Robert Silverberg - Ciernie

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Ciernie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciernie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciernie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ciernie” to pasjonująca powieść znakomitego pisarza SF, jednej z największych gwiazd światowej fantastyki, autora m.in. „W dół, do Ziemi”, „Czasu przemian”, „Umierając żyjemy” i innych głośnych książek.
Autor porusza z głęboką i wnikliwą znajomością najbardziej mrocznych zakamarków duszy ludzkiej temat psychicznego wampiryzmu — dyktatury opartej na manipulacji ludzkim cierpieniem, ale także w wymiarze jednostkowym fascynuje go opis wzajemnego psychicznego pożerania się ludzi, „wysysania” z siebie sił witalnych, wzajemnego samozniszczenia się siebie.
Jeśli jesteś ciekaw:
— co czuje kobieta będąca matką stu tysięcy dzieci,
— czy superman może być nieszczęśliwym potworem,
— kto czerpie radość i rozkosz z bólu
to wszystko możesz odnaleźć w tej niesamowitej powieści.

Ciernie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciernie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dlaczego go przyprowadziłeś? — zapytał Nikolaides. — Myślałem, że Chalk zrezygnował z niego.

— Chalk myślał, że panna Kelvin może zechce z nim porozmawiać — powiedział d’Amore. — Kazał go przyprowadzić.

— Co miałabym mu powiedzieć? — spytała się Lona.

— A skąd ja mogę wiedzieć?

Odciągnęła d’Amore’a na bok i szepnęła:

— On nie jest chyba całkiem w porządku?

— Powiedziałbym, że trochę mu brakuje.

— A zatem Chalk ma dla mnie nowe zadanie? Czy teraz jego mam potrzymać za rączkę?

Była to rozmowa jak ze ścianą. D’Amore powiedział tylko:

— Zabierz go do pokoju, usiądźcie, porozmawiajcie. Chalk i tak nie będzie tutaj wcześniej niż za godzinę.

W sąsiednim pokoju stało kilka foteli i unoszący się w powietrzu stół. Lona i Melangio weszli, a drzwi zamknęły się za nimi, jak w celi więziennej.

Cisza. Spojrzenia.

— Zapytaj mnie o cokolwiek z dziedziny dat. Kołysał się rytmicznie w przód i w tył. Ani na moment uśmiech nie zniknął z jego twarzy.

Umysłowo Lona oceniała go na jakieś siedem lat.

— Zapytaj mnie, kiedy umarł Jerzy Waszyngton. Zapytaj mnie.

Zapytaj o kogoś innego, o kogokolwiek ważnego.

— Abraham Lincoln — powiedziała z westchnieniem.

— 15 kwietnia 1865.

— Czy wiesz, w jakim byłby wieku, gdyby żył dziś?

Odpowiedział jej natychmiast z dokładnością co do jednego dnia.

Wydawało się, że ma rację i jest zadowolony z siebie.

— Jak ty to robisz?

— Nie wiem. Po prostu potrafię. Zawsze umiałem. Pamiętam pogodę i daty. Wybuchnął śmiechem.

— Czy zazdrościsz mi?

— Nie bardzo.

— Niektórzy zazdroszczą. Chcieliby nauczyć się. Pan Chalk też chciałby wiedzieć. On chce, żebyś się ze mną ożeniła. Wiedziałaś o tym?

Lona żachnęła się. Nie chcąc być okrutną, zapytała:

— Czy ci to powiedział?

— Nie. Nie słowami, ale ja wiem. Chce, ażebyśmy byli razem tak, jak byłaś z tym człowiekiem o dziwnej twarzy. Chalkowi się to podobało. Szczególnie, kiedy kłóciliście się. Byłem kiedyś z panem Chalkiem, ale on zrobił się czerwony na twarzy i wyrzucił mnie z pokoju. Później zawołał mnie z powrotem. To musiało być wtedy, kiedy ty kłóciłaś się z tamtym.

Lona starała się zrozumieć, o co chodziło.

— Czy umiesz odgadywać myśli, Davidzie?

— Nie.

— A Chalk?

— Nie. On nie umie odgadywać. To nie chodzi o słowa, ale o uczucia. To wiem. On lubi złe uczucia. Chce, żebyśmy byli nieszczęśliwi ze sobą, ponieważ wtedy on będzie szczęśliwy.

Lona, nieco zagubiona, pochyliła się w stronę Melangio i zapytała:

— Czy lubisz kobiety, Davidzie?

— Lubię moją mamę. Czasami lubię siostrę. Obie lubię, chociaż sprawiły mi wiele przykrości, kiedy byłem mały.

— Czy kiedykolwiek chciałeś się ożenić?

— Nie. Żenią się dorośli.

— Ile masz lat?

— Czterdzieści, osiem miesięcy, trzy tygodnie i dwa dni. Nie wiem, ile godzin. Nie chcieli mi powiedzieć, o której się urodziłem.

— Biedny sukinsyn!

— Żalisz się nade mną, bo nie powiedzieli mi, o której się urodziłem.

— Żal mi ciebie i już, ale nie mogę nic dla ciebie zrobić, Davidzie.

Nie stać mnie już na bycie miłą. Teraz ludzie powinni stać się mili dla mnie.

— Ja jestem dla ciebie miły.

