Peter Watts - Ślepowidzenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Peter Watts - Ślepowidzenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślepowidzenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślepowidzenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ślepowidzenie” w genialny sposób na nowo definiuje historię o pierwszym kontakcie. U Petera Wattsa obcy nie są ani cudacznie przebranymi ludźmi, ani kompletnie niezrozumiałymi czarnymi monolitami — są czymś nowym, o wiele bardziej bulwersującym, zmuszającym nas do wyciągnięcia dość nieprzyjemnych wniosków co do natury świadomości. Gdy przestaniesz o tym myśleć, poczujesz ciarki na plecach!

Ślepowidzenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślepowidzenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Energetycznym?

— No, pamiętasz, tlenowy metabolizm przy beztlenowym budżecie. Mówiłeś, że mają za dużo ATP.

— To rozwiązałem. — Wypuścił obłok dymu; daleko na rufie drobinka obcej tkanki zamieniła się w ciecz i rozwarstwiła na chemiczne odczyty. — Są sprinterami.

Przekształć to sobie, jeśli umiesz.

Nie umiałem.

— Biochemia to sztuka kompromisu. Im szybciej syntetyzujesz ATP, tym bardziej kosztowna robi się każda cząsteczka. Wychodzi na to, że wężydła są w tym o wiele efektywniejsze energetycznie niż my. Tylko robią to potwornie wolno — dla kogoś nieaktywnego przez większość czasu może to nie być problemem. Rorschach — albo to coś, z czego wyrósł Rorschach — mogło dryfować przez tysiące lat, zanim wylądowało tutaj. Kupa czasu, żeby zgromadzić sobie rezerwę na okresy wzmożonej aktywności, a glikoliza, jeśli już masz fundament, odbywa się wybuchowo. Dwa tysiące razy większy przypływ i nie potrzeba tlenu.

— Czyli one przez całe życie biegają sprintem.

— Może mają startowy zapas ATP, który wypalają, a potem umierają.

— A na ile to wystarcza?

— Dobre pytanie — przyznał. — Żyj szybko, umieraj młodo. Jeśli to racjonują, przez większość czasu siedzą w letargu… kto wie?

— Hm.

Swobodnie unoszące się wężydło odpłynęło ze środka klatki. Jedno wyprostowane ramię utrzymywało dystans od ściany, pozostałe nadal falowały hipnotycznie.

Wspomniałem inne ramiona, nie tak delikatne.

— Amanda i ja zagoniliśmy jednego w tłum. I one…

Cunningham wrócił do próbek.

— Widziałem nagranie.

— Rozdarły go na kawałki.

— Aha.

— Masz pomysł dlaczego?

Wzruszył ramionami.

— Bates myślała, że tam na dole toczy się wojna domowa.

— A ty co myślisz?

— Nie wiem. Może tak, może wężydła są rytualnymi kanibalami, albo… no, są obce, Keeton. Co mam ci powiedzieć?

— Ale to nie są prawdziwi obcy. Nie są inteligentni. Wojna sugeruje inteligencję.

— Mrówki cały czas wojują. To nie dowodzi niczego, poza faktem, że żyją.

— A wężydła w ogóle żyją? — zapytałem.

— A co to w ogóle za pytanie?

— Sądzisz, że Rorschach hoduje je na czymś w rodzaju taśmy montażowej. Nie możesz znaleźć genów. Może to po prostu biomechaniczne maszyny.

— Na tym polega życie, Keeton. Sam jesteś taką maszyną. — Kolejny strzał nikotyny, kolejna burza cyferek, kolejna próbka. — Życie to nie albo-albo. Życie się stopniuje.

— Pytam o coś innego. Czy powstały naturalnie? Może są konstruktami?

— Kopiec termitów jest konstruktem? Bobrza tama? Statek kosmiczny? Oczywiście. Ale zbudowały je powstałe przez ewolucję organizmy, działające naturalnie? No przecież. Więc powiedz mi, jakim sposobem cokolwiek w całym rozległym multiświecie może nie być naturalne?

Usiłowałem nie dać po sobie poznać irytacji.

— Wiesz o co mi chodzi.

— To bezsensowne pytanie. Wybij sobie z głowy dwudziesty wiek.

Poddałem się. Po paru sekundach Cunningham chyba zauważył milczenie. Wylazł świadomością z maszyn i rozejrzał się wokół cielesnymi oczyma, jakby szukając wzrokiem komara, który niespodziewanie przestał brzęczeć.

— Masz coś do mnie? — zapytałem.

Głupie pytanie, oczywiste. Bezceremonialność niegodna syntetyka.

Jego oczy zalśniły w martwej twarzy.

— Przetwarzanie bez zrozumienia. Bo tak robisz, prawda?

— To ogromne uproszczenie.

— Mhm. — Kiwnął głową. — Więc dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że zaglądanie nam przez ramię i pisanie listów do domu, do naszych władców, jest bezcelowe?

— Ktoś musi dbać, żeby Ziemia nie wypadła z obiegu.

— Siedem miesięcy w każdą stronę. Wolny ten „obieg”.

— Ale jednak.

— Keeton, jesteśmy zdani sami na siebie. Ty jesteś zdany sam na siebie. Gra się skończy, zanim do władców dotrze, że się zaczęła. — Zaciągnął się dymem. — A może nie? Może rozmawiasz z kimś bliżej, hm? Tak? Czwarta Fala mówi ci, co masz robić?

