostu nie wytrzymałyby takiego obciążenia.

A wszyscy oni nie zrozumieli sedna problemu. Tyle teorii, tyle narkotycznych snów, eksperymentów i modeli próbujących wyjaśnić, czym jest świadomość; żaden nie tłumaczy, po co jest. Bo nie potrzeba. To oczywiste: świadomość czyni nas tym, czym jesteśmy. Pozwala nam dostrzegać piękno i brzydotę. Unosi do wzniosłego królestwa duchowości. Prawda, paru outsiderów — Dawkins, Keogh, czasem pisarz-dyletant, ledwo osiągający status zapoznanego — zastanawiało się nad tym przez chwilę: dlaczego nie białkowe komputery i nic więcej? Czemu systemy nieświadome miałyby być z natury rzeczy gorsze? Ich głos jednak nigdy nie wybił się ponad tłum. Wartość naszej tożsamości była zbyt trywialnie ewidentna, by w ogóle próbować ją na poważnie kwestionować.

Ale pytanie uporczywie powracało, w mózgach laureatów, w niepokojach każdego napalonego piętnastolatka na Ziemi. Jestem czymś poza burzą chemii? Jestem magnesem w eterze? Jestem czymś więcej niż oczy, uszy i język; jestem małym stworzeniem poza nimi, wyglądającym ze środka. Ale kto wygląda jego oczyma? Do czego daje się sprowadzić? Kim jestem? Kim jestem? Kim jestem?

Kurwa, co za durne pytanie. Odpowiedziałbym na nie w sekundę, gdyby Sarasti nie zmusił mnie, bym je zrozumiał.

Dopiero zagubieni zaczynamy rozumieć samych siebie.

Thoreau

Wstyd oczyścił mnie i wyjałowił. Nie dbałem o to, kto mnie widzi. Nie obchodziło mnie, w jakim stanie. Przez całe dni unosiłem się w namiocie, zwinięty w kłębek, wdychając własny smród, podczas gdy reszta przygotowywała wszystko, co rozkazał im mój prześladowca. Tylko Amanda Bates zaprotestowała przeciwko temu, co zrobił mi Sarasti. Reszta potulnie spuściła wzrok i w milczeniu robiła, co im kazał — nie umiałem poznać, czy ze strachu, czy z obojętności.

Przestało mnie obchodzić cokolwiek.

Któregoś dnia pancerz na mojej ręce rozpękł się jak skorupa małża. Podkręciłem na chwilę lumeny, żeby ocenić jego dzieło; naprawiona dłoń swędziała i połyskiwała w półmroku, z dłuższą, głębszą linią losu biegnącą od przegubu do nasady palców. Wróciłem w ciemność i ślepą, nieprzekonującą iluzję bezpieczeństwa.

Sarasti chciał, żebym uwierzył. Przyszło mu skądś do głowy, że osiągnie to, maltretując mnie i upokarzając — że popękany, opróżniony, stanę się pustym naczyniem, które wypełni, czym zechce. Przecież to klasyczna technika prania mózgu — rozbić ofiarę, a potem posklejać kawałki według własnej specyfikacji? Może spodziewał się pojawienia syndromu sztokholmskiego. Albo miał jeszcze inny plan, którego nie zrozumie pospolite mięso.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślepowidzenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślepowidzenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
Peter Watts - Firefall
Peter Watts
Peter Watts - Echopraxia
Peter Watts
Peter Watts - Blindsight
Peter Watts
Peter Watts - Beyond the Rift
Peter Watts
Peter Watts - The Island
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Warren Murphy
Peter Watts - Behemoth
Peter Watts
Peter Watts - Maelstrom
Peter Watts
Peter Watts - Starfish
Peter Watts
Отзывы о книге «Ślepowidzenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślepowidzenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x