— Tak, jesteś bardzo miły.

Pod wpływem impulsu wzięła go za rękę. Jego skóra była gładka i chłodna. Nie tak gładka jednak ani tak chłodna jak skóra Burrisa. Melangio zadrżał pod jej dotykiem, ale pozwolił trzymać się za rękę. Po chwili puściła go i podeszła do ściany. Przebiegła po niej rękami, aż znalazła i otworzyła drzwi. Zobaczyła Nikolaidesa i d’Amore’a szepczących coś do siebie.

— Chalk chce się z tobą zobaczyć — powiedział d’Amore. — Jak spędziłaś czas z Davidem?

— Jest czarujący. A gdzie Chalk?

Chalk przebywał w swojej sali tronowej usadowiony wysoko za biurkiem. Lona wspięła się po kryształowych szczeblach. Zbliżając się do grubasa poczuła nawrót dawnej nieśmiałości. Ostatnio nauczyła się postępować z ludźmi, ale poradzenie sobie z Chalkiem może okazać się ponad siły.

Kołysał się na swoim ogromnym fotelu. Jego rozlaną twarz wykrzywiał grymas, który uznała za uśmiech.

— Miło cię znowu zobaczyć. Jak podobała ci się wycieczka.

— Bardzo interesująca. A teraz, jeżeli chodzi o dzieci…

— Lono, proszę, nie spiesz się. Poznałaś Davida?

— Tak.

— Biedak. Tak bardzo potrzebuje pomocy. Co myślisz o jego zdolnościach?

— Zawarliśmy umowę — powiedziała Lona. — Miałam zająć się Minnerem, a ty miałeś zdobyć dla mnie dzieci. Nie rozmawiajmy o Melangio.

— Zerwałaś z Burrisem wcześniej, niż się spodziewałem — powiedział Chalk. — Nie zakończyłem jeszcze wszystkich formalności związanych z dziećmi.

— Ale zdobędziesz je dla mnie?

— Niedługo, ale nie od razu. To są trudne negocjacje, nawet dla mnie. Lono, zaciągnę u ciebie dług wdzięczności, jeśli czekając na dzieci pomożesz Davidowi, tak jak pomogłaś Burrisowi. Wnieś trochę światła w jego życie. Chciałbym zobaczyć was razem. Ciepła, macierzyńska osoba jak ty…

— To twoja następna sztuczka — powiedziała nagle. — Cały czas będziesz się tak ze mną bawić! Mam niańczyć jednego ozdrowieńca po drugim! Burris, Melangio i kto jeszcze? Nie. Nie. Zawarliśmy umowę. Chcę moje dzieci! Chcę moje dzieci!

Urządzenia wyciszające szumiały, ograniczając wpływ jej głosu. Chalk wyglądał na wystraszonego. Wydawał się zarazem zadowolony i rozgniewany tym wybuchem temperamentu. Jego ciało zdawało się rozszerzać i pęcznieć, jak gdyby osiągnął wagę miliona funtów.

— Oszukałeś mnie — powiedziała spokojniejszym głosem. — Nigdy nie miałeś zamiaru załatwić mi tych dzieci.

Zerwała się. Chciała wyrwać kawały mięsa z tej tłustej twarzy.

Gęsta siatka z cienkich złocistych włókien opadła błyskawicznie z sufitu. Lona wpadła na nią i odbiła się. Jeszcze raz rzuciła się do przodu, ale nie mogła dosięgnąć Chalka. Był osłonięty. Nikolaides i d’Amore chwycili ją za ręce. Kopała ciężkimi butami.

— Jest zdenerwowana — powiedział Chalk. — Trzeba ją uspokoić.

W lewym udzie poczuła ukłucie. Opadła na ziemię i leżała spokojnie.

Rozdział 28

Płakać, jak mam płakać?

Tytan zaczynał go nużyć. Potraktował ten zlodowaciały księżyc jak odtrutkę po odjeździe Lony. Teraz jednak zupełnie zobojętniał. Nic, co Aoudad mógł powiedzieć lub zrobić… lub dla niego załatwić… nie utrzyma go tu już dłużej.

Elise leżała naga obok niego. Wysoko nad nimi zwisał Zamarznięty Wodospad, nieruchoma kaskada. Wynajęli własne sanie i przyjechali tu sami, żeby zatrzymać się u stóp lodowca i kochać się w świetle Saturna, lśniącym w zamarzłym amoniaku.

— Czy żałujesz, że przyjechałam tu, do ciebie, Minner?

— Tak — powiedział szczerze.

— Ciągle za nią tęsknisz? Nie potrzebowałeś jej.

— Niepotrzebnie ją skrzywdziłem.

— A ona, co tobie zrobiła?

— Nie chcę rozmawiać z tobą o niej.

Usiadł i uchwycił drążek sterowniczy sań. Elise także usiadła. Przytuliła się do niego. W tym dziwnym świetle jej ciało wydawało się jeszcze bielsze niż w rzeczywistości. Czy płynęła krew w tym pulchnym ciele? Była biała jak śmierć. Sanie ruszyły powoli wzdłuż skraju lodowca. Oddalali się od kopuły. Tu i ówdzie rozlewały się kałuże metanu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciernie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciernie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Pope of the Chimps
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Ciernie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciernie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x