— Nie ma żadnej Czwartej Fali. W każdym razie nikt mi nic nie mówił.

— Może i nie. Własnego życia by nie ryzykowali. To zbyt niebezpieczne, choćby trzymać się z tyłu i patrzeć z odległości. Dlatego zbudowali nas.

— Sami się zbudowaliśmy. Nikt ci nie kazał przebudowywać mózgu.

— No tak, nikt mnie nie zmuszał. Mogłem po prostu pozwolić im wyciąć mózg i wysłać do Nieba, prawda? Taki mamy wybór. Możemy być całkiem zbędni, albo próbować konkurować z wampirami, konstruktami i AI. Może ty mi powiesz, jak to robić, nie zmieniając się w… cudaka.

Tyle w głosie. Nic a nic w twarzy. Nie odezwałem się.

— Rozumiesz o co mi chodzi? Zero zrozumienia. — Uśmiechnął się sztywno. — Więc odpowiem na twoje pytania. Opóźnię własną pracę i potrzymam cię za rączkę, bo tak nam powiedział Sarasti. Domyślam się, że ten nadzwyczajny wampirzy umysł ma jakiś powód, żeby tolerować twoje ciągłe łapanie nas za kostki. Jest dowódcą, więc się zastosuję. Ale nie jestem aż tak bystry, więc wybacz: mnie się to wydaje idiotyzmem.

— Ja tylko…

— Robisz co do ciebie należy. Wiem. Ale nie lubię, Keeton, jak się ze mną pogrywa. A na tym polega twoja praca.

* * *

Robert Cunningham już na Ziemi nie krył swojego zdania o pokładowym komisarzu. Było to oczywiste nawet dla ślepych na topologie.

Od zawsze trudno mi było go sobie wyobrazić. I nie tylko przez tę pozbawioną wyrazu twarz. Czasem do topologii nie przedostawały się przez nią nawet subtelniejsze, głębsze idee. Może celowo je tłumił, nie cierpiąc „kabla” w załodze.

Nie pierwszy raz zetknąłem się z taką reakcją. Wszyscy czuli do mnie pewną niechęć. Owszem, trochę mnie lubili, a przynajmniej tak im się wydawało. Znosili moje wtrącanie się, współpracowali, dawali mi więcej, niż myśleli, że dają.

Ale pod szorstkim kumpelstwem Szpindla, pod cierpliwymi objaśnieniami James nie było prawdziwego szacunku. Skąd miałby się wziąć? Ci ludzie byli najściślejszą czołówką, płomiennym szczytem ludzkiego rozwoju. Powierzono im losy świata. A ja miałem po prostu donosić siedzącym w domu małym móżdżkom. A kiedy zbytnio się od nich oddaliliśmy, nawet i to nie. Zbędna masa. Nic się z tym nie zrobi. Nie ma sensu się przejmować.

Ale jednak: Szpindel rzucał „komisarzem” półżartem, a Cunningham w to wierzył i wcale się nie śmiał. Przez lata spotkałem wprawdzie wielu podobnych do niego, lecz oni starali się kryć w cieniu. Cunningham był pierwszym, któremu chyba się udało.

Podczas szkoleń cały czas starałem się zbudować relację, znaleźć brakujące kawałki. Któregoś dnia przyglądałem się, jak pracuje w symulatorze na zdalnych manipulatorach, trenując nowiutkie interfejsy pozwalające przenikać po kablach przez ściany. Ćwiczył swoje umiejętności chirurga na jakimś hipotetycznym obcym, wyczarowanym przez komputer, by sprawdzić jego technikę. Czujniki i przegubowe manipulatory wyrastały z nasady pod sufitem, jak nogi gigantycznego kraba długonogiego. Nawiedzone jego duchem, przemykały wokół i zanurzały się we wnętrzu jakiegoś na wpół realnego holograficznego stwora. Ciało Cunninghama tylko delikatnie drżało, w kąciku ust kołysał się papieros.

Czekałem, aż zrobi sobie przerwę. W końcu z ramion uszło napięcie. Zastępcze kończyny się rozluźniły.

— No więc. — Klepnąłem się po skroni. — Dlaczego ty to zrobiłeś?

Nie odwrócił się. Czujniki nad polem sekcyjnym obracały się i wpatrywały w nas, jak pozbawione ciała oczy na słupkach. To był teraz ośrodek świadomości Cunninghama — nie to poplamione nikotyną ciało przede mną. To były jego oczy, albo język, czy jakieś inne, niewyobrażalne zmysły-mieszańce, którymi analizował wysyłane przez maszyny dane. Wycelowane prosto we mnie, w nas — jeśli Robert Cunningham posiadał jeszcze coś, co można określić mianem „wzroku”, patrzył na siebie oczyma oddalonymi o dwa metry od czaszki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślepowidzenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślepowidzenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
Peter Watts - Firefall
Peter Watts
Peter Watts - Echopraxia
Peter Watts
Peter Watts - Blindsight
Peter Watts
Peter Watts - Beyond the Rift
Peter Watts
Peter Watts - The Island
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Warren Murphy
Peter Watts - Behemoth
Peter Watts
Peter Watts - Maelstrom
Peter Watts
Peter Watts - Starfish
Peter Watts
Отзывы о книге «Ślepowidzenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślepowidzenